Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - nasze historie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 września 2013, o 22:47

U ciebie Kubicini nic nie jest inaczej jest identycznie jak w kazdym zaburzeniu lękowym, nie jest konieczny atak paniki, przeczytaj ten temat jest bardziej rozwinięty nerwica-ataki-paniki-leczenie-t3259.html Nie ma żadnego znaczenia czy to atak czy lęk czy jeden objaw, lęk jest zawsze lękiem i bierze się od pierwszego ataku/leku/objawu i polega na ciągłym zamartwianiu się co mi jest i braku wiary, że to wszystko może wynikać z układu nerwowego.
Twój stan niczym się nie różni, zupełnie niczym.
Czy to atak paniki czy nie, to zamartwianie się i dociekanie co mi może być, nawet po badaniach powoduje, ze pojawia się lęk ciągły, lęk ciągły i niepokoj pojawia się prawie zawsze po pierwszym ataku paniki bądź nawet pojedynczym objawie.
Ciągły niepokój jest wynikiem obawy, ze jesteśmy chorzy na coś, obawy, ze teraz będziemy mieli takie objawy, ze przyjdą gorsze albo gorszy atak i w końcu stanie się nam coś złego.
Lek przed atakami paniki i lęk przed śmiercią to tylko przykłady ale każdy lęk działa tak samo, to jest stały mechanizm.
85 % ludzi z nerwicami ma lęk ciągły. Zawsze jest on obecny.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

15 września 2013, o 23:47

Znaczy się ja już pogodziłem się z tym ze to nerwica i zaakceptowałem to tylko teraz trudno mi zaakceptować to że ciągle będę odczuwał ten lęk i dziwne uczucie niepokoju nawet w najnormalniejszych sytuacjach przy których jeszcze tak nie dawno nigdy bym się nie zamartwiał. Przykładowo mam iść do szkoły a już zamartwiam się jak to będzie wyglądać , jak będę rozmawiał z kolegami skoro po głowie cały czas będę myślał o nerwicy i o tym co mi dolega. Jeszcze miesiąc temu po prostu poszedłbym i nie myślał o niczym tylko o pójściu do szkoły. Po prostu boję się że przez ten ciągły lęk i niepokój i te dziwne myśli które nie dają spokoju mogę dużo stracić i potem będzie ciężko to odzyskać. A wy jak sobie radziliście z tym ciągłym niepokojem i myślami np. wykonując codzienne czynności gdzieś na 1 plan wychodzą te myśli o nerwicy i trudno je odstawić na bok i to jest dla mnie najgorsze..

Właśnie ten wewnętrzny dialog jest takim najgorszym objawem bo nie daję chwili wytchnienia gdyby udało się Go wyciszyć i ogólnie zapomnieć o tym wszystkim to nie było by nerwicy. Niby takie proste a zarazem trudne :(:
Awatar użytkownika
Bale
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 28 maja 2013, o 22:33

16 września 2013, o 00:56

Kubicini pisze: Właśnie ten wewnętrzny dialog jest takim najgorszym objawem bo nie daję chwili wytchnienia gdyby udało się Go wyciszyć i ogólnie zapomnieć o tym wszystkim to nie było by nerwicy. Niby takie proste a zarazem trudne :(:
Też mnie to irytuje, bo wydaje mi się, że nerwicę miałem już od paru lat, ale nie przykładałem do niej wielkiej wagi, bo nie przeszkadzała mi na co dzień. Dopiero teraz przy derealizacji/depersonalizacji zacząłem zdawać sobie sprawę z tych wszystkich zaburzeń, z jednej strony to forum wiele mi pomogło, bo wiem dokładnie na czym stoję z D/D, ale z drugiej zdecydowanie wiedza o wszystkich pobocznych lękach, fobiach, depresjach i schizofreniach wcale nie była mi potrzebna ani przydatna
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

16 września 2013, o 04:40

kubicini po prostu idziesz do szkoly i tyle, na poczatku mysli beda i leki pewnie tez, po czasie jak nie wycofujesz sie leki zaczynaja znikac a mysli sie uspokajac. gowno zanika. lek bedziesz odczuwal tylko jakis czas. niestety nie ma rady zeby on natychmiast zniknal ale po czasie owszem.
bale a jak chciales podejsc do zdrowia jesli nie wiedzialbys na co chorujesz? ja np tez tak myslalem ze po co mi to wszystko po wyzdrowieniu wiem ze po to zeby wyzdrowiec. bo nie da sie chorowac na nerwice derealizacje nie liznac innych tematow chorob psychicznych bo za bardzo sobie to wkrecamy i za bardzo jestesmy nieswiadomi. nerwica to nie choroba taka fizyczna ze wszystko zostawiasz lekarza i nie musisz sie tym przejmowac. nerwica to zaburzenie twojego myslenia i trzeba poznac o tym wszystko jesli chce sie myslec o leczeniu.
tu mozna powiedziec ze szkoda ze nas to spotkalo i bylismy zmuszeni aby tego wszystkiego sie dowiedziec ale coz...wplywu na to nie ma.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

16 września 2013, o 23:25

ddd pisze: nerwica to zaburzenie twojego myslenia i trzeba poznac o tym wszystko jesli chce sie myslec o leczeniu.
tu mozna powiedziec ze szkoda ze nas to spotkalo i bylismy zmuszeni aby tego wszystkiego sie dowiedziec ale coz...wplywu na to nie ma.
Dobrze powiedziane no ale jakiś wpływ na to mieliśmy . Bo jakiś powód że atak paniki przyszedł musiał być i gdybyśmy się nim nie zamartwiali aż tak bardzo to pewnie po jakimś czasie by odszedł. Mogę to opisać na swoim przykładzie , bo gdy pierwszy raz doszedł mnie atak paniki trwał bardzo mocno z 3 dni ale gdy w szpitalu zdiagnozowano mi że ucisk w klacie był od żołądka to po paru dniach wszystko wróciło do normy. I 3 tygodnie wszystko było jak dawniej nie rozmyślałem już o tym co mi się przytrafiło ale gdy po tych 3 tygodniach obudziłem się z dziwnym bólem głowy i uczuciem dezorientacji i myślałem o tym dzień w dzień czułem się coraz gorzej aż po tygodniu objawy nasiliły się tak że po raz drugi wylądowałem w szpitalu ale tym razem wszystkie badania wyszły dobrze i nie postawiono mi żadnej diagnozy i ten lęk już ze mną pozostał i nie mogę o nim zapomnieć chociaż bardzo bym chciał tak jak to było za 1 razem więc jakiś wpływ na to mieliśmy no ale czasu nie cofniemy a życie toczy się dalej. M

Możemy sobie mówić że czemu akurat nam się to przytrafiło a inni nasi znajomi nie mają żadnych zmartwień i bawią się a my cierpimy w środku i udajemy że wszystko jest w porządku itd no ale pomyślmy też z drugiej strony że ludzie nie raz już od urodzenia chorują na bardzo ciężkie choroby i też każdy z nich zadaję sobie to pytanie " Dlaczego Ja ? " . Po takich wydarzeniach dopiero widać jakie życie jest niesprawiedliwe gdy np. ćpuny które ćpają przez pół życia i nerwica ich nie zaatakowała a my jako zwykli ludzie którym wydawało się że wszystko jest w porządku dostają taki " prezent " od życia ;)

Gdyby mnie to nie dopadło nie myślał bym o tym jak np. teraz będzie wyglądać moje życie z nerwicą , nie analizował każdej sytuacji w odniesieniu do nerwicy żył bym tak jak dawniej bez tych wszystkich zmartwień i myślę że to jest najgorsze.

Kierowałem się zasadą " Niema tego złego co na dobre by nie wyszło " no ale ciężko mi to jakoś przytoczyć do nerwicy , bo to już nie jest zwykłe życiowe potknięcie tylko poważniejszy problem :)

Ja jestem jeszcze świeżym nerwicowcem bo ten ciągły lęk i niepokój mam od miesiąca , więc najgorsze jest to gdybanie że co by było gdyby wtedy to się nie przytrafiło żył bym przecież bez tych wszystkich myśli tego niepokoju tamtym lepszym życiem bez tych węwnętrznych zmartwień a teraz trochę inaczej na to patrzę. Ciężko się z tym pogodzić że teraz oprócz konfliktów świata codziennego dochodzi o wiele gorszy konflikt wewnątrz nas i te ciągłe myśli :)
roza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 8 września 2013, o 20:28

17 września 2013, o 13:44

Ja mam nerwice od niedawna i nadal trudno mi sie pogodzic ze tak mocno mozna odczuwac to wszystko ;/ ciagle czuje sie zle. ata paniki mialam tylko 2 razy a najgorsze to jest to ze ja mam objawy przez caly czas. od rana do pojscia spac. najgorsze jest uczucie slalbosci, jakbym miala sie za chwile przewrocic, deretwieniae jezyka i bardzosilne co jakis czas telepawki. boli mnie w okolicach serca i mam wiele innych objawow ktore nie daja mi zyc.
I tak juz troche jest mi inaczej niz na poczatku ale nadal mysle ze jestem chora na cos. Mam przekonanie ze cos w badaniach przeoczono i nie zdaza mi pomoc ;/ czy to mozliwe?
Kubicini ja nie moge zrozumiec tez czemu ja musze sie z tym meczyc kiedy chcialabym po prostu sobie szczesliwie zyc i miec swiety spokoj od jakis lekow. Wiem ze to wszystko siedzi w glowach i chyba nerwica daje do zrozumienia ze bylo cos nie tak z zyciem i za duzo bylo roznych rzeczy zlych ktore to spowodowaly. Ale tez nadal jestem na etapie ze trudno mi o tym myslec jak o nerwicy bo objawy i lek sa tak silne ze nie daje momentami rady ;/ mam skierowanie do psychologa i do psychiatry mam isc a ja nadal mysle ze choruje na cos innego
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

23 września 2013, o 23:27

Hej :) Czytam to forum i czytam i postanowiłam opisać kawałek swojej historii , choć póki co , dość krótkiej.
1 atak miałam 26 lutego tego roku , już nigdy wiecej nie był tak silny , nawet nie nazwałabym tego atakami , tylko ciaglym niepokojem. Już wtedy zaświtało mi o atakach leku i ciesze się , że wtedy trafiłam na bloga historia pewnej nerwicy. Dzięki temu człowiekowi poradziłam sobie. Pisząc poradziłam , nie twierdze , ze jestem wolna od lęków. Nadal je mam, dziś się bałam ,że bede mieć schizofrenię , bo w koncu jestem w takim wieku , w kórym często sie pojawia ... wczoraj i przedwczoraj , że będę mieć depresję , bo w moim mózgu dzieją się jakieś nieświadome konflikty i procesy, na które nie mam wpływu.. Jeszcze walczę ... i będę walczyc aż odniosę zwycięstwo.

Ostra faza nerwicy trwała może 2 msc .. bylam u psychologa, ktory powiedział mi , że to stres ....więc mnie olał ... Może to i dobrze , bo daje sobie rade bez psychologów , bez leków i jedyne na czym sie opieram to wspacie mojego chłopaka i autoterapia , która jest dla mnie kluczowa. kwiecień i maj przebiegały bez zadnych objawow , ale ponoc czesto lek wraca po pierwszym uspokojeniu. Nie poddałam się i wakacje spędzilam cudownie , z gronem przyjacioł nad morzem. Dodam , ze nigdy nie bałam sie wychodzić z domu i strasznie mi to pomaga . Myślę , że zdusiłam to wtedy gdy mimo ataku w lutym ( na zajęciach) , dalej chodziłamna zajęcia ... po prostu musiałam !

Studiuje 2 kierunki, w tym roku licenjat i się nie poddam. Ten mały sukces(teraz mały) wcześniej wydawał mi się ogromnym , dodał mi wiary w siebie i odpornosci. Teraz miałam takie 2-tygodniowe pogorszenie i obniżenie nastroju , więc balam się o depresję , ale już wracam do swojej rówowagi i czuję się coraz lepiej.Bo przygnebienie to tez objaw wysokiego napiecia. Ciesze sie , że te epizody są dość krótkie.

Myślę ,że wiem skad moja nerwica się wzięła , ale nic na to nie poradze. Przeszłość nie może nas definiować w teraźniejszosci ani przyszlosci . Po prostu tak mamy. Jestesmy empatyczni i wrazliwi i ... nerwowi. Mamy prawo się bać. Myślę , ze najgorsze co moze sie stac to zamknac sie w domu i czekać az to mine. Trzeba pokonywac lęk małymi kroczkami do celu.

Nie rozumiem do konca tych mechanizmow , które doprowadzaja do nerwicy. Nierozwiązane konflikty z przeszlosci ? To moze byc chyba wszysto co siedzi w naszej podswiadomosci i tym tłumaczę sobie swój lęk o depresję .. że skoro mam jakąś skołonność to moze znowu sama się w coś wpakuję.

Ale wiecie co ? To mija . Czuję jak zdrowieje, Pokonałam już lęk zwiazany ze śmiercią i ten tez pokonam

Pozdrawiam wszystkich :)

-- 23 września 2013, o 23:27 --
aaaa... jeszcze chciałam dodać coś od siebie ... czytając to forum widze tyle niepowtarzalnych charakterów i silnych ludzi , że to dodało mi wsparcia na cały wieczór. Każdy ma swój niepowtarzalny charakter i jestem w szoku jak dobrze sobie radzimy ludzie ! W końcu łatwiej byłoby usiasc w kącie i płakać ... a my tu prowadzimy walke . Chodzicie na zajęcia, do lekarzy :D , do kina , do parku ... możemy zrobić wszystko i zawsze...potrzeba nam tylko troche wiary w siebie a pokonamy tego demona :)
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

24 września 2013, o 05:48

Hey greeneyed :) Ja cos na twoj wzor dostalam ataku leku i od tego sie zaczelo, szukalam wszyskiego co mi jet i trafilam jakos tutaj. Bardzo mnie to miejsce podnioslo na duchu a szczegolnie kilka osob ktore wowczas pisaly tutaj i z ktorymi rozmawialam.
Niestety ja nadal kontynuowalam wspinaczke w kierunku dalszej nerwicy a nie odwrotnie, powtarzane badania, zamykanie sie w domu, zamartwianie i zbytnie uzalanie sie nad soba. Masz racje ze jestesmy zwykle wrazliwi i strach to nie jakas niespodzianka. Jednakze tez nie wolno pozwolic mu dyktowac warunkow.
Masz swieta racje ze zamykanie sie w domu przez jakiekolwiek powodu czy leki to jest najgorsza rzecz jaka mozemy zrobic. Poki to robilam nerwica trwala w najlepsze. Postawilam w sumie tez na autoterapia i troche lekow uspokajajacych ale doraznie, nie na stale.
Poprawe uzyskalam dopiero kiedy z tego domu w koncu zaczelam wychodzic i zle czulam, oczywiscie ze zle, nadal sie balam i to panicznie, nadal zdarzaly sie ataki paniki ale jednak to wszystko ma tylko okreslony czas i jak brniesz do przodu to po prostu uodparniasz sie i jest duzo lepiej.
Smierci balam sie bardzo, wszystkiego sie balam, teraz np w taki sposob sie nie boje jak boi sie osoba z nerwica, teraz boje sie po prostu po ludzku ale nie mysle o tym juz w taki lekowy sposob.
Na psychoterapie poszlam dopiero jak mi sie poprawilo ale nie zajmuje sie przeszloscia, choc pokazano mi ze jest duzym bodzcem do mojej nerwicy. A to dlatego ze jednak przeszlosc jest wazna dla przeszlosci, w przeszlosci te wszystkie kiepskie wydarzenia mialy wplyw na wowczas terazniejszosc. A terazniejszosc ksztaltuje nasza osobowosc, a do tego pewne cechy dziedziczy sie. To wszystko wplywa ze w przyszlosci, jestesmy mniej odporni na strach.
Ale jak mowie to zmienia sie wraz z kolejnym parciem do przodu z kaZdym objawem nerwicy, bo tu tez ksztaltuje sie osobowosc, lepsza i nowa. Do tego psychoterapie wykorzystuje do poprawy swojego stanu psychiki w interakcjach z innymi. Dosc waznym jest umiejetne oznaczanie swoich granic. W kazdym razie pomaga bo czuje sie coraz bardziej pewna.
Najwazniejsze zeby z niczym sie nadmiernie nie spieszyc i nie szukac rozwiazan na sile i odpowiedzi na kazde pytanie.
Wszyscy moga to pokonac, po prostu wiem to po sobie bo bylam straszny wrazliwiec, straszny nerwicowiec i okropny placzek :)
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

24 września 2013, o 14:19

Tylko jeszcze jedna już ostatnia sprawa na którą cały czas szukam tej sensownej odpowiedzi i chciałbym żeby ktoś przeczytał moją historię. U mnie było tak że 2 miesiące temu wyjechaliśmy ze znajomymi nad jezioro na parę dni ogólnie luzik zero zmartwień . I po drugiej nocy dosyć wypiliśmy budzę się serce mi tak waliło jak nigdy od razu wstałem poszedłem się przejść z myślą że przejdzie lęk na prawdę duży takiego jeszcze nie miałem i zaczęło się poszedłem do medycznego powiedzieli że wypłukałem sobie elektrolity że mam brać magnez itd. trochę się uspokoiłem ale już do końca wakacji przez ostatnie 2 dni nie mogłem funkcjonować normalnie bo cały czas rozmyślałem co mi tak na prawdę jest i czytałem cały czas bo czułem się coraz gorzej przy bólu rozpierającym klatkę. Patrzyłem jak znajomi się świetnie bawią a ja miałem zjebane wakacje i jak najprędzej chciałem jechać do domu. No ale przejdźmy dalej jakoś wytrzymałem te 2 dni chociaż w ostatnią noc przyjechała karetka dali mi relanium i do spania. Gdy wróciłem do domu to wiadomo na izbe przyjęć i do Poznania do szpitala cały czas już 3 dni towarzyszyło mi to ciągłe uczucie lęku od którego nie szło oderwać chociaż na chwilę uwagi. Pierwsza noc w szpitalu obudziłem się i cały się trzęsłem to pewnie z nerwów dali mi znowu coś na uspokojenie i zasnąłem. Potem na drugi dzień zrobili badania ( Gastroskopia ekg itd ) No i po gastroskopi wyszło że są duże zmiany zapalne w żołądku + refluks przez który uświadomiono mi że to uczucie rozrywanie klatki było przez to. Ogólnie pierwszy raz wylądowałem w szpitalu i to wszystko tak szybko się działo super wakacje przerodziły się w koszmar no ale przez następne 2 dni cały czas czytałem o tych objawach nakręcając się w nocy budziłem się z nerwów ale próbowałem to ignorować i jakoś zasypiałem i po paru dniach uczucie lęku tak jakby znikło doszło do mnie że te problemy które miałem są od żołądka i nie ma się czego bać. Po tygodniu wypisano mnie ze szpitala i pierwszy dzień w domu trochę się denerwowałem sam nie wiem czym ale wszystko wróciło do normy. ( Do domu wróciłem 07 sierpnia ) No i wszystko wróciło do porządku dziennego tak jak to było zawsze przed wyjazdem robiłem już to wszystko nie wracając już do tego co się stało bo po prostu czułem się dobrze. Nie stresowałem się niczym po prostu cieszyłem się że już wszystko wraca do porządku niedługo szkoła i nawet chciałem do niej iść jak nigdy bo nudziło mi się już to przesiadywanie w domu. No ale nadszedł dzień 26 sierpnia który zapamiętam pewnie do końca życia bo od tego dnia do dziś przeżywam ten koszmar. Spałem jak zawsze jak to w wakacje do 11 ale gdy wstałem poczułem się tak jakoś inaczej. Uznałem to po prostu za jakiś dziwny stan no ale po paru godzinach zaczełem się zastanawiać co to jest. Bolał mnie trochę brzuch więc uznałem to pewnie jakieś problemy z tym żołądkiem no ale wieczorem zaczęła mnie boleć lekko głowa ale uznałem że gdy wstanę na drugi dzień wszystko wróci do normy ale tak nie było.. Na drugi dzień poczułem się jeszcze gorzej , po prostu czułem jakbym nie był sobą przy czym coraz bardziej bolała mnie głowa więc poleciałem do lekarza ten powiedział że warto żebym się zapisał do psychologa tak zrobiłem. I zaczęło się podobnie jak na tych wakacjach tylko jakby wolniej. Wyszedłem ze znajomymi bo myślałem że przestanę o tym myśleć ale jednak było jeszcze gorzej dostałem takiego ataku zimna i w złym stanie wróciłem do domu. Dodam jeszcze że czułem że coś jest ze mną nie tak i znów zaczeło się czytanie w internecie " Guz mózgu itd itd " Zacząłem mierzyć sobie puls na szyi czego nigdy nie robiłem. Czułem takie odrealnienie nie czułem tego stanu podczas lęku na wakacjach. Podczas nocy obudziłem się i znów sercę mi waliło ale zignorowałem to i poszedłem spać. Ból głowy powiększył się do tego stopnia że nie mogłem normalnie funkcjonować było mi strasznie zimno. Więc wylądowałem u neurologa a ten dał skierowanie do Szpitala i ta sama scenka po miesiącu. Wrzesień który powinienem zacząć w szkole zacząłem w szpitalu. No i czekałem na jakąś sensowną diagnozę mojego stanu lecz w wynikach wszystko OK. więc zaczęło się podczas tygodniowego leżenia w szpitalu przejrzałem chyba z 1000 stron o nerwicach i wszystkich innych chorobach które pasuję do mojego stanu. Ten tydzień w szpitalu był jeszcze gorszy niż ten 1 w domu. Objawy się pogłębiły po prostu wstawałem i wiedziałem że znowu będę sie tak czuł nie do opisania straszne. Po tygodniu wypisali mnie do domu. Dostałem jakieś leki od neurologa na napięcie i ból głowy jakby trochę puścił ale cały czas nie mogłem przestać o tym myśleć. No ale od razu samopoczucie było lepsze i zdarzyły się z 2 dni kiedy wstawałem i czułem się na prawdę dobrze tak w 80% jak dawniej i tylko parę razy pomyślałem o tym moim stanie zdrowia i się chwilę zamartwiałem. No i po 2 tygodniach nieobecności w szkole postanowiłem do niej wrócić. Pierwsze dni jeszcze w miarę chociaż cały czas żyłem jakby w tym swoim umyślę i gadałem ze znajomymi ale to był drugi plan na 1 planie były moje objawy. No i od Czwartku było coraz gorzej doszedł jeszcze katar ból gardła i w ogóle takie osłabienie że nie wiem co się dzieję myślałem że już będzie lepiej. A dzisiaj w szkolę to sam nie wiem jak to przetrwałem cały czas było mi zimno jakbym siedział w pomieszczeniu gdzie jest -10. nawet nie miałem chęci się odzywać cały czas tylko myślałem o tym co mi jest i jest co raz gorzej. Poczytałem na forum i teraz dochodzi do mnie że to nerwica ale jak poradzić sobie z tym ciągłym myśleniem gdy nawet w szkole jak się czymś zajmę tak nie potrafię tego ogarnąć? I tutaj moje pytanie dlaczego po tym pierwszym ataku na wakacjach gdzie na prawdę miałem się czym przejąć bo serce waliło mi strasznie po tym tygodniu nie czułem już w ogóle lęku i nie myślałem o tym ? A teraz gdy wszystko się unormowało i w ogóle nie miałem stresu i nie myślałem o tym przyszło takie coś że się obudziłem i znowu czułem że coś jest nie tak nie wiedziałem do końca co to myślałem że od żołądka może ale to trwa już miesiąc i jest co raz gorzej nie było ani jednego dnia żebym o tym nie pomyślał co mi jest a teraz od 3-4 dni to już w ogóle 24/h czym to jest spowodowane że po tym 1 ataku paniki na wakacjach gdzie lęk był na początku o wiele większy po jakimś czasie ustał a ten lęk mniejszy i stan tego odrealnienia przy tej drugiej sytuacji ciągnie się już miesiąc i z dnia na dzień przestaję sobię z tym radzić co raz bardziej żyjąc w umyślę i odrywając się od rzeczywistości. Kiedyś wstawałem myślałem o tym " O cenzura!! znów do szkoły ale będą nudy " a teraz wstaję i jest " Znów w tym stanie do szkoły nie chcę mi się już tak żyć chce żyć jak dawniej jak ja sobie poradzę ? " . Mam nadzieję że jakoś ktoś mi przybliży to dlaczego przy tej 1 sytuacji gdzie lęk był o wiele większy on po prostu minął a ten trwa już miesiąc i już nie daje sobie z nim rady i nie mogę normalnie funkcjonować? Bo już serio nie funkcjonuje normalnie i z dnia na dzień jest o wiele gorzej.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

24 września 2013, o 14:36

Według mnie ten lęk się nasila , bo jesteś w pętli strachu przed strachem. Cieszę się ,że się nie poddajesz i chodzisz do szkoły , zobacz jaki jesteś silny !!
Postaraj się zmienić sposób myślenia chociaż odrobinkę. Ja np dostałam dzis swój plan zajęć i w piątek (gdzie wszyscy sudenci maja wole) ja musze siedziec do 17 , strasznie się wkurzylam , ale wiesz co ? Olać to. Pomyslałam sobie ze skoro mam nerwicę i sobie radze , to z tym się uporam jeszcze lepiej i spedze wiecej czasu z przyjaciołmi.
Gdy mnie lęk dopadł w lutym , też chodziłam na zajęcia i się ciągle zamartwiałam , że mi drętwieje ręka więc pewnie mam zawał ... że mi gorąco itd ... nie bede ci podsuwac scenariuszy strachu ... ale pomyśl sobie , że to minie , bo zawsze mija ! Postaraj sie znaleźć trochę przyjemności z życia. Wiem , że łatwo mi mówić , ale to da się zrobić. Ciesz się , że od razu znalazłeś tę stronę i wsparcie. Jest nas tylu ... kazdy inny , wrazliwy w jeden i jedyny, każdy ma inne lęki , ale to tylko lęki .
Jak mam gorszy dzień ( albo tyg) to mówię sobie tak : Asia , te lęki to tylko twoja wyobraźnia , sama je tworzysz i sama je pokonasz , bo jestes zajebistą osobą :) i taka racjonalizacja z czasem zacznie Ci pomagać . Tylko nie wspieraj świadomie własnych lęków. Też zaraz musze wyjść i jechać auotobusem i choć zdusiłam ten lęk w sobie dojeżdzają codziennie 45 min na zajęcia ... to nadal mi ściska się gardło , gdy jestem w podrozy , ale tłumacze sobie , ze jak dam rade ( a dam) to będzie to moj kolejny mały sukces. Moze sproboj , nie tylo ty , ale wszyscy , stworzyć sobie taka małą listę na pokrzepiene , co dziś się stało dobrego , kiedy daliście radę lękowi i zbaczycie z czasem jak udaje się wam z dnia na dzień zdrowieć :D
Pozdrawiam wszystkich nerwusków :*

-- 24 września 2013, o 14:36 --
A jeszcze jedno Kubicini, myslę , ze jak skupiłes się na pisaniu tego posta to czułeś się troche lepiej co ? :P Wiec zajmuj te mysli jak najwięcej , moze jakies komedie ? spacery ? napewno są rzeczy , ktore lubisz robisz ;)
matylda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: 4 sierpnia 2013, o 22:28

24 września 2013, o 21:32

greeneyed podobaja mi sie Twoje wypowiedzi :) tchna sile ;*
mam ciezki ostatnio okres, ostatnie dni mnie dusi, serce kluje, bylam nawet na ekg serca i dobrze wyszlo. jedyny plus to ze odstawilam cisnieniomierz. nie bede sie mierzyla i kropka. ile wytrwam zobaczymy :)
kibucini mnie sie wydaje ze my za bardzo sie wczuwamy, wiesz jaki widze nawet ja blad jakie robisz? twoj opis jest tak szczegolowy ze ty to tak bardzo przezywasz i pytasz o to czy to normalne ze za drugim razem lek nie minal. a czemu o to pytasz? bo boisz sie ze to co innego. Tak mniej wiecej ja to widze.
Za pierwszym razem to byl szpital badania, troche cie to unormowalo psychicznie, sama swiadomosc, za drugim od razu dostales kwitek do psychologa i od razu w glowie zapala sie lampka, halo halo a jak to choroba inna a oni od razu do psychologa kiedy takie objawy mozne? i tak sie zaczyna to potem.
sama mialam podobnie. i nadal lek czuje caly dzien i w nocy tez ale musze cos robic z tym bo nie osiade na mieliznie bo bedzie koniec.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

24 września 2013, o 22:45

Sama wiem jak mnie pocieszali tacy ludzie na początku :) Teraz z perspektywy czasu widzę , że bałam się o to że umieram juz jakiś czas wcześniej , bo zrezygnowałam z antykoncepcji , bojąc się zakrzepicy i wtedy mnie złapał 1 atak , tez byłam w szpitalu z powodu bólu głowy i wiem , że ta nerwica juz sie dziala przed atakami i co ? Martwiłam się , ale nie było wielkiego lęku , bo sama teraz go tworze , a jak o nim nie wiedziałam to nie generowały się tak silne uczucia :D Nadal się boje , ale umiem to jakoś kontrolować . Nie zamartwiam się tym non stop , nie szukam swoich wyimaginowanych chorób, można by powiedziec , że staram się to ignorować i czuje się lepiej. Ale gdzieś w srodku ciagle mam swoje lęki , a to , że depresja , ze nie minie , ze schizofrenia ... ale jak pomysle sobie jaką przeszłam drogę i , że daje sobie rade to jest dobrze , stabilnie :)) Damy rade, bo nie ma innego wyjścia :D Musimy się wspierać z całych sił. Moi rodzice nie wiedzą, że mam nerwicę , bo po mnie tego nie widać i nie chce ich martwić , bo to nie koniec świata. Wie mój chłopak i czesto się z tego śmiejemy, przynajmniej teraz ... kiedyś to nie było takie śmieszne... w smie czasami nadal nie jest , ale dystans jest chyba ważny. Zauwazylam , że ludzie w nerwicy mają ochotę pomagać innym nerwicowcą... bo to foum to nic inego jak wzajemna pomoc ... troche bardziej zrzyci z nerwicą pomagają tym mniej i to się kręci w koło .. nie wiem czy kiedys byłabym skora do takiej pomocy , ale ta nerwica troche zmieniła mnie jako człowieka. Przestałam popełniać te same błędy , ktore mnie doprowadziły do miejsca w jakim się znalazłam poł roku temu :) Mnie też dusi czasem serce i gardło i sciaska zołądek , ale jak się na tym nie skupiam to po paru chwilach przechodzi. To chyba ważne żeby powiedzieć sobie okej ... mam nerwicę ALE MOGŁO BYĆ GORZEJ ! TO NIC TAKIEGO.... :) można z tym żyć . Dla mnie dużym krokiem było uswiadomienie sobie , ze to nie choroba psychiczna ...tylko stan emocjonalny.
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

24 września 2013, o 23:13

Tylko ogólnie może tym różnią się twoje objawy od moich że u mnie nie ma ataków paniki bo z tymi jest sobie o wiele łatwiej poradzić niż z lękiem lub taką paniką która trwa cały dzień. Jeszcze z tydzień temu gdy czułem się lepiej to może myślałem o tym z parę razy dziennie ale nie na dłużej niż na chwilkę i powoli zajmowałem się tym co zawsze lubiłem. No ale teraz od tygodnia po prostu już nie wytrzymuję. W Szkolę siedzę i naglę robi mi się zimno ręce jak lód zaczynam się czuć jak naćpany od tego po prostu nie da się odwrócić myśli i mam dość. Ja zawsze byłem tym który nakręcał towarzystwo i do wszystkiego podchodziłem na luzie a teraz po prostu muszę udawać przed innymi że jest ok rozmawiam z nimi a w środku od tych myśli mam taką jazdę że nie idzie się na niczym dłużej skupić niż 5 minut. Ogólnie jak sobie myślę że jeszcze miesiąc temu w ogóle nie znałem takiego pojęcia jak nerwica i gdyby mi ktoś powiedział że ma takie objawy to pewnie bym nie uwierzył ale teraz po tym wszystkim co przechodzę po naczytaniu się 5000 tysięcy stron o tym wszystkim po wyszukiwaniu objawów i ciągłej walki z samym sobą mam dość już. Ogólnie czuję się tak zmęczony i mam takie uczucie odrealnienia cały czas i mówię sobie że nawet jak będę walczył z tym i uda mi się to pokonać to po jakimś czasie to tak może wrócić i zacznie się wszystko od nowa.. Po prostu chciałbym żeby to szybko minęło a wiem że to nie możliwe... Zastanawiam się nad wizytą u psychiatry.. Nie chcę brać leków w tak młodym wieku ale po prostu może chociaż trochę się poprawi i wtedy będę bardziej na siłach żeby z tym racjonalnie walczyć.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

24 września 2013, o 23:43

Nie mam juz ataków paniki , w czasie choroby miałam tylko 2 i to w 1 miesiącu .....potem minęły :) Zachęcam do wizyty u psychiatry jesli czujesz taką potrzebę , może ktoś fachowy da ci trochę pewnosci siebie i cie nakieruje ... Nie chce się wymądrzać , ale dokładnie wiem o czym piszesz , bo czułam sie tak samo. Wszyscy gadają na korytarzu a ja poprawiam włosy zeby sprawdzić sobie puls:D Teraz to moze troche smieszne , ale tak było ... popłakiwanie i czułam się zmeczona zyciem. Wytrenujesz z czasem w sobie mechanizmy obronne i bedziesz czuć się coraz lepiej
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

25 września 2013, o 16:14

Kubicini nerwica bardzo rzadko polega na tym ze maja miejsca ataki paniki i tylko one, zwykle to jest lęk 24 godziny na dobe plus do tego jako bonusy ataki paniki. Mowisz jak typowy nerwicowiec, ktory nie dowierza i mysli ze ma gorzej. Prawie kazdy nerwicowiec tak wlasnie mowi- ALE moje objawy sa inne albo moj lęk inny bo to nie ataki paniki, moje objawy gorsze bo mnie kluje glowa a ciebie stopa, zawsze cos sie znajdzie. Nerwica to jest lęk ciagly mieszany do tego z atakami paniki.
To jak w szkole siedzisz i robia ci sie rece zimne, jestes jak nacpany to to mozna uznac za atak paniki z mniejsza iloscia objawow. Ja mialam lęk caly czas calymi dniami i tez wyzdrowialam.
Z atakami paniki a lekiem obojetnie jakim radzi sie w taki sam sposob.
I teraz jesli juz naczytales sie tyle tych stron to pora na tym poprzestac, wieksza wiedza o tym Ci nie pomoze. Jesli lęk pokonasz raz a dobrze to nic nie wraca. Bo nie masz juz strachu przed tym.
Bo nerwica trzeba przestac sie zajmowac, bo jak sie nia zajmujesz to ja po prostu pielegnujesz.
ODPOWIEDZ