Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)
-
OCDD
- Świeżak na forum
- Posty: 9
- Rejestracja: 20 stycznia 2014, o 23:32
Ciekawe jest to, że nerwica mimo bardzo podobnych objawów u każdego na tym forum jest też dość indywidualna. Zabawne jest to jak każdy myśli że jego nerwica jest gorsza od innych
Ja np gdy czytam wypowiedzi piotrka o nerwicy w której obawia się różnych chorób, myślę sobie: "Ej stary, Ty to masz dobrze ja to dostaje ataki lękowe bo zastanawiam się jak to jest, że istnieje i co to jest wszechświat i skąd on się wziął" Moje lęki wydają mi się w jakiś sposób gorsze od tych opisywanych przez piotrka ale doskonale zdaję sobie sprawę, że oboje przeżywamy to samo a jedynie temat naszych myśli jest inny. Pozdrawiam serdecznie i tych z lepszą i tych z gorszą nerwicą 
-
Wojciech
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Wiesz co bo ogolnie w nerwicy wystepuje tez taki wlasnie egocentryzm, te objawy nerwic sa zwykle bardzo silne i tak bardzo daja w kosc ze nam do glowy nie moze przyjsc ze inni tak sie czuc moga i ze jakos zyja. Dla nas to jest zawsze tak ze my chyba jednak mamy gorzej duzo. Tez mialem takie mysli. Szczegolnie jak czytalem ze ktos ma tylko ataki i epizodycznie to to sie wkurzalem i zazdroscilem bo ja czulem sie zle caly czas.
- piotrek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32
Wiem, że mi już kilkakrotnie pisaliście wyjaśnienia że to normalne, typowe itd ale chyba ja jestem naprawdę jakiś tępy że nic do mnie nie dociera :/
Myśl zawał przewija mi się w głowie kilkaset razy dziennie (nie przesadzam), czasami kilkadziesiąt razy na minutę- taka wstrętna uporczywa myśl która nie daje mi spokoju.
Powinienem to zaakceptować albo się temu poddać ale nie potrafię, w głowie niby cały czas mam słowa Victora "wolałem paść na zawał niż się z tym męczyć" oraz mojej Pani psycholog która mówi że jak dwa lata o tym myślę i nic się nie stało to.... NIC się nie stanie.
W sferze czysto świadomego podejścia ja to w pełni rozumiem ale ta "wredna małpa" panuje nade mną i zaburza moje logiczne myślenie i zamiast tego instaluje swoje przekonania i myśli.
Większość osób które na forum piszą że boją się zawału ma wysokie skoki pulsu, kołatania itp- a ja nic takiego NIE MAM (puls mam jak większość zaburzonych w okolicach 90-100), u mnie są tylko skurcze w okolicach przepony, kłucia w klatce, swędzenie mostka, kłucie od jelit aż do łopatki, zawroty głowy, otumanienie itp
Ale częściej myśl atakuje bezobjawowo
Doszło do tego że budzę się- myślę o zawale, karmię dzieci- myślę o zawale, w pracy myślę o zawale a ostatnio najgorszym momentem dnia kiedy bardzo intensywnie o tym myślę jest pora kiedy się kąpie. Dziś w pracy stwierdziliśmy że ładna pogoda to sobie pokopiemy w piłkę i zamiast się cieszyć (bo kocham futbol) to ja myślałem o...... no właśnie.
Czasami sobie myślę, a niech mnie złapie (tylko pod warunkiem nagłej śmierci
żeby nie bolało) i skończą się wszystkie problemy ale nie pomaga :/ Nawet jak stosuje relaksację Jacobsona to o tym myślę zamiast się skupić na relaksie.
Tak się głośno zastanawiam co jest przyczyną lęku akurat konkretnie o tej chorobie, przecież nikt w rodzinie na to nie umarł... może to dlatego że mój drugi w życiu atak miałem po wypiciu 2 podwójnych espresso i red bulla bo wtedy rzeczywiście mi serce waliło jak oszalałe.
Przez te cholernie myśli od kilku tygodni nie potrafię przeczytać 2 książek na które czekałem, nie mam ochoty oglądać filmów (które sobie kupiłem żeby zająć czymś mózgownicę), grać na konsoli (a jeszcze 2 miesiące temu potrafiłem cały wieczór się tak odprężać)...
Dobrze że chociaż mam Was, jesteście dla mnie naprawę wielcy i bardzo pomocni.
Bardzo za to dziękuję.
Myśl zawał przewija mi się w głowie kilkaset razy dziennie (nie przesadzam), czasami kilkadziesiąt razy na minutę- taka wstrętna uporczywa myśl która nie daje mi spokoju.
Powinienem to zaakceptować albo się temu poddać ale nie potrafię, w głowie niby cały czas mam słowa Victora "wolałem paść na zawał niż się z tym męczyć" oraz mojej Pani psycholog która mówi że jak dwa lata o tym myślę i nic się nie stało to.... NIC się nie stanie.
W sferze czysto świadomego podejścia ja to w pełni rozumiem ale ta "wredna małpa" panuje nade mną i zaburza moje logiczne myślenie i zamiast tego instaluje swoje przekonania i myśli.
Większość osób które na forum piszą że boją się zawału ma wysokie skoki pulsu, kołatania itp- a ja nic takiego NIE MAM (puls mam jak większość zaburzonych w okolicach 90-100), u mnie są tylko skurcze w okolicach przepony, kłucia w klatce, swędzenie mostka, kłucie od jelit aż do łopatki, zawroty głowy, otumanienie itp
Ale częściej myśl atakuje bezobjawowo
Doszło do tego że budzę się- myślę o zawale, karmię dzieci- myślę o zawale, w pracy myślę o zawale a ostatnio najgorszym momentem dnia kiedy bardzo intensywnie o tym myślę jest pora kiedy się kąpie. Dziś w pracy stwierdziliśmy że ładna pogoda to sobie pokopiemy w piłkę i zamiast się cieszyć (bo kocham futbol) to ja myślałem o...... no właśnie.
Czasami sobie myślę, a niech mnie złapie (tylko pod warunkiem nagłej śmierci
Tak się głośno zastanawiam co jest przyczyną lęku akurat konkretnie o tej chorobie, przecież nikt w rodzinie na to nie umarł... może to dlatego że mój drugi w życiu atak miałem po wypiciu 2 podwójnych espresso i red bulla bo wtedy rzeczywiście mi serce waliło jak oszalałe.
Przez te cholernie myśli od kilku tygodni nie potrafię przeczytać 2 książek na które czekałem, nie mam ochoty oglądać filmów (które sobie kupiłem żeby zająć czymś mózgownicę), grać na konsoli (a jeszcze 2 miesiące temu potrafiłem cały wieczór się tak odprężać)...
Dobrze że chociaż mam Was, jesteście dla mnie naprawę wielcy i bardzo pomocni.
Bardzo za to dziękuję.
-
Stella_AZR
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 13 kwietnia 2014, o 16:00
piotrek pisze:Wiem, że mi już kilkakrotnie pisaliście wyjaśnienia że to normalne, typowe itd ale chyba ja jestem naprawdę jakiś tępy że nic do mnie nie dociera :/
Myśl zawał przewija mi się w głowie kilkaset razy dziennie (nie przesadzam), czasami kilkadziesiąt razy na minutę- taka wstrętna uporczywa myśl która nie daje mi spokoju.
Powinienem to zaakceptować albo się temu poddać ale nie potrafię, w głowie niby cały czas mam słowa Victora "wolałem paść na zawał niż się z tym męczyć" oraz mojej Pani psycholog która mówi że jak dwa lata o tym myślę i nic się nie stało to.... NIC się nie stanie.
W sferze czysto świadomego podejścia ja to w pełni rozumiem ale ta "wredna małpa" panuje nade mną i zaburza moje logiczne myślenie i zamiast tego instaluje swoje przekonania i myśli.
Większość osób które na forum piszą że boją się zawału ma wysokie skoki pulsu, kołatania itp- a ja nic takiego NIE MAM (puls mam jak większość zaburzonych w okolicach 90-100), u mnie są tylko skurcze w okolicach przepony, kłucia w klatce, swędzenie mostka, kłucie od jelit aż do łopatki, zawroty głowy, otumanienie itp
Ale częściej myśl atakuje bezobjawowo
Doszło do tego że budzę się- myślę o zawale, karmię dzieci- myślę o zawale, w pracy myślę o zawale a ostatnio najgorszym momentem dnia kiedy bardzo intensywnie o tym myślę jest pora kiedy się kąpie. Dziś w pracy stwierdziliśmy że ładna pogoda to sobie pokopiemy w piłkę i zamiast się cieszyć (bo kocham futbol) to ja myślałem o...... no właśnie.
Czasami sobie myślę, a niech mnie złapie (tylko pod warunkiem nagłej śmierciżeby nie bolało) i skończą się wszystkie problemy ale nie pomaga :/ Nawet jak stosuje relaksację Jacobsona to o tym myślę zamiast się skupić na relaksie.
Tak się głośno zastanawiam co jest przyczyną lęku akurat konkretnie o tej chorobie, przecież nikt w rodzinie na to nie umarł... może to dlatego że mój drugi w życiu atak miałem po wypiciu 2 podwójnych espresso i red bulla bo wtedy rzeczywiście mi serce waliło jak oszalałe.
Przez te cholernie myśli od kilku tygodni nie potrafię przeczytać 2 książek na które czekałem, nie mam ochoty oglądać filmów (które sobie kupiłem żeby zająć czymś mózgownicę), grać na konsoli (a jeszcze 2 miesiące temu potrafiłem cały wieczór się tak odprężać)...
Dobrze że chociaż mam Was, jesteście dla mnie naprawę wielcy i bardzo pomocni.
Bardzo za to dziękuję.
piotrek, ja też najbardziej boję się zawału. Inna sprawa, że niekiedy występują u mnie "sercowe" objawy nerwicy. W zeszłym roku bodajże miałam takie fiksacje, że każde ukłucie w klatce piersiowej, każda nawet większa duszność (a mam astmę, więc takie cuda nie powinny być dla mnie niczym nowym) skończą się jakimś nagłym atakiem. Do teraz mam fiksację, żeby mieć naładowany telefon komórkowy z nabitym forsą kontem na wypadek, gdyby coś mi się zaczęło dziać... Nie umiem się pozbyć tej dziwnej zapobiegawczości, mimo iż bardzo próbuję i np. perswaduję sobie, że przecież jestem jeszcze młoda (mam 22 lata), więc, na Boga, nie moja kolej na problemy kardiologiczne, a jeśli już - to na pewno nie bardzo zaawansowane.. Ale bądź tu mądry
- świstakejro
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 93
- Rejestracja: 24 czerwca 2013, o 12:50
Hej, a macie takie lęki i myśli że np jak gdzieś pójdziecie to wam się pomiesza w głowie i nie będziecie mogli wrócić do domu? Albo że stracicie świadomość, nie będziecie wiedzieli jak się nazywacie, gdzie jesteście, gdzie jest wasz dom, że was coś sparaliżuje i nie będziecie mogli się ruszyć albo że nie będziecie mogli normalnie funkcjonować i np umrzecie z głodu bo nie będziecie mogli ruszyć ręką żeby coś zjeść albo nie będziecie mogli iść do sklepu?
Albo że nie będziecie mogli rano wstać z łóżka i iść do pracy?
Albo że np siądziecie na ławce w parku i nie będziecie mogli wstać, ruszyć się ze strachu i tak będziecie tam siedzieć aż was ktoś znajdzie?
Ja mam takie myśli jak gdzieś wychodzę i np jak idę na spacer to staram się ciągle iść bo się boje że jak stanę albo siądę to się już nie ruszę. Jak jeżdżę autobusem to siadam zaraz przy drzwiach bo się boję że mnie lęk sparaliżuje i nie będę mogła wysiąść. A o jakichś dalszych samotnych wyprawach to nie ma nawet mowy.
Czy ktoś też ma takie lęki przed utratą kontroli nad własnym ciałem i umysłem?
Albo że nie będziecie mogli rano wstać z łóżka i iść do pracy?
Albo że np siądziecie na ławce w parku i nie będziecie mogli wstać, ruszyć się ze strachu i tak będziecie tam siedzieć aż was ktoś znajdzie?
Ja mam takie myśli jak gdzieś wychodzę i np jak idę na spacer to staram się ciągle iść bo się boje że jak stanę albo siądę to się już nie ruszę. Jak jeżdżę autobusem to siadam zaraz przy drzwiach bo się boję że mnie lęk sparaliżuje i nie będę mogła wysiąść. A o jakichś dalszych samotnych wyprawach to nie ma nawet mowy.
Czy ktoś też ma takie lęki przed utratą kontroli nad własnym ciałem i umysłem?
Musisz pozwolić sobie umrzeć żebyś mógł dalej żyć
- Mr.DD
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 385
- Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17
Jak tak mam ,ze boje się czasem wyjść i ze nie wroce, bo strace wgl orientacje gdzie jestem 
Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć.
Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce.
Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce.
-
Wojciech
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Piotrze co ciekawe ja skoki pulsu mialem ogromne, a po czasie mialem tak 90 - 100 a problemem były silne bóle w okolicy serca i potykania 
Powiem ci tak, lepiej zyc pelnia zycia i machnac na to reka, raz drugi i dwudziesty az wejdzie ci machanie na ten zawal reka w krew. Bo lepiej za 20 lat dostac zawalu niz przez 20 lat ciagle sie go bac. A jestes zdrowy tur chlopie a calosc co piszesz pokazuje jasno - NERWICOWE objawy i NERWICOWE zachowanie.
Sistak jero oj tak mialem tak, ciagle obawy o utrate zmyslow, jak nie to ze nagle strace poczucie rzeczywistosci calkiem, to znowu to ze strace pamiec i nie bede wiedzial kim jestem i jak wrocic do domu.
Strach przed zatrzymaniem sie funkcjonowania byl tak samo. Tak naprawde nie ma znaczenia rodzaj strachu czy objawy, to wszystko jest jeden wozek. Niepowazny nerwicowo lękowy wozek
Powiem ci tak, lepiej zyc pelnia zycia i machnac na to reka, raz drugi i dwudziesty az wejdzie ci machanie na ten zawal reka w krew. Bo lepiej za 20 lat dostac zawalu niz przez 20 lat ciagle sie go bac. A jestes zdrowy tur chlopie a calosc co piszesz pokazuje jasno - NERWICOWE objawy i NERWICOWE zachowanie.
Sistak jero oj tak mialem tak, ciagle obawy o utrate zmyslow, jak nie to ze nagle strace poczucie rzeczywistosci calkiem, to znowu to ze strace pamiec i nie bede wiedzial kim jestem i jak wrocic do domu.
Strach przed zatrzymaniem sie funkcjonowania byl tak samo. Tak naprawde nie ma znaczenia rodzaj strachu czy objawy, to wszystko jest jeden wozek. Niepowazny nerwicowo lękowy wozek
- świstakejro
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 93
- Rejestracja: 24 czerwca 2013, o 12:50
I co wtedy najlepiej robić/myśleć? Jak sobie z myślami tego typu radziłeś Wojciechu?
Musisz pozwolić sobie umrzeć żebyś mógł dalej żyć
- piotrek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32
Moje myśli o zawale są nadal natrętne choć tak jak było wcześniej i aktualnie są one poparte objawami somatycznymi, niestety swoim nakręcaniem rozdmuchałem tę sprawę do ogromnych rozmiarów.
Sprawa której nie jestem w stanie pojąć to wła
Sprawa której nie jestem w stanie pojąć to wła
- Kamień
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1458
- Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47
Jesteś wstanie pojąć wszystko i wszystko bardzo dobrze wiesz i rozumiesz... ale poprzez strach boisz się to do siebie dopuścić... głównie przez wątpliwości. skądś to znam
!
- piotrek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32
Tu zamieszczam pełną odpowiedź bo tam coś się popsuło 
Moje myśli o zawale są nadal natrętne choć tak jak było wcześniej i aktualnie są one poparte objawami somatycznymi, niestety swoim nakręcaniem rozdmuchałem tę sprawę do ogromnych rozmiarów.
Sprawa której nie jestem w stanie pojąć to właśnie moc tych objawów somatycznych, budzę się często z ogromnym bólem mięśni pleców jakbym 12h na budowie pracował, bardzo silne bole pod lopatka, silne bole w brzuchu promieniujace do łopatek, dretwienie rak, sekundowe skurcze przełyku (okropne uczucie), no i najbardziej "lękotwórcze" u mnie sekundowe kłucia w klatce między żebrami.
Doszedłem do tego momentu w którym bardzo boję się jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, nawet kilka intensywniejszych ruchów wyzwala objawy somatyczne i lęk przed zawałem a jeszcze w zeszłym roku dość sporo jeździłem na rowerze (sporo jak na mnie). Chciałem iść zrobić sobie dla świętego spokoju EKG wysiłkowe ale nawet tego się boję i tworze już w głowie scenariusze że dostanę zawału podczas tego badania
Jak ktoś ma podobnie i będzie chciał pogadać to piszcie PW, mam nadzieję że wspólnie wyjdziemy z tego bagna.
Moje myśli o zawale są nadal natrętne choć tak jak było wcześniej i aktualnie są one poparte objawami somatycznymi, niestety swoim nakręcaniem rozdmuchałem tę sprawę do ogromnych rozmiarów.
Sprawa której nie jestem w stanie pojąć to właśnie moc tych objawów somatycznych, budzę się często z ogromnym bólem mięśni pleców jakbym 12h na budowie pracował, bardzo silne bole pod lopatka, silne bole w brzuchu promieniujace do łopatek, dretwienie rak, sekundowe skurcze przełyku (okropne uczucie), no i najbardziej "lękotwórcze" u mnie sekundowe kłucia w klatce między żebrami.
Doszedłem do tego momentu w którym bardzo boję się jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, nawet kilka intensywniejszych ruchów wyzwala objawy somatyczne i lęk przed zawałem a jeszcze w zeszłym roku dość sporo jeździłem na rowerze (sporo jak na mnie). Chciałem iść zrobić sobie dla świętego spokoju EKG wysiłkowe ale nawet tego się boję i tworze już w głowie scenariusze że dostanę zawału podczas tego badania
Jak ktoś ma podobnie i będzie chciał pogadać to piszcie PW, mam nadzieję że wspólnie wyjdziemy z tego bagna.
-
Green
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 267
- Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32
Piotrek,
Po pierwsze powinieneś zrobić do EKG żeby po raz kolejny sobie udowodnić, że to TYLKO nerwica. Unikając tego badania jeszcze bardziej się nakręcasz. Też mam nerwicę, też jestem spięta i też czasem mnie zakuje serce, albo dziwnie potakuje, ale wiem, że serce mam zdrowe i się tym nie zamartwiam. To są typowe objawy nerwicy, wiem, że ,łatwiej to mówić niż zrobić, ale musisz iść z tym naprzód. Zrób sobie po raz ostatni badania serca i morfologię i zacznij działać, zacznij z tego wychodzić i poczujesz się lepiej aż w końcu zaczniesz się śmiać z tego, że kiedyś wogóle tak było.
Pozdrawiam
Po pierwsze powinieneś zrobić do EKG żeby po raz kolejny sobie udowodnić, że to TYLKO nerwica. Unikając tego badania jeszcze bardziej się nakręcasz. Też mam nerwicę, też jestem spięta i też czasem mnie zakuje serce, albo dziwnie potakuje, ale wiem, że serce mam zdrowe i się tym nie zamartwiam. To są typowe objawy nerwicy, wiem, że ,łatwiej to mówić niż zrobić, ale musisz iść z tym naprzód. Zrób sobie po raz ostatni badania serca i morfologię i zacznij działać, zacznij z tego wychodzić i poczujesz się lepiej aż w końcu zaczniesz się śmiać z tego, że kiedyś wogóle tak było.
Pozdrawiam
- TheTrooper
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 17 czerwca 2014, o 17:59
Piotrek,
mam tak samo. I identyczne podejście z unikaniem wysiłku i takie same obawy. Cierpie na nerwice lekową z napadami lęku od 13 lat. Strach przez zawałem lub wylewem towarzyszy mi cały czas. Od 2 tygodni mam gorszy, bardzo kiepski okres. Wziąłem sobie zwolnienie i nakręcam się w domu. Dzisiaj wyszedłem do domu i miałem po 2 minutach puls 162 - oczywiscie wróciłem. Jutro znowu próba pokonania bariery.
mam tak samo. I identyczne podejście z unikaniem wysiłku i takie same obawy. Cierpie na nerwice lekową z napadami lęku od 13 lat. Strach przez zawałem lub wylewem towarzyszy mi cały czas. Od 2 tygodni mam gorszy, bardzo kiepski okres. Wziąłem sobie zwolnienie i nakręcam się w domu. Dzisiaj wyszedłem do domu i miałem po 2 minutach puls 162 - oczywiscie wróciłem. Jutro znowu próba pokonania bariery.
"Run, live to fly, fly to live, do or die..."
- Kamień
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1458
- Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47
skąd wiesz, że miałeś po 2ch minutach puls 162 ? nosisz przy sobie ciśnieniomierz ?
a dlaczego wróciłeś ? dlatego, że wróciłeś do domu właśnie masz nerwice.
- TheTrooper
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 17 czerwca 2014, o 17:59
Od 2 tygodni "narastało" napiecie częstsze ataki nawet codziennie, wczesniej co kilka miesięcy. Wpadłem w błędne koło a puls... jak kretyn wychodząc z domu i panikując wziąłem swój sportowy pulsometr i kaplica.
"Run, live to fly, fly to live, do or die..."
