


No właśnie: jak przychodzi atak to też najchętniej bym gdzieś uciekła, czuję, że mnie gdzieś gna. Raz nawet jak się w zeszłym roku obudziłam tak w lecie w środku nocy z wysokim pulsem (pewnie koło 100) i się dusiłam, to pobiegłam na balkon. Mąż leciał za mną bo chyba się bał, że wyskoczęAneta pisze: Zabawne jest to ze jak przychodzi lek to wszystko zaczyna wydawac sie takie ponure i zlei nawet nie ma sie gdzie schowac bo co mi da ze wejde pod koldre? Nic absolutnie nic i tak to szystko bedzie trwalo.
-- 1 lutego 2011, o 14:45 --agniechannn90 pisze:I uswiadomilam sobie,ze wlasnie lęk przed tachykardia wywoluje u mnie kolejne ataki...Ja tez bardzo sie boje,ze dostane pulsu (jak wiesz u mnie dochodzi nawet do 150) teraz mam na to sposob bo pije zimna wode jak tylko czuje,ze cos sie zaczyna...ale to nadchodzi tak niespodziewanie...Człowiek siedzi sobie w domu ,czyta ksiazke, czuje sie zrelaksowany,szczesliwy...az nagle w jednej chwili czuje,ze serce mu wali,puls 120-130 lub wiecej,od razu strach,lek...i w moim przypadku ogromny płacz...Podziwiam Cię za to,ze dajesz rade,ze pracujesz i zyjesz jak normalna osoba...bo ja ograniczylam wyjscia na dwor,poniewaz ciagle sie boje,ze dostane tachykardii i nikt mi nie pomoze.....Dlatego pozdrawiam Cie...:*
Strach przed tachykardią na pewno powoduje kolejne ataki, ale ciężko się nie bać i normalnie do tego podejść. Ja umieram i duszę się przy 100 i nawet nie chcę myśleć jak bym się czuła przy 150.. Pewnie bym wykitowała. Mi zazwyczaj przy wzroście pulsu rośnie ciśnienie. Nie zawsze, bo kiedyś miałam 97/59 i puls 95. Wyczytałam gdzieś, że często przy spadku ciśnienia rośnie puls. No i co z tego? Od razu miałam atak lęku, paniki i cisnienie z niskiego "nieco" sie podniosło
![]()
Dzisiaj rano z ciepłego mieszkania wyszłam a tutaj mróz i poczułam nagle ścisk w skroniach i lekkie walenie serca. Nie nazwę tego atakiem ani tachykardią, ale już mi przeszkadzało. Pół godziny wcześniej zjadłam kanapkę i wypiłam słodzoną herbatę, ale poczułam ten ścisk w żołądku, jakby głód i od razu myśl o cukrzycy: pewnie cukier spadł, serce zaczęło walić, ciśnienie może wzrosło i pojawił sie niepokój... W drodze do pracy nie wiem jak, ale zupełnie nieświadomie zaczęłam o czymś innym myśleć i zapomniałam i tym, że mi słabo, i że serce wali i złapałam się na tym, że przeżyłam..
Tylko "kiedyś" byłam radosna nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz, a teraz kiedy nie mam ataków potrafię sobie dalej żartować, robić jaja z ludzi i śmiać się, a jak jestem sama, to ogarnia mnie ponury obraz mojego wnętrza: choroby, strach przed atakiem, przekonanie o zbliżającej się śmierci, a przede wszystkim potworne zmęczenie i obezwładniający smutek![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
-- 1 lutego 2011, o 10:17 --
Anetka-Nie powtarzaj sobie,ze dzis twoja kolej...Wiesz,ze latwo sobie mozna wmowic:) Takze kochanie nie martw sie...Bedzie ok...Ja tez dzisiaj czuje serducho,ale staram sie nie mierzyc choc tak mnie ciagnie ze szok! Najlepiej wczoraj wieczorem tak mnie zab bolal,ze myslalam ze umre chyba i od tego bolu mialam troche wyzsze cisnienie 120/95 kurde i juz se wkrecalam...ale w pewnym momencie powiedzialam" O nie" przez glupiego zeba mam dostac ataku?? Odstawilam mierzenie cisnienie,wzielam tabletke na bol i poszlam spac:) Czasem mam takie przeblyski swiadomosci:D:D:D heh,ale rzadko, a szkoda;)
No właśnie: jak przychodzi atak to też najchętniej bym gdzieś uciekła, czuję, że mnie gdzieś gna. Raz nawet jak się w zeszłym roku obudziłam tak w lecie w środku nocy z wysokim pulsem (pewnie koło 100) i się dusiłam, to pobiegłam na balkon. Mąż leciał za mną bo chyba się bał, że wyskoczęCzapla pisze:Aneta pisze: Zabawne jest to ze jak przychodzi lek to wszystko zaczyna wydawac sie takie ponure i zlei nawet nie ma sie gdzie schowac bo co mi da ze wejde pod koldre? Nic absolutnie nic i tak to szystko bedzie trwalo.
agniechannn90 pisze:I uswiadomilam sobie,ze wlasnie lęk przed tachykardia wywoluje u mnie kolejne ataki...Ja tez bardzo sie boje,ze dostane pulsu (jak wiesz u mnie dochodzi nawet do 150) teraz mam na to sposob bo pije zimna wode jak tylko czuje,ze cos sie zaczyna...ale to nadchodzi tak niespodziewanie...Człowiek siedzi sobie w domu ,czyta ksiazke, czuje sie zrelaksowany,szczesliwy...az nagle w jednej chwili czuje,ze serce mu wali,puls 120-130 lub wiecej,od razu strach,lek...i w moim przypadku ogromny płacz...Podziwiam Cię za to,ze dajesz rade,ze pracujesz i zyjesz jak normalna osoba...bo ja ograniczylam wyjscia na dwor,poniewaz ciagle sie boje,ze dostane tachykardii i nikt mi nie pomoze.....Dlatego pozdrawiam Cie...:*
Strach przed tachykardią na pewno powoduje kolejne ataki, ale ciężko się nie bać i normalnie do tego podejść. Ja umieram i duszę się przy 100 i nawet nie chcę myśleć jak bym się czuła przy 150.. Pewnie bym wykitowała. Mi zazwyczaj przy wzroście pulsu rośnie ciśnienie. Nie zawsze, bo kiedyś miałam 97/59 i puls 95. Wyczytałam gdzieś, że często przy spadku ciśnienia rośnie puls. No i co z tego? Od razu miałam atak lęku, paniki i cisnienie z niskiego "nieco" sie podniosło
![]()
Dzisiaj rano z ciepłego mieszkania wyszłam a tutaj mróz i poczułam nagle ścisk w skroniach i lekkie walenie serca. Nie nazwę tego atakiem ani tachykardią, ale już mi przeszkadzało. Pół godziny wcześniej zjadłam kanapkę i wypiłam słodzoną herbatę, ale poczułam ten ścisk w żołądku, jakby głód i od razu myśl o cukrzycy: pewnie cukier spadł, serce zaczęło walić, ciśnienie może wzrosło i pojawił sie niepokój... W drodze do pracy nie wiem jak, ale zupełnie nieświadomie zaczęłam o czymś innym myśleć i zapomniałam i tym, że mi słabo, i że serce wali i złapałam się na tym, że przeżyłam..
Tylko "kiedyś" byłam radosna nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz, a teraz kiedy nie mam ataków potrafię sobie dalej żartować, robić jaja z ludzi i śmiać się, a jak jestem sama, to ogarnia mnie ponury obraz mojego wnętrza: choroby, strach przed atakiem, przekonanie o zbliżającej się śmierci, a przede wszystkim potworne zmęczenie i obezwładniający smutek![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
To było moje, ale źle zacytowałam>
Strach przed tachykardią na pewno powoduje kolejne ataki, ale ciężko się nie bać i normalnie do tego podejść. Ja umieram i duszę się przy 100 i nawet nie chcę myśleć jak bym się czuła przy 150.. Pewnie bym wykitowała. Mi zazwyczaj przy wzroście pulsu rośnie ciśnienie. Nie zawsze, bo kiedyś miałam 97/59 i puls 95. Wyczytałam gdzieś, że często przy spadku ciśnienia rośnie puls. No i co z tego? Od razu miałam atak lęku, paniki i cisnienie z niskiego "nieco" sie podniosło
![]()
Dzisiaj rano z ciepłego mieszkania wyszłam a tutaj mróz i poczułam nagle ścisk w skroniach i lekkie walenie serca. Nie nazwę tego atakiem ani tachykardią, ale już mi przeszkadzało. Pół godziny wcześniej zjadłam kanapkę i wypiłam słodzoną herbatę, ale poczułam ten ścisk w żołądku, jakby głód i od razu myśl o cukrzycy: pewnie cukier spadł, serce zaczęło walić, ciśnienie może wzrosło i pojawił sie niepokój... W drodze do pracy nie wiem jak, ale zupełnie nieświadomie zaczęłam o czymś innym myśleć i zapomniałam i tym, że mi słabo, i że serce wali i złapałam się na tym, że przeżyłam..
Tylko "kiedyś" byłam radosna nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz, a teraz kiedy nie mam ataków potrafię sobie dalej żartować, robić jaja z ludzi i śmiać się, a jak jestem sama, to ogarnia mnie ponury obraz mojego wnętrza: choroby, strach przed atakiem, przekonanie o zbliżającej się śmierci, a przede wszystkim potworne zmęczenie i obezwładniający smutek![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
No dobrze, dobrze - gratulacje slonkoagniechannn90 pisze:Inemko dzieki kochanie,ze mnie pilnujesz...otoz postanowilam sie ograniczac...i naprawde mierze juz tylko sporadycznie,a to dla mnie wielki sukces,bo potrafilam caly dzien nie odchodzic od cisnieniomierza,a DZIEKI TOBIE:) Dziekuje kochana:*
Mi się to też kilka razy zdarzyło, ale od razu podkreślę, że nie robię tego żeby się odchudzać, bo jestem bardzo szczupła i nie przywiązuję wagi do kalorii, tylko ze względu na ten podniesiony puls. Może zabrzmi to dziwnie, ale po takim rzygnięciu czułam się lepiej. Z drugiej zaś strony nie mogę chodzić głodna, bo zauważyłam, że wtedy potrafi mi się kręcić w głowie (i wiadomo, od razu atak), czuję ssanie i potrafi mi serce bić z tego głodu (i wiadomo, od razu atak).. I błędne koło: ani na głodniaka dobrze, ani z pełnym żołądkieminema23 pisze:Co do jedzenia to mam tak samo i dlatego od dluzszego czasu malo jadam i chyba troche nawet schudlam... Z tym, ze ja zaczelam zjadac np. kanapke dziennie (rano) i potem troche obiadu wiec to sa naprawde porcje dla jakiegos chomika a nie dla czlowieka! Bo zjem chocby troche ziemniakow i pol np. kotleta i zaraz po tym serce przyspiesza, puls ok. 100 i ide do lazienki i wymuszam czasami wymioty bo czuje, ze musze tak zrobic by poczuc sie znow lepiej, [...] !