Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

13 sierpnia 2011, o 23:32

Izus niestety, ale u mnie nie jest dobrze, mam koszmarne dni ostatnio - nerwica sie znowu pojawila, nasilila, codziennie spedzam czas w szpitalu, siostra przeszla pelno infekcji tych powaznych i mniej troche, czuje sie wykonczona i sily nie mam. Odkad zemdlalam poczucie oslabienia i slabosci nadal mnie trzyma, ale to jeszcze nie jest najgorsze - najbardziej niepokoi mnie to, ze przez wymuszanie wymiotow miewam plamienia krwi z gardla i nie wiem czy to dlatego, ze sobie podraznilam czyms przelyk/ gardlo, czy zrobilam jakas rane czy to cos duzo powazniejszego - zaczelam dzis czytac i przerazilam sie - doczytalam sie roznych powaznych schorzen zoladka, przelyku, rak, zapalenie itd i teraz boje sie, ze to mnie cos bardziej takiego spotkalo, miewam zgage czesciej, pali mnie w gardle i do tego te plamienia w wymiotach - nie podoba mi sie to i wcale nie usmiecha isc znowu do lekarza :( myslicie, ze to moze byc cos powaznego, ze doprowadzilam sie do jakiejs choroby? :( a moze jednak podraznilam tylko gardlo i to minie.... eh... koszmar- bylo juz cudonie i myslalam, ze wkoncu to co zle minie, ale niestety, tyle walki i poswiecania i niestety, wystarczyla jedna chwila a wszystko wrocilo - jakby ze zdwojona sila bo jednak ataki i objawy nerwicy mam przerozne i choc ich sie tak nie boje to sa i znowu utrudniaja mi w zyciu codziennym, a w dodatku ta krew.... tak mnie to niepokoi.............. ;brr
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Halfix
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 14 lipca 2011, o 19:12

16 sierpnia 2011, o 21:03

czy ktos juz kiedys oszalal majac nl-a??
sandra
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 27 maja 2011, o 23:50

16 sierpnia 2011, o 21:21

Nigdy o czyms takim nie slyszalam zeby od nerwicy lekowej zwariowac :) chociaz czasem sama mam wrazenie ze juz sie to stalo...
Awatar użytkownika
Dottie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 8 lipca 2011, o 22:13

17 sierpnia 2011, o 01:49

Ja też często się czuję jakbym już zwariowała...ale podobno to normalne że tak się czujemy...To chyba głownie kwestia samonakręcania się i skupiania na obsesyjnych myślach, że jednak coś jest z nami nie tak... Mnie się często wydaje że nie można TAK się czuć przy nerwicy lękowej, ale podobno można, więc chyba trzeba to zaakceptować...
"...Born to blossom, Bloom to perish..."
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

17 sierpnia 2011, o 22:41

Szybki_g - ja rowniez nigdy nie slyszalam i zapewniam Cie, ze od nerwicy nie mozna zwariowac - owszem jest to bardzo silny lek i odczuwamy niepokoj, obawiamy sie, ze wkoncu to sie stanie, ze nie wytrzymamy i peknie cos w Nas i wkonc wyladujemy niewiadomo gdzie - nie, nie... nic sie takie nie stanie, zapewniam Cie! :))
Ja rowniez wiele razy bylam w stanie takim gdzie juz doslownie na podlodze lezalam i plakalam jeczac, ze niedlugo zwariuje, ze poprostu oszaleje, a jeszcze jak mnie napawal silny stres i to wrazenie, ze juz sie zaczyna to wogole dzialy sie niestworzone rzeczy ze mna, ale uwierz, ze wkoncu potrafilam sie opanowac, uspokoic i przychodzilo racjonalne myslenie, a w spokoju i ciszy zawsze myslimy trzezwiej i potrafimy sobie wytlumaczyc, ze to Nam nie wyrzadzi wielkiej krzywdy...

POZDRAWIAM :)
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Halfix
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 14 lipca 2011, o 19:12

21 sierpnia 2011, o 00:25

Wiesz a moze ktoregos dnia to sie nie zatrzyma...

Dzis znowu mialem chwile takiej rezygnacji .... mam wspaniała kobiete , cudowne szkraby dookoloa... i nagle cos pęka... czuje ze cos sie nieuchronnie zbliza.... co tym razem
moze oddech , ... a moze ta mysli , uczucie ze wariuje... ze nic mi nie pomoze.. takie zrezygnowanie z zycia... i mysl... coraz mocniejsza , a moze warto to skonczyc... no o po co sie meczyc... pamietam kiedy sie to zaczynalo i na roznyh forach widzialem ludzi ktorzy miesiacami .. latami bez skutku sie z tym zmagali...powiedzialem sobie , o nie , ja tak nie bede ...a jesli to sie nie odpier... to z soba skoncze... niedlugo mija 2 lata... i nie moge powiedziec , podrozuje po europie , dobra praca , wspaniala rodzina... i ciagle mysli po co mi to , komu ja tak naprawde jestem potrzebny ??!! i mysl pora z soba skonczyc... tym razem nie ogarnia mnie strach ... tylko czy to cos rozwiaze... zygam juz tym......no ale coz ... zycie toczy sie dalej... przezylem kolejny dzien... a co bedzie w nocy... czy jutro znowu bede sie cieszyl z tego co mam i kto mnie otacza... :(
pozdrawiam
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

21 sierpnia 2011, o 12:47

Wiesz ile razy ja chcialam sie poddac i walnac tym wszystkim? Ile razy w zlosci rzucalam przeklenstwami, rzeczami az wkoncu potrafilam mamie prosto w oczy wykrzyczec, ze juz dluzej nie moge, ze nigdy mnie dokonca nie zrozumie i ze teraz ludzie sie smieja, ale wkoncu stanie sie krzwyda i nikomu do smiechu nie bedzie. Czesto pojawialy sie mysli, ze najlepiej to zakonczyc, ze to i tak sensu nie ma - no bo niby po co tkwic w tym stanie nadal skoro nie ma poprawy, a jak jest to tylko na chwile i czy warto tak zyc caly czas? Powiem Ci tak: piszesz o kochanej, wspanialej kobiecie, o dzieciakach, napewno wokol Ciebie sa inni ludzie ktorzy Cie kochaja, ktorzy chca dla Ciebie dobrze - pomysl co byloby gdyby Ciebie zabraklo? Zostawilbys rodzine, kobiete ktora Cie Kocha - pociagnalbys za tym rodzine - a kto wie czy po takiej tragedi kobieta bliska Twemu sercu nie dostalaby nerwicy, sam wiesz jak oto latwo, jak problemy, przykrosci na to wplywaja - chcialbys zeby ona sie tak meczyla? Zapewne nie. Pomysl o tych dobrych stronach - o tym, ze czasami widac swiatelko w tunelu i ze warto dla takich chwil zyc, ze od czasu do czasu jest pieknie i spokojnie - i ze moze byc takich dni o wiele wiecej tylko musisz cos zrobic - przede wszystkim skorzystac z psychologa i terapi - moze nie wierzysz, ale po czasie ona Ci bardzo pomoze i przyniesie wielka ulge... Odwiedz psychiatre, opowiedz mu o swoich problemach - razem wybierzecie odpowiednie leki dla Ciebie - sprobuj. Moze porozmawiaj ze swoja kobieta badz kims bliskim o swoich problemach - miec u boku kogos kto Cie rozumie i wspiera to naprawde bardzo wiele - nie jestes sam i mozesz na innych polegac - nie jestes sam, zobacz ile osob tutaj jest... a ile poza ta strona jeszcze ludzi sie zmaga z nerwica... Pomysl ilu ludzi naprawde choruje... ilu ludzi jest w duzo gorszym polozeniu, o ludziach ktorzy choruja, a nie maja juz zadnych szans... wiesz jak bardzo by chcieli byc na Naszym miejscu? Moc miec nadzieje na wyzdrowienie, na lepsze zycie, na to, ze jest szansa... MUSISZ DOJRZEC W TYM WSZYSTKIM PLUSY I DROGE KTORA POPROWADZI CIE PRZEZ TO WSZYSTKO - MUSISZ SKORZYSTAC Z POMOCY, CHWYCIC SIE TEJ DESKI ratunku, ROZUMIESZ?
Zyles kiedys normalnie? Bez leku, strachu, bez wariactwa? NAPEWNO! Mozesz i teraz tak zyc - bo niby czemu nie? Roznisz sie czyms od innych? Nie - wszyscy jestesmy z krwi i kosci, wszyscy mamy serca, wszyscy oddychamy, wszyscy mamy marzenia, pragnienia - wszyscy mozemy z tego wyzdrowiec! A ze jedni zmagaja sie z tym kilka dni, tygodni, miesiecy czy lata - to zalezy od nasilenia, od Nas samych, od tego w jaki sposob do tego podchodzimy, jak z tym walczymy, poza tym - nie patrz na innych, zajmij sie wkoncu soba, swoim zdrowiem i zyciem - dasz sobie rade, napewno.
I nie wazne ile czasu Ci to zajmie - wazny jest cel do ktorego bedziesz dazyl - do wyzdrowienia CALKOWITEGO a to mozna osiagnac, uwierz w to - musisz uwierzyc bo to bardzo wazne - musisz sie pozytywnie nastawic, miec nadzieje, wiare, pozwolic sobie pomoc i isc do przodu - stawiajac ciagle to nowe, wazne kroki, i nie wazne, ze sie raz czy drugi przewrocisz - kazdemu sie to zdarza, po drodze moze wydarzyc sie wszystko - najwazniejsze aby sie podniesc zawsze po tym upadku i isc dalej, dalej, dalej az wkoncu sam poczujesz i zobaczysz, ze mozna... dokonac wszystkiego!
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Halfix
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 14 lipca 2011, o 19:12

21 sierpnia 2011, o 22:07

Wiesz... ja wiem o czym mowisz, ale kiedy to sie dzieje , i atak naprawde przychodzi...ciezko tak wlasnie myslec...

powiedz a jaka pomoc masz w dublinie ?? z tego co wiem ciezko tam o psychologa... jak sobie radzisz,?? pracujesz ?? bywalem kiedys w tallagh ale to stare dzieje , pozdrawiam
maxstyle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 15 sierpnia 2011, o 22:27

21 sierpnia 2011, o 22:52

inema23 pięknie to wszystko napisałaś, chociaz jestem tu nowa to zanim zabralam sie za pisanie to czytalam, czytalam i jeszcze raz czytalam.

Jest nas wielu, każdy jest inny i laczy nasz wszystkich to samo: starch!!! taka wymiana doświadczeniami wiele nam daje, podnosi na duchu :)viewtopic.php?f=6&t=43&p=8227#p8227
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

21 sierpnia 2011, o 23:38

Wiem, ze to bardzo ciezkie kiedy atak przychodzi i wtedy racjonalnie myslec nie potrafimy - wrecz przeciwnie, ogarnia Nas panika, niepokoj i wyobrazamy sobie wtedy wszelkie tragedie i czujemy ta bezsilnosc... wiem, wiem - doskonale rozumiem, ale wlasnie wtedy - musimy wkoncu zdac sobie sprawe z tego, ze zadnego zagrozenia NIE MA, ze to my wyolbrzymiamy sobie to wszystko, ze to psychika powoduje, ze czujemy sie tak a nie inaczej, ze nic zlego sie nie dzieje, ze to tylko nerwica... - musimy z tym walczyc, szczegolnie podczas atakow - trzeba sie nauczyc je kontrolowac i przechodzic, a tego napewno nauczylbys sie na terapi dlatego polecam.

To fakt - tutaj ciezko o dobrego psychologa. Jest drogo tez przede wszystkim. Sporo tez ludzi - czasami lapam sie za glowe, ze tyle ludzi zmaga sie z tym problemem... Wiem gdzie jest Tallaght, pracowalam tam :)) obecnie nie korzystam z pomocy, radze sobie sama, ale niebawem wracam do kraju i tam chce znowu sprobowac i kontynuowac mimo wszystko spotkania u psychologa bo wiem, ze to dobre rozwiazanie i Ciebie bede caly czas na to naklaniac rowniez.

Maxstyle - dziekuje Ci bardzo ;thx hihi Trzymaj sie cieplutko!!
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 sierpnia 2011, o 09:49

Nie, nie może się tak stać, że atak paniki się nie zatrzyma Grzechu :) a to dlatego, ze hormony strachu w organiźmie ulegaja wyczerpaniu i atak staje się mniejszy i mniejszy, zawsze mija. Nerwica nie spowoduje zwariowania ale zabiera radość życia...
Inema23 świetny avatar :) Jak wpadniesz znowu do Polski do koniecznie do ŁODZI :))
Koniecznie!
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

1 września 2011, o 18:30

Witkorku nie ma sprawy, z przyjemnoscia odwiedze - Lodz - i Ciebie oczywisicie :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Halfix
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 14 lipca 2011, o 19:12

6 września 2011, o 18:30

WIecie ... wracałem wczoraj z poznania... jazda autostrada to dla mnie i tak jakis lęk... przez 20 - 40 km nie można z niej zjechać... i nagle robi się ciemniej , błysk za błyskiem , coraz większy deszcz.... nagle było totalnie ciemno , sciana wody leciała z nieba... wycieraczki nie mialy szans , na drodze bylo tyle wody ze samochod nie mial prawie szans jechac... do tego zerwał sie wiatr... mega... no jeszcze czegos takiego w zyciu nie widziałem... cisnienie to musiałem miec 300/200 :DD choć do smiechu mi nie było nie wiedziałem czy uda mi sie wogóle złapać oddech , wszystkie auta stoja na awaryjnych , do miasta daleko do szpitala tez... przychodzi takie dziwne uczucie jakby mi cos rozpierało klatke piersiowa , do tego brak śliny w ustach ... i ten deszcze i te uczucie , miliard mysli , oddech deszcz , uczucie POMOCY ;brr ;brr ;brr ;brr ;brr ;brr ;brr

powiem myslalem ze to koniec bo w pewnym momencie juz nie wiedziałem co sie ze mna zaczyna dziac ,udalo mi sie jednak skupic na znaku drogowym stacja 5km , ludzie , swiatło trzeba dotrzec , cale swoje mysli wysililem wlasnie na tym , ... dotarlem do stacji , wysiadam z samochodu , myslalem ze nie utrzymam sie na nogach , trzeslem sie jak galareta ( czy to normalne ?? ) udalo mi sie wejsc do srodka chwile porozmawiac , ruszyłem dalej po kilku minutach... mialem jeszcze 100km przed soba...

nie wiem czy pownienem to potraktowac jako sukces ?? czy moze natlok pracy i stresu doprowadza znowu do atakow ?? powiedzcie jak myslicie jest sens terapi ?? bo jesli sie nie powiedzie to co ?? sznur ?? a moze podniesc seroxat znowu do 30mg ?? i jak sobie wbic do łba ze benzo pomagaja ??

Dzis bylem znowu w Poznaniu , przejechałem 400km , najgorsze to uczucie , dziwne wyczekiwanie ataku , czym sam go powoduje... i ta mysl ... zwariuje... :( moze warto sie juz na siebie targnac ?? nie chce byc dla nikogo przeciez problemem jesli tak sie stanie ?? sam juz nie wiem... a po takim czasie pownienem...

pozdrawiam.
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

7 września 2011, o 00:07

Szybki_g :
Osobiscie uwazam, ze jednak mozna to zaliczyc jako sukces - mimo wszystko dojechales, zatrzymales sie gdy wkoncu mogles, odetchnac i jechales dalej - wiedziales, ze musisz, to Cie pchalo do przodu i dobrze. Myslisz, ze gdyby takie sytuacje zdarzy sie czesciej to nie "oswoilbys" sie z tym "lekiem"? mysle, ze z pewnoscia strach by sie zmniejszyl bo bedac czesto w takiej sytuacji bedziesz coraz czesciej zauwazl postepy i widzial, ze tak naprawde oprocz natretnych mysli i psychiki ktora powoduje przerozne objawy nic zlego nie bedzie sie z Toba dzialo - bo ile rzeczy stalo sie z tych ktorych sie obawiales podczas jazdy, korkow? Sam sobie odpowiedz. To byla panika, naplyw czarnych mysli - strach = stres.
Natlok stresu oczywiscie, ze gorzej na Nas wplywa, przychodzi lek, niepokoj i ataki wraz z tym dlatego wazne jest abysmy zaczeli uczyc sie walczyc z tym wszystkim co Nas gnebi i spotyka dnia kazdego - czyli co za tym idzie? wizyta i terpia u psychologa - SENS TERAPII GLEBOKI I WRECZ ONA POTRZEBNA! Wiesz jak dlugo ja zwklekalam z pierwsza wizyta? Bardzo dlugo, a gdy wkoncu poszlam to dziekowalam Bogu, ze sie wkoncu odwazylam bo to bylo najlepsze rozwiazanie... I choc narazie przerwalam z pewnych powodow to uwazam, ze ona bardzo wiele daje i Nas uczy i zapewne wroce do tego jak tylko bede mogla dlatego Ciebie rowniez bardzo zachecam i uwierz - nie ma co czekac, gdybac i sie zastanawiac - bedziesz zadowolony z siebie, zobaczysz i mozesz byc pewny, ze ona przyniesie po czasie same pozytywy.
Pozdrawiam.
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
kasia78971
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 9 września 2011, o 21:54

9 września 2011, o 22:02

Kochani ja mysle ze nie długo wytrzymam mam straszne leki robi mi sie czesto słabo ,mam lek przed pomiarem cisniena jak chce zmerzyc to sie tak nakrecam ze mam 140na 100 i oczywiscie panika a jak zmierze za chwile to wraca w szystko do normy ,ja ciagle sie zle czuje juz nie mam siły na nic i nie wiem jak długo tak wytrzymam :buu:
ODPOWIEDZ