W sumie wyjątkiem z pesymizmem podczas zaburzenia to nie jesteś

Generalnie mając lęki, zaburzenie to większość osób jest uparta, histeryczna, niecierpliwa i pesymistyczna. W sumie ja też taki byłem xd.
Oczywiście zmienia się to z czasem, motywacją itd więc nawet i to nie jest stanem permanentnym, forever już itp.
Dlatego to nie jest tak, że mając odrealnienie, lęki, przeczytamy sobie pare tekstow, i od razu to słynne "olewanie" przychodzi łatwo.
To wszystko jest procesem i cała falą uświadamiania siebie i pewnych działan mających na celu wbić klina w zawsze takie samo zachowanie jak np. niedowierzanie, brak wyrozumienia, nakręcanie, itp.
Myśle, ze na poczatku to warto sie skupić na szukaniu wyrozumienia dla siebie i swoich objawów.
Czyli zrozumiec cel ciągłej analizy, czyli np. "za chicho mówię" - jestem pewni ejuż tak chora, ze to dlatego tak jest.
"nie czuję siebie" - jestem zapewne chora na schizofrenię bo nie mozna nie czuć siebie samej.
I w takich wypadkach brakuje wyrozumienia, w sensie "tak mam takie objawy ale one są dla tych stanów czyms niestety zwykłym".
Czyli nie skupiac się na tym dlaczego cicho mówię, tylko dac sobie na razie prawo do tego "bo jestem na obecny moment po prostu zaburzona emocjonalnie".
Nie chodzi o to aby to wypierać, tylko przyzwolić z dawaniem sobie prawa do takich objawów. To pomaga nie nakrecac się.
I tak krok po kroku zbudują się fundamenty tego aby nie analizować, a do tego choćby terapią omawiac sprawy związane z problemami, które do tego doprowadziły a które może nadal trwają.
Niewątpliwie sporym minusem jest to, że jesteś ciągle w domu, w tym samym miejscu bo to wspomaga analizowanie i kierowanie uwagi tylko na złych aspektach.