13 września 2011, o 22:32
Kasiu cisnienie Nam skacze w roznych sytuacjach i bardzo wiele ludzi nawet sobie sprawy z tego nie zdaje - oczywiscie, ze masz racje - po pracy powinnas odpoczac, zrelaksowac sie, a jednak nakrecasz sie poprzez cisnienie i skacze Ci wszystko co chwile - to sie nie zmini, nie licz na to, ze nastepnym razem bedzie poprawa - bo nic z tym nie robisz, Ty jestes juz nastawiona, ze za pierwszym razem gdy zmierzysz to bedzie wysokie, przed tym sie denerwujesz, nakrecasz i od razu jest skok - nie bedzie nigdy normalne jesli to powoduje taka panike u Ciebie. Napewno bedziesz nad tym pracowac u psychologa, napewno dasz sobie rade.
Ja dzis mialam koszmarny dzien. Siostra od rana byla przygotowywana do operacji, wkoncu po 10:00 ja zabrali i do 15:00 nic nie bylo wiadomo. Operacja bardzo powazna, trwala ponad 4 godziny... Udalo sie, ale siostra nadal w stanie ciezkim i lezy na intensywnej terapii. Jest podlaczona do wielu aparatow, ma rurke w nosie, w buzi, jakies kable na rekach - koszmarny widok, i jescze taka chudzinka - 35kg....
Lekarze mowia, ze wszystko jest dobrze, wybudzila sie z narkozy bardzo szybko ale i tak i caly czas spi bo jest pod silnymi antybiotykami, jutro juz sciagna jej z buzi wszystko i bedzie w stanie rozmawiac. Poki co jest pod obserwacja, lekarze wlozyli znowu dwa worki w brzuch z ktorego obserwuja jaki i ile plynu leci, oby nie wdala sie juz zadna infekcja ....
To sa najgorsze dni w zyciu moim i tego czekania i uczucia okropnego nie zapomne, to bylo poprostu okropne.....
I wiecie co.... uswiadamiam sobie coraz bardziej, ze osoba ktora choruje na zoladek i ma z tym powazne problemy nie siedzialaby tak spokojnie w domu jak my, wiem po siostrze jak wielki bol wtedy czlowieka meczy... osoba ktora ma raka - sasiadka z oddzialu ma dni policzone.... widze jak wyglada, jak sie meczy a mimo to kazdego dnia wstaje, rozmawia z ludzmi, usmiecha sie i wychodzi na dwor, pali naprawde jeden za drugim... ale w oczach jej pustka... jak mozna sie czuc wiedzac, ze zostal Ci miesiac zycia... to jest pewnie niedoopisania.... wiem jak wyglada czlowiek gdy miewa problemy z sercem... bo znam ludzi ktorzy sie z tym mecza, a mimo to ja nadal podczas nerwicy ma swoje schizy... chociaz... coraz bardziej, z dnia na dzien uswiadamiam sobie, ze jestem zdrowa i powinnam Bogu za to dziekowac, a ja co robie? trace czas na jakas chora nerwice ktora tylko pieprzy mi zycie... WSZYSCY TUTAJ ZDROWI JESTESMY, NIE MAMY NIC WSPOLNEGO Z CHOROBAMI O JAKICH MYSLIMY, TO WSZYSTKO TKWI W NAS, W SRODKU, W GLOWIE I WIEM JEDNO - TUTAJ POMOZE TYLKO PSYCHOLOG I TERAPIA bo czas bedziemy tracic latajac po lekarzach i doszukujac sie chorob jakich nie mamy...
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.