Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

28 sierpnia 2013, o 20:32

Witaj martusia, pisz na forum, zawsze ktos odpisze.
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

28 sierpnia 2013, o 20:34

Cześć,

Jeśli chcesz pogadać, to napisz na PW ewentualnie opisz swój problem tutaj, a postaram się pomóc w miarę swoich możliwości ;)

Pozdrawiam
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
martunia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 24 listopada 2013, o 22:41

24 listopada 2013, o 23:10

bimaczow pisze:Witam serdecznie , Przychodzę z innego forum ponieważ tam zostałem olany
na początek chciałem się przewiać
jako że jest to mój pierwszy post i siłą rzeczy jestem tutaj nowy, tak więc WITAM WAS :)
Teraz postaram się opisać mój przypadek jak najlepiej potrafię.
Mam 24 lata i od roku "coś" zaczęło się ze mną dziać.

Na początku, miałem natrętne myśli, myśli typu a co jeżeli stracił bym świadomość kontrole nad sobą i tym samym świadomość i zrobił krzywdę narzeczonej która śpi obok mnie w łóżku , że pomimo tego bardzo nie chce to świadomość się urwie będę miał czarno przed oczami i coś jej zrobię , do tego dochodziła derealizacja i paniczny lęk połączony ze skurczami mięśni i delirką czasami wyłem jak dziecko , z całej siły starałem się żeby o tym nie myśleć , czytałem, grałem, oglądałem filmy i tak dalej , ale nic nie pomagało, leżałem i czekałem aż koszmar się skończy , szedłem do łazienki i brałem kąpiel żeby nie być w jej pobliżu , żeby mi nie obiło i żebym jej czegoś nie zrobił , zamykałem się w łazience że jak gdyby mi odbiło to jestem zamknięty...
To samo było jak jechałem do jej rodziny , bałem się że coś mi odwali i im coś zorbie chociaż nigdy bym nie zrobił , nie znoszę przemocy !@#$ , bałem się że mam schizofrenię , i to właśnie był mój kolejny lęk , że zachoruje psychicznie , że zacznę słyszeć głosy KTÓRE... będą mi kazały coś komuś zrobić.
Potem wyczytałem że człowiek chory na schizofrenię nie zdaje sobie z tego sprawy a to że się jej boje świadczy o tym że nie jestem na nią chory , to mnie uspokoiło i zapomniałem o niej, ale pojawiły się inne lęki , opowiedziałem to mojej kobiecie , a ona bardzo mnie wspierała, wspiera, chodziliśmy na długie spacery, żebym się rozluźnił i nie myślał o tym.

Potem wyczytałem że muszę sobie zrobić badania na tarczyce , a że byłem narażony na niedoczynność ponieważ w mojej rodzinie jest ona jak saga, to zrobiłem sobie badania , no i faktycznie, wyszła mi niedoczynność taka dość duża, tak więc zebrałem się do legendy endokrynologi w Polsce i tym samym jednego z najlepszych lekarzy , który przebadał mnie i wyszło zapalenie lewego płatu i tak dalej, nie ważne
Ucieszyłem się niezmiernie że mam powód mojego stanu zdrowia, zacząłem brać hormony i faktycznie leki przeszły praktycznie całkiem ale w tym samym czasie zaczęło mnie dusić, uczucie jakby ktoś stał mi na klatce piersiowej, uwidoczniła się hipochondria, zacząłem czytać czym może być moja duszność, ucisk w klatce piersiowej, oczywiście wyczytałem raka :), tak więc z łzami w oczach poleciałem do pulmonologa ten z kolei wysłał mnie na rtg, i z rtg z powrotem do pulmonologa , pani jak dowiedziała się o mojej obawie , zaczęła się śmiać , oskrzela wolne , płuca wolne ,osłuchała, przebadała , niema podejrzeń o astmę, dała mi lek do wdychania miflonide, powiedziała że mam wdychać przez miesiąc , jak nic nie pomoże to znaczy że to nie astma czy inne schorzenie , tak wiec wdychałem wdychałem no i nie pomogło.

Wylądowałem u laryngologa który stwierdził że krtań w porządku że nic tam nie widać , jak powiedziałem że bałem się raka krtani możecie się domyśleć jaka była reakcja lekarza ...

Załamany zaduszony i umęczony pojechałem do stolicy szukać pomocy, wylądowałem w pewnej klinice gdzie zrobili mi ekg , echo serca , rozmowa z pulmonologiem badania krwi , wyszło nic , jedynie barykardia , ale jest to spowodowane tym że lubię ćwiczyć i żyć w ruchu (ostatnio niestety nie mam sił)

Po powrocie z warszawy był jakiś przełom i znaczne pogorszenie mojego stanu. Prosto z Warszawy dla odpoczynku pojechałem w góry , gdzie straciłem całkowicie siłę...

i tym samym dochodzimy do dnia dzisiejszego , do duszności doszło uczucie jakby spuchniętego gardła , jak gdyby górna/tylni część gardła mi puchła co sprawia że boje się że mnie udusi podczas snu albo w trakcie dnia,
do tego mam uczucie lekko zdrętwiałej części twarzy , jakby lekkie mrowienie , niby czucie mam w porządku jak się dotykam lecz, w środku czuje drętwienie, do tego mam uczucie jakby przytkanego ucha , jakby ktoś wsadził mi troszkę waty , do tego dochodzi lekka derealizacja i zaburzenie wzroku, uczucie jakbym miał za mocne okulary , zbyt spięte oczy jak przed migreną , do tego dochodzi uczucie napuchniętej szyi, jak bym miał spuchniętą szuje dookoła krtani w środku , lecz jak patrze w lustro jest ona normalna niema śladu opuchlizny , do tego ciągły strach że się uduszę , że dostane skurczu głośni , albo oskrzeli , krtani i nie zdążą mnie uratować , niema znaczenia czy jestem miedzy ludźmi czy w domu , boje się usnąć , jestem przemęczony, oglądam kabarety żeby nie myśleć i żeby się nie bać , nie kładą się spać , jestem przemęczony , w nocy padam przed włączonym komputerem , boje się że dostane wylewu , dzisiaj do tego wszystkiego doszło zalewające twarz uczucie gorąca , jak przy gorączce i ból głowy, staram się nie wczuwać ale to nie przechodzi , poniżej wymienię co mi dolega.

-Dusznosci
-uczucie jakby ktoś stał mi na klatce piersiowej
-zaciśnięta krtań spuchnięte gardło, górna część/języczek
-klucha w gardle
-zatkany , spuchnięty nos
-Opuchlizna
-Uczucie spuchniętej szyi w okolicach migdałków,szczęki,za uszami
-drętwienie
-uczucie zdrętwiałej lewej części twarzy i czyi
-drętwienie brody
-Zaburzenia Wzroku
-zawroty głowy połączone z uczuciem za mocnych okularów , gniecenie w oczach
-Zaburzenia słuchu
-lekko przytkane lewe ucho
-Lęki
-strach przed uduszeniem
-strach przed wylewem
-Fale gorąca uczucie gorączki i ból kości pomimo tego że temperatura ciała jest dobra
-gorąco w twarz jak przy gorączce
-Zaburzenia mowy
-pomimo tego że mowie normalnie , boje się mówi , jakby plątał mi się język albo jakbym bał się że zacznie się plątać
-Ból głowy
-pulsowanie skroni i oczu , drganie skroni i powieki
-Mdłości + biegunka
-Brak apetytu i chęci by robić cokolwiek
-suchość w ustach
-zachwiania równowagi/nagłe zawroty głowy
-czasami świszczenie w uszach
-pieczenie oczu
-lekka derealizacja-uczucie nieswojego ciała i sztuczności otoczenia
-syndrom niespokojnych nóg po przebudzenia
-czasami to uczucie mrowienia jak przy niespokojnych nogach ogarnia ciało


niektóre z wymienionych utrzymują się cały czas

Zapewne coś pominąłem lecz trudno spamiętać wszystko, dodam tylko że z dnia na dzień jest gorzej, porobiłem badania podstawowe i wszystko w porządku. nie wiem co mi jest proszę was o pomoc bo jest ciężko
witam wszystkich, jestem nowa, ale szczegolnie chcialabym sie ustosunkowac do Twojej wypowiedzi, bo wiesz jezeli chodzi o moje objawy nerwicy to z powodzeniem moglabym skopiowc Twoja wypowiedz. Wszystko doslownie to samo dzieje sie ze mna, to znaczy moze poza tym strachem ze zrobie cos mezowi i uciekaniem przed nim z tego powodu. Objawy fizyczne wszystkie mi towarzysza jak u Ciebie.
Jestem badana caly czas, odnosnie atakow dusznosci to w dziecinstwie chorowalam na astme alergiczna, jednak zostala ona zaleczona, takze sa sugestie ze to alergia powrocila. Na testach nie wychodzi na co jestem uczulona, ale ten czynnik badany z krwi bodajze IGG byl poza norma, wlasnie teraz bede chciala to badanie powtorzyc. Astma nie daje znakow, mam czysto w oskrzelach, zdj rtg w normie. Mysle ze jezeli to badanie krwi bedzie dobre to napewno moje dolegliwosci takie jak uczucie spuchnietej szyji, czy gardła jak kto woli i gula/glut w gardle sa zwiazane z nerwica. teraz wlasnie to jest dla mnie najgorsze. Łapie mnie ciagle to uczucie, pomimo przyjmowania lekow odczulajacych, nie przechodzi, wiec ja sobie tlumacze ze skoro nie pomaga to nie moze byc alergia. Boje sie wtedy cokolwiek robic, biore wszystkie leki jakie mam na alergie i siadam czekajac az przejdzie, albo boje sie ze sie udusze zaraz i umre. Takie schizy mam tez z sercem. Ciagle mysle ze mam zawal, wali nierownomiernie jak mlot, przy tym jest mi slabo, dretwieje, nogi mam jak z waty itd. Bylam badana - EKG i ECHO serca w normie. Głowa - uczucie balona w glowie, obrecz, dretwienie, czasami mam wrazenie ze wazy tone i nie moge jej na karku utrzymac, ucisk nad oczami, czeste mroczki przed oczami, zatykajace sie uszy, piszczenie w uszach, zawroty glowy i rozne, wszystkich nie sposob wymienic. Psychicznie to jestem zaraz rozdrazniona, wszystko automatycznie mi wadzi i denerwuje mnie. Popadam w paranoje ze zaraz umre, albo wlasnie hipochondria to moje drugie imie. Juz mialam wymyslonego raka kazdego narzadu chyba i inne powazne choroby,zeby jakos sobie psychicznie radzic, to sama do siebie mowilam ze" co ma byc to bedzie " i w taki chyba sposob delikatnie uwalanialam swoje mysli od paranoi.
Leczylam sie na to paskudctwo lekiem Doxepin i pamietam ze po jakims czasie przyjmowania go, nie dolegalo mi nic, nie czulam juz tego ograniczenia fizycznego i psychicznego, wrocila chec do zycia, spotkania towarzyskie i radosc przede wszystkim. Ja jetem osobowa bardzo wesola, towarzyska, ta pieprzona nerwica zmienila kawal mojej osobowosci, nie jestem soba jak mam ataki, a dodatkowo to rozmyslam nad tym i placze niejednokrotnie. Lek Doxepin musialam odstawic, poniewaz zaszlam w ciaze, nie mialam zadnych skutkow ubocznych, cala ciaze zadnych atakow nerwicy, 4 miesiace po porodzie nawrot, teraz bedzie to rok jak spowrotem sie zmagam z nia, tak dlugo poniewaz tak bardzo sie bronilam przed przyjmowaniem lekow, chcialam sama, nie potrafie sama niestety. Wiem ze nie moge sobie pozwolic na taki spadek formy przy malenkim dziecku. Przez to jeszcze bardziej sie boje, bo tak jak wspomnialam wczesniej, bylo mi juz wszystko jedno co ze mna bedzie, to teraz czuje pietno odpowiedzialnosci nad moja coreczka, wiem ze jestem komus bezwzglednie potrzebna i dlatego boje sie panicznie zeby mi sie nic nie stalo. Za poltora misiace mam wizyte u neurologa i pewnie wroce do leku doxepin, mam nadzieje ze bede mogla znow normalnie zyc.
Przepraszam, ze moze chaotycznie sie opisalam, ale jest pozno, tez jestem troszke zmeczona. Mysle ze w miare jasno sie przedstawilam, pozdrawiam:)
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

24 listopada 2013, o 23:33

Martunia kochanie a co z terapię, która jest jednym z najwazniejszych czynników leczenia takich zaburzeń?
martunia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 24 listopada 2013, o 22:41

25 listopada 2013, o 11:07

Witam, dzieki za ospowiedz. Aneta, ja nigdy nie korzystałam z terapii, nie byłam u psychiatry, swoje leczenie zaczęłam u neurologa,a tam zgłosiłam sie z objawami zwiazanymi z glowa, typu np. dretwienie itd. Dopiero po wykluczeniu chorob neurologicznych, padla diagnoza - nerwica i zaczelo sie leczenie farmakologiczne, ktore skutkowalo. (doxepin)Teraz dostalam sugestie ze powinnam zglosic sie do poradni psychiatrycznej, ale jakos strasznie to dla mnie brzmi, nie wiem czemu, wydaje mi sie ze psychiatra to za duzo jak dla mnie. Jezeli nie ma innej metody to nie bede sie wzbraniac, wiem ze musze sie leczyc aby poprawic standardy psychiczne mojego samopoczucia ale przede wszystkich dla mojej córeczki. Pozdrawiam
drummer_1988
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 4 października 2013, o 12:34

25 listopada 2013, o 11:49

Porzuć stereotypy i błędne przekonania i idź do psychiatry, to lekarz jak każdy inny, mimo, że brzmi strasznie i kojarzy się nie najlepiej, wiadomo :) 90% ludzi zgłaszających się do psychiatry jest całkiem normalnych tak jak Ty, tylko trochę zagubionych :) Ja tak patrząc z perspektywy czasu to się cieszę, że mam nerwicę, bo zanim do tego doszedłem, byłem przekonany, że jestem ciężko chory na coś, czego nasza cudowna służba zdrowia nie potrafi wykryć i już nie wiele czasu mi zostało :DD Jeśli podejdziesz odpowiednio do wszystkiego, przejdziesz terapię to odzyskasz 100% dobrego samopoczucia i jest to 100% wyleczalna sprawa :) Powodzenia :)
Light shined on my path, turn bad days into good, turn breakdowns into blocks, I smashed 'em 'cause I could.
My brain was labored, my head would spin, don't let me down, don't give up, don't give in!
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

26 listopada 2013, o 03:36

Tez mam lęki nad utratą kontroli, mam taka sympatyczna koleżankę w pracy, która siedzi koło mnie. Ostatnio jak zostaliśmy sami, to sie obawiałem ze coś jej zrobię. Oczywiscie wiem, ze nic jej nie zrobie natomiast sam lek jest bardzo nieprzjemny. Nie wiem dlaczego tak sie dzieje, ze to dotyczy osob które lubimy.
Awatar użytkownika
matolek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 186
Rejestracja: 26 listopada 2013, o 12:13

26 listopada 2013, o 12:33

Nie peniaj mam tak od paru miesiecy i jeszcze nigdy nic nikomu nie zrobilem. A temu tak jest ze chyba zawsze boimy sie zrobic czegos tym kogo jakos cenimy. A to przeciez jest nerwica wiec strachu to mamy wiele. A masz mysli jakies ogresywne? Ze ja uderzysz itp? Bo ja tak mam wlasnie.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

27 listopada 2013, o 10:14

Matolku takie mysli ze kogos sie uderzy czy konpnie tez moga w tym wystepowac. Wiec spokojnie, nic zlego oprocz nerwicy sie nie dzieje :)
Awatar użytkownika
piotrek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32

27 listopada 2013, o 15:15

Opiszę swój przypadek, od początku mojego zmagania z nerwicą (prawie 2 lata) mój strach głównie koncentruje się wokół serca a konkretnie mówiąc pewności że dostanę zawału. Oczywiście mam fale innych "chorób" np. przestanę oddychać, boli mnie łydka = na pewno mam zapalenie żył głębokich i zakrzep wpadnie mi do serca, strach przed wylewem itd czytając wypowiedzi dla większości to standard i nic oryginalnego. Ot kolejny przypadek człowieka z nerwicą lękową :)

Od kilku tygodni mój strach o serca narastał i narasta dalej w zastraszającym tempie :/ W chwili obecnej mam dziennie kilka krótkich ale intensywnych ataków paniki spowodowanych np. ukłuciem w klatce (ostry sekundowy ból między żebrami), gnieceniem lewej części klatki piersiowej, uczucia osłabienia ręki (choć naprawdę nie jest słaba), bóle, drętwienia lewego ramienia i braku, ból pod lewą łopatką promieniujący do klatki, dziwne bóle/mrowienia pod pachą lewą. Generalnie 90% różnych dolegliwości jest u mnie zlokalizowanych po lewej stronie klatki piersiowej.

Każdy mocny atak powoduje myśli o końcu, czuję jakby nagle cała klatka mi drętwiała lub wypełniała się tym strachem.

Oczywiście kilkadziesiąt razy dziennie sprawdzam sobie palcem puls, do tego naciskam sobie dłonią na boląca cześć klatki tak jakby coś miało tam przeskoczyć i nagle ból miał odpuścić, próbuje machać rękoma, wyginać się żeby przestało boleć ale nic :(

Nawet koszulka która przylega mi do mostka jest dla mnie problemem bo odruchowo wyczuwam to jako zagrożenie.

P.S.
Tak naprawdę to od kręgosłupa zaczęła się moja nerwica, pewnego wieczoru zabolała mnie bardzo mocno klatka z lewej strony (trwało to 20sek) a na następny dzień miałem atak paniki- szpital i reszta już się potoczyła.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 listopada 2013, o 15:39

Masz racje Piotrze, czysty przypadek nerwicy, bez okraszania :)
Jak masz ochote to przeczytaj mysli-lekowe-co-jak-i-dlaczego-czesc-5-t3542.html wszystkie tematy.
Według mnie najlepiej jest próbować, ja w ktorymś momencie wolałem paśc na zawał niż mieć lek choćby jeszcze 2 dni, ryzykowałem, sprawdzałem i nawet dawałem możliwości aby nerwica mi zrobiła wszystko to co mi tak czarno przedstawia.
Po próbach napięcie mija, obawy się uspokajają, nerwica znika. Dobrze jest terapią sie wspomagać. Bo jednak na stres jesteś bardzo podatny.

To jest to wczuwanie sie, kazde cos to od razu lek i objawy nowe, inne silniejsze. To trzeba przerwac, byc swiadomym i ni u ciekac w dalsze objawy.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
piotrek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32

27 listopada 2013, o 15:53

Victor, ja też czasami już mam myśli- niech się dzieje co ma dziać i jak mam umrzeć to niech umieram w dupie to mam.
Ale dwa dni temu jak miałem taki atak i takie właśnie myśli popatrzyłem na moich synków i powiedziałem sobie że nie mogę ich zostawić będę walczył dla nich ale to chyba jeszcze pogorszyło sytuacje ponieważ zrzucam na siebie odpowiedzialność za wychowanie dzieci i bycie przy żonie bo wiem jakby jej było ciężko beze mnie.

Kolejna sprawa która mnie dołuje i wkurza zarazem jest to że ta nerwica opanowała już wszystkie moje sfery życia włącznie z tym co jeść a czego nie.... bo myślę sobie że po tym będę miał atak paniki lub po atkaku paniki analizuje co jadłem i co mogło być przyczyną :/

Do tego że z sercem jest coś nie tak przekonują mnie jeszcze 2 rzeczy:
-senność po ataku paniki (psycholog mi mówiła że to może być mój sposób ucieczki)
-osłabienie
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 listopada 2013, o 15:58

Sennosc po ataku paniki to bracie dosc normalna i naturalna kolej rzeczy, atak paniki to wielki wyczyn dla organizmu, hormonow, narzadow, sennosc to nic dziwnego. W oslabieniu nie ma nic tak samo dziwnego jak wiecznie sprawdzasz puls reka, to wiecznie jestes zlekniony, ty stakle tak naprawde masz nerwice i podwyzszone hormony stresu, stale masz wlaczona reakcje walcz badz uciekaj. Nie dziw sie ze jestes oslabiony, ja w tym stanie nie moglem wejsc na 1 pietro.

Poczytaj te tematy Piotrek co ci podalem, bo z nerwica sie nie walczy, nerwica to ty, to jest twoj mechanizm reakcji na stres, z czym chcesz walczyc? Szaprac sie, ze soba? Ze swoimi emocjami? Nerwica to nie choroba z ktora sie walczy, nerwica to choroba twoich mysli i nawyków lękowych.
Nerwica to stan wyczulenia, szarpiac sie nic nie zdziałasz. Objawom trzeba odpuscic i sprawdzic co one zrobia, a nie robia nic, wtedy niepokój opada i na drugi raz objawy nie pokaza sie. Nie ma tu wielkie filozofii nawet. Tyle ze trzeba porzucic kontrole i powiedziec sprawdzam nerwico co mi zrobisz.
I tak tez sie emocjonalnie nastawic.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
piotrek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32

27 listopada 2013, o 16:03

Dziękuję Ci bardzo za te rady :) Jestem Ci naprawdę bardzo wdzięczny. :)

Powiem Ci że czasami są momenty w których zapominam że mam nerwicę- np. jak oglądam mecz w telewizji wciągam się w niego tak mocno że nie mam żadnych objawów to samo jak sobie wieczorem gram na konsoli jak dzieci już śpią i mam chwilę dla siebie- wtedy nic mi nie dolega jestem zdrowym człowiekiem :)

Dopiero jak nie ma do kogo zagadać i jestem sam ze sobą jest najgorzej.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

27 listopada 2013, o 17:09

Tak jest zawsze Piotrze, jak zajmiemy czyms mocno mysli i nie zwracamy tak na wszystko uwagi w SOBIE, to nie nakrecamy tego strachu jak cos tam zakluje, zaboli czy puls przyspieszy. Nie myslimy tez o samych objawach ani o tym jak sie czujemy i dlatego nerwicy wtedy nie ma :)
ODPOWIEDZ