Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nerwica - nasze historie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04
Witam serdecznie, wszystko zaczęło się 3 lata temu. Nagle zrobiło mi się słabo i zakręciło mi się w głowie oraz miałam takie dziwne uczucie, którego nie potrafię opisać. Przez okres 3 lat zażywałam leki antydepresyjne (Astra, Velafax, Coaxil), po których nie było większej poprawy. Teraz zażywam Aciprex 20 (4 miesiące) i sama nie wiem, czy jest lepiej. Przeszłam też psychoterapię, ale po nie także nie czułam się lepiej. Chodząc do psychiatry mówiłam zawsze, że czuję się źle fizycznie, że nie jestem smutna i mam takie „dziwne uczucie w głowie”. Pani doktor twierdziła, że to depresja wypisywała leki i na tym się kończyło. Teraz czuję się źle przez cały czas, nic mnie nie boli, mam tylko to „dziwne uczucie w głowie”, coś takiego jak lekkie zawroty głowy, nieprzyjemne uczucie jakby słabości, takiej nierealności. Naprawdę trudno mi to uczucie opisać. Wszystkie badania (usg, hormony tarczycy, morfologia, którą często powtarzam, elektrolity) są w normie. Codziennie wstając boję się tego złego samopoczucie, które pojawia się jak na zawołanie. Bywają dni, gdy jest lepiej, ale jest ich mało. Czasami mam takie uczucie, że stracę kontrolę nad sobą i np. oszaleję. Nie umiem się też odprężyć, usiąść i np. oglądać telewizję, ponieważ czuję taki dziwny niepokój. Czasem mam też wrażenie, że zemdleję, ale nigdy do tego jeszcze nie doszło. W domu nie mam problemów. Cały czas myślę o moim samopoczuciu i analizuję je. Wydaję mi się, że nikt mi nie wierzy, ale ja naprawdę źle się czuję. Leki na pewno pomogły, jeśli chodzi o myśli depresyjne, które pojawiły się po tym okropnym samopoczuciu. Teraz nie mam takiego braku motywacji i uczucie bezsensu. Zastanawiałam się skąd to wszystko mogło się wziąć, bo przecież musi być jakieś źródło. Z natury jestem hipochondryczką i przez długi okres czasu poprzedzający ten fatalny dzień, w którym to się zaczęło wmawiałam sobie mnóstwo chorób. Od 1999 były to HIV, rak, chore serce, grzybica, wątroba, borelioza i wiele innych. Zawsze szłam do lekarza, który po badaniu stwierdzał, że nic mi nie dolega , a ja tym samym się uspokajam. Niekiedy przy wmawianiu sobie jednej z chorób towarzyszyło mi to złe samopoczucie, ale ono zawsze znikało po tym jak lekarz mnie uspokoił, a teraz towarzyszy mi cały czas. Zawsze gdy wmawiałam sobie te choroby towarzyszył mi ogromny stres. Jak wmówiłam sobie np. grzybicę jamy ustnej to byłam w stanie x razy dziennie oglądać sobie jamę ustną. Szczególnie ostatnie 2 lata przed tym „okropnym dniem” były szczególnie ciężkie, jeśli chodzi o wmawianie sobie chorób. l Moje pytania brzmią: Czy ja sama byłam w stanie wywołać sobie takie samopoczucie, czy raczej przyczyną mógł być przewlekły stres? Może wpadłam w pewien rodzaj „błędnego koła” z którego nie mogę się wydostać? Czy jest możliwe, że psychika ma tak wielki wpływ na samopoczucie fizyczne? Czy mogą to być zaburzenia somatopodobne? Czasem mam ochotę iść jeszcze raz do lekarza, ale nie wiem do jakiego. Nic mnie nie boli, dość dobrze śpię, ale towarzyszy mi to złe samopoczucie. Aktualny lek przepisał mi lekarz rodzinny, ponieważ bardzo zniechęciłam się do wizyt u psychiatry ( 2 minuty, leki i po sprawie). Czasem myślę, że jestem chora ciężko fizycznie, ale nikt tego nie odkrył. Moje objawy są takie dziwne, że sama nie wiem co to może być. Czy taka nerwica może istnieć bez objawów ataków lękowych? Pozdrawiam wszystkich nerwusków!
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Widzisz kochanienka popelniasz jeden podstawowy blad. Wkolo powtarzasz ze nie wiesz co sie z toba dzieje, ze badania sa dobre, ze nie wiesz skad to sie wzielo i ze objawy sa tak dziwne.
Czyli powtarzasz litanie kazdej osoby z nerwica lekowa. KAZDEJ.
Dla kazdego nerwicowca badania nie wykazaly wszystkiego i jestesmy ciezko chorzy, dla nerwicowca nigdy nie wiadomo skad sie to wzielo i dla kazdego z nas zawsze objawy sa tak dziwne i dla tych ktorzy nie maja napadow paniki wydaje sie to oczywiscie podejrzane a dla tych co maja tez to im nie pasuje bo pewnie to oznacza ze to cos gorszego.
Tym wlasnie zyje nerwicowiec i dlatego nerwicowcowi trudno wyjsc z blednego kola nerwicy lekowej.
Po pierwsze kochana zaden z objawow nie jest dziwny, nerwica lekowa nie musi oznaczac atakow paniki, w ogole ich byc nie musi, ja mialam ataki co jakis czas ale w ciagu dnia czulam sie jak ty, ciagle, minut apo minucie parszywie zle.
Wzielo sie to u ciebie stad ze hipochondria zwykle pojawia sie na poczatku nerwic, bo zwykle ludzie przez lata sobie pieszcza swoja hipochondrie i tak ciagle zyja w strsie, czy sa chorzy czy nie, po czasie zwykle moze prztjsc jakies pogorszenie, no bo ile mozna zajmowac sie chorobami kiedy organizm jest zdrow.
U ciebie przyszlo, slabosc, zawrot glowy, przerabialam cos takiego i tysiace innych. Dziwne uczucie w glowie tak samo, albo pustka w glowie badz zawrot glowy, nigdy nie wiedzialam jak to sprecyzowac.
Wkolko wmawialas sobie choroby i umysl uciekl w temat zastepczy jakim jest nerwica a ty oczywiscie jak to typowa osoba podatna nerwicowo, wpadlas w bledne kolo i teraz przez wieczne analizowanie swojich objawow ciagle sie zle czujesz.
Dokladnie jak napisalas nie mozesz wyjsc z blednego kola.
Terapia moze pomoc tyle ze to ty z tego blednego kola musisz siw wydostac,. Terapia nie zrobi tego za ciebie kochanie. Leki to jest oslona dymna one moga zniwelowac czesc objawow ale twojego strachu o choroby nie zmienia.
Ja sobie zaczelam zdawac sprawe ze to bezsensu zyc tymi chorobami, naprawde szkoda zycia na kolejne lata z tym wszystkim. Chyba mi bez roznicy czy mialabym dostac jakos chorobe czy kolejne lata sie tak stresowac i zle czuc do tego.
Dalam se spokoj z tymi wymyslami co do chorob i to mi bardzo pomoglo. Bo na chorobe i tak nic nie poradzisz a zycie w leku przez nia to straszny bezsens.
Wszystko co napisalas bardzo klarownie pokazuje nerwice lekowa. Poczytaj tematy przyklejone o nerwicy reakcji walcz badz uciekaj, moze zajmij sie jakas lektura co do tego jak pokonac lęk. Wszystko zalezy od nas
Czyli powtarzasz litanie kazdej osoby z nerwica lekowa. KAZDEJ.
Dla kazdego nerwicowca badania nie wykazaly wszystkiego i jestesmy ciezko chorzy, dla nerwicowca nigdy nie wiadomo skad sie to wzielo i dla kazdego z nas zawsze objawy sa tak dziwne i dla tych ktorzy nie maja napadow paniki wydaje sie to oczywiscie podejrzane a dla tych co maja tez to im nie pasuje bo pewnie to oznacza ze to cos gorszego.
Tym wlasnie zyje nerwicowiec i dlatego nerwicowcowi trudno wyjsc z blednego kola nerwicy lekowej.
Po pierwsze kochana zaden z objawow nie jest dziwny, nerwica lekowa nie musi oznaczac atakow paniki, w ogole ich byc nie musi, ja mialam ataki co jakis czas ale w ciagu dnia czulam sie jak ty, ciagle, minut apo minucie parszywie zle.
Wzielo sie to u ciebie stad ze hipochondria zwykle pojawia sie na poczatku nerwic, bo zwykle ludzie przez lata sobie pieszcza swoja hipochondrie i tak ciagle zyja w strsie, czy sa chorzy czy nie, po czasie zwykle moze prztjsc jakies pogorszenie, no bo ile mozna zajmowac sie chorobami kiedy organizm jest zdrow.
U ciebie przyszlo, slabosc, zawrot glowy, przerabialam cos takiego i tysiace innych. Dziwne uczucie w glowie tak samo, albo pustka w glowie badz zawrot glowy, nigdy nie wiedzialam jak to sprecyzowac.
Wkolko wmawialas sobie choroby i umysl uciekl w temat zastepczy jakim jest nerwica a ty oczywiscie jak to typowa osoba podatna nerwicowo, wpadlas w bledne kolo i teraz przez wieczne analizowanie swojich objawow ciagle sie zle czujesz.
Dokladnie jak napisalas nie mozesz wyjsc z blednego kola.
Terapia moze pomoc tyle ze to ty z tego blednego kola musisz siw wydostac,. Terapia nie zrobi tego za ciebie kochanie. Leki to jest oslona dymna one moga zniwelowac czesc objawow ale twojego strachu o choroby nie zmienia.
Ja sobie zaczelam zdawac sprawe ze to bezsensu zyc tymi chorobami, naprawde szkoda zycia na kolejne lata z tym wszystkim. Chyba mi bez roznicy czy mialabym dostac jakos chorobe czy kolejne lata sie tak stresowac i zle czuc do tego.
Dalam se spokoj z tymi wymyslami co do chorob i to mi bardzo pomoglo. Bo na chorobe i tak nic nie poradzisz a zycie w leku przez nia to straszny bezsens.
Wszystko co napisalas bardzo klarownie pokazuje nerwice lekowa. Poczytaj tematy przyklejone o nerwicy reakcji walcz badz uciekaj, moze zajmij sie jakas lektura co do tego jak pokonac lęk. Wszystko zalezy od nas
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 7 września 2013, o 13:27
Katka77 Aneta ma swieta racje, nic dodaj nic ujac do jej slow. Staraj sie relaksowac w ciagu dnia, nie dawaj sie ponosic tym mysla ktor mowia ci ze jestes chora. poczytaj o medytacji jako uspokojeniu sie, tu na forum jest wystarczajaco to opisane
medytacja-relaksacyjna-t358.html
bardzo w trakcie nerwicy jestesmy podatni na wszystko i bardzo w ciagu calego dnia jestemy napieci i pelni zlych mysli. medytacja, muzyka relaksujaca bardzo wycisza. Podczas tego mozesz tez dostrzec ze mysli lekowe nie sa tak straszne jak sie wydaje bo one same w sobie nie sa grozne. Grozne dla nas wszystkich z nerwica jest to ze absolutnie im wierzymy.
Wizyta u psyciatry sie nie zrazaj bo badzmy szczerzy psychiatra ma unormowac twoj stan lekarstwami. On w zasadzie mial tyle przypadkow nerwicy ze pewnie instynktownie juz to rozpoznaje. Dlatego w sumie wizyty czesto tak wygladaja choc uwazamz e jakies wyjasnienia powinien dac.
Jesli chcesz dluzszych wizyt i skupieniu sie na problemach idz na terapie, nawet nie pytaj czy warto. jak tyle lat jest sie hipochondrykiem i ma sie nerwice i nadal sie watpi co nam jest odpowiedz brzmi WARTO.
I czy nerwica moze istniec bez atakow lekowych? TAK jak najbardziej
medytacja-relaksacyjna-t358.html
bardzo w trakcie nerwicy jestesmy podatni na wszystko i bardzo w ciagu calego dnia jestemy napieci i pelni zlych mysli. medytacja, muzyka relaksujaca bardzo wycisza. Podczas tego mozesz tez dostrzec ze mysli lekowe nie sa tak straszne jak sie wydaje bo one same w sobie nie sa grozne. Grozne dla nas wszystkich z nerwica jest to ze absolutnie im wierzymy.
Wizyta u psyciatry sie nie zrazaj bo badzmy szczerzy psychiatra ma unormowac twoj stan lekarstwami. On w zasadzie mial tyle przypadkow nerwicy ze pewnie instynktownie juz to rozpoznaje. Dlatego w sumie wizyty czesto tak wygladaja choc uwazamz e jakies wyjasnienia powinien dac.
Jesli chcesz dluzszych wizyt i skupieniu sie na problemach idz na terapie, nawet nie pytaj czy warto. jak tyle lat jest sie hipochondrykiem i ma sie nerwice i nadal sie watpi co nam jest odpowiedz brzmi WARTO.
I czy nerwica moze istniec bez atakow lekowych? TAK jak najbardziej
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04
Dzięki za te słowa dziewczyny. Moje lata wmawiania sobie chorób dały fajny efekt. Moja pierwsza psychiatra twierdziła, że mam depresję, ale jakąś dziwną, bo ona takiej jeszcze nie widziała. No i ja zaczęłam się nakręcać. Leki żadne nie pomagały, cały czas trwał okres dziwnego samopoczucia, którego nie potrafię nawet opisać. Nie mogamł czytać, oglądać telewizji, bo źle się czułam. Biorę teraz Aciprex 4 miesiąc i też nic. Chyba odstawię. Więcej mi dało forum i Wasze posty niż ten lek. Do pracy noszę teczkę z wynikami badań, z opisami objawów depresji i jak się źle czuję, to zerkam na to, czytam, analizuję i zaznaczam. Myślę, że to też sposób nakręcania się. I jak mam moją teczkę, czuję się bezpieczniej. Ja po prostu nie potrafię tego pojąć, jak człowiek, który jest zdrów na ciele, może się tak źle czuć. Jeszce raz dzięki i pozdrawiam 

-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 7 września 2013, o 13:27
Mozna powiedziec ze Pani psychiatra jest dziwna mowiac takie rzeczy osobie z zaburzeniem ktore opiera sie na hipochondrii....
Katka mnie tez przy nerwicy bardzo bylo trudno wysiedziec chocby przed telewizorem bo ciagle czulam to napiecie w srodku. Dlatego gdybys zaczela stosowac np medytacje to na poczatku bedzie ci ciezko bardzo. Bo bedziesz czula to napiecie dalej ale mimo to nie ustawaj w probach relaksacji. Czesto pozniej napiecie mija podczas nich i ma to wogole za zadanie chocby czasowo sie rozluznic i zbadac jak dzialaja te wstretne mysli lekowe.
A teczka to typowa chyba kontrola, ja nosilam zawsze telefon ustawiony na wybieraniu polaczenia alarmowego, albo w pracy siadalam i czytalam objawy nerwicy...to ma na celu sprawdzanie czy na pewno w danej chwili to tez nerwica. trudno jest to pojac ale trzeba pojac najpierw pewna zaleznosc ze czlowiek to nie tylko cialo, umysl a cialo to nierozerwalna calosc. Jesli w umysle jest lek to cialo bedzie odpowiednio reagowalo a ze u ciebie lek jest ciagle to cialo ciagle reaguje.
Katka mnie tez przy nerwicy bardzo bylo trudno wysiedziec chocby przed telewizorem bo ciagle czulam to napiecie w srodku. Dlatego gdybys zaczela stosowac np medytacje to na poczatku bedzie ci ciezko bardzo. Bo bedziesz czula to napiecie dalej ale mimo to nie ustawaj w probach relaksacji. Czesto pozniej napiecie mija podczas nich i ma to wogole za zadanie chocby czasowo sie rozluznic i zbadac jak dzialaja te wstretne mysli lekowe.
A teczka to typowa chyba kontrola, ja nosilam zawsze telefon ustawiony na wybieraniu polaczenia alarmowego, albo w pracy siadalam i czytalam objawy nerwicy...to ma na celu sprawdzanie czy na pewno w danej chwili to tez nerwica. trudno jest to pojac ale trzeba pojac najpierw pewna zaleznosc ze czlowiek to nie tylko cialo, umysl a cialo to nierozerwalna calosc. Jesli w umysle jest lek to cialo bedzie odpowiednio reagowalo a ze u ciebie lek jest ciagle to cialo ciagle reaguje.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04
No tak, niby to wszystko wiem, ale dlaczego nie pojmuję? Nagorsze jest to, że jak mi lepiej, to myślę kiedy będzie źle. I co? Oczywiście zaczyna być gorzej. Kiedy budzę się rano i nie pamiętam, że jest mi źle, a przypomnę sobie, że powinno być no i staje się- jest gorzej. Wczoraj bolało mnie gardło, włączam kompa i co znajduje? Rak gardła, ale i tak sukces, bo dalej nie szukałam. Od 3 lat boli mnie pod prawym żebrem, a ja jestem przekonana, że to wątroba. 3 razy USG, morfologia, biochemia i nic, a boli, a ja myślę. Ciągłe myśli o samopoczuciu chyba rodzą ten strach. Nawet jak z kimś rozmawiam to o nim myślę, Muszę się naprawdę czymś "mega" zająć aby nie myśleć. Znowu zmieniłam lekarza i postanowiłam teraz nie kombinować. Zobaczymy jak to będzie. Kobieta po pierwszej rozmowie stwierdziła, że na depresję jej to raczej nie wygląda. I bądź tu mądry człowieku...
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 7 września 2013, o 13:27
Nie oczekuj takiej precyzyjnej diagnozy, bowiem takie zaburzenia jak nerwicowe lacza sie z depresyjnymi, czlowiek u lekarza moze byc akurat bardziej przybity i dostaniesz diagnoze depresji albo depresji lekowej.
Faktem jest ze masz hipochondrie i zaburzenie nerwicowe. Niestety takie wkrecanie sobie chorob to po prostu hipochondria i nerwica. I tyle, wiecej nie ma za tym nic.
Wymaga to wszystko pewnego porzucenia ciaglego analizowania swoje zdrowia i samopoczucia. Nauczyc sie trzeba zyc realnie zyciem a nie tym jak sie czujesz. Boli cie gardlo, wiec widocznie jest tego jakis powod ale od razu nie siadasz i nie szukasz nic bo bol gardla pierwszego dnia to nie powod aby tak robic.
Rozumienie nie wystarcza, zwykle trzeba nastawiac siebie do rzeczywistosci a nie do wyimaginowanych chorob.
Faktem jest ze masz hipochondrie i zaburzenie nerwicowe. Niestety takie wkrecanie sobie chorob to po prostu hipochondria i nerwica. I tyle, wiecej nie ma za tym nic.
Wymaga to wszystko pewnego porzucenia ciaglego analizowania swoje zdrowia i samopoczucia. Nauczyc sie trzeba zyc realnie zyciem a nie tym jak sie czujesz. Boli cie gardlo, wiec widocznie jest tego jakis powod ale od razu nie siadasz i nie szukasz nic bo bol gardla pierwszego dnia to nie powod aby tak robic.
Rozumienie nie wystarcza, zwykle trzeba nastawiac siebie do rzeczywistosci a nie do wyimaginowanych chorob.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03
No niby tak ale ostatnimi czasy przeszedłem parę kuracji antybiotykem w szpitalu dożylnie jak i również z 2 miesiące temu z 2 razy normalnie bez żadnych środków ochronnych a do tego odżywiałem sie bardzo nie zdrowo więc tak wiesz pasuje mi toVictor pisze:Osobiście według mnie w tych chorobach brak jest jednej rzeczy jaka jest w nerwicy, lęku, takiego ciągłego lęku o wszystko, o zdrowie, o swoje życie i to ciagłe napięcie.
Mam w rodzinie kogoś kto obecnie choruje na bolerioze, i to dość poważny stan, być może wystepują u niego objawy nerwicowe ale spanikowany to on nie jest jak KAZDY nerwicowiec.
Do tego kazdy z nerwicą sobie te choroby wkręca bo one mają tak ogólne objawy, ze do nich to wszystko pasuje.
Ja na candide szalałem, ze jestem na to chory, jak przeczytałem o tych objawach to uhuhu, wszystko sie zgadzało, robiłem badania, co prawda z kału i wyszło mi, ze mam nadmiar, to oczywiście utwierdziło mnie w tym przekonaniu, tyle, ze żadne badania co do candidy nie daje pewności, żadne badanie z medycyny konwencjonalnej. Bo grzyba każdy z nas ma naturlanie w jelitach i jest on potrzebny do zachowania równowagi.
Dlatego w kale, ślinie wyjść może i guzik wiadomo czy to nadmiar, zakażenie czy nie.
Natomiast badania w poradniach naturalnych sa rózne, różnymi sposobami, urzadzeniami, tyle, ze dziwnym trafem nikt stamtad nie wychodzi bez candidy...i z torbą ziół za 300 stówki. Na to po prostu trzeba uważać.
Mnie próbowali wmówić, że mam oczyszczać organizm i wyniosło by mnie to bagatela tysiąc złotych.
Candida bracie to efekt długo stosowanej antybiotykoterapii bądź chemioterapi, aby grzyb taki się rozwinał nadto musza być spełnione pewne warunki, ona sam z siebie tego nie zrobi.
Antybiotyki w nadmiarze bez ochronnych tabletek bądz leczenie chemioterpią, lampami itp. Wówczas jeszcze złe odzywianie się może pogarszać sprawę. Ale to tylko pogarszać a nie powodować.
Tak więc z candida nigdy nic nie bedzie pewnego i jak będziesz się tym wiecznie zamartwiał lek nie minie, bo się bedziesz nakręcał i wiecznie mówił ALE.
Ale cóż twoja decyzja i rozumiem ją bo sam miałem lęki, osobiście uważam, ze nie ma choroby, która by imitowała taki lęk typowo nerwicowy. gdybyś miał pojedyncze objawy, ewentualnie co jakiś czas atak paniki ale nie miałbyś tej ciągłej paniki jaką masz, to może jeszcze by można mówić o tym.
Są choroby, które dają objawy nerwicy, jak tarczyca, chore nadnercza, dają ataki paniki itp. Ale w tym wszystkim są jednak pewne przerwy, nie ma takiego ciągłego leku jaki ty masz i jaki jest specyficzny u nerwicowców.
A zresztą na candide nie wolno brac leków, leczy się to dietą, prostą tak naprawde, wykluczasz białą mąkę, cukier całkiem z diety i jeśli to candida zacznie się porpawiać. Sam taką diete stosowałem i stosuje nadal, to jedyny plus tej mojej wmówionej candidy, bo dopóki nie zacząłem wychodzić naprzeciw lękom leczenie candidy nie pomagało...choć w sumie dało mi plus, o wiele lepiej sie odzywiam i trzymam dobra wagę

-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Ciekawe, ze wiele wypowiedzi nerwicowców mają zwrot - no niby tak ALE
To ale wtedy jest takie typowo nakecająco nerwicowe.
Ale
jeśli tylko uwazasz, ze masz prawo chorować na kandydozę to możesz iść na badania, tyle, ze jak pisałem nie ma pewnych, chyba, ze jest obecnie jakaś nowość, bo dawno nie czytałem o tym temacie. Ale pewnie nie ma, bo jak zbadac dokładnie coś co powinno naturalnie i tak występować.
Do tego możesz zastosowac dietkę z wyłaczeniem cukrów, fast foodów i białej mąki dla sprawdzenia a poza tym co według mnie najważniejsze, wątpi mi się bardzo czy kandydoza może dawać uczucie ciągłego niepokoju i leku tak typowego w nerwicy jaki ty masz.
Moim zdaniem kandydoza mogłaby jak i inne choroby dawać pewne objawy podobne do nerwicowych czy nawet takie same, ale niestety styl myslenia lękowca jest zarezerwowany wydaje mi się tylko dla nerwic.
Do tego nawet jeśli za twój stan nerwicowy odpowiadałaby kandydoza, to lęk zawsze leczy się jak lęk, nawet jeśli powoduje go inna choroba, lęk nalezy przełamywać, oswajac, zmieniac do niego nastawienie, chodzić na terapię i ewentualnie brać leki.
Nerwica lękowa spowodowana inną chorobą wymaga tak samo własnego odpowiedniego nastawienia i pewnego pogodzenia się z objawami.
Przykładem może być chora tarczyca, tarczyca może dać objawy lęku, atak paniki, objawy nerwic ale te nie sa utrzymywane ciągle przez tarczycę, tarczyca odzywa się co jakiś czas a objawy trwają non stop.
Dlatego też nawet w przypadku chorej tarczycy często ludzie lęki lecza terapią, bowiem tarczyca wywołała lęk, owszem, ALE dalsze nakręcanie lęku i strach przed objawami kiełkuje w umyśle nowo-narodzonego nerwicowca.

Ale

Do tego możesz zastosowac dietkę z wyłaczeniem cukrów, fast foodów i białej mąki dla sprawdzenia a poza tym co według mnie najważniejsze, wątpi mi się bardzo czy kandydoza może dawać uczucie ciągłego niepokoju i leku tak typowego w nerwicy jaki ty masz.
Moim zdaniem kandydoza mogłaby jak i inne choroby dawać pewne objawy podobne do nerwicowych czy nawet takie same, ale niestety styl myslenia lękowca jest zarezerwowany wydaje mi się tylko dla nerwic.
Do tego nawet jeśli za twój stan nerwicowy odpowiadałaby kandydoza, to lęk zawsze leczy się jak lęk, nawet jeśli powoduje go inna choroba, lęk nalezy przełamywać, oswajac, zmieniac do niego nastawienie, chodzić na terapię i ewentualnie brać leki.
Nerwica lękowa spowodowana inną chorobą wymaga tak samo własnego odpowiedniego nastawienia i pewnego pogodzenia się z objawami.
Przykładem może być chora tarczyca, tarczyca może dać objawy lęku, atak paniki, objawy nerwic ale te nie sa utrzymywane ciągle przez tarczycę, tarczyca odzywa się co jakiś czas a objawy trwają non stop.
Dlatego też nawet w przypadku chorej tarczycy często ludzie lęki lecza terapią, bowiem tarczyca wywołała lęk, owszem, ALE dalsze nakręcanie lęku i strach przed objawami kiełkuje w umyśle nowo-narodzonego nerwicowca.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03
Hmm no ale jeśli ktoś dostaję ataków paniki bo Jego organizm jest osłabiony niedoborem pierwiastków... Nie mówię tutaj teraz tylko w kwestii lęku. Chodzi mi o to że niektóre przewlekłe choroby powodują osłabienie naszego organizmu dawając podobne objawy jak w nerwicy czyli m.in - zimne dłonie i stopy , bóle różnych części ciała a w końcu prowadzi również do nerwicy. Nie mówię że nie powinno się leczyć również nerwicy bo przez jakiś czynnik musi być spowodowany u większości będzie ona typowo psychosomatyczna ale istnieją też takie które zostały przez coś wywołane a wykrywając i niwelując chorobę można poprawić ogólną kondycję organizmu co przyczyni się również do lepszego samopoczucia jak i również zmniejszenia objawów nerwicy 

-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Nom jasne, jeśli jakaś choroba powoduje nerwice to trzeba ją leczyć i równocześnie starać się radzić sobie z lękiem.
Czyli cóż, nie pozostaje ci chyba nic widzę innego jak tylko wykrywać te choroby
Czyli cóż, nie pozostaje ci chyba nic widzę innego jak tylko wykrywać te choroby

Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 267
- Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32
Kubicini ...
Nie jestes na nic innego chory ... to jest nerwica i nic się a to nie poradzi. Pewnie masz idealne zycie , moze idealną rodzine i nie widzisz u siebie podstaw zwiazanych z przeszloscią... ja u siebie tez nie. Moze mamy genetyczne uwarunkoania zeby wszystko przezywac i sie stresować... ODPUŚĆ to nie zalezy od siebie a im bardziej sie napinasz tym wiecej objawow i znowu krecisz sie w tym kole nerwicy.
Wydajesz się być tak uparty w tych swoich chorobach , ze juz nie wiem co pisać... nie pisza Ci tego osoby , które wogole nie mają o tym pojęcia. My jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie
1. Powiedz sobie , że nie możesz szukac w necie żadnych chorób, chociaz by to miało być trudne. Jak nie bedziesz o nich wiedział to nie bedziesz się bał objawów
2. Zajmij się czymś , bo siedzenie i analizowanie swojego stanu to idiotyczny pomysł. Jak coś robisz to o tym nie myslisz i nie przekonasz mnie zadnym argumentem , ze nie mozesz nic zrobic, bo jesteś za słaby. W każdym jest siła . Nie możesz ogladać się za siebie i cagle myslec o tym jak zle sie czułes , 2 3 4 dni temu albo miesiąc ... nie ogladaj się za siebie , bo tam jest strach ... a przeszłośc nie może definiować tego kim jesteśmy dzisiaj.
3. Mniej myśli = mniej złych emocji =
4.Victor napisał genialną rzecz , w którymś poście ,że należy miec to w dupie. Bo nerwicą uwielbia jak sie czymś przejmujesz. Byles u psychiatry chyba z nim gadałeś o nerwicy i mówił Ci jak bezsensownie się tym przejmować. Bierzesz jakies leki , które powinny zmniejszyć niepokoj więc daj im troche czasu. Nerwica to nie jest koniec świata , ale może byc początkiem czegoś lepszego
Pozdrawiam Cię i trzymaj się tam +)
-- 13 października 2013, o 13:39 --
Hej Katka , mi twój opis wygląda na typową nerwicę , dokarmianą i pielęgnowaną latami. Złe uczucia powodują jakąś taka bezradnośc i często przygnębienie , a jak wiemy złe uczucia są obecne w nerwicy. Najważniejsze to nigdy się nie poddawać. To forum jest naprawde fajne i takie sensowne. Zgdzam się , że daje ono wiecej niż lekarstwa , bo autoterapia jest bardzo wazna przy nerwicy. Ja przez swoją nerwice zaczęłam dostrzegać wiecej uroków zycia i cieszyć się z małych rzeczy
też czasem mam gorszy humor , wtedy przychodzi strach i lekkie przygnębienie , ale to zawsze mija wraz z odejściem złych myśli. Dziwi mnie opinia lekarki , która powiedziala dziwna depresja i że jeszcze takiej nie widziała , ale zawsze łatwiej zapisać leki antydepr niż walczyć z lękiem. Więc pamiętaj pokonujemy lęk , odganiamy złe chmury i głowa do góry :* Pozdrawiam gorąco
Nie jestes na nic innego chory ... to jest nerwica i nic się a to nie poradzi. Pewnie masz idealne zycie , moze idealną rodzine i nie widzisz u siebie podstaw zwiazanych z przeszloscią... ja u siebie tez nie. Moze mamy genetyczne uwarunkoania zeby wszystko przezywac i sie stresować... ODPUŚĆ to nie zalezy od siebie a im bardziej sie napinasz tym wiecej objawow i znowu krecisz sie w tym kole nerwicy.
Wydajesz się być tak uparty w tych swoich chorobach , ze juz nie wiem co pisać... nie pisza Ci tego osoby , które wogole nie mają o tym pojęcia. My jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie

1. Powiedz sobie , że nie możesz szukac w necie żadnych chorób, chociaz by to miało być trudne. Jak nie bedziesz o nich wiedział to nie bedziesz się bał objawów
2. Zajmij się czymś , bo siedzenie i analizowanie swojego stanu to idiotyczny pomysł. Jak coś robisz to o tym nie myslisz i nie przekonasz mnie zadnym argumentem , ze nie mozesz nic zrobic, bo jesteś za słaby. W każdym jest siła . Nie możesz ogladać się za siebie i cagle myslec o tym jak zle sie czułes , 2 3 4 dni temu albo miesiąc ... nie ogladaj się za siebie , bo tam jest strach ... a przeszłośc nie może definiować tego kim jesteśmy dzisiaj.
3. Mniej myśli = mniej złych emocji =

4.Victor napisał genialną rzecz , w którymś poście ,że należy miec to w dupie. Bo nerwicą uwielbia jak sie czymś przejmujesz. Byles u psychiatry chyba z nim gadałeś o nerwicy i mówił Ci jak bezsensownie się tym przejmować. Bierzesz jakies leki , które powinny zmniejszyć niepokoj więc daj im troche czasu. Nerwica to nie jest koniec świata , ale może byc początkiem czegoś lepszego
Pozdrawiam Cię i trzymaj się tam +)
-- 13 października 2013, o 13:39 --
Hej Katka , mi twój opis wygląda na typową nerwicę , dokarmianą i pielęgnowaną latami. Złe uczucia powodują jakąś taka bezradnośc i często przygnębienie , a jak wiemy złe uczucia są obecne w nerwicy. Najważniejsze to nigdy się nie poddawać. To forum jest naprawde fajne i takie sensowne. Zgdzam się , że daje ono wiecej niż lekarstwa , bo autoterapia jest bardzo wazna przy nerwicy. Ja przez swoją nerwice zaczęłam dostrzegać wiecej uroków zycia i cieszyć się z małych rzeczy

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04
Właśnie trafiłaś w sedno.Ja też tak czuję, że moja nerwica rozwijała się długo, a ja ją pielęgnowała i nie dałam jej odejść. Tylko, że wcześniej, jakpodejrzewałam, że coś mi jest, denerwowałam się, źle się czułam. Po wizycie u lekarza i diagnozie, że nic mi nie dolega, przechodziło. Ale teraz zostało i nie wiadomo, co przebadać. Złe samopoczucie, niepokój to mój jedyny objaw. Widocznie moja psychika się przyzwyczaiła i co tu począć, Przeczytałam posty Viktora i dużo mi wyjaśniły. Wiem i rozumiem, że to reakcja walcz i uciekaj, tylko dlaczego tak trudno poczuć się lepiej.Pozdrawiam i życzę wszystkim miłej niedzieli.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 267
- Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32
Nie da się od razu zmienic naszego sposobu myslenia i powiedziec sobie nerwico stop, bo nie da się w 100 % kontrolować naszych myśli. Trzeba je odwracać powoli i starać się nie przejmować tym, na tyle ile się da. Ja jeszcze nie jestem w 100% zdrowa , ale walcze dalej. Jak mam gorszy dzień to żale się mojemu chlopakowi, który może tego nie rozumie , ale romowa z drugim człowiekiem zawsze pomaga i oczywiscie czytam to forum , w którym jest pełno wsparcia. Jak człowiek nie skupia się na lęku i strachu , a przede wszytkim wychodzi mu na przeciw to nerwica "zanika" i w koncu pzestajemy analizować nasze uczucia , emocje i objawy a zaczynamy zyc realnym swiatem i to jest juz bardzo duzy krok ku lepszemu zyciu. Przynajmniej tak staram się tak o tym myślec i nie tracić nadzei 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 13 października 2013, o 20:39
Moja historia zaczęła się 9 lat temu w akademiku. Imprezka, zioło i...uczucie ktorego do dziś nie zapomnę. Położyłem się na łóżku i wydawało mi się że umieram. Miałem na przemian wrażenie że serce przestaje mi bić a za chwilę że bije jak oszalałe i zaraz wyskoczy. Po kilku godzinach męczarni nad ranem z wycieńczenia zasnąłem. Rano czułem się fatalnie ale stwierdziłem że to wina zielska...(potem w swoim życiu zapaliłem jeszcze tylko raz). Niedługo potem wracając autobusem do domu na weekend dostałem ataku paniki w autobusie. Problemy z oddychaniem, straszne myśli... Już miałem wysiadać, do domu miałem 50 km...Jakoś dojechałem, a wysiadając drętwialy mi ręce i nogi, podloże pływalo i wirowało. W domu wszystko minęło choć czułem się potwornie wyczerpany. Za jakiś czas ni stąd ni z owąd poczułem się podobnie, tym razem w domu. Ciśnienie ponad 150, puls ponad 100, próbowałem sięczymś zająć. Włączyłem discmana, swoją ulubioną muzykę, próbowalem się czymś zająć, wmówić sobie że to nerwy i też jakoś przeszło. Na wszelki wypadek zrobilem ekg i echo serca, badania krwi i wszystko okazalo się ok. Na wszelki wypadek lekarz przepisal mi Bellergot.
Kilka następnych lat płynęło w miarę beztrosko. Co prawda zacząłem pracę więc skończyła się studencka sielanka ale była dziewczyna, motyle w brzuchu itp...Potem ślub, pierwszy rok minął bardzo szybko. Potem okazało się że ciocia jest nieuleczalnie chora, rak wykryty w stadium terminalnym, mimo walki do końca odeszla...Nigdy wcześniej ten problem nie dotknął mnie tak blisko. Zaczęły się też problemy natury rodzinnej. Od tego czasu zaczęły sie znów moje problemy z nerwicą.Pamiętam jak pewnej nocy tuż po zaśnieciu obudziłem się zlany potem, serce waliło jak szalone, wydawało mi się że zemdleje, bałem się że to zawał. Sytuacja jeszcze wiele razy się powtórzyla. Doszła do tego agorafobia, hipochondria, natręctwa. Bałem się że mam raka i chudnę, codziennie mierzyłem swoje cialo w kilku miejscach sprawdzając czy przypadkiem nie ubyło mi trochę ciała, np. w pasie. Może wyda się to śmieszne ale tak było naprawdę
)) Balem się panicznie lekarzy...Wmawialem sobie że jak gdzieś spotkam lekarza to patrząc lub rozmawiając ze mną zobaczą we mnie jakąś ciężką chorobę, np. przez oczy i mi to uświadomi. Bałem się że zżółknie mi skóra z powodu jakiejś choroby wątroby, po tym jak zobaczyłem na ulicy czlowieka z mocno zażółconą twarzą. Kiedyś ubrudzilem sobie rękę jakiś smarem czy olejem, zauważając żółtą plamę po jakimś czasie. Bylłem przerażony, nie miałem możliwości umyć od razu rąk więc szybko popędziłem do domu umyć ręce i się upewnić ale te chwile trwały wieczność. Jedząc rybę połknąłem niewielką ość ale to wystarczyło zeby przez kilka dni mieć katastroficzne wizje. Miałem wrażenie że puchnie mi gardło i wkrótcę się ududzę a to była zwykła nerwicowa "gula" w gardle.Pewnego razu trafiłem na stronę http://www.szaffer.pl ktorą przeczytałem chyba dziesiątki razy i bardzo mi pomogla. Ataki paniki wciąż miewam, średnio raz na kilka miesięcy. ostatni miałem niestety dziś w pracy co skloniło mnie do napisania tego posta. Pracuję z ludźmi, generalnie nie jestem osobą nieśmiałą a raczej otwartą lecz czasami w pewnych analogicznych lub podobnych do siebie sytuacjach w których kiedyś nastąpil atak wzmaga się u mnie poczucie strachu.Przyjąlem zalożenie że ataki po prostu jeszcze będą się przez jakiś czas sie zdarzać, nie ma co składać broni, nie od razu Krakow zbudowano...Życzę wytrweałości wszystkim nerwusom!!!
Kilka następnych lat płynęło w miarę beztrosko. Co prawda zacząłem pracę więc skończyła się studencka sielanka ale była dziewczyna, motyle w brzuchu itp...Potem ślub, pierwszy rok minął bardzo szybko. Potem okazało się że ciocia jest nieuleczalnie chora, rak wykryty w stadium terminalnym, mimo walki do końca odeszla...Nigdy wcześniej ten problem nie dotknął mnie tak blisko. Zaczęły się też problemy natury rodzinnej. Od tego czasu zaczęły sie znów moje problemy z nerwicą.Pamiętam jak pewnej nocy tuż po zaśnieciu obudziłem się zlany potem, serce waliło jak szalone, wydawało mi się że zemdleje, bałem się że to zawał. Sytuacja jeszcze wiele razy się powtórzyla. Doszła do tego agorafobia, hipochondria, natręctwa. Bałem się że mam raka i chudnę, codziennie mierzyłem swoje cialo w kilku miejscach sprawdzając czy przypadkiem nie ubyło mi trochę ciała, np. w pasie. Może wyda się to śmieszne ale tak było naprawdę
