Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

15 września 2011, o 19:04

Tak, miewa sie lepiej, dziekuje Ci Kasiu bardzo.
Poki co jeszcze lezy, wstawac nie moze, ale juz z intesywnej terapii jest przewieziona na sale ogolna i znajduje sie teraz tam gdzie wczesniej. Niestety jeszcze ma rurke w nosie i kolejny dzien nie moze pic ani jesc, podaja jej dozylnie jakies proszki i szejki na wzmocnienie, ogolnie wyglada duuuuzo lepiej niz przed operacja, buzka jej sie znowu zaokraglila, oczu podpuchnietych juz nie ma, zajady od zapalenia z ust zniknely, ale jeszcze bol pooperacji - bardzo nieznosny i wiem, ze sie meczy niesamowicie, ale silna dziewczyna i wiem, ze wytrwa i przejdzie przez to - jak sie okazuje lekarze jednak nie ruszali trzustki, od niej zapalenie sie zrobilo co spowodowalo, ze byly dwa wielkie wrzody z ktorych juz ciekla ropa dlatego musieli wkoncu operowac bo bylo bardzo nieciekawie, operacja byla niesamowicie ciezka dlatego wiem, ze teraz troszke czasu minie zanim dojdzie do siebie siostra, ale napewno bedzie dobrze i jestem caly czas mysli takiej! :)

Tak Kasiu bo nerwica wlasnie taka jest - jak nie jedno to drugie i zazwyczaj spokoju nie daje, ja tez coraz czesciej lapie sie na tym, ze kazdego dnia marudze i mowie, ze dolega mi to i tamto... pare razy nawet widzialam jak mama oczami przewracala, a ja slyszalam tylko siebie "Kurcze jak mnie boli w tym miejscu tak dziwnie....", "cos mi dzisiaj serce za szybko lata" , "slabo sie czuje" i dochodze do wniosku sama, ze naprawde to nie jest normalne i trzeba to gdzies leczyc bo rzeczywiscie sluchajac siebie mam serdecznie dosyc tej calej nerwicy... wszystko bedzie dobrze Kasiu, czekaj cierpliwie na wizyte i bedzie ok! :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
kasia78971
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 9 września 2011, o 21:54

15 września 2011, o 20:38

Tak bardzo sie ciesze Kasiu ze juz leiej z twoja siostra bedzie napewno juz coraz lepiej,Wiesz kasiu ja juz byłam dwa razy u psychiatry i przepisali mi leki ale jak przeczytałam ulote to sie bałam ich wziasc wiuec teraz gdy dostane inne leki to nie bede czytała i wezme od razu i zobaczymy co z tego wyjdzie najbardziej dokuczja mi skoki cisnienia i robi mi sie ciagle słabo jak by mi sie nogi z waty robiły to jest chyba najgorsze ,juz nawet na moje migreny nie narzekam tak bardzo a wierzcie mi mam je dwa razy w kazdym miesiacu przez bite trzyk dni masara :(:
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

16 września 2011, o 18:58

Oj tak - czytac ulotki to my uwielbiamy, a potem niestety - jestesmy juz tak negatywnie nastawieni, ze brac ich nie bedziemy bo:
- skutki uboczne sa straszne
- napewno wszystkie beda sie pojawiac u Nas
- pojawia sie wkoncu strach
- placz bo wkoncu rezygnujemy i nadal cierpimy

Ja tez czytalam bardzo duzo i potem tylko sie niepotrzebnie nakrecalam...
Kiedy lekarka przepisala mi tabletki na uspokojenie od razu mi powiedziala "prosze tylko nie czytac ulotki bo to sensu nie ma, niech pani je bierze tak jak ustalilysmy i wszystko bedzie dobrze - te leki pani nie zabija, wrecz przeciwnie, napewno pomoga" no i coz... nie czytalam i po wzieciu leku naprawde sie uspokoilam i nic sie nie dzialo :)) Z tym, ze to byly dorazne leki, ale mysle, ze na wszystko podobnie reagujemy, a wiec... - nie warto sie straszyc i zniechecac na samym poczatku - bo po co, tylko sie wystraszymy i leki do szafki wlozymy, a moze jednak by pomogly i naprawde nic by sie nie dzialo - a o tym juz sie nie przekonamy bo przeciez leki wyladowaly gleboko w szafce hihi :))

Oj mi to "oslabienie" jak narazie przeszlo, ale wiem Kasiu jak to dni utrudnia, ja znowu mam swira i czuje jak serducho mi wali, dzis od rana ciagle bylo tetno przyspieszone az wkoncu przyszedl taki atak, ze nie moglam sie opanowac tak serce walilo! po jakims czasie sie uspokoilam i przeszlo, ale zostal ten lek nieuzasadniony.... i moze jako tako daje rade i funkcjonuje to jednak lapie sie znowu na tym, ze serce caly czas bije szybciej niz powinno... znowu zaciskam zoladek i przychodzi to samo uczucie - okropne...
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
kasia78971
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 9 września 2011, o 21:54

17 września 2011, o 22:11

jest ktos
:no
sandra
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 27 maja 2011, o 23:50

18 września 2011, o 18:22

Witajcie Wszyscy :) U nie nic nowego ;( serce wariuje, przeskakuje i lapia mnie w niego "prady" az lekko podksakuje ale juz nie badam po raz 6 serca, skoro jest dobrze to sie tego trzymam. Kasia78971 ja mam te same objawy a dokladnie mam nogi jak z waty, jest to okropne uczucie i nie wiem wtedy czy siadac czy stac, bo jak siadam to jest mi jeszcze slabiej i sie zrywam o uczuciu goraca to nie chce nawet mowic, ciagle je mam :(
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

18 września 2011, o 18:52

Dziewczyny ja wlasnie z jakas godzinke temu wracalam do domu i myslalam, ze nie dojde!! Mialam takie silne poczucie, ze zaslabne, ze plakac mi sie juz chcialo !! Doszlam do domu, weszlam do lazienki, mulilo mnie, uczucie goraca niesamowite, zimna woda sie zmoczylam i czym predzej na gore do pokoju, a tam sie polozylam i nogi do gory dalam.
Mozecie zawsze sobie (jak macie okazje) zrobic tak jak ja - wystarczy oprzec nogi o sciane i trzymac je wysoko, wtedy poprawia sie krazenie i nie ma mocnych na to aby zaslabnac! polezec tak jakas chwilke do tego troszke wody zimnej popic i bedzie lepiej, naprawde! Ja zawsze gdy slabne po pobraniu krwi bo nienawidze tego to laduje na lozku u pielegniarek i tak samo postepuja, bardzo szybciutko czlowiek dochodzi do siebie, mozna tez cos slodkiego pod jezyk wsadzic- cukierka, lizaka...
Ja teraz troche sie uspokoilam, przegryzlam bulki bo od rana nic nie jadlam i moze dlatego mnie to napadlo i leze.... jeszcze sie boje i odczuwam niepokoj, ale juz nie tak silnie jak chwile przed... do tego mam takie wrazenie jasnosci, jakby wszystko razilo i wydaje sie takie wyblakle, to uczucie jest okropne, czy Wy tez cos takiego macie???? nie umiem tego nawet dokladnie opisac...
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
sandra
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 27 maja 2011, o 23:50

18 września 2011, o 19:11

A widzisz musi byc cos na rzeczy ze to nerwica bo ta jasnosc...mam IDENTYCZNIE tylko ze nie mam wyblaklych kolorow ale jasne takie wyrazne i wlasnie mnie raza, czerwony kolor jest taki za przeproszeniem cholernie czerwony, Musze wyprobowac to lezenie z nogami do gory jak mi sie tak slabo robi, przynajmniej bede wiedziala ze nie zaslabne :) Kochana Ty za malo jadasz, od rana jakbym nic nie zjadla to ja naprawde bym zemdlala, w podstawowce jak nie dojadalam to zdazalo mi sie omdlec, raz nawet moja mama miala problemy ze mnie glodzi a ja po prostu nie chcialam jesc. Nie denerwuj sie Kasia zaraz ci przejdzie tylko nie poddaj sie strachowi bo slabosc minie a strach zostanie :(
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

18 września 2011, o 19:25

Faktycznie - zgadza sie - te kolory, ta jasnosc - straszne, ja mam wlasnie to samo i nie zdarza sie za kazdym razem, ale jak juz wlasnie czuje to poczucie slabosci to wtedy meczy mnie ta jasnosc... Ona tez mnie niezle nakreca bo przez to uspokoic sie dokonca nie moge - teraz jest troszke lepiej i rzeczywiscie nie powinnam wychodzic z domu na glodnego, przegryzc chociaz cos troche, wtedy napewno unikne wiekszego oslabienia - glupota ludzka ;)

A z tymi nogami - sprobuj, to naprawde pomaga, nie jest wymyslone :)) i stosowane rowniez przez lekarzy przy omdleniach, a wiec.... to napewno pomoze i nie zemdlejesz... rowniez NAPEWNO :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
Dottie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 8 lipca 2011, o 22:13

18 września 2011, o 20:51

Hej dziewczyny,
A u mnie w nocy znowu było pogotowie :( W życiu nie miałam takiego ataku, byłam pewna że nie dożyję ich przyjazdu, to był najgorszy atak jaki można sobie wyobrazić, nawet nie umiem go opisać, byłam wpółprzytomna, na dodatek miałam taki dziwny metaliczny posmak w ustach i nosie, nigdy wcześniej tak nie miałam! Już od kilku dni źle się czuję, nie wiedziałam czy to przez zmianę leków, miesiączkę, czułam się jakbym za chwilę miała dostać wylewu :( Na dodatek trzeba mieć wyjątkowego pecha, ,żeby po prawie dwóch miesiącach znowu trafić na tego samego pielęgniarza:/ Na jego widok jeszcze bardziej zaczęłam się trząść, wszystko mi wirowało, nie byłam w stanie usiąść, a w końcu rozryczałam się ze strachu. Znowu miałam pogadankę o mojej nerwicy i niepotrzebnym zawracaniu im głowy, ale jak zobaczył jak wyje to chyba trochę wymiękł, zostałam zbadana, pocieszona i uspokojona, facet ukazał ludzką twarz, nawet na koniec poklepał mnie po ramieniu i przeprosił że nie może mi pomóc w tej sytuacji. Teraz znowu czuję się jak idiotka :( Dzisiaj praktycznie nie wychodzę z łóżka ze strachu że znowu powtórzy się taka akcja....
Wszystko zaczęło się w środę. Zmieniłam psychiatrę i od 10 dni biorę Axyven. W środę miałam wizytę kontrolna, akurat w ten dzień zwiększyłam dawkę leku (według planu) i czułam się dobrze jak nigdy. Po wizycie u psychiatry dałam nawet radę jechać na prześwietlenie klatki piersiowej i wizytę u laryngologa. Byłam w szoku że tak świetnie się czuję, niestety moja radość okazała się przedwczesna, w nocy ze środy na czwartek obudził mnie lęk, puls znowu powyżej 100, dwa dni przeleżałam, wczoraj wstałam, funkcjonowałam w miarę normalnie więc nie wiem skąd tak silny atak :( Facet z pogotowia stwierdził że reaguję tak na leki i odstawianie Tranxene, a już nie wiem... Tydzień temu znajoma w szpitalu zrobiła mi bardzo szczegółowe badania krwi i wszystko wyszło dobrze, mam tylko podwyższony AspAt, za niski cholesterol HDL, za mało wapnia i sodu. Nie wiem co się ze mną dzieje, tak dziwnie się czuję :( Axyven brałam już rok temu na depresję (bez lęków) i nie czułam się tak źle jak teraz, więc o co chodzi? :/ :buu:
"...Born to blossom, Bloom to perish..."
Awatar użytkownika
kasia78971
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 9 września 2011, o 21:54

18 września 2011, o 22:26

korde kochani jak was czytam to sie boje isc do lekarza po leki p rzeciw depreiesji,ja tez sie zle czuje cały czas mam przelewanie jak by w brzuchu albo w zeładu ciagłe rozwolnienie albo zaparcie i do tego duzo sluzu w ale jutro ide do gastrologa ja sie uda no i mam jeszcze jedna przypadłosc jak by w nogach na dole czuła swoja rew ja sie prrzelewa ni to dretwienie jak by takie mrowienie i do tego ciagłe leki juz sie kazdy ze mnie smieje
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

19 września 2011, o 10:06

Dottie pisze: A u mnie w nocy znowu było pogotowie :( W życiu nie miałam takiego ataku, byłam pewna że nie dożyję ich przyjazdu, to był najgorszy atak jaki można sobie wyobrazić, nawet nie umiem go opisać, byłam wpółprzytomna, na dodatek miałam taki dziwny metaliczny posmak w ustach i nosie, nigdy wcześniej tak nie miałam! Już od kilku dni źle się czuję, nie wiedziałam czy to przez zmianę leków, miesiączkę, czułam się jakbym za chwilę miała dostać wylewu :( [...] Nie wiem co się ze mną dzieje, tak dziwnie się czuję :( Axyven brałam już rok temu na depresję (bez lęków) i nie czułam się tak źle jak teraz, więc o co chodzi? :/ :buu:
Dottie, jestem z Tobą myślami i tylko sobie mogę wyobrazić jak Ci źle, bo ciągle wracają do Ciebie te ataki.. Kurczę, ja nigdy nie wezwałam pogotowia i nikt inny nie wezwał do mnie, więc pewnie masz jazdy o wiele gorsze ode mnie.. Oczywiście każdemu z nas w trakcie ataków wydaje się, że cierpi sam, że ma najgorzej i nikt go nie rozumie, ale podobno nerwica ma to do siebie, że co świr to inne objawy a jednak wspólny mianownik..
Mogę Cię tylko pocieszyć, że ja przed miesiączką czuję się strasznie agresywna, mam nieco wyższe ciśnienie, częściej dopadaja mnie zawroty głowy i lęki.. Chyba powiem swojemu ginekologowi, żeby sprawdził czy ja nie przekwitam.. Może coś się jednak dzieje z moimi hormonami..

Posłuchaj, z tego co piszesz, to absolutnie lekarz musi Ci dobrać jakieś leki. Może te pierwsze dni są tymi gorszymi a potem będzie coraz lepiej? Wiele razy wyczytałam, że tak bywa przy rozpoczynaniu leczenia. Jak Ty masz tak często takie złe samopoczucie, to nie dasz rady spokojnie żyć, bo to Cię wykańcza.

Powiedz mi czym się zajmujesz na codzień? Pracujesz? Uczysz się? Szukasz pracy? Chodzi mi o to jak wygląda Twój normalny przeciętny dzień i czy coś jest w stanie jakoś zaabsorbować Twoje myśli i działanie. Może tutaj też tkwi diabeł..

Na mnie nie działa metoda rozpraszania uwagi, bo niestety mam opanowaną do perfekcji podzielność.. W czwartek po południu nagle w samochodzie dostałam ataku duszności i strasznego lęku. Jechałam na lektorat. Łyknęłam hydroxyzynę, ale mie nie przechodzi tak szybko. Potrzeba około godziny. Prowadziłam lektorat, panując nad tym co mówię, nad ruchami, dosłownie nad swoim ciałem (ale oczywiście w aspekcie zewnętrznym), a w środku telepało mną, dusiłam się, chciałam uciec, zacząć krzyczeć, że się duszę, żeby mi pomogli, wezwali pogotowie. Lęk niemiłosierny.. Niestety jednocześnie prowadziłam lektorat. Nie rozumiem jak mózg może tak działać na dwa fronty.. Próbowałam wszystkiego. W najgorszym ataku paniki chwyciłam za odkurzacz i wysprzątałam swoje mieszkanie, wyszorowałam szmatą podłogi, umyłam kibel, wannę, trzęsło mną, w głowie się gotowało, gadałam sama do siebie i po godzinie ciągle czułam lęk... Łyknęłam hydro i jakoś po 40 minutach przeszło...

Ale wiem, że każdy przypadek jest nieco inny.

A jak dzisiaj, Dottie?

-- 19 września 2011, o 09:13 --
kasia78971 pisze: [...] najbardziej dokuczja mi skoki cisnienia i robi mi sie ciagle słabo jak by mi sie nogi z waty robiły to jest chyba najgorsze ,juz nawet na moje migreny nie narzekam tak bardzo a wierzcie mi mam je dwa razy w kazdym miesiacu przez bite trzyk dni masara :(:
Kasiu, mnie męczy ta sama zmora i oczywiście mnóstwo innych. Opisałam to dzisiaj częściowo w wątku o skokach ciśnienia..
Jestem także migrenowcem i to dość rzadkim przypadkiem z bardzo dziwnymi "przyjemnościami", które towarzyszą migrenom. Mam migreny od mniej więcej 16 - ego roku życia, więc już dwadzieścia lat... Od 2002 biorę na takie ataki sumamigren, ale on - jak odpuści mi ból - to powoduje nagły skok cisnienia (typu 130/95), co u mnie oczywiście wywołuje lawinowo lęk, duszności, drgawki.. I chociaż lekarz zapewniał mnie, że jest to normalne bo lek z tej grupy ma takie działanie i nic mi się nie stanie, to ja oczywiście zapobiegawczo razem z sumamigrenem łykam lek na obniżenie ciśnienia (dodatkową pastylkę).. Niestety coś za coś: albo migrena, z którą nie wstanę przez kilkanaście albo kilkadziesiąt godzin, albo minie, skok ciśnienia, lęk i leki na nerwicę... :(: No po prostu żyć nie umierać! Wybór niesamowity :?

-- 19 września 2011, o 09:28 --
agniechannn90 pisze: Dostalam skierowanie na oddzial nerwic(zamkniety) i sie tam wybieram...w piatek mam przyjecie na 10...musze tam isc zeby zaczac brac leki i zaczac terapie bo bez lekow nie dam juz rady chyba...moje mysli o zwariowaniu tak mi dokuczaja ze nie daje rady i nir mogr uwierzyc ze to tylko nerwy...a lekow nie wezme bo sie boje skutkow ubocznych...tak wiec w piatek ide do szpitala z nadzieja,ze tam mi pomoga...nie jest to zwykly psychiatryk...normalni ludzie...z nerwica...
Aga, ja przeczytałam Twojego posta i mnie dosłownie zatkało.. Wyszłam z forum i nie potrafiłam nic napisać.. W sumie to może tam Ci pomogą, bo się koszmarnie męczysz..

Tylko mnie niestety każdy taki wpis dobija i utwierdza w moim głębokim przekonaniu, że to gówno wyniszcza powoli acz skutecznie organizm i nie jest do końca uleczalne.. :cry:


Ja już straciłam nadzieję. W wolnej chwili napiszę Wam jak psychiatra nie dał mi żadnych leków, twierdząc, że się nie kwalifikuję, jak mój lekarz internista chyba miał mnie już dość i jak inny internista (taki, który zupełnie mnie nie zna bo poszłam specjalnie do takiego) nie dał mi żadnego skierowania na badania państwowow w ramach NFZ.

Co mi zostało?
Chodzę na terapię do psychologa, która coś dała, ale już jakiś czas temu zatrzymała się na pewnym pułapie, którego raczej nie przejdę.. I zostały mi leki: hydroxyzyna (jak na razie jedyna skuteczna) i tranxen, który brałam sobie przez tydzień ale dał mi przysłowiowe gówno i nawet świadomość "bycia na lekach" nie pomogła, bądź łykam go doraźnie na zasadzie "a może minie". Mimo, że byłam prywatnie (psycholog 120 zł, internista1 - 120 zł, internista2 - 120 zł, psychiatra - 120 zł), zostałam z gównem: tranxen, hydroxyzyna i zalecana terapia i pscyhologa.
Do tego poczucie bezradności i rezygnacji..
Generalnie nie chce mi się już żyć. Żadnych myśli samobójczych oczywiście, ale nie mam siły żyć z tym gównem.. Nawet lekarze mnie olewają..
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 września 2011, o 12:45

Hej wszystkim :P
Trochę nowych osób się pojawiło i wszyscy z odchyłami :DD Ja tak sobie ostatnio myslę, że mnie tylko brakuje jeszcze jednego elementu i byłoby wszystko a mianowicie tricków nerwowych :P Tak do kompletu skacząca głowa albo oko, to było by coś ;)

Ja sobie dziś dzielnie wróciłem ze szpitalika psychiatrycznego :P Byłem całe dwa tygodnie w celach diagnostycznych i niestety stwierdzili, ze jestem wiekszym świrem niż nawet sam myślałem, ciekawe co stwierdzą u Agi :D :DD
A powazniej to dostałem skierowanie i skorzystałem z okazji żeby powiedzieli czy jestem boderline czy też nie i......jestem! TADA ;)
I zawsze będe, teraz mi jest łatwiej się pogodzić z tym, że jestem dziwakiem i nim zostanę bo wiem, ze nie jest to zależne ode mnie.
Chociaż bardziej poszedłem żeby sprawdzić jaka jest tam terapia i stwierdzam, że do bani, indywidualnie jest o wiele lepiej. Szpitalne zajęcia są bezbarwne i kompletnie mało nastawione do leczenia zaburzeń lękowych, trochę się zawiodłem, chociaż sam szpital, opieka, ludzie, świetni, nie chciało się momentami wracać :P
Tak więc taki szpital to nie jest zło ostateczne, być może Aga podjeła dobrą decyzję, tylko, ze nie najlepiej, ze poszła na obserwację czyli zamknięty, bo taki oddział może przerażać.

Tak więc Wam wszystkim napisze TERAPIA TERAPIA I JESZCZE RAZ TERAPIA, polecam poznawczo-behawioralną, jest bardzo pomocna w atakach lęku, paniki, nie- wzywaniu pogotowia ;) :)

Ale mimo wszystkich leków, terapii. mądrych słów, jedno i tak jest najwazniejsze nie cofanie się przed lękiem, i przsełamywanie go, łatwe to to nie jest ale kazdy krok w dobrą stronę jest pomocny, podczas ataku lęku od dawna już kładę się na łóżku i czekam na zejście, ale ja autentycznie myślę o tym, że sobie po prostu umrę, mnie np po trochu to pomagało coraz bardziej i bardziej i teraz świetnie się sprawdza na strach przed śmiercią podczas silnego lęku, atak trwa naprawdę minutki i nie dlatego, ze jest słaby o nie, nie. Nawet teraz potrafiłbym tak się myslami nakrecić, że już bym pełzał po podłodze.
Cała rzecz w tym, ze my tak naprawdę myslami i wyobrażeniami atak nakrecamy do niesamowitych wielkości, podczas ataku kazdy od razu ma wizję śmierci, to są podejrzewam setki myśli na sekundy, każda przedstawia śmierć, mękę, pogotowie, kroplówki, leki, strzykawki, szpital, i jak dajemy się im ponieść to przegrywamy, atak nie minie zebysmy nawet wtedy milion razy mówili, ze to jest nerwica. Za łatwo by było :P

Ja sobie na przykład podczas lęku, mówię, ze widocznie przyjdzie mi umrzeć, że ponoć czuje się wtedy błogi stan, widzi się ciekawe kolory, że rodzina w końcu będzie miała spokój, ze może nawet będzie lepiej, a po drugie być może będe duchem ;) Kompletnie sprowadzenie tych fatalnych mysli na ziemię, trzeba uważac, żeby wtedy nie wkrecić się w mysli co jest po smierci bo wielu nerwicowcom się to zdarza i znowu porażka :)
To rzecz jasna nie jest proste ale można w ten sposób dać sobie radę z silnym lękiem, atakiem, dobrze jest mieć wsparcie terapeuty, szczególnie poznawczego, no kurde mi to pomaga a ataki miałem okropne, czesto po 3 razy dziennie, nie dawałem rady z tym sobie zupełnie.
Teraz mam mało ataków paniki bo ja się ich serio nie boję, one nie są żadnym zagrożeniem i ja w to już teraz naprawdę wierzę. Teraz zostały mi lęki takie ciągłe, wolnopłynące ale i z nimi po prostu robię wszystko co mi sie uda i one na trochę mijają.
Przez ostatnie 4 lata nigdy bym nie pomyślał, ze będę pisął posta i będe się usmiechał na mysl o atakach paniki i lęku, serio to wam GÓWNO zrobi, przełamujcie to, starajcie się i wyjdzie wam to na dobre, przede wszystkim nie zrażajcie się niepowodzeniami, ja rok czasu to przełamywałem i wiele razy waliłem w ścienę bluźniąc na terapeutke i wszystkich dookoła.
Ale jeśli ktoś pyta czy ataki i napady lęku moga minąć, można się ich nie bać to TAK, można.
Rzecz jasna czesto nie tylko ataki są problemem, tylko wiele naszych dziwactw i strachów, pomylonych mysli, ale jesli ktoś ma nagłe napady to powinien moim zdaniem najpierw zająć się nimi, bo strach przed nimi zawsze powoduje złe samopoczucie i objawy ciągłe, 24 na dobę. Zresztą przełamując się w atakach uodparniamy swoje, myśli na ciągłe katastroficzne myślenie.

A co do zwariowania, bo ktos wyżej pisał, ze się boi itd, to od nerwicy się nie wariuje, to są zupełnie dwie inne choroby, dwie inne gałęzie, oczywiście osoba chora psychicznie może również mieć nerwicę ale nerwica nie doprowadza do szaleństwa, może jedynuie do stanów depresyjnych, jesli lęk za długo trwa i czuje się osaczonym.

Tak więc głowy do góry bo będzie lepiej ;) Lekom nie mówię nie, chociaż benzodizepiny to lepiej sobie darować i Dottie jesli odstawiasz ta Tranxene to rzeczywiście możesz się gorzej czuć, jak juz to łykac to naprawdę doraźnie, bo na dłuższą metę to i tak w niczym nie pomoże. Ale terapia jest naprawde pomocna i dla mnie np była pomocna ta o której pisałem pioznawczo - behawioralna, w sumie nie wiem czy bez niej zaczął bym tą walkę z tymi myślami, co innego to jest czytanie o przełamywaniu lęków a co innego sprawdzanie na sobie ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

19 września 2011, o 14:12

Wiktor witaj - kurcze, brawo! A ja sie zastanawialam co sie stalo, ze zniknales :))

Wiesz, ja nigdy nie myslalam o czyms takim jak szpital dla nerwicowcow, ale kiedy Aga o tym napisala to szczerze mowiac zaczelam sie sama nad tym zastanawiac :D Ja jako tako tez nauczylam sie po trochu radzic z ataki i objawami i nie boje sie ich juz napewno tak STRASZNIE jak kiedys, chociaz potrafi mnie to cholerstwo jeszcze zaskoczyc - tak jak wczoraj. Na wieczor sie uspokoilam, a potem znikad zaczelo mi znowu odwalac - mialam wrazenie, ze doswiadczam - derealizacji. Wiesz, ze sie jej obawiam bo Ci kiedys pisalam, a ten strach chyba spodowal, ze wczoraj zaczelam sie dziwnie czuc - mialam wrazenie, ze patrze ale jakby nie oczami swoimi, wszystko bylo takie wyraznie ale i odlegle, jakbym zza szkla na to patrzala, nie czulam sie przy tym zle tylko to mnie niezle przerazalo i robilo mi sie goraco i slabo na przemian, ale nie wiem czy to bylo prawdziwe czy poprostu panika i strach tak urosl, ze zaczelam sobie to wkrecac - potem pojawilo sie takie silne poczucie wariactwa, ze naprawde myslalam, ze zaczynam wariowac i juz pojawialy sie wizje - piszesz, ze zwariowac nie mozna, to prawda i dlatego tez sie potem tego trzymalam i powtarzalam sobie, ze to mnie nie zabije, ze nie zwariuje i ze juz nieraz sie zle czulam i bylo ok wiec i tym razem nic zlego sie nie dzieje - polozylam sie spac i przeszlo :DD
Myslisz, ze to byla tylko silna obawa i swirowanie czy raczej doswiadczylam tego naprawde?

Tak apropo atakow - mysle, ze kazdy z Nas potrafi wyobrazic sobie jak silny potrafi przyjsc atak - atak paniki ktory powoduje, ze tracisz grunt pod nogami, przestajesz racjonalnie myslec, zaczynasz sie potwornie bac - tak strasznie bac jakby za moment mialo sie cos zlego stac, ale tak naprawde nie wiesz co - to nieuzasadniony lek, niepokoj ktory Cie meczy i odbiera sily wszelkie - to trwa zaledwie minut kilka, gora 20, ale podczas ataku masz wrazenie, ze ta "chwila" trwa wiecznie i modlisz sie aby wkoncu odeszlo, poszlo sobie, czekasz na ten blogi spokoj, a gdy nagle przychodzi padasz wymeczony na lozko -oj jak wtedy dopiero odczuwasz jaki wyczerpany jestes - to odbiera wiele sil i marzymy wtedy tylko o spokoju, o ciszy i odpoczynku.. - ja tak wlasnie atak przechodze, takze zgadzam sie z Toba Wiktor - TERAPIA, TERAPIA I JESZCZE RAZ TERAPIA I ROWNIEZ STAWIAM NA POZNAWCZO-BEHAWIORALNA :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
kasia78971
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 9 września 2011, o 21:54

19 września 2011, o 14:28

a ja jutro ide do lekarza z mojim brzuchem a dzis z nogami bo mi na dole tam gdzie sciegna strasznie mrowieja i ja naprawde zwariuje i znow cisnienie poszło do gory
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

19 września 2011, o 14:44

Kasiu przeciez Ty juz mialas badany zoladek i dobrze wiesz, ze z nim wszystko w porzadku!! Gorzej byloby gdybym ja poszla - podejrzewam, ze sobie od tych wymiotow niezle go "pocharatalam" i szczerze mowiac balabym sie i zrobic gastroskopie i odebrac wyniki - a teraz juz kiedy siostra przeszla takie operacje to juz wogole skupilam sie na zoladku... hm...

Musisz troszeczke przystopowac i zrobic cos dla siebie - uspokoic sie, zrelaksowac - to Ci POMOZE, nie lekarz, nie kolejne badania... bo wyniki beda zapewne dobre! :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
ODPOWIEDZ