Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 198
- Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47
Wiesz małami, ja jeszcze ze trzy tygodnie temu miałam pełne gacie ze strachu przed skokiem ciśnienia, więc to chyba niemożliwe, żebym była taka dziarska i opanowała taką trudną umiejętność jaką jest ucinanie ataków. Cały czas boję się, że nagle wrócą
- małami
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 46
- Rejestracja: 27 maja 2011, o 09:00
Próbowałam wszczepić w Ciebie siłę
A może robisz coś obecnie co Cie absorbuje albo w domu coś Cię cieszy bardziej niż dotychczas, czasami takie rzeczy pomagają i dają spokój od nerwicy. Albo po prostu Ci mija, samo też może minąć! Zresztą czy Ty kiedyś nie pisałas że kiedyś samo Ci mineło?

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 406
- Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36
Mecza mnie od wczoraj uderzenie goraca i zimne poty - rece i nogi lodowate, ale jakby mokre, spocone. Jest mi przy tym slabo i cieplo, mam silne poczucie, ze to jakies oznaki choroby i ze wkoncu zemdleje. Wczoraj atak za atakiem i bylo kiepsko, dzis jest znacznie lepiej, ale jeszcze pocenie odczuwam - czy to tez od nerwicy? Zaznaczam, ze dwa dni temu sporo popilismy ze znajomymi wiec moze to reakcja na alkohol, wychodzi ze mnie? A moze to jakies oznaki cukrzycy? Slyszalam, ze tez mozna sie tak czuc a ja ostatnio cukier w wynikach mialam 115. Lekarka teraz dala badania na powtorke, ale tak sie balam tego pobierania krwi, ze nie poszlam eh.
MOZE JA MAM CUKRZYCE??????
Wracajac do dni wczesniejszych - SUPER. W Polsce nerwica odeszla praktycznie w zapomnienie i znowu odzylam. Wrocilam i bylo przez chwile ok, ale problemy znowu zaczely sie pojawiac. Dzis wiem, ze ten kraj mi juz niestety nie sluzy i czas najwyzszy wracac. Juz wszystko zaplanowane i niebawem zjezdzam do kraju, tam mam nadzieje, ze wszystko wroci do normy bo odczuwam kolosalna roznice... Tylko dlaczego Irlandia zaczela tak na mnie dzialac i dlaczego sprowadzila tak silna nerwice... tego narazie jeszcze dokonca nie wiem chociaz powoli zaczynam sobie wszystko ukladac w jednosc....
TRZYMAM kciuki Czaplo - oby coraz wiecej dni bez atakow i strachu - piekne uczucie, ale wiem, jak potrafimy w pewnym momencie sie przerazic i pomyslec, ze to zbyt piekne by trwalo dlugo, a jednak... MOZNA. Ja w Polsce bawilam sie na calego, odpoczywalam, spedzalam milo weekend, nie myslalam o glupotach i odczulam znowu ta sile w sobie co kiedys... 5 lipca bede w Polsce i zamierzam ulozyc sobie zycie od nowa
POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE.
MOZE JA MAM CUKRZYCE??????
Wracajac do dni wczesniejszych - SUPER. W Polsce nerwica odeszla praktycznie w zapomnienie i znowu odzylam. Wrocilam i bylo przez chwile ok, ale problemy znowu zaczely sie pojawiac. Dzis wiem, ze ten kraj mi juz niestety nie sluzy i czas najwyzszy wracac. Juz wszystko zaplanowane i niebawem zjezdzam do kraju, tam mam nadzieje, ze wszystko wroci do normy bo odczuwam kolosalna roznice... Tylko dlaczego Irlandia zaczela tak na mnie dzialac i dlaczego sprowadzila tak silna nerwice... tego narazie jeszcze dokonca nie wiem chociaz powoli zaczynam sobie wszystko ukladac w jednosc....
TRZYMAM kciuki Czaplo - oby coraz wiecej dni bez atakow i strachu - piekne uczucie, ale wiem, jak potrafimy w pewnym momencie sie przerazic i pomyslec, ze to zbyt piekne by trwalo dlugo, a jednak... MOZNA. Ja w Polsce bawilam sie na calego, odpoczywalam, spedzalam milo weekend, nie myslalam o glupotach i odczulam znowu ta sile w sobie co kiedys... 5 lipca bede w Polsce i zamierzam ulozyc sobie zycie od nowa

POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE.
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 375
- Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59
Czyli w Polsce mimo wszystko cukrzycy nie było
115 to nie duży cukier chociaz troche powiekszony. Co do tego kraju to nie wiem Kasiu kochana czy to nie jest tak że to miejsce w którym mieszkasz tam, to całe otoczenie nie przypomina ci o tej nerwicy i tym całym cierpieniu. Mnie czesto moje otoczenie przypominalo9 jak to jest z nerwica i gorzej sie w tym wszystkim czulam. Nerwica to pamiec o niej o atakach i objawach 
A jeszcze jesli sie boisz badania krwi i jak wtedy ci badano i sie tez balas to stad moze byc powiekszony cukier, bo poziom cukru rosnie w stresie na poczatku. Jak kiedys bylam na badaniach do pracy i badali mi cukier to mialam ponad 90 to lekarka sie pytala czy nie balam sie. Potem mi powtorzono ju z wporadni i bylo prawidlowo.


A jeszcze jesli sie boisz badania krwi i jak wtedy ci badano i sie tez balas to stad moze byc powiekszony cukier, bo poziom cukru rosnie w stresie na poczatku. Jak kiedys bylam na badaniach do pracy i badali mi cukier to mialam ponad 90 to lekarka sie pytala czy nie balam sie. Potem mi powtorzono ju z wporadni i bylo prawidlowo.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 406
- Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36
Ano nie bylo w Polsce tej "cukrzycy"
Byc moze stres spowodowal maly skok, warto sprawdzic wiec wkoncu musze sie wybrac i zrobic to badanie wlasnie dla swietego spokoju zeby przy "kolejnych" takich objawach nie wymyslac niestworzonych rzeczy 
Masz racje Nerwico - ja rowniez mysle, ze niestety ale cala ta zielona wyspa podziala na mnie bardzo i sprawila, ze nerwica wybuchla - w Polsce dzialo sie wiele zlego, ale tutaj mimo wszystko ciagnelo sie nadal, a przy okazji zbieralo wiele nowych rzeczy, a wiec pewnie to wszystko sie skomulowalo i samo poszlo.... Tutaj wracajac wiedzialam co przypomina mi o nerwicy, ze to sie tutaj wszystko dzieje i pewnie masz racje, ze to dziala w ten sposob. Dlatego rozmawialam juz z rodzina, z babcia i postanowilam, ze wroce. Musze wkoncu spojrzec na siebie i zrobic krok do przodu - a czuje, ze on jest bardzo dobry i isc przed siebie bo niestety, ale od dluzszego czasu stoje w miejscu i sie ruszyc nie moge... Stracilam wiele czasu, a mysle, ze jesli w Polsce stan moj bedzie sie znacznie poprawial tak jak to bylo teraz to wkoncu mi sie uda. Oczywiscie o terapii i psychologu tez nie zapomnialam i mimo, ze poprawa byla to chce kontynuowac spotkania chocby poto by moc tez spojrzec na swiat inaczej, na siebie... bo widze, ze ja mam tez wiele problemow sama ze soba, z otoczeniem, z niesmialoscia, za bardzo biore wszystko do siebie, zawsze na pierwszym miejscu drudzy, a ja w tyle i troche ciezko po czasie z tym sie zyje, a wiec moze terapia pomoze mi na to wszystko spojrzec inaczej i znajde problem i przyczyne tego wszystkiego
Najbardziej ciesze sie z tego, ze zaczelam wmiare normalnie jesc i ze te kolatania coraz czesciej mniej mnie "strasza" a czasem nawet ich nie ma bo juz naprawde kiepsko. Schudlam, lekarce kiedy o tym mowilam chciala mnie tak naprawde wyslac do szpitala i podleczyc troche bo powiedziala mi wprost, ze jesli dalej tak bedzie to "znikne z tego swiata" zabrzmialo to niezle otrzezwiajaco dla mnie ale i niezle nakrecilo, ale wiem, ze miala pewnie na mysli chorobe anoreksji badz bulimi w ktora moglam sie wpedzic, a wiec dzieki temu tez jakos sie podnosze i zaczynam wracac do formy.


Masz racje Nerwico - ja rowniez mysle, ze niestety ale cala ta zielona wyspa podziala na mnie bardzo i sprawila, ze nerwica wybuchla - w Polsce dzialo sie wiele zlego, ale tutaj mimo wszystko ciagnelo sie nadal, a przy okazji zbieralo wiele nowych rzeczy, a wiec pewnie to wszystko sie skomulowalo i samo poszlo.... Tutaj wracajac wiedzialam co przypomina mi o nerwicy, ze to sie tutaj wszystko dzieje i pewnie masz racje, ze to dziala w ten sposob. Dlatego rozmawialam juz z rodzina, z babcia i postanowilam, ze wroce. Musze wkoncu spojrzec na siebie i zrobic krok do przodu - a czuje, ze on jest bardzo dobry i isc przed siebie bo niestety, ale od dluzszego czasu stoje w miejscu i sie ruszyc nie moge... Stracilam wiele czasu, a mysle, ze jesli w Polsce stan moj bedzie sie znacznie poprawial tak jak to bylo teraz to wkoncu mi sie uda. Oczywiscie o terapii i psychologu tez nie zapomnialam i mimo, ze poprawa byla to chce kontynuowac spotkania chocby poto by moc tez spojrzec na swiat inaczej, na siebie... bo widze, ze ja mam tez wiele problemow sama ze soba, z otoczeniem, z niesmialoscia, za bardzo biore wszystko do siebie, zawsze na pierwszym miejscu drudzy, a ja w tyle i troche ciezko po czasie z tym sie zyje, a wiec moze terapia pomoze mi na to wszystko spojrzec inaczej i znajde problem i przyczyne tego wszystkiego

Najbardziej ciesze sie z tego, ze zaczelam wmiare normalnie jesc i ze te kolatania coraz czesciej mniej mnie "strasza" a czasem nawet ich nie ma bo juz naprawde kiepsko. Schudlam, lekarce kiedy o tym mowilam chciala mnie tak naprawde wyslac do szpitala i podleczyc troche bo powiedziala mi wprost, ze jesli dalej tak bedzie to "znikne z tego swiata" zabrzmialo to niezle otrzezwiajaco dla mnie ale i niezle nakrecilo, ale wiem, ze miala pewnie na mysli chorobe anoreksji badz bulimi w ktora moglam sie wpedzic, a wiec dzieki temu tez jakos sie podnosze i zaczynam wracac do formy.
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Kasiu bardzo sie ciesze ze jesz juz w miare normalnie, takie niejedzenie tez oslabia a zreszta ile to problemu bo jednak jedzenia nie da sie calkiem unikac. To dodatkowy ciezar
Dzis tak czytalam o terapi na reklamie, nic ciekawego az tak tam nie bylo ani nowego czego nie wiedzialam, ale bylo napisane ze terapia to sztuka spojrzenia na siebie i wlasne problemy z innego punktu widzenia. Dzieki czemu mozemy to zmieniac. Czesto sie mowi ze psychoterapia polega na znalezieniu przyczyny, ja teraz uwazam ze przyczyna to jestesmy my sami, do nas pasuja takie slowa z filmu "zejdz sobie z drogi". My sami ze swoimi problemami i to nie wcale z problemami codziennymi ale problemami w naszych glowach, duszach czy jak kto woli sercu
stoimy sobie na drodze i dostajemy nerwicy i objawow bo zaczynamy sobie nieradzic z roznymi sprawami.
Teraz jak bede u psychologa to powiem ze wlasnie taki bym chciala cel mojej terapi. Bo ostatnio rozmawialysmy o celu a ja tylko bakalam ze chce byc zdrowa i sie dobrze czuc. A to tak naprawde nie o to chodzi i dopiero niedawno zrozumialam o czym ta moja psycholog ostatnio mi mowila
Ze cel musi byc inny bo od tego zalezy moje zdrowie psychiczne....
Kasiu tez sie zne czulam i wczoraj ale i dzis tez, mialam dlugi weekend wolnego i podzialalo to na mnie okropnie. Ciesze sie ze jutro bede pracowala i miala na troche to gdzies. Wczoraj serducho mi potykalo okropnie a do tego nie mialam swojego mobilnego internetu bo pozyczylam siostrze i nawet nie mialam gdzie ponarzekac
Kasia zbadaj sobie ten cukier ale cukrzyca nie daje takich objawow, tez kiedys na nia "chorowalam" i dowiedzialam sie wszystkiego
Trzymajcie sie!

Dzis tak czytalam o terapi na reklamie, nic ciekawego az tak tam nie bylo ani nowego czego nie wiedzialam, ale bylo napisane ze terapia to sztuka spojrzenia na siebie i wlasne problemy z innego punktu widzenia. Dzieki czemu mozemy to zmieniac. Czesto sie mowi ze psychoterapia polega na znalezieniu przyczyny, ja teraz uwazam ze przyczyna to jestesmy my sami, do nas pasuja takie slowa z filmu "zejdz sobie z drogi". My sami ze swoimi problemami i to nie wcale z problemami codziennymi ale problemami w naszych glowach, duszach czy jak kto woli sercu

Teraz jak bede u psychologa to powiem ze wlasnie taki bym chciala cel mojej terapi. Bo ostatnio rozmawialysmy o celu a ja tylko bakalam ze chce byc zdrowa i sie dobrze czuc. A to tak naprawde nie o to chodzi i dopiero niedawno zrozumialam o czym ta moja psycholog ostatnio mi mowila

Kasiu tez sie zne czulam i wczoraj ale i dzis tez, mialam dlugi weekend wolnego i podzialalo to na mnie okropnie. Ciesze sie ze jutro bede pracowala i miala na troche to gdzies. Wczoraj serducho mi potykalo okropnie a do tego nie mialam swojego mobilnego internetu bo pozyczylam siostrze i nawet nie mialam gdzie ponarzekac

Kasia zbadaj sobie ten cukier ale cukrzyca nie daje takich objawow, tez kiedys na nia "chorowalam" i dowiedzialam sie wszystkiego

Trzymajcie sie!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 198
- Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47
A ja z piątku na sobotę dostałam tak strasznych bólów w miejscu woreczka żółciowego i tak mi napuchło z prawej strony, że już myślałam, że skończę na pogotowiu. W sobotę rano jakoś było lepiej, pojechaliśmy na działkę do teściów, a tam moje pierwsze kroki do kibla i rzyganie. Potem zaczęło mną telepać, ale czułam, że to gorączka. Przespałam się. Jak wróciliśmy wieczorem, miałam gorączkę 39 stopni i koszmarnie mną telepało, do tego doszedł ból mięśni jak przy grypie i zwaliło mnie z nóg całkowicie. Wczoraj przeleżałam w łóżku cały dzień, zbijając sobie gorączkę. I jeszcze ten nieznośny ból głowy. Miałam chyba ze cztery godziny przerwy a potem znowu 39,2
. Ale jakoś to zniosłam, bo byłam tak obolała i nieprzytomna, że było mi obojętne co się ze mną stanie. Nawet sobie zmierzyłam z ciekawości ciśnienie, bo mi serce waliło jak młot: ciśnienie niskie za to puls 110
, typowy płytki szybki oddech, ale to z żadnej nerwicy, tylko z osłabienia i mimo tak wysokiego jak dla mnie mnie pulsu, nie odczuwałam lęku, tylko jakiś dyskomfort. Dziwne, bo przecież niejednokrotnie już przy pulsie 85 potrafiłam wariować. A tutaj jakoś nie.
Oczywiście pojawiły się scenariusze, że pewnie jestem chora śmiertelnie, że umrę i tym razem zamiast mierzyć co 10 minut ciśnienie, mierzyłam sobie gorączkę. Jak dochodziła do 39 to pojawiał się strach, że zaraz dojdzie do 40 i po mnie, że stracę przytomność, że wezwą karetkę, ale już będzie za późno.
Ze wstydem stwierdziłam, że mam obrzydliwe poklejone z przepocenia włosy, więc dzisiaj na czworakach myłam głowę, a wczoraj wieczorem myłam się jak "kotek" jedną ręką nad umywalką, bo ilość wydzielonego potu przy gorączce dawał o sobie znać
Nie wiem co mnie dopadło, ale takie coś miewam co jakiś czas: zaczyna się bólem jakby woreczka żółciowego, potem przechodzi w ból mięśni, gorączkę i po kilku dniach mija. Była kiedyś u mnie lekarka, dała mi od razu skierowanie do szpitala, więc tym razem dałam sobie spokój. A jak potem udałam się do mojego internisty, to podejrzewał po wynikach, że to mononukleoza.. Też nie. Minęło samo. Może i tym razem minie samo i nie umrę? Tymczasem kładę się, bo zaczyna mną telepać, więc pewnie zbliża się kolejny atak gorączki
Inema, wracaj do Polski!!! Po kiego groma Ci ta Irlandia? Wrócisz do domu i okaże się, że nie masz nerwicy


Oczywiście pojawiły się scenariusze, że pewnie jestem chora śmiertelnie, że umrę i tym razem zamiast mierzyć co 10 minut ciśnienie, mierzyłam sobie gorączkę. Jak dochodziła do 39 to pojawiał się strach, że zaraz dojdzie do 40 i po mnie, że stracę przytomność, że wezwą karetkę, ale już będzie za późno.
Ze wstydem stwierdziłam, że mam obrzydliwe poklejone z przepocenia włosy, więc dzisiaj na czworakach myłam głowę, a wczoraj wieczorem myłam się jak "kotek" jedną ręką nad umywalką, bo ilość wydzielonego potu przy gorączce dawał o sobie znać

Nie wiem co mnie dopadło, ale takie coś miewam co jakiś czas: zaczyna się bólem jakby woreczka żółciowego, potem przechodzi w ból mięśni, gorączkę i po kilku dniach mija. Była kiedyś u mnie lekarka, dała mi od razu skierowanie do szpitala, więc tym razem dałam sobie spokój. A jak potem udałam się do mojego internisty, to podejrzewał po wynikach, że to mononukleoza.. Też nie. Minęło samo. Może i tym razem minie samo i nie umrę? Tymczasem kładę się, bo zaczyna mną telepać, więc pewnie zbliża się kolejny atak gorączki



Inema, wracaj do Polski!!! Po kiego groma Ci ta Irlandia? Wrócisz do domu i okaże się, że nie masz nerwicy

- Ewcia
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 173
- Rejestracja: 19 stycznia 2011, o 11:09
Czapla może to był atak woreczka żółciowego? Miałaś robione w końcu to usg jamy brzusznej? Może masz tam kamienie i dlatego tak ci się robi. A z tego co wiem ataki tak wygladają, napuchniecie z prawej strony, goraczka, tez pojawiają się silne bóle. To wyglada na kolke pecherzyka żółciowego. Nerwica nerwicą ale powinnaś z tym iśc do lekarza i zrobić usg jesli nie robiłaś.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Czaplo a takich ataków nie dostajesz po cięzkostrawnym jedzeniu? Albo po dużej ilości jedzenia? Nie powinnaś akurat tego lekceważyć moim zdaniem bo to wyglada na ataki woreczka zółciowego, nospa na ból powinna ci pomóc ale i tak poszłabym do lekarza bo kiedyś tak mocno cię chwyci że bez szpitala się nie obejdzie. Mój tatko miał od młodego ataki aż w końcu usunięto mu woreczek, ale on o to nie dbał, jadł jak głupi a potem się męczył.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 406
- Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36
Dzieki Anetko Kochana :* Nalezy Ci sie buziaczek
Wiesz... bardzo sie ciesze, ze odnajdujesz coraz wiekszy sens w terapii w ktorej bierzesz udzial i ze spogladasz na wszystko coraz to bardziej innym katem oka. Niby zwykla reklama, a ile zdzialala
Trzymam caly czas kciuki za Ciebie ! Napisz prosze jak Twoje samopoczucie i zdrowko - czy juz jest lepiej? Nowy tydzien sie zaczal, zajelas sie praca i pewnie jest znacznie lepiej hmm? 
Czaplo ja tez wkoncu doszlam do takiego wniosku "Po kiego ja tu siedze" - oczywiscie 6 lat tu zylam, zdazylam sie przyzwyczaic, poznalam troche ludzi, mam tu rodzine bliska no i ehhh - najgorsze dla mnie jest to, ze oni powciagali sie w pewne problemy, uzaleznienia i ja sie z tym borykam ciagle. Jakos sobie odpuscic lekko nie moge i to cos wszystko mnie tu trzyma bo czuje, ze jak bede daleko to nic nie zdzialam, a bedac tutaj w kazdej chwili moge jakos zareagowac tylko tak naprawde niby jak skoro juz probowalam.... Wlasnie problem polega na tym, ze nie umiem sobie powiedziec wkoncu STOP zacznij zyc wlasnym zyciem, oni sa dorosli, wybrali taka droge, sami za siebie odpowiadaja - to fakt, ale jednak w ciagu dalszym rodzina i boje sie o nich bardzo, ale coz juz postanowione. Odwazylam sie i wracam. W Polsce Kochaniutka Czapelko nerwica pewnie od razu nie zniknie - fajnie by bylo bo jednak czasami daje o sobie znac nawet w kraju, ale tak jak pisalam - nie w takim stopniu jak tutaj i pewnie bedzie coraz lepiej dlatego kto wie - moze wlasnie powrot do kraju sprawi, ze wyzdrowieje
Babcia mowila mi, ze czytala w pewnej ksiazce ( nie byla ona dokladnie o nerwicy czy depresji) ale akurat byly tam takie zdarzenia gdzie kobiecie na skraju nerwow i depresji powiedziano "wracaj do swoich i odswiez stare znajomosci sprzed lat, zadzwon/spotkaj sie z ludzmi z czasow kiedy bylo dobrze - podobno to pomaga, przywraca silnie wspomnienia, reagujemy na nie i odsuwamy to co zle od siebie. Kobieta w ksiazce tak zrobila i po pewnym czasie wyszla z tego, no ale oczywiscie... to ksiazka. Nie mowie, ze z Nami tez tak bedzie, pisze tylko to co mi sie obilo o uszy
Chociaz... cos moze w tym jest 


Wiesz... bardzo sie ciesze, ze odnajdujesz coraz wiekszy sens w terapii w ktorej bierzesz udzial i ze spogladasz na wszystko coraz to bardziej innym katem oka. Niby zwykla reklama, a ile zdzialala


Czaplo ja tez wkoncu doszlam do takiego wniosku "Po kiego ja tu siedze" - oczywiscie 6 lat tu zylam, zdazylam sie przyzwyczaic, poznalam troche ludzi, mam tu rodzine bliska no i ehhh - najgorsze dla mnie jest to, ze oni powciagali sie w pewne problemy, uzaleznienia i ja sie z tym borykam ciagle. Jakos sobie odpuscic lekko nie moge i to cos wszystko mnie tu trzyma bo czuje, ze jak bede daleko to nic nie zdzialam, a bedac tutaj w kazdej chwili moge jakos zareagowac tylko tak naprawde niby jak skoro juz probowalam.... Wlasnie problem polega na tym, ze nie umiem sobie powiedziec wkoncu STOP zacznij zyc wlasnym zyciem, oni sa dorosli, wybrali taka droge, sami za siebie odpowiadaja - to fakt, ale jednak w ciagu dalszym rodzina i boje sie o nich bardzo, ale coz juz postanowione. Odwazylam sie i wracam. W Polsce Kochaniutka Czapelko nerwica pewnie od razu nie zniknie - fajnie by bylo bo jednak czasami daje o sobie znac nawet w kraju, ale tak jak pisalam - nie w takim stopniu jak tutaj i pewnie bedzie coraz lepiej dlatego kto wie - moze wlasnie powrot do kraju sprawi, ze wyzdrowieje



Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Czapelko droga, też podejrzewam, ze to ataki kolki żółciowej, bo ja mam takiego ładnego kamyczka na pęcherzu i czesto miałem takie akcje, z mdłościami, goraczką, wtedy też świrowałem i nawet zganiałem na nerwicę a jak się okazało była to kamica. Odkąd jestem na diecie nie mam z tym problemów ale też miałem spuchnietą prawą stronę. W sumie nie warto tego lekceważyć i dobrze by było się przebadać, bo to akurat choroba fizyczna i zbadać ją można
Kasiu, ciesze się, ze w Polsce żyje ci się lepiej jak tu jesteś
i oczywiście, bardzo pragnę i zyczę aby po powrocie nerwica ci mineła, jednak wiem po sobie, ze czesto mając nerwice, ataki, objawy, czujemy chęć wyrwania się z tego co nas otacza, i z tego co nas przytłacza, bo czujemy, ze to jest powodem nerwicy, mamy już po prostu dosyć czyiś problemów, mamy dosyć wszystkiego powoli i nie możemy sie odnaleźć, szczególnie, że dobijają nas kurewskie objawy.
O czym marzymy wtedy? O świętym spokoju, braku lęku i objawów, wolności głowy od złych mysli i natretnych, i najlepiej wtedy wydaje się nam wyjazd gdzieś,
ty akurat realnie masz gdzie wyjechać, wrócic do Polski.
Ja np mam chęci ucieczki gdziekolwiek, w jakieś miejsce z innymi ludźmi, z dala od tego całego syfu obecnego, tych ludzi z ich popieprzonymi sprawami. I być może znalazł bym takie miejsce, np (już dosyć dawno to było) wyjechałem na działke do kuzynostwa, było tam ognicho, śpiew, gitara, ktoś na niej grał, byli inni ludzie, otoczenie, brak tych wszystkich spraw. Czułem tak zajebista wolnośc, mimo że nerwica była to czułem się nieźle i nie chciałem opuszczać tego miejsca.
Ale to tak naprawde iluzja, bo po dłuższym pobycie przyszły by i tam problemy, takie czy owakie, przyszli by inni ludzie z ich problemami, pojawiły by się znowu te moje cechy charakteru, które sa nerwicowogenne
i było by to samo.
Tak więc i tak i tak mysle, że trzeba popracować samemu nad sobą, nie liczyć, ze to minie bo zmienimy tekture dookoła nas, od siebie samych nigdy nie uciekniemy, trzeba się zmienić, przełamac lęki. Może brzmi to trochę patetycznie
Ale wiem po prostu, ze tak to jest.
Oczywiście, jeśli zmieni się otoczenie, środowisko, nie będzie jakiegoś zyciowego bagna, to będziemy się czuli lepiej, ale co jak znowu przyjdzie coś nie tak? Pewnie wrócimy do punktu kolejnego i tego samego wyjścia

Kasiu, ciesze się, ze w Polsce żyje ci się lepiej jak tu jesteś

O czym marzymy wtedy? O świętym spokoju, braku lęku i objawów, wolności głowy od złych mysli i natretnych, i najlepiej wtedy wydaje się nam wyjazd gdzieś,
ty akurat realnie masz gdzie wyjechać, wrócic do Polski.
Ja np mam chęci ucieczki gdziekolwiek, w jakieś miejsce z innymi ludźmi, z dala od tego całego syfu obecnego, tych ludzi z ich popieprzonymi sprawami. I być może znalazł bym takie miejsce, np (już dosyć dawno to było) wyjechałem na działke do kuzynostwa, było tam ognicho, śpiew, gitara, ktoś na niej grał, byli inni ludzie, otoczenie, brak tych wszystkich spraw. Czułem tak zajebista wolnośc, mimo że nerwica była to czułem się nieźle i nie chciałem opuszczać tego miejsca.
Ale to tak naprawde iluzja, bo po dłuższym pobycie przyszły by i tam problemy, takie czy owakie, przyszli by inni ludzie z ich problemami, pojawiły by się znowu te moje cechy charakteru, które sa nerwicowogenne

Tak więc i tak i tak mysle, że trzeba popracować samemu nad sobą, nie liczyć, ze to minie bo zmienimy tekture dookoła nas, od siebie samych nigdy nie uciekniemy, trzeba się zmienić, przełamac lęki. Może brzmi to trochę patetycznie

Oczywiście, jeśli zmieni się otoczenie, środowisko, nie będzie jakiegoś zyciowego bagna, to będziemy się czuli lepiej, ale co jak znowu przyjdzie coś nie tak? Pewnie wrócimy do punktu kolejnego i tego samego wyjścia

Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 81
- Rejestracja: 27 maja 2011, o 23:50
A ja znowu jestem chora
wczoraj dostalam 39 stopni i tak jak zawsze balam sie ze umre od tego i jest to pewnie jakas bakteria o ktorej ostatnio bylo glosno, w ogole to mam tak ze jak w telewizji uslysze czy przeczytam gdzies o jakiejsc epidemi to od razu sie boje, nie moge o tym sluchac, nawet nie moge teraz obejrzec filmu "epidemia" co czuje leki
co za paranoja. Rano teraz jest mi troche lepiej ale martwi mnie to ze co rusz cos lapie, jak teraz wyzdrowieje to zrobie sobie badanie krwi czy wszystko gra bo moze jakas slaba krew mam teraz. Jak nie urok to przemarsz wojska 
Pozdrawiam z przepoconego lozka!



Pozdrawiam z przepoconego lozka!

- małami
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 46
- Rejestracja: 27 maja 2011, o 09:00
Sandra jak kiedys była epidemia ptrasiej grypy czy świńskiej to bałam się jeść cokolwiek z tych wyróbów a nawet bałam się chodzić ulicami żeby nie zachorować. Przeziębiłaś się może, pogoda jest bardzo zmienna, raz goraco a raz zimno a to pomaga się przeziębić. Leż i dobrze że się pocisz 
Ja dzisiaj miałam okropną noc, nie wiem co to było ale sniło mi się że ktoś mnie trzyma mocno za ramię, nie widziałam nikgogo i próbowałam się wyszarpnać, widziałam nawet pokój z kąta łóżka ale nie mogłam się ruszyć, byłaj jak sparaliżowana, totalnie spanikowałam i zaczeło mi się jakby robić ciemno przed oczami i byłam świadoma że nie mogą się ruszać i nagle jakby coś mnie puściło i usiadłam na łóżku, byłam tak wystaszona ze pobiegłam do kuchni i siedziałam do rana z zapalonym światłem
Oczywiście bez mini ataku po tym się nie obeszło o mało się zwróciłam kromki chleba bo miałam ściśniety żoładek 

Ja dzisiaj miałam okropną noc, nie wiem co to było ale sniło mi się że ktoś mnie trzyma mocno za ramię, nie widziałam nikgogo i próbowałam się wyszarpnać, widziałam nawet pokój z kąta łóżka ale nie mogłam się ruszyć, byłaj jak sparaliżowana, totalnie spanikowałam i zaczeło mi się jakby robić ciemno przed oczami i byłam świadoma że nie mogą się ruszać i nagle jakby coś mnie puściło i usiadłam na łóżku, byłam tak wystaszona ze pobiegłam do kuchni i siedziałam do rana z zapalonym światłem


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 73
- Rejestracja: 19 marca 2011, o 21:15
Hej Jenifer
Dostałas paralizu sennego, http://pl.wikipedia.org/wiki/Pora%C5%BCenie_przysenne albo jakaś zjawa cię trzymała 

