Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - nasze historie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

25 września 2013, o 18:36

Jak mam się nią przestać zajmować jak po prostu czuję że nie jestem sobą i czuję się tak strasznie osłabiony że sam wyczuwam że przecież nie jest tak jak prędzej. Zawsze w szkole było się czymś zająć a teraz nawet jak się czymś zajmę rozmową z kumplami to tak nie jestem sobą bo w środku czuję że jest nie tak bo czuję się taki wyczerpany. Mówisz że się wyleczyłaś no ale po tym wszystkim nie masz jakiś obaw że znowu to wróci i będziesz musiała przez to przechodzić? Bo u mnie nie było tak że dostałem tego po jakimś ataku paniki bo po tym pierwszym to przeszło mi po paru dniach i przez 3 tygodnie było normalnie a w tym drugim przypadku było tak że wstałem na drugi dzień i po prostu już czułem że czuję się taki osłabiony jakoś inaczej i trakcie kilku dni było coraz gorzej. Według mnie z atakami jest sobie o wiele łatwiej poradzić bo przy takim nawalaniu serca ma się wpływ na to jak się zareaguje a przy takim uczuciu że po prostu trzęsiesz się z zimna i cały dzień chodzisz wyczerpany nie możesz o tym nie myśleć albo zająć się czymś. To tak samo jak komuś choremu np. na grypę który ma 40 stopni gorączki powiedziała że choć z nami pograć na boisko i się zabawić taki ktoś nie ma na to żadnej ochoty bo jest wyczerpany i tak samo właśnie ja się czuje. U mnie polega to na tym że nie czuję lęku przed atakami tylko po prostu czuję się wyczerpany i mam lęk że cały czas tak się będe czuł jutro wstanę i znowu będę się musiał męczyć jak każdego dnia..
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

25 września 2013, o 19:46

Czyli masz lek przed lękiem, taki sam jaki występuje w każdym rodzaju nerwicy. Chodzi o to Kubicini, że każdy tutaj męczy się tak samo, bowiem ty upierasz się, ze masz inaczej bo inni mają ataki paniki a ty masz lęk. Kazdy w nerwicy ma lęk zazwyczaj całodniowy, nerwica polega na tym, ze czujesz się bardzo źle podczas gdy jesteś zdrowy.
Wychodząc z takiego założenia, że my pisząc tu o atakach paniki mamy inaczej pozbawiasz się pewnej nadziei, ze można z tego wyjść, bo na wszystko co tu przeczytasz można wtedy machnąc ręką i powiedzieć eee oni mają inaczej.
Otóż nie inaczej tylko...gorzej. Bo ja miałem lęk cały czas a do tego po 3 -4 ataki paniki w ciągu dnia i możesz mi wierzyć, że ataki paniki nie są tak proste jak ci się chyba wydaje.
I nie chodzi mi tu o licytowanie się tylko o pokazanie tobie, że popełniasz błąd tak mysląc, bo nastawiasz się, ze oni to pokonali bo mieli ataki paniki, ja mam inaczej. Otóż nie masz inaczej, naprawdę nie masz.

Potrzebujesz trochę czasu bo niestety nadal obawiasz się objawów i nie potrafisz do końca się pogodzić z samym faktem, zę cię to spotkało a życie było fajne. I może być nadal fajne, pytasz Anety czy teraz jak myśli o tym to się obawia, odpowiem ci jak jest u mnie, ja przełamałem strach przed objawami, traktowałem je jako coś co musi byc, dzieki temu wyzbyłem się lęku przed lękiem i lęk ciągły oraz ataki paniki minęły.
Obecnie kiedy mysle o nerwicy nie czuję, żadnego strachu ani obawy, powiem ci więcej mimo iż od 7 roku życia do 25 chorowąłem na lęki i wszelkie zaburzenia psychiczne, teraz jak czytam posta jak np twój zastanawiam się czego on się boi przecież to takie proste ;) Rozumiesz o czym mówię? Ja już się nie boję ataków paniki, objawów lęku, Mnie one już nie będa nawiedzac jako zaburzenie.
I mimo, ze ja sam mam skrzywioną osobowośc i czasem zbytnio reaguje stresem na problemy, potrafię dostać od stresu objaw lęku, potrafi mi przyjść czasem lęk i objaw, mijają po chwili jak ochłonę, ja już nie mam zaburzenia, ja już się tego nie boję, na tym polega wyzdrowienie z nerwicy. Nie myślę, nie analizuję, nie przejmuję się a nawet dziwię, ze wielu z was tu się tego czy tamtego boi, bo dla mnie to jest po prostu proste, choć rozumiem ze dla wielu jeszcze nie.
To jednak to jest zasadnicza róznica, ja atak paniki moge dostac nawet teraz i lek i derealizację i wiem, że ona po minutach minie, po godzinie jak ochłone od stresu. u mnie nie ma już ciągłego stanu zagrożenia, czyli objawy nie przychodza bez powodu jak dawniej, po prostu jestem zdrowy.
Więc po wyzdrowieniu żadna obawa nie jest straszna.

Choremu z gorączką nie powie się zeby szedł na boisko bo on w taki sposób nie wyzdrowieje, ty z nerwicy owszem.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

25 września 2013, o 21:41

Rozumiem. No ale to przecież wiadomo że nie analizujesz już swojego stanu itd jak czujesz się dobrze , bo ja jeszcze miesiąc temu zanim mnie to złapało nie wiedziałem że w ogóle takie zaburzenie istnieje a co dopiero że może się przytrafić to mi i to tak że zmieni to diametralnie moje życie na gorsze , i nie rozmyślałem o swoim zdrowiu nie żyłem 24/7 swoim umysłem i myślami tylko życiem jak zawsze. Jutro mija właśnie dokładnie miesiąc od kiedy się to u mnie zaczęło. Z Tydzień temu jeszcze było w miarę bo czułem się źle ale w miarę na siłach żeby funkcjonować no ale od tygodnia już przybrało to taką formę że po prostu przestałem sobie z tym radzić i nie potrafię od tego odwrócić uwagi. Nie czuję jakiegoś lęku przed atakiem tylko po prostu czuję się tak jak bym miał z 40 gorączki i ciężką grypę po prostu bez sił + z tymi ciągłymi myślami. Do dziś próbuje rozgryźć jak to się tak rozwinęło , bo gdy wstałem ten miesiąc temu po prostu poczułem że coś jest nie tak ale bez jakieś paniki czy lęku olałem to z myślą że na drugi dzień będzie już normalnie no ale z dnia na dzień czułem się co raz gorzej rozbolała mnie głowa i od tego się zaczęła ta cała historia. Gdybym czuł się chociaż tak jak tydzień temu to było by w miarę a nie wiem dlaczego aż tak się pogorszyło.Po prostu nie mam już radości z niczego bo czuję się tak do dupy. Wszystko mi się zaczęło układać w grudniu mam swoją 18 miałem wejść szczęśliwy w to dorosłe życie. Mam dziewczynę wszystko się super układało a teraz wszystko się może zjebać bo nawet gdy jestem z nią nie mogę być szczęśliwy bo prowadzę walkę ze sobą w środku i czuję się tak do dupy. Czy przy nerwicy to normalnie że występują bóle nóg takie uczucie jak przy przechodzeniu ciężkiej grypy ? Do tego cały czas mam katar ból gardła i zatkane ucho oraz lekki ból głowy.

Mam również pytanie bo zastanawiam się nad pójściem do psychiatry. Do psychologa również się zapisałem. I czy po jakiś lekach przejdzie chociaż te ogólne wyczerpanie fizyczne i zmniejszą się trochę objawy i ten lęk przed lękiem , bo może wtedy chociaż będę mógł w miarę działać żeby i sam próbować to zwalczać?
tempting
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 26 września 2013, o 10:26

26 września 2013, o 11:46

Witajcie,

Na początku zaznaczę, że w porównaniu z niektórymi historiami moja jest pestką, właściwie u mnie to dopiero początek.

Od dziecka byłam bardzo nerwowa, głupio tak mówić o dziecku, ale zawsze byłam nastawiona na sukces a każdą porażkę przeżywałam. Od zawsze też biorę wszystko do siebie, każdą drobną uwagę potrafię analizować na milion sposobów i oczywiście zawsze wyciągam wobec siebie krytyczne wnioski z tej uwagi, ale oczywiście jeśli uważałam, że mogą być słuszne. Ale jakoś do tamtego roku tak żyłam, często śmiałam się, że ja jestem tak przyzwyczajona do stresu, że jak go zabraknie w moim życiu to chyba nie będę się potrafiła odnaleźć, stres motywował mnie do działania. Ale gdzieś mniej więcej w tamtym roku wszystko się posypało. Zdaję sobie sprawę, że problemy gromadziły się już dużo wcześniej, ale póki miałam nad nimi kontrolę było wszystko w najlepszym porządku. O, to właśnie jest jedna z moich wad: muszę mieć wszystko pod kontrolą.

We wrześniu zeszłego roku nastąpił krach, nagromadziło się zbyt wiele problemów, przestałam mieć kontrolę nad tym co się dzieje. Byłam bardzo nerwowa i wybuchowa, do tego doszły problemy z koncentracją, bezsenność albo koszmary ( spadające samoloty średnio raz na tydzień, trąby powietrzne, wizje końca świata, trupy w wannie z demonami ciągnącymi mnie za nogi po kościele włącznie, a horrorów nie oglądam) A że jestem osobą, która do świata nakłada maskę to trzymałam fason i udawałam, że nic się nie dzieje, że mam kontrolę nad wszystkim i z uśmiechem nr 5 odpalając papierosa od papierosa mówiłam, że wszystko jest ok. Aż w końcu poszłam do lekarza rodzinnego, bo objawy były już niepokojące, oprócz powyższych drgające ręce i powieki, kołatanie serca. Po wszystkich badaniach okazało się, że mam niedoczynność tarczycy ( chociaż objawy wskazywały na nadczynność) więc lekarz rodzinny wypisał skierowanie do psychologa sugerując zaburzenia nerwicowe. A dodam, że tabletki uspokajające mogę łykać jak cukierki, nic nie dają.

I właśnie doszłam do dnia dzisiejszego kiedy to mam pierwszą wizytę. Wszystko ładnie pięknie, ale obawiam się, że w stosunku do "żywej" osoby jaką jest psychoterapeuta znowu zamknę się w sobie albo wyjdzie ze mnie wredna zołza bo taki mam mechanizm obrony jak ktoś chce się za bardzo zbliżyć.

Przepraszam, że się rozpisałam, jakoś z wyrażaniem emocji w ten sposób tj anonimowy nie mam problemu.

Pozdrawiam.
kwiateczek
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 7 września 2013, o 13:27

26 września 2013, o 11:54

Przy nerwicy moha wystepowac bole miesni a nawet stawow, sama tego doswiadczalam. I tez moglabym okreslic ciezka grypa z tym ze bez bolu gardla i kaszlu oraz kataru bo niestety miewalam tez od nerwicy stany podgoraczkowe.
Ogolnie byles w szpitalu, przebadali cie wiec mysle ze mozesz jakies inne choroby wykluczyc.
Psycholog dobrym pomyslem jest a psychiatra ogolnie tez, nigdy nie bylam zwolenniczka lekow ale tez i nie przeciwniczka, bo sama bralam jakis krotki czas. Ogolnie mnie leki nie daly pozadanych rezultatow. Na nerwice nie ma leku jednego, ze wezmiesz i mozesz byc pewien ze zadziala. Choc moja przyjaciolka miala kiedys silna nerwice prawie dwa lata i zdecydowala sie na lek i pomogl za pierwszym razem. Wiec leku po prostu trzeba sprobowac, jak nie pomoga trudno, jak pomoga to pomagaja calkiem albo chociaz w pewnej czesci likwiduja objawy. Mnie likwidowal sporo lęku antydepresant ale nadal bylam znerwicowana.
Nie czujesz leku przed atakiem ale jednak czujesz strach o swoje zdrowie, prawda? Martwisz sie tym co ci moze byc. Dlatego wlasnie te stany sie rozwijaja. Nie trac nadziei bo miesiac to dopiero poczatek mozna powiedziec i troche musisz ochlopnac z pierwszego spotkania z nerwica.
kwiateczek
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 7 września 2013, o 13:27

26 września 2013, o 12:09

Witaj :) Ano wlasnie wszystko ciagnie sie od kiedys tam, chyba zawsze tak jest. jakies wydarzenie w przeszlosci powoduja ze cos zakielkuje w glowie, cos nam w niej zostaje, jakis negatywny bodziec, chocby to niedopuszczanie do siebie ludzi, ma na pewno oddzwiek w wydarzeniach w przeszlosci. Moze w jakis odrzuceniach czy zdradzie.
Czlowiek jest ksztaltowany przez innych i w ktoryms momencie zaklada maski a maski to dlugo by o nich pisac ale sa powodem zaburzen nerwicy. To juz dawno zostalo udowodnione i trabia o tym wszelkiej masci psychologowie.
Wiec terapia na plus ci wyjdzie, na poczatku moze byc sztywno ale potem sie rozkrecisz, zycze zebys psycholog trafila dobra i z odpowiednim aktywnym podejsciem.
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

26 września 2013, o 20:39

Po prostu najprościej w świecie jestem wkurwiony tym wszystkim ale tak osłabiony że nawet nie mam siły tego wyrazić.
matylda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: 4 sierpnia 2013, o 22:28

27 września 2013, o 09:19

Kubicini znam to uczuciwe, ja czuje sie zla, bezsilna i slaba jak niemowle. Jakbym miala nie dac calkiem rady i zycie moje sie skonczy i nie mowie tu o smierci ale skonczy wjakis dziwnie pojety dla mnie sposob, bo nie dam rady z tymi wszystkimi objawami.
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

27 września 2013, o 21:42

Ja akurat mam tak że mogę wyjść z domu mogę iść do szkoły mogę robić to wszystko tak jak dawniej ale przy tym czuję się tak że po takim wyjściu do szkoły albo wyjściu na miasto odechciewa mi się tam iść ponownie. Bo kiedyś chodziłem do szkoły i śmiałem się rozkręcałem towarzystwo a teraz jedynie mogę się sztucznie uśmiechnąć do znajomych a w środku przeżywam horror z objawami typu ataki zimna i inne. Mogę spotkać się z dziewczyną ale co to za spotkanie gdy w parku jest mi tak zimno lub czuję się taki osłabiony i otępiony że nie nie mogę myśleć o tych normalnych sprawach czyli tym spotkaniu tylko chcę żeby jak najprędzej to wszystko się skończyło. Wszystko zaczęło się ostatnimi czasy układać i nagle od jednego wydarzenia przeżywam już miesiąc inne życie w którym zamiast walczyć z problemami codziennymi walczę z samym sobą i tym jak się czuje.. Już nie licząc tego że na niczym nie można się skupić przez ten stan otępienia i całkowitego osłabienia.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

27 września 2013, o 22:00

Może rozmowa z psychologiem Ci pomoże, bo jakoś nie wydajesz mi się przekonany ,ze to nerwica, ale tak w rzeczywistości jest. Badania wyszły dobrze.
Ja tez mogłam wychodzić ze znajomymi , chodzic na uczelnie i czułam się fatalnie, ale po jakimś czasie ok miesiąca może 1,5 zaczęłam czuć się lepiej... może dla tego, ze od razu wiedzialam , że nic mi nie jest. Chociaż ten wylądowałam w szpitalu i miałam setki badań. Potem jak sie uspokoiłam żyłam tak jak wcześniej i znowu poczułam sie fatalnie ,ale mialam wtedy masę stresu , sesja te sprawy. I juz wiedzialam a 100 % , że to moj irracjonalny strach stoi za tym wszystkim i to olałam. Jak teraz przchodzi do mnie zła myśl to staram się ją olewać jak moge, jak zostaje ze mna na dluzej to i tak w koncu minie. Możesz jeszcze nie dostrzegac tych zlych mysli, bo ja na pocztaku tez nie umialam ich okreslic i zobaczyc jak wplywaja na moj uklad nerwowy, ale starzy wyjadacze pewnie wiedzą o czym mówie :) Spotkaj się z psychologiem, bo pewnie kazdemu chociaz takie 1 spotkanie jest potrzebne żeby ruszyć z miejsca.
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

27 września 2013, o 22:11

Właśnie we wtorek jestem umówiony na drugą wizytę :) No po prostu to mi najbardziej przeszkadza że nie mogę normalnie funkcjonować bo zamiast skupiać się na czymś co robię jestem tak osłabiony otępiony że rozmawiając z kimś czuję że czuję się słabo następnie dostaję jakiegoś ataku zimna i takie odrealnienia i już jestem załatwiony potem do końca dnia ;)

No i też trochę lipa bo niby przełamuje ten lęk , chodzę do szkoły ale czuję się wtedy jeszcze gorzej bo objawy się nasilają gdybym czuł się wtedy lepiej fizycznie to pewnie podejście też by było inne. Myślałem że jak wrócę do znajomych to poczuję się trochę lepiej no ale niestety na lekcjach siedzę i gdy tylko pojawia się ten objaw odrealnienia i tego zimna i ogólnie otępienia to już mam dosyć.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

27 września 2013, o 22:49

Lęk zmalaje, bo umysl ogarnie , że nie ma się czego bać. Jesteś skupiony w 100 % na lęku. To jest właśnie ta pętla.. Przez głowę przemknęła się jakaś myśl , która wytworzyla jakis objaw, a ten objaw nasila obawy i powiększa objawy. Odrealnienie to bunt twojego umysłu przeciw hormonom strachu. Gorąco polecam
http://szaffer.pl/wyzdrowiec/odrealnienie/
i pozdrawiam
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

27 września 2013, o 23:16

Wlasnie o odrealnieniui trzeba pamietac ze jest to ochrona przed lękiem, jak nie czytales to tu masz depersonalizacja-derealizacja.html tematy podwieszone poczytaj. Odrealnieniem nie nalezy sie stresowac bo to jak zwykle przy lęku pogarsza sprawe.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

2 października 2013, o 18:17

Poszliśmy z mamą do Psychiatry ten stwierdził zespół zaburzeń lękowo - depresyjnych. Zapisał Xanax 0.25 wieczorem oraz Seronil - 10mg rano. Po prostu już nie wyrabiam z 2 tygodnie temu był okres że w miarę mogłem normalnie funkcjonować znów nie chodziłem do szkoły i jak tak dalej będzie to zawalę rok ... Postanowiłem dziś iść do szkoły ale to jest masakra czuję się tak strasznie że nie mogę się skupić chociażby na 5 sekund bo cały prowadzę tą walkę z samym sobą w środku a inni myślą że jest w porządku a ja w środku przeżywam piekło... Ostatnio siedząc przed kompem po prostu nie wytrzymałem i rozpłakałem się chociaż nigdy mi się to nie zdarzał. Do nerwicy doszło mi jeszcze przeziębienie które trwa 3 tydzień mam cały czas zapchany nos i zatkane lewe ucho więc teraz to w ogóle super. Gdybym czuł się na siłach fizycznie to bym chociaż poszedł pobiegać a tak szkoda słów już na to.. Ostatnio przechodziły mi przez głowę nawet myśli samobójcze..
matylda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: 4 sierpnia 2013, o 22:28

2 października 2013, o 18:43

Kubicini wiem co przezywasz. najgorsze to pieklo w srodku ktore odczuwa sie caly czas i caly czas a na zewnatrz niby okey...ja zainwestowalam w terapie, wiem ze musze czekac na efekty ale momentami brak mi tej cierpliwosci i mysle o lekach.
Mysle ze powinienes tez zwalczyc przeziebienie jako pirorytet, bo jak mialam przeziebienie to czulam sie 30 razy gorzej. Ja mimo wszystko wychodze z domu, zle sie czuje ale wychodze. Nerwica jest bardzo do kitu bo jest tyle roznych objawow ze codziennie moze zaskakiwac...mnie zaskakuje codziennie rano ale nie chce sie poddac.
Z myslami samobojczimy daj sobie spokoj jakbys mial sie zabic to chyba lepiej jednak zmierzyc sie z demonami nerwicy. Zabicie sie to nie rozwiazanie. Zle mi jest ale uwazam ze nie wolno calkiem sie zalamywac. Zobacz ile na forum tu ludzi bylo przed nami tez tak cierpieli wielu z nich wyzdrowialo, wielu czuje sie duzo lepiej. Troche ich popytalam i dalo mi to nadzieje. Bo to stanowi kontrast, teraz czujemy sie tak zle ale potem znow bedzie dobrze.
Mysle jeszcze nad lekiem albo chociaz jakims doraznym uspokajaczem, czytalam ze xanax jest dobry tyle ze trzeba uwazac z dlugoscia brania. Boje sie takich lekow ale mam ochote sprobowac.
ODPOWIEDZ