Victor pisze:Czapla a ja mam pytanie do ciebie w związku z tym głodem. Bo na jakiś czas mineły mi takie objawy a teraz znowu wróciły. Chciałbym wiedzieć czy masz to podobnie, dlatego, ze ja zwalałem to na karb cukru i zresztą miałem potwierdzone, ze mam hipoglikemię, czyli spadki cukru ale po badankach powiedzieli, ze to od nerw bo od długiego lęku spadki mogą się zdarzać. W każdym bądź razie ja czuję nie tyle co ścisk w żołądku ale takie dziwne zasysanie, jakbym był głodny mimo, ze np dwie godziny albo godzinę wcześniej coś jadłem. Do tego przy tym odczuwam cholerną słabość połaczoną z dziwnym uczuciem w żołądku, niby to mdłości ale sam nie wiem. Jak zjem trochę to to mija. I to lekarzy naprowadziło na spadki cukru z tym, ze ja sam mierze cukier i wiem, ze często miałem dobre poziomy a nawet wieksze a takie objawy miałem. Dlatego ciekawi mnie to co o tym piszesz. Szczególnie, że ostatnio mam to znowu bardzo często.
Oczywiście psychiatra mówil że lęk powoduje skoki i wtedy insulina jest produkowana w organiźmie, a zawsze jej produkcja jest wieksza niż trzeba i w efekcie spada od lęku cukier i stąd objawy jego spadku.
A co do suchości w ustach i przełyku to przy nerwicy naprawdę normalne, przy ataku silniejszym może byc istna sahara

Wynika to stąd, ze przy ataku, lęku organizm ma być przygotowany do walki czyli mamy nie przyjmowac jakby jedzenia zeby pdoczas walki albo ucieczki nie być obciążonymi. Stad też może być parcie na pecherz i jelita. Mamy być lżejsci

U mnie z tymi napadami "głodu" jest tak: wszystko zaczęło się jakieś pięć dni po mojej pierwszej cesarce (grudzień 2001), miałam wtedy straszną anemię i wszyscy zwalali to na osłabienie, na potrzebę organizmu odbudowania się, itd. Ale to był ten prawdziwy głód, bez ataków lęku, tyle że po godzinie, dwóch musiałam się ciągle napychać, bo byłam niespokojna. Po dwóch jakoś miesiącach pojawił się ten pierwszy atak,z objawami, które też opisywałam: uderzenie gorąca do głowy (co zwalono początkowo na hormony, po dwa dni później dostałam pierwszej miesiączki po ciąży), drżenie i ssanie w żołądku, ale to nie był taki normalny głód, bo nie mogłam wtedy nic zjeść: miałam sucho w buzi jak na pustyni a nawet jak przełknęłam skórkę od chleba, to nie przechodziło, więc to nie cukrzyca, bo by minęło. Miałam robione badania na cukrzycę w ciąży, potem przy tych atakach, bo podejrzewano też niedocukrzenie i nic. U mnie z czasem to ssanie ustąpiło i pojawił się wilczy głód, więc żarłam jak opętana, a mój mąż i znajomi tylko wytrzeszczali oczy gdzie ja to mieszczę (50kg, 165cm), potrafiłam zjeść pół pieczonego boczku na jedno posiedzenie, zagryzając pajdą chleba grubo posmarowanego masłem, wsuwałam kanapki ze słoniną, ze wszystkim, co było kaloryczne, byle się nasycić.. Biegunek przy tym nie miałam i nie tyłam

, więc wysłano mnie na badania tarczycy i usg tarczycy i znowu nic. Lekarz zalecił mi brać biochrom, brałam też jakieś specyfiki na zmniejszenie apetytu (jak dla odchudzających się

), ale nie pomogło.. Więc wsuwałam. Pamiętam jak dziś: robiłam jakieś ważne tłumaczenie i złapał mnie głód, więc mój mąż do kuchni, ugotował mi trzy parówki, ukroił dwie pajdy chleba i podał pod nos

, a po godzinie myślał, że oszaleje bo słyszał jak głośno bi burczało w brzuchu

a brzuch miałam już płaściutki jak deska. Nie wiem gdzie to się podziewało, ale podejrzewam, że miałam wtedy już tę nerwicę i ona to tak spalała u mnie, bo organizm zachowywał się jak przed egzaminem: nerwówka, obgryzanie paznokci, jedzenie i pocenie się.
Z czasem minęło i nie wiem kiedy.
Teraz jak wróciło, to nie głód, tylko ssanie. To niezwykle subiektywne odczucie i bardzo ciężko mi je opisać: to jest jakby rozpieranie w żołądku, uczucie pełności, "niepokój żołądka", niekoniecznie ścisk, bo to nie boli, ale właśnie powoduje taki niepokój. Powiedziałabym właśnie niepokój żołądka, który przenosi się do niepokoju w głowie i myślach. Jak mi się dopiero zaczyna i uda mi się szybko coś zjeść zanim zaschnie w gardle, to potrafię się trochę uspokoić, a jak nie zjem i dam się temu ssaniu bez reszty, to mam atak że hej! A TO SSANIE IDZIE U MNIE ZAWSZE W PARZE ZE SKOKIEM CIŚNIENIA, DZIWNYM BICIEM SERCA I ATAKIEM PANIKI. Dlatego tak bardzo sie boję tego uczucia ssania. Lekarz mi powiedział, że to jest kwestia adrenaliny, a ponieważ łykam teraz tranxen, nie mam tego ssania, tych dużych skoków ciśnienia i ataków paniki.
Może masz podobnie z tymi objawami głodu. Może jednak to kwestia adrenaliny, a może rzeczywiście cukru i jak zjesz to trochę mija. U mnie to ssanie nie ma nic wspólnego ze spadkiem cukru..