Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

21 stycznia 2011, o 22:23

Rozumiem Victorze - ja mam o tyle dobrze, ze klinike znalazlam naprawde jakims cudem, przypadkiem i mam to wszystko za darmo ze wzgledu na to iz obecnie jestem osoba bezrobotna dlatego zgodzilam sie i chce korzystac skoro mge bezplatnie (inaczej musialabym placic 50euro za spotkanie :D )
Dziekuje, ze napisales mi o tym. Czytalam, ze wielu osobom pomogla, wiem, ze trzeba duzo silnej woli i checi aby przez to przejsc bo nie jest to krotka terapia, wiem rowniez ze duza role odgrywa nie sama terapia u psychologa ale takie cos jak "zadania domowe" czyli wlasnie tak jakt Ty wspomniales o tym, ze trzeba samemu to cwiczyc w kazdej napotkanej sytuacji i zwalczac to w miare sil.
Mam nadzieje, ze z kazdym dniem bedzie tylko coraz lepiej u Ciebie i ze pewnego dnia te wszystkie ataki, ataczki, wrazenia, odczucia = objawy ustapia raz na zawsze!
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 stycznia 2011, o 23:09

Dzięki Inema myślę, że to wszystko minie w koncu każdemu z nas. ;ok i bedzie luzzz ;col
Co do terapii to bardzo słusznie, że sie zgodziłąś i na nią chodzisz i całe szczeście, że darmowo, bo to też jest ważne ;)
Trzeba to zwalczyać z całych sił, nawet jak ich brakuje ale w sumie warto.
Zresztą mając nerwicę na objawy, ataki jesteśmy narażani cały prawie czas, wiec okazję ćwiczenia mamy często :D

Dobrej i spokojnej nocki zyczę ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Ewcia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 19 stycznia 2011, o 11:09

22 stycznia 2011, o 14:21

Ala pisze:Cześć wam tak czytam wasze posty i normalnie gramy w tej samej drużynie stracholi ;brr ;)
Piszecie o tabletkach o tym jak zabraknie takich uspokajaczy. Ja kiedyś zawsze przy sobie nosiłam xanax. Był czas że brałam tego dużo i długo potem odstawiłam i przestałam, miałam go ze sobą w sytuacji awaryjnej.
Choruje na nerwice od bardzo dawna chyba z 8 lat oczywiście bywały lepsze okresy ale też i dużo gorsze. Ale nie o tym chciałam pisac teraz. Tylko któregoś dnia wyszlam zadowolona z zycia z domu i postanowiłam pojechac do centrum handlowego na zakupy. Wsiadłam w tramwaj i po kilku przystankach zaczeło się, najpierw delikatne poty, potem ciepło na plecach i oczywiście lęk. Próbowałam przełknąc to ale z każdą sekunda było gorzej, zerwałam się z miejsca i modlac sie aby tylko dojechać do przystanku i nie ..j...ć na twarz w tym tramwaju. Wyskoczyłam na przystanek i okazało się że to było najgorsze co mogłam zrobić bo skapłam sie że jestem od groma drogi o domu co spowodowało że zdrętwiałam cała, serce kołatało mi tak że szczęka mi się trzesła i wtedy pomyślałam mam przecież xanax!
Więc zaczełam szukac w torebce tego xanaxu, ale nie mogłam go znaleźć a ze byłam już tak odjechana że wysypałam wszystko na chodnik :D i xanaxu nie było a ja usiadłam i zaczełam płakać :D była tak wykończona że siedziałam i ryczałam na trawie i co najlepsze nikt z przechodniów na szczeście się nie zatrzymał i nie zapytał co się dzieje. Po chyba kwadransie wstałam i wróciłam do domu taxi (taksówkarz zerkał na mnie bardzo zdziwionym wzrokiem i zapytał na pocztku czy mam pieniądze :) ) a kiedy stanełam przed lustrem i zobaczyłam swój rozmazany makijaż to zaczełam się smiać autentycznie sama z siebie śmiać ;) Od tej pory xanaxu już nie potrzebuje ;)
:pp Naprawde dobra opowiesc z ukrytym morałem :))

Ja znowu kiedyś na depresję brałam Cital i kończył mi się, dostałam receptę na następny ale zapomniałam jej zrealizować. Ja tabletke brałam przed nocą około 22 i potem kładłam sie spać. I tego wieczoru po fakcie zorientowałam się że pudełko jest puste. Od razu przemkneły mi przez głowe objawy jakie moga się pojawić po nagłym odstawieniu leku. Jak wariatka nakręcona do czerwoności zasiadłam do komputera czytajac co mi sie może stać i wyczytałam tyle rzeczy że zrobiło mi się słabo. Na moje nieszczęście ojciec wyjechał do warszawy i byłam sama. Przeszukałam szafki czy chociaż kawałek leku gdzies nie leży ale niestety nie.
Tez dostawałam powoli histerii i mieniło mi się w oczach. Dopiero po dwunastej w nocy wpadłam na pomysł żeby pojechac do nocnej apteki, znalazłam kilka zadzwoniłam czy beda mieli lek i o 2 w nocy jechałam przez miasto do apteki 24/h. Wydałam 60 złotych na taksówkę wróciłam i zazyłam lekarstwo ;)
Ale mnie wtedy nie chciało się śmiać samej z sobie, płakałam jak durna.

-- 22 stycznia 2011, o 14:23 --
Trzeba w takiej sytuacji dodać nowy strach przed....brakiem zazywanych tabletek
Ala
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 stycznia 2011, o 19:21

22 stycznia 2011, o 15:38

Ja już Ewo wypłakałam się na chodniku to potem mi tylko śmiech pozostał :) Chyba nerwicowcy to boją się prawie wszystkiego jak ja kiedyś bałam sie że oszaleję to potem to troche przeszło to znowu bałam się że umrę. I tak wkółko. Teraz znowu boje się że nigdy nie wyzdrowieje i zawsze już będę miała tą nerwicę i jakieś wieczne z nią problemy.
Ja korzystam na przykład z pomocy psychologa ale nie dostaje żadnych poleceń do wykonania ani ćwiczeń nasze wizyty opierają się tylko na rozmowach które mam wrażenie wygladają jakbym pisała to na forum a ona słuchała. Żadnych wniosków wyciągnąć nie mogę z tych wizyt. A ja pytam się o to to mówi, że terapia zakotwiczy się w odpowiednim miejscu. No zobaczymy ale jakoś mnie to przestaje powoli przekonywać.
Pozdrawiam nerwusy
Awatar użytkownika
Ewcia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 19 stycznia 2011, o 11:09

22 stycznia 2011, o 16:10

Ja jak chorowałam na depresje to całe dnie chodziłam roztrzesiona ze strachu że z tej depresji nie wyjdę. Bałam się że skończę w szpitalu i bedę patrzyła w jeden punkt. Bardzo się bałam że mój stan bedzie tak żly że bedą mnie leczyli prądami albo silnymi lekami. A jednak wyzdrowiałam w przeciągu 2 miesięcy a następny 3 wszystko powoli wracało do normy. Teraz mam nerwice ale tym razem wierze że wyzdrowieje bo skoro z depresji się dalo to z nerwicy tez wyjdę. A czemu nie :))
Mnie ostatnie dni męczy ściskanie w klatce piersiowej ale tak silne jakby ktoś mnie obejmował i ściskał, mam nadzieje ze bedziecie wiedzieli o co chodzi ;p
Ala
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 stycznia 2011, o 19:21

22 stycznia 2011, o 16:28

Ja to juz długo choruję z 8 lat ale bywały okresy bardzo fajne że prawie zapominałam o nerwicy. Teraz tylko jakoś tak się ciągle boję że chyba nigdy do końca to nie minie. Ale ciągle nadzieja sie tli. Ktos tu gdzies napisał że mimo takich stanów ciągle mamy nadzieję...i to jest prawda.
Ewcia ściskania, prady w sercu, przewracanie się serca, to wszystko przerabiałam miliony razy a nawet ostre pieczenie w mostku..co wygladalo jak zawal.
Serce badane pod każdym kątem i wychodziło że jestem hipochondryczką bo naprawde nią wtedy byłam.. tak więc w nerwicy mozna mieć takie ściskania Nie przejmuj się ty.
Awatar użytkownika
Ewcia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 19 stycznia 2011, o 11:09

22 stycznia 2011, o 17:50

Jeszcze nie potrafię się nie przejmować :(( Myślę że to musi minąć w końcu i u ciebie też. Miałas okresy lepsze a masz pomysł czemu akurat tamte okresy były lepsze?
Ja w sercu mam te skurcze dodatkowe ale zadko bardzo na szcęście tylko ten ścisk mam silny i wrażenie że mnie to przydusi. bo to jest taka jakby poręcz wokół klatki ja kiedyś taką porecz w depresji miałam też ale na głowie. To się jakoś nazywało kask neurasteniczny czy jakos tak.
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

22 stycznia 2011, o 18:30

Ja dzisiaj tez nie mam lepszego dnia...
Pojawilo sie u mnie cos innego i nowego :D
Chodze od rana zaniepokojona i spieta bo dziwne dla mnie jest to, ze tak sie ostatnio dobrze czuje? I ze nawet nie majac tabletek zasypiam normalnie bo persen w jakis sposob "dziala"? I chyba pojawil sie u mnie taki lęk przed lękiem i strach, ze zawsze cos bywalo nie tak, a ze teraz jest ok to znaczy ze cos musi byc nie tak- to jest jakies chore... :(
I tak samo jak Ala mam objawy - myslac, ze juz zawsze tak bedzie i ze to takie bledne kolo z ktorego jednak nie da rady wyjsc...
No i caly tydz. ktory udalo mi sie naprawde przezyc fajnie - popsul sie dzis poprzez ten lęk... :(
Siedze spieta, trzepie mnie od srodka i mam ochote uciec gdzies w kat i sie skulic bo taki mnie strach ogarnia .... :(
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 stycznia 2011, o 18:53

To tak lubi się pojawiać czesto coś innego i nowego :)
To jest chyba dlatego, że ciągle czujesz i boisz sie, ze tracisz kontrolę. W nerwicy często jest tak, że każda zmiana naszego samopoczucia a czasem nawet otoczenia sprawia, że czujemy jakbyśmy tracili kontrolę.
Ja np jak świeci słońce i nagle zajdzie za chmury i robi się ciemno to oblewam się zimnym potem czując w sekunde, ze cos się dzieje, już coś jest nie tak.
To własnie to uczucie utraty kontroli. Kiedyś nawet w tych momentach dostawałem ataku paniki.

Z tym lepszym samopoczuciem jest tak samo. Kiedy długi czas ciągle czujemy napięcie, ciągle coś tam nie trybi, są jakieś objawy i nagle to jakoś zanika, to od razu czujemy się dziwnie, stajemy się czujni i analizujemy. Jak myszy kiedy usłyszą coś podejrzanego.
I nawet to, że czujemy sie lepiej może spowodować to, ze możemy w sekunde poczuć się gorzej a do tego zaraz się dołujemy, że skoro tak jest, to wiecznie bedziemy o tym tak pamietac i to nie zniknie.
To mozna porównać do tego, że zaboli nas serce a my od razu analizujemy to i mamy zawał, wkrecamy sobie i od razu mamy lęki i w sekunde sto innych objawów.
Taka nasza analiza która w nerwicy jest charakterystyczna działa we wszystkich kierunkach :D

Ja jakis czas temu wyszedłem do pracy rano i nagle się zorientowałem, ze nie czuję jakoś depersonalizacji, że nie mam lęku, wystraszyłem się nie na żarty :D i dostałem takich zawrotów głowy, że przez kilka minut musiałem dochodzić do siebie na przystanku ;)

Mozna powiedzieć, że to kolejny strach i kolejna obawa ale wiąże się to raczej z tym, z czym wiąże się 80 % naszej nerwicy, z analizowaniem siebie i swojego samopoczucia.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

22 stycznia 2011, o 19:05

Dzieki Victor za tak konkretna odpowiedz.
Czasami, my ludki potrzebujemy potwierdzenia i takiego upewnienia sie, ze to tylko "nerwica"...
Troche doszlam do siebie i "jasne" myslenie znowu wrocilo. Moze ta utrata kontroli nie jest taka zla? Bo przeciez chyba tez jest ona bledem i powoduje, ze nie walczymy z tym dokonca tylko mimo wszystko wciaz sie sprawdzamy, kontrolujemy? A taka utrata i walka z tym... moze to dobra droga? Bo ktoregos dnia naprawde wyjdziemy nie zorientujac sie nawet, ze przestalismy myslec o objawach i spedzimy dzien spokojnie dopiero moze pod wieczor uswiadamiajac sobie, ze wkoncu nie bylo tej wlasnej, nagminnej kontroli?
No i fakt - moze Nas to na poczatku przerazic myslac sobie pozniej "O kurcze nawet nie zdawalam/lem sobie sprawy z tego a przeciez moglo sie cos miedzy czasie stac ze mna" hihi
Thanks ;)
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Ala
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 stycznia 2011, o 19:21

22 stycznia 2011, o 19:05

Coś w tym jest ja na przykład nie mogę znieść jak coś "wisi" na niebie to znaczy jak niebo robi się takie pochmurne, wszystko się robi zaciemnione to ja zaraz czuje się jakas niespokojna. Albo na przykład jak leże dłogu na słońcu to zawsze po tym jak wchodzi sie do cienia to się tak dziwnie widzi zanim wzrok sie przyzwyczai. A ja już tak nie moge zaraz jest mi bardzo źle. Dobrze wiedzieć że ktoś tez tak dziwnie reaguje na takie rzeczy..
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

22 stycznia 2011, o 19:38

Ala pisze:Coś w tym jest ja na przykład nie mogę znieść jak coś "wisi" na niebie to znaczy jak niebo robi się takie pochmurne, wszystko się robi zaciemnione to ja zaraz czuje się jakas niespokojna. Albo na przykład jak leże dłogu na słońcu to zawsze po tym jak wchodzi sie do cienia to się tak dziwnie widzi zanim wzrok sie przyzwyczai. A ja już tak nie moge zaraz jest mi bardzo źle. Dobrze wiedzieć że ktoś tez tak dziwnie reaguje na takie rzeczy..
Ja od tych 3 miesiecy kiedy nerwica jest bardziej nasilona tez miewam takie odczucia. W dzien bywa jeszcze calkiem normalnie, ale na wieczor kiedy widze, ze za oknem sie sciemnia, ze znowu przychodzi wieczor i trzeba bedzie wkrotce isc spac .... to mnie czasami przeraza bo czuje jak od dluzszego czasu zycie ucieka mi przez palce i ze te wszystkie dni wypelnione sa totalna pustka - nerwica zabiera Nam bardzo wiele dlatego tak wazne jest abysmy wszyscy skorzystali z kazdego "kola ratunkowego" jakie jest molizwe i dloni pomocnej udajac sie do psychologa/ psychiatry, podjeli sie terapii poznawczej, wprowadzali to w zycie by wkoncu wszystko moglo wrocic do normy i abysmy stali sie ponownie ludzmi szczesliwymi.
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 stycznia 2011, o 19:42

W ogóle tak naprawdę to wydaje mi się, że żeby wyzdrowieć z nerwicy to trzeba wyzbyć się właśnie tej cholernej kontroli. My z nerwicą staramy się kontrolować wszystko dookoła łącznie z naszym samopoczuciem. A to dlatego, że ciągle czujemy się zagrożeni i z każdej strony.
Wszedzie kontrola i wszystkiego, otoczenia, objawów. Czasem to jest podświadome działanie, bo kontrolą równiez jest noszenie przy sobie xanaxu w razie ataku.
Albo np Fobia ostatnio pisała o swoich lękach przed wychodzeniem z domu. Ona tez ugrzęzła po cześci w kontrolowaniu. No bo czemu to niby na dworze ma jej się cos stać a w domu nie? To absurdalne. Tylko w domu ona bardziej to kontroluje, ma telefon, łóżko itd.
Ja np bez naładowanego telefonu nie ruszę się z domu. Znowu kontrola żeby w razie co zadzwonić.
Tez kiedyś otwierałem drzwi na korytarz bo się bałem, ze padnę w domu i nie będa mieli jak wejśc ratownicy.
A już najbardziej kontrolujemy nasze ciała, odruchy, sygnały, bóle, wszystko co wydaje sie podejrzane wkładamy na listę zagrożenia i zaraz się źle czujemy, bo niby się coś dzieję. Lęk ma pole do popisu.
Mnie kiedyś się zapchało ucho i źle wtedy słyszałem a do tego piszczało mi w glowie to 2 dni chodziłem obżarty xanaxem bo nie moglem wytrzymac i ciagle wydawąło mi się, że coś jest nie tak. To tez była kontrola tego jak się czuję, co się zmieniło, co jest nie tak.

Najlepszy wyjściem byłoby zaprzestanie tej kontroli i zycie bez analizy bo to jest typowo nerwicowe. Nie jest to proste, oj nie ale myśle, że wykonalne.

Jedyny plus to kontrola objawów, czyli np przychodza duszności i my to kontrolujemy to po czasie znamy już ten objaw i wiemy, że on nie jest aż taki groźny. Chyba po to w ogóle ta kontrola sie pojawia, z tym, że ma szereg innych objawów ubocznych ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

22 stycznia 2011, o 20:14

Dokladnie to ujales i nic dodawac od siebie nie bede bo nie ma takiej potrzeby :)
Zgadzam sie w 100% z Toba i podpisuje sie pod Twoja wypowiedzia ;)
U mnie to z uchem kiedys bylo tak, ze chorowalam i bardzo mocno wydmuchalam nos przy czym zapchalo mi sie ono strasznie i dostalam silnego zawrotu glowy. Usiadlam i przeszlo a ucho zaczelo sie odtykac z tym, ze dlugo mialam wrazenie, ze niedokonca ono sie odetkalo i ze cos sie stalo z blednikiem bo trace koncentracje :D Lekarz mnie zbadal i stwierdzil, ze jest wszystko ok a ja? - coz - podziekowalam, ale wyszlam wkurzona uznajac, ze to starszy lekarz i juz nie dowidzi i ze pewnie badania zle odczytal bo wkoncu wiedzialam, ze cos z tym uchem nie tak skoro nawet przy ziewaniu czy jedzeniu czulam, ze cos w srodku "siedzi" i ze jest ono nadal w jakims stopniu zapchane. Przy kolejnych przeziebieniach uwazalam na siebie i staralam sie jak najdelikatniej smarkac :) Hmm o dziwo w jakims momencie przeszlo - chyba dlatego, ze minelo sporo czasu a ja przestalam to kontrolowa....
A wiec wiele racji w tym jest :)
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 stycznia 2011, o 21:01

Hehe tez tak z lekarzem sobie czasem wkręcałem, że pewnie sie nie zna bo jest młody i dopiero po studiach, świrowałem tak po echo serca bo mi student robił, który miał praktyki. I nie mogłem sobie wybić z głowy, że pewnie źle wyszło ale on tego nie dojrzał :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ