Witaj Agnieszko!
To naprawde smutne, ze kazdego ranka zawsze ktos z Nas czuje sie gorzej...

Wiesz Agnieszko ja w zeszla sobote tez nie wytrzymalam i poszlam do lekarz a wiec nie jestes sama... Dalas poniesc sie tym emocjom, nie wytrzymalas i poszlam do lekarz - no dobrze, przynajmiej sie upewnilas poraz kolejny i to najwazniejsze! - masz juz teraz spokoj i mozesz wkoncu uwierzyc, ze to nerwica... Wiem, ze ona wykancza ludzi psychicznie - ja ostatnio tez mialam chwile slabosci i juz nawet swojemu facetowi powiedzialam, zeby schowal paski bo ktoregos dnia wezme jeden i od razu pojde sie powiesic na drzewo... Wiem, ze to bledne kolo i ze wydaje Nam sie ta walka bez senu no bo tak, ilez mozna ciagle walczyc i sie utwierdzac, ze wszystko jest wporzadku, ilez razy mozna wstawac i czuc ten niepokoj, jak dlugo z Nim walczyc no i wogole po co to robic skoro my sie staramy, odganiamy mysli, ale one jednak znowu do Nas przychodza i wciaz nie daja Nam spokoju.... Ja nocke jakos przespalam, ale wybudzalam sie kika razy i czulam ten stres... i niby czemu skoro nic sie nie dzialo? zaledwie pare sekund mija odkad otworze oczy a ja juz czuje strach jakbym miala zaraz zdawac jakis wazny egzamin! Mnie tez to meczy i wkur*** za przeproszeniem bo rzeczywiscie ile jeszcze czlowiek bedzie tak zyl? Ale wiesz... dzis wyrwalam sie rano z domu mimo tego strachu, mialam juz dosyc i pomyslalam sobie "jak zaslabne to trudno, zemdleje co najwyzej i ktos napewno mi pomoze bo ludzi na ulicy jest pelno" wzielam sobie zimna wode i jak czulam ze puls mi skacze to malym lyczkami pilam wode, wsiadlam w autobus i jechalam.... Rozgladalam sie na wszystkie strony, obserwowalam ludzi i w pewnym momencie zauwazylam, ze jestes calkowicie spokojna i e niepokoj znowu minal... Warto dla tych chwil, momentow walczyc aby choc na chwile poczuc "ukojenie" ale tak jak mi psycholog powiedziala TRENING CZYNI MISTRZA i wiem, ze probojac 1 czy 2razy nie wyjdzie ale za 10, 20 napewno wkoncu sie uda a za 1000 da spokoj na dlugo

Aga, przede wszystkim zadanie dla Ciebie - wywal ten cisnieniomierz najlepiej gdzies gleboko do szafy albo popros kogos z rodziny zeby Ci go wzieli tak bys nie miala dostepu do Niego !! Bedzie ciezko, ale wkoncu Ci sie uda to opanowac i bedziesz czula ulge!! Bo skoki cisnienia, pulsu, przyspieszone bicie serca - my wszyscy to mamy, niektorzy ludzie po kilkanascie lat i zyj dalej!! Nikogo jeszcze ten lek nie zabil i nie zrobil krzywdy!! Wez moze te przepisane tabletki.. Chociaz bierz je przez tydzien, moze wyrowna bicie i staniesz sie spokojniejsza one beda Cie chronic i poczujesz sie bezpieczniej...
Wracajac do domu na przystanku siedziala mloda kobieta - na specjalnym wozku... Trzesla sie cala i miala cos z cialem ... tak patrzalam na Nia i nagle sobie pomyslalam "Boze, to ja probuje kazdego dnia dociec co mi jest, czasami swiruje przez cos czego wogole nie ma, daje sie poniesc tym emocjom, a ona oddala by zapewne wiele by czuc i zyc tak jak ja....przeciez ona spedzi tak cale zycie, na wozku, w takim stanie a ja mam tyle mozliwosci i pozwalam sobie na to by zycie mi uciekalo prze palce...przez nerwice"
To mi daje wiele do myslenia...
I choc teraz sie najadla az mnie mdli i serce bije od tego szybko bo mam tak zawsze to staram sie nie panikowac choc jest mi coraz gorzej... przejdzie, tak zawsze przechodzilo...
Babcia wczoraj mi powiedziala przez tel. " zamiast tyle pieniedzy tracic na lekarzy i lekarstwa to sobie zafunduj jakis masaz relaksujacy, idz na basen poplywac, do kina na film ktory chcesz zobaczyc, wyjdz i zyj...."
Wracaj do zdrowia Agnieszko :****
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.