Hej wszystkim
Trochę nowych osób się pojawiło i wszyscy z odchyłami

Ja tak sobie ostatnio myslę, że mnie tylko brakuje jeszcze jednego elementu i byłoby wszystko a mianowicie tricków nerwowych

Tak do kompletu skacząca głowa albo oko, to było by coś
Ja sobie dziś dzielnie wróciłem ze szpitalika psychiatrycznego

Byłem całe dwa tygodnie w celach diagnostycznych i niestety stwierdzili, ze jestem wiekszym świrem niż nawet sam myślałem, ciekawe co stwierdzą u Agi
A powazniej to dostałem skierowanie i skorzystałem z okazji żeby powiedzieli czy jestem boderline czy też nie i......jestem! TADA
I zawsze będe, teraz mi jest łatwiej się pogodzić z tym, że jestem dziwakiem i nim zostanę bo wiem, ze nie jest to zależne ode mnie.
Chociaż bardziej poszedłem żeby sprawdzić jaka jest tam terapia i stwierdzam, że do bani, indywidualnie jest o wiele lepiej. Szpitalne zajęcia są bezbarwne i kompletnie mało nastawione do leczenia zaburzeń lękowych, trochę się zawiodłem, chociaż sam szpital, opieka, ludzie, świetni, nie chciało się momentami wracać
Tak więc taki szpital to nie jest zło ostateczne, być może Aga podjeła dobrą decyzję, tylko, ze nie najlepiej, ze poszła na obserwację czyli zamknięty, bo taki oddział może przerażać.
Tak więc Wam wszystkim napisze TERAPIA TERAPIA I JESZCZE RAZ TERAPIA, polecam poznawczo-behawioralną, jest bardzo pomocna w atakach lęku, paniki, nie- wzywaniu pogotowia
Ale mimo wszystkich leków, terapii. mądrych słów, jedno i tak jest najwazniejsze nie cofanie się przed lękiem, i przsełamywanie go, łatwe to to nie jest ale kazdy krok w dobrą stronę jest pomocny, podczas ataku lęku od dawna już kładę się na łóżku i czekam na zejście, ale ja autentycznie myślę o tym, że sobie po prostu umrę, mnie np po trochu to pomagało coraz bardziej i bardziej i teraz świetnie się sprawdza na strach przed śmiercią podczas silnego lęku, atak trwa naprawdę minutki i nie dlatego, ze jest słaby o nie, nie. Nawet teraz potrafiłbym tak się myslami nakrecić, że już bym pełzał po podłodze.
Cała rzecz w tym, ze my tak naprawdę myslami i wyobrażeniami atak nakrecamy do niesamowitych wielkości, podczas ataku kazdy od razu ma wizję śmierci, to są podejrzewam setki myśli na sekundy, każda przedstawia śmierć, mękę, pogotowie, kroplówki, leki, strzykawki, szpital, i jak dajemy się im ponieść to przegrywamy, atak nie minie zebysmy nawet wtedy milion razy mówili, ze to jest nerwica. Za łatwo by było
Ja sobie na przykład podczas lęku, mówię, ze widocznie przyjdzie mi umrzeć, że ponoć czuje się wtedy błogi stan, widzi się ciekawe kolory, że rodzina w końcu będzie miała spokój, ze może nawet będzie lepiej, a po drugie być może będe duchem

Kompletnie sprowadzenie tych fatalnych mysli na ziemię, trzeba uważac, żeby wtedy nie wkrecić się w mysli co jest po smierci bo wielu nerwicowcom się to zdarza i znowu porażka
To rzecz jasna nie jest proste ale można w ten sposób dać sobie radę z silnym lękiem, atakiem, dobrze jest mieć wsparcie terapeuty, szczególnie poznawczego, no kurde mi to pomaga a ataki miałem okropne, czesto po 3 razy dziennie, nie dawałem rady z tym sobie zupełnie.
Teraz mam mało ataków paniki bo ja się ich serio nie boję, one nie są żadnym zagrożeniem i ja w to już teraz naprawdę wierzę. Teraz zostały mi lęki takie ciągłe, wolnopłynące ale i z nimi po prostu robię wszystko co mi sie uda i one na trochę mijają.
Przez ostatnie 4 lata nigdy bym nie pomyślał, ze będę pisął posta i będe się usmiechał na mysl o atakach paniki i lęku, serio to wam GÓWNO zrobi, przełamujcie to, starajcie się i wyjdzie wam to na dobre, przede wszystkim nie zrażajcie się niepowodzeniami, ja rok czasu to przełamywałem i wiele razy waliłem w ścienę bluźniąc na terapeutke i wszystkich dookoła.
Ale jeśli ktoś pyta czy ataki i napady lęku moga minąć, można się ich nie bać to TAK, można.
Rzecz jasna czesto nie tylko ataki są problemem, tylko wiele naszych dziwactw i strachów, pomylonych mysli, ale jesli ktoś ma nagłe napady to powinien moim zdaniem najpierw zająć się nimi, bo strach przed nimi zawsze powoduje złe samopoczucie i objawy ciągłe, 24 na dobę. Zresztą przełamując się w atakach uodparniamy swoje, myśli na ciągłe katastroficzne myślenie.
A co do zwariowania, bo ktos wyżej pisał, ze się boi itd, to od nerwicy się nie wariuje, to są zupełnie dwie inne choroby, dwie inne gałęzie, oczywiście osoba chora psychicznie może również mieć nerwicę ale nerwica nie doprowadza do szaleństwa, może jedynuie do stanów depresyjnych, jesli lęk za długo trwa i czuje się osaczonym.
Tak więc głowy do góry bo będzie lepiej

Lekom nie mówię nie, chociaż benzodizepiny to lepiej sobie darować i Dottie jesli odstawiasz ta Tranxene to rzeczywiście możesz się gorzej czuć, jak juz to łykac to naprawdę doraźnie, bo na dłuższą metę to i tak w niczym nie pomoże. Ale terapia jest naprawde pomocna i dla mnie np była pomocna ta o której pisałem pioznawczo - behawioralna, w sumie nie wiem czy bez niej zaczął bym tą walkę z tymi myślami, co innego to jest czytanie o przełamywaniu lęków a co innego sprawdzanie na sobie
