Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

18 marca 2011, o 20:02

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO WIKTORZE ;) :cm
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

18 marca 2011, o 20:07

Czapla musze tak to zrobic prawo jazdy to moze bedzie samochod moja oaza :pp
A tak wogole to ja w huipermarketach to wymiekam calkiem :(:

Victorku wszystkiego najlepszego w dniu urodzin zycze :))
Awatar użytkownika
Olinka_2007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 14 lutego 2011, o 14:13

18 marca 2011, o 20:16

Ja mam tak z pogodą. Najgorzej jest jak silnie wieje. Dziś w nocy nie spałam, bo tak wiało. A dziś nie lepiej niby wiatru już takiego nie było ale pochmurno okrutnie. Wykańcza mnie ta pogoda, bo kiedy jest tak buro myśli dopadają mnie ze zdwojoną siłą. Nie chcę o tym myśleć ale to wraca. Mi się wydaje, ze jestem tu od zawsze i na zawsze będę. Nie rozumiem dlaczego świat jest tak właśnie stowrzony, po co to wszystko??
Dobiła mnie też dziś inna wiadomość. Koleżanka ma raka. Dowiedziałam się wogóle przez totalny przypadek. Ona kilka lat temu wyprowadziła się z Piły. Kontakt miałam tylko przez FB i NK. Wpisałam sobie ostatnio do ulubionych stron, stronę fundacji Rak and Roll, która pomaga chorym na raka. Robią naprawdę wiele. Teraz mają taką akcję metamorfoz dla chorych kobiet. Weszłam tam i znalazłam zdjęcie koleżanki..... Po prostu zwaliło mnie to z nóg. Napisałam do jej siostry, bo do niej nie miałam odwagi....
Najlepsze życzenia urodzinowe Victor!!!!
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

18 marca 2011, o 21:03

Smutne to bardzo olinko, to prawda...:( zawsze sie zastanawialam po co wogole sa choroby na swiecie, przeciez bez nich swiat bylby ciekawszy
naomi198
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 10 lutego 2011, o 16:29

18 marca 2011, o 22:44

_______██████
___________████████
___███████__██████__██████
__█████████_ █████_ ████████
___█████████_█████_████████
____████████_ ████_███████
________█████_███_█████
_█████████_ █____█_█████████
██████████ █______█ ██████████
███████████______ ███████████
_█████████_█_____█_█████████
_________█████_███_█████
_____████████_ ████_███████
____█████████_█████_████████
___█████████_█████_ ████████
____███████__██████__██████
____________████████_██
_____________██████_ ██
______█████_________██
_____███████_______ ██
___███████████_____██
_____ █████████___██
________███████__██
__________█████_██
___________██████
____________████
_____________██
____________██____███████
___________ ██___██████████
___________██__████████
___________██_██████
___________██_█████
___________██████
___________████


Dywan na dole, wódka na stole.
Dziś się bawimy, bo Twoje
urodziny obchodzimy.
Dziś prezenty wręczymy,
ładny wierszyk ułożymy,
byś się śmiał i dobry humor miał.
Dużo miłości a mało złości i
dom zawsze pełen dobrych gości.
Tego Ci dziś życzę i
sto lat krzyczę.
Serdeczne życzenia urodzinowe Victorze=)



Tak troszku mnie ominęło,i nowi użytkownicy uu.
Kochani u nmnie lepiej,pewnie za pomocą tabletek,ale też i pozytywne myślenie pomaga.Mam nadzieje że wam się też polepszy,tzn.ja to wiem=)
Naszą nerwice trzeba traktować jak przeziębienie które mija!Bo mija z pewnością :D
,,Zwariować jest bardzo trudno,ludzie którzy to robią nawet o tym nie wiedzą''
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 marca 2011, o 13:06

Dziękuję Wam bardzo za życzenia kochane kobietki ;) Naomi kwiatka nie dostałem na urodziny nigdy, więc ten był moim pierwszym :D Wielkie dzięki Wam raz jeszcze :cm
Ciesze się Naomi, ze masz już lepsze dni, zresztą wiadomo, ze takie dni w końcu nadchodzą i tego pozytywu się trzymaj ;)

Ja znowu wczoraj chyba z racji urodzin od nerwicy dostałem porządny prezent :D Zmasakrowała mnie takim typowym, pełnoobjawowym atakiem paniki, ze az sam byłem w szoku :D Było wszystko strach przed omdleniem i śmiercią, duszności, i zdrętwiała mi twarz oraz ręce. Ale zmartwiło mnie to, ze przez pierwszy moment zacząłem chodzić po mieszkaniu, czego od dawna już nie robiłem, po prostu dałem się ponieść całkiem panice. Pojawiły się jak kiedyś myśli czy dzwonić po karetkę, no panika na całego i wizja śmierci. Po kilku minutach dopiero skumałem, ze laże po mieszkaniu i myśle o ataku i się tylko bardziej nakrecam. Ledwo co usiadłem spanikowany i zacząlem ogladać film i jakoś się powoli poprawiało. Na koniec podziękowałem swojej przyjaciółce, wiernej, nie zapomniała o urodzinach :D Po ataku zawsze najgorszy jest jeszcze ten strach dziwny, on zawsze potem powoduje większy niepokój na kilka następnych dni.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

19 marca 2011, o 16:34

Victor, ja Ci zazdroszczę, że potrafisz tak szybko sie jednak opanować i podchodzisz do tego z takim dystansem i żartem :hercio:

Ja nie potrafię, bo przy takim mocnym ataku zazwyczaj mam duży skok ciśnienia a jego nie da się obniżyć siłą sugestii w ciągu kilku minut i tego najbardziej się boję. Jak mnie czasem dopada lęk, ale bez tych skoków ciśnienia, to jakoś daję radę, bo zabieram się za robienie czegoś, ale przy wysokim cisnieniu nie mogę, bo fizycznie organizm nie wyrabia..

A czy można wyleczyć się całkowicie z nerwicy? (pytam, bo nie wiem do końca i nie bardzo wierzę, że to u mnie nerwowe). Sporo osób z forum jest na lekach, ale przecież przyjdzie taki moment, że trzeba będzie te leki odstawić. I co potem? Wróci? No i co wtedy?
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

19 marca 2011, o 17:46

polakita pisze:Ja myślę że ona - nie tyle nie rozumie - ile w ogóle nie chce zrozumieć. A może dlatego że jest twoją siostrą i boi się że ją mogłaby spotkać podobna choroba? Ona cię odrzuciła, ale to nie znaczy że inni ludzie też nie mogą zrozumieć naszej choroby, nasze zaburzenia są bardzo częste i wiele osób ma gdzieś w rodzinie czy wśród znajomych kogoś kto korzysta z psychologa czy psychiatry. Więc nie dawaj się pogrążyć swojej siostrze, która chyba zareagowała w złośliwy sposób, tylko poszukaj też przyjaciół którzy cię zrozumieją... na forum albo w realu ;)
Pokakita mysle, ze faktycznie nie starala sie mnie zrozumiec, ale ja wiem tez, ze innym jest bardzo ciezko wogole pojac o co Nam chodzi tak naprawde. Wczoraj rozmawialam z ojcem i duzo mi pomogl poprzez Nasza rozmowe, ale na koniec i tak sie smial i powiedzial, ze to jest dla Niego dziwne wiec masz racje, sa ludzie i tacy ktorzy staraja sie pojac w czym rzecz i w jakis sposob pomoc. Mysle, ze ona sie nie boi bo mowila wiele razy, ze ona takie "jazdy" z gory by olewala, ze zyje sie raz i szkoda byloby by jej zycia na cos takiego... A jak kiedys przyjdzie pora na prawdziwe zmartwienia i choroby no to problem bedzie.... - duzo w tym racji.
Coz... dlugo mozna o tym mowic :)
Dzieki za odzew.
Pozdrawiam

-- 19 marca 2011, o 17:55 --
Czapla pisze:A czy można wyleczyć się całkowicie z nerwicy?
Jesli chodzi o mnie:
Czy wierze? Raczej chce wierzyc, ze to swoj koniec ma i ze on nastapi niebawem, ze Nasza sila do walki, chec wyzdrowienia, wiara, nadzieja i male drobne kroczki pozytywne sprawia, ze nie poddamy sie i dopmniemy swego.
Czasami jednak przy silniejszych atakach czy gorszych dniach bledne kolo sie zatacza i watpimy, ze wyzdrowiejemy i przestajemy myslec o nerwicy a skupiamy sie na innych chorobach myslac,ze jednak cos Nam dolega (tak wlasnie jest z Toba Czapelka i innymi bo mnie tez sie zdarza :)) )
Czapla pisze:Sporo osób z forum jest na lekach, ale przecież przyjdzie taki moment, że trzeba będzie te leki odstawić. I co potem? Wróci? No i co wtedy?
Oczywiscie. Dlatego terapia to podstawa bo dzieki Niej bedzie Nam duzo latwiej "schodzic" z tabletek i zyc wkoncu rowniez bez Nich. Czesto jest to bardzo przykre doswiadczenie, ale jesli lekarz poprowadzi odpowiednio pacjenta i stopniowo, powoli bedzie zmniejszac mu dawki to mysle,ze nie bedzie tak zle i dzieki terapi bedziemy mogli dokonca zwalczyc nerwice.

-- 19 marca 2011, o 18:04 --
Victor pisze:Dziękuję Wam bardzo za życzenia kochane kobietki ;) A prosze bardzo Wiktorku :))
Fakt - poczucie humoru to jednak masz, zdecydowanie.
Przykro mi jednak, ze ona jednak sie nawraca i czasami niespodziewanie taki napad przychodzi i w tak silny jeszcze sposob potrafi zaatakowac.
Pisano tu kiedys, ze jesli dlugo niczego nie mamy i zyje Nam sie o wiele lepiej to atak ktory nagle przyjdzie wydaje Nam sie na nowo bardzo silny i jednak ta panika, chocby mala sie pojawia - tak wlasnie jak pisales Wiktorku, ze dopiero po kilku minutach skaples sie, ze jestes nerwowy, ze o tym ciagle myslisz, ze skupiasz sie i ze nakrecasz sie tym wszystkim. Ogromnie sie ciesze, ze udalo Ci sie opanowac to dziadostwo i ze uspokoiles sie, to bylo bardzo wazne, wrecz wskazane :)) Ale Ty sam o tym wiesz bo bardzo dobrze rozumiesz nerwice i wiesz jak bardzo wierna i upierdliwa potrafi byc.
Co do leku po ataku to niestety, ale wlasnie tak czesto jest. Pozostaje na jakis czas ten wewnetrzny niepokoj, lek, obawa - stresik...
Takze spokojnie i bez myslenia, a bedzie znow dobrze ;)

-- 19 marca 2011, o 18:09 --
Olinka_2007 pisze:Kontakt miałam tylko przez FB i NK.
Podawac namiary na siebie :P

A tak powaznie Olinko to bardzo mi przykro, ze znajomej Twojej przytrafilo sie cos takiego w zyciu. Rak jest okropny, wyniszcza ludzi i nadal tak wielu odchodzi z powodu tego chorobska...
Czy kiedys uda sie komus wynalezc lekarstwo na to? Ja ciagle mysle, ze oni cos omijaja, ze uleczenie jest blizej niz myslimy bo szukamy jak zawsze za daleko.. -> Oczywiscie to ja sobie tak czasami mowie :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
Olinka_2007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 14 lutego 2011, o 14:13

19 marca 2011, o 18:28

Odważyłam się i napisałam do koleżanki. Tak pięknie mi odpisała. Oglądałam wywiad z nią. I tak ją podziwiam!!!! Ja bym nie dała rady. pamiętam jak 2,5 roku temu miałam biopsję. Roczny synek, rozwód na głowie i jeszcze to... Poddałam się nie znając nawet wyniku... A ona!!! Skończyła chemię i wzięła ślub!!! Planuje, żyje. Pieknie po prostu!!!!! Podziwiam.
Ja też wątpię, że te lęki się kiedyś skończą.
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

19 marca 2011, o 19:04

Olinka_2007 pisze:Odważyłam się i napisałam do koleżanki. Tak pięknie mi odpisała. Oglądałam wywiad z nią. I tak ją podziwiam!!!! Ja bym nie dała rady. pamiętam jak 2,5 roku temu miałam biopsję. Roczny synek, rozwód na głowie i jeszcze to... Poddałam się nie znając nawet wyniku... A ona!!! Skończyła chemię i wzięła ślub!!! Planuje, żyje. Pieknie po prostu!!!!! Podziwiam.
Ja też wątpię, że te lęki się kiedyś skończą.
To sie nazywa pragnienie zycia i walka z przeszkodzami...
Ciesze sie ogromnie, ze wyszla z tego i ze wiele w Niej wiary na dalsze zycie :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 marca 2011, o 20:32

Czapla pisze:Victor, ja Ci zazdroszczę, że potrafisz tak szybko sie jednak opanować i podchodzisz do tego z takim dystansem i żartem :hercio:

Ja nie potrafię, bo przy takim mocnym ataku zazwyczaj mam duży skok ciśnienia a jego nie da się obniżyć siłą sugestii w ciągu kilku minut i tego najbardziej się boję. Jak mnie czasem dopada lęk, ale bez tych skoków ciśnienia, to jakoś daję radę, bo zabieram się za robienie czegoś, ale przy wysokim cisnieniu nie mogę, bo fizycznie organizm nie wyrabia..

A czy można wyleczyć się całkowicie z nerwicy? (pytam, bo nie wiem do końca i nie bardzo wierzę, że to u mnie nerwowe). Sporo osób z forum jest na lekach, ale przecież przyjdzie taki moment, że trzeba będzie te leki odstawić. I co potem? Wróci? No i co wtedy?
Ogólnie walka z objawami to nie jest tyle co siła sugestii. Bo przy ataku paniki ciśnienie mam przy 170 na 100 zazwyczaj a puls kończy się i tak tylko przy 150 na moim ciśnieniomierzu. To nie jest tak, że jak dostaje atakku paniki to sobie myślę, ze jest okey i wszystko spada do normalności. Atak paniki to burza hormonów w orgaznizmie więc nie da racy z tym sobie tak poradzić. Ale to co można to przeczekac atak bez zbytniego wizjonerstwa tego co się zdarzy, bez wizjonerstwa własnej śmierci i chorób. Jednym słowem bez nakręcania. Wczoraj gdybym tylko przekroczył dalej próg tej paniki to bym wylądował na izbie podejrzewam bo był to jeden z tych tak zwanych przeze mnie mocnych ataków paniki. U mnie wystepuje depersonalizacja co tylko pogarsza sprawę.
Tu chodzi o świadomość tego co się dzieje, skok ciśnienia nie robi na mnie już takiego wrażenia jak kiedyś, rzadko go kiedy już teraz mierze a kiedyś stał ciśnieniomierz zawsze obok mnie.
Przyznaję, ze u mnie czas zrobił sporo bo jednak ja ostre stany mam od 4 dobrych lat, gdzie pierwszy rok i nastepne dwa lata to był prawdziwy koszmar, ciągła depersonalizacja. ciągłe ataki paniki, dziwne depresja to wszystko się mieszało i trwało ciągle. I tu nie chodzi mi o to jak ja miałem strasznie i źle, bo źle to ma każdy kto ma cholerny lęk. Chodzi o to, ze nie ma mi czego za bardzo zazdrościć bo żeby dojśc do tego co przy atakach teraz robię musiałem przejśc przez piekło plus terapię, która nie wygląda wcale na pogaduchy w dwóch fotelach i rozwiązywanie zagadek z dzieciństwa tylko przeżywaniu lęku na sobie. Bywały dni kiedy miałem wywoływac ataki paniki, co się udawało, nieraz bluźniłem na tą cholerną terapeutkę, myślałem, że to wszystko jest bzdurą. Ale wcale nie.
Terapię tak naprawde trudno opisać, nie da się krok po kroku napisać o co w tym chodzi ale wiem, ze jak się przyłożymy to to pomaga. Mówię tu o terapii poznawczej bo akurat t ami najlepiej sie przysłużyła bo zmobilizowała do stawiania temu czoła w pełnym tego słowa znaczeniu.
Ogólnie ja nie jestem zdrowy i wolny ale stan mój jest stabilny :D nie mam przy sobie ciśnieniomierza, nie czytam wszystkich stron o chorobach, nie biegam po mieszkaniu jak mam lęki, nie wmawiam sobie aż tak chorób, moge wychodzic z domu co kiedyś było strasznym problemem, nie biegam po badaniach, i przede wszystkim mój dzien nie wyglada jak jeden wielki atak paniki.
Ale i tak mam depersonalizację 24 na dobę, co jakiś czas lęki, dziwne stany depresyjne jak coś mi źle idzie, ogólnie do zdrowia to mi jest jeszcze daleko. Bardzo daleko. Dziś na przykład dzień jest do dupy, lęki mam od samego rana, tylko otworzyłem oczy i już czułem to gówno co zawsze, czyli po prostu lęk, ciągły lek, myśli o smierci, dziwne objawy, ale mnie tak szczerze to już się tym chce rzygać i mam to głeboko w dupie. Nie chce mi się nawet pisać, ze się źle czuję bo jest to moim dniem powszednim, przywykłem i nie chce na to zważać, to przynajmniej powoduje, ze jakoś tam zyję. Bo jak na to zważam to mam meksyk i mógłbym udac się wtedy w zasadzie prosto na oddział.
Szczerze wam powiem, że wolę serio zdechnąc niż dać się znowu całkiem, po prostu nie chce mi się żyć z lękiem, może to też spowodowało, że do objawów i lęku nabrałem jakiegoś dystansu. Ma być jakaś choroba? Niech będzie. Ma byc śmierć? Niech też będzie, byle nie wieczny cholerny lęk i zero radości z życia.
Więc ogólnie żeby w miarę się uspokoić przy ataku paniki, żeby podchodzić do tego jak do sniadania trzeba niestety sporo się napracować. Dlatego jak zawsze polecam terapię. i tak jak inema napisała leki są też dla ludzi z nerwicą i jest to wsparcie dla terapii. Nerwicę w ogóle powinno się leczyć dwutorowo, najgorzej jest czekac az samo minie i zwlekac z podjęciem jakiegokolwiek leczenia. Najgorsze bo niestety lęki się nasilaja i co gorsza utrwalają. Utrwala się najbardziej reagowanie na jakiekolwiek zagrożenie i dlatego potem jak już jest cięzko reagujemy nawet alarmem jak wchodzimy do ciepłego pomieszczenia, bo już nas dusi, słabo nam albo bije szybko serce.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

19 marca 2011, o 21:03

A ja wlasnie chyba to robie czyli czekam az to przejdzie bo lekow sie boje na terapie zwlekam i zyje w swiecie swoich wyimaginowanych chorob i zawalow :( wiec przyznaje racje w 100 procentach szkoda tylko ze nie przekladam tego na swoje zycie i po prostu nie dzialam. Ale zawsze mozna zaczac! i zaczne! to sobie dzis postanowilam
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

19 marca 2011, o 22:27

Victor, kolejny raz podziękuję Ci za to, co napisałeś ;thx ;thx ;thx
Mnie poważnie zastanawia ciągle to, czy z nerwicy można się całkowicie wyleczyć po jakimś czasie.. Ja pierwsze ataki miałam dziewięć lat temu, w lutym 2002, pisałam Wam zresztą, zrobiłam wszystkie badania, doraźnie łykałam tranxen, nie poszłam na żadną terapię, a ataki miałam koszmarne, tylko wtedy nie byłam świadoma co to jest i nikt tego nie nazwał. Rzucałam się na jedzenie, więc myśleli, że cukrzyca, nadczynność tarczycy, albo bulimia, a tu nic. Po kilku tygodniach złagodniało, a potem w sumie zniknęło. Pierwszy ostry atak wrócił w grudniu 2009, czyli po siedmiu latach? Byłam przerażona, skoczyło mi ciśnienie, czułam ten głód, ścisk w żołądku i sucho w buzi, ale nie skojarzyłam z tymi atakami sprzed dziewięciu lat..
Z jakiegoś powodu minęły one wtedy same, a naprawdę w moim życiu było dość nerwowo..

Teraz czekam na terapię, biorę tranxen, nie mam ataków, hydroxyzynę mam brać doraźnie, ale w ciągu dwóch tygodni łyknęłam chyba tylko dwa razy... Tylko się wsłuchuję w serce, ale są momenty, kiedy i tym czuję się już znużona i też sobie myślę: pierd....ę to, umrę, to umrę, będę miała spokój. Mam nawet nadzieję, że ekg i usg nerek wykażą jakieś choroby, to albo mnie zoperują albo dadzą leki i przejdzie :? Chyba naprawdę marzy mi się jakaś realna choroba, to wreszcie będę "spokojna" i "usatysfakcjonowana" :ups
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 marca 2011, o 22:53

Znam te "marzenia" o czymś powiedzmy bardziej namacalnym. Nie mówię tu o jakiś nieuleczalnych chorobach ale też naprawde chciałem nieraz żeby się to okazało anemia albo tarczyca albo czyms innym co można zaleczyć normalnymi pigułami o konkretnym działaniu. Albo jakimś krótkim zabiegu. Wynika to stąd, ze nerwice trudno tak naprawde się leczy, nie ukrywajmy, terapia to jednak czas i wiele trzeba się do tego przyłożyć co czesto jest trudne bo tkwimy w tych lekach pokichanych. Leki cóż, loteria, moga działac ale nie musza i tak dalej. Walczymy z czymś cholernie dziwnym i mało zrozumiałym. Taka prawda. I do tego ma to wszystko cholernie rozbudowane reakcję, ilość objawów i mase dziwnych mysli. Mnie najbardziej chodzi o te myśli, o ten lęk, to przerażenie kompletne, bo przez nie własnie tak cięzko zaleczyć nerwicę.
Co do wyleczenia samej nerwicy to cóz, zależy wszystko od stopnia zaburzenia i tego czy jest to moim zdaniem lęk nabyty poprzez stresy, problemy czy też już jesteśmy taka lękową osobowością. To pierwsze moim zdaniem łatwiej wyleczyć całkowicie przy szybko podjętym leczeniu. To drugie też można zaleczyć, mam na myśli tu objawy, ataki paniki ale osobowość lękowa trudniej wyleczyć całkiem. Bo nawet kiedy byśmy nie mieli już ataków paniki ani innych objawów, a np słuchając o raku i chemii baliby,my się no to niestety nadal mamy z tym problem. i tu potrzeba wiele pracy i terapii aby po prostu zmienić trochę nasze nastawienie lękowe. Ale znam osoby co są zdrowe i po prostu żyja a było z nimi krucho więc ja uważam, ze można. Zależy tylko do tego co rozumiemy przez nerwicę, i od tego jakie mamy to zaburzenie oraz czym jest dla nas wyleczenie ;)

Tak jak piszesz, ze wtedy to mineło tobie na tyle lat, tak bywa i jest też mozliwe, ze leki, ataki po prostu miną. Sam tak kiedyś kiedyś miałem, ze miałem ataki, natręctwa i na rok czasu nagle po prostu to znikneło, było super. Ale zostały własnie mi wtedy takie dziwne obawy i lęki jak słyszałem o chorobach, o smierciach tak więc problem nadal był. Ale objawy, ataki mineły. Nerwica może składac się tylko na same objawy, ataki paniki od stresu od róznych czynników ale może też być bardziej skomplikowana, bardziej wepchnięta w nas samych możliwe, ze od urodzenia. I od tego myślę zalezy wyleczenie z tego.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

19 marca 2011, o 23:31

Aneta pisze:A ja wlasnie chyba to robie czyli czekam az to przejdzie bo lekow sie boje na terapie zwlekam i zyje w swiecie swoich wyimaginowanych chorob i zawalow :( wiec przyznaje racje w 100 procentach szkoda tylko ze nie przekladam tego na swoje zycie i po prostu nie dzialam. Ale zawsze mozna zaczac! i zaczne! to sobie dzis postanowilam
Anetko no wlasnie... Bo my czesto sobie obiecujemy, robimy postanowienia, a jak przyjdzie gorszy dzien to dajemy sobie spokoj bo sily Nas opuszczaja, a wlasnie w takie dni powinnismy byc bardziej silniejsi i zmotywowani do walki dlatego ciesze sie, ze postanowilas dzialac i trzymam kciuki za Ciebie! Bo tak jak mi mowiono "trening czyni mistrza" i chocby nie wiem ile razy upadniesz, noga Ci sie podwinie to sie nie poddawaj tylko wstan, idz dalej przed siebie i walcz! do upadlego! az wkoncu to cholerstwo ustapi, zmniejszy sie i odejdzie.... Potrzeba wiele, wiele, wiele sily i strasznie silnej motywacji... Powodzonka :)
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
ODPOWIEDZ