Dla mnie akceptacja to oznaczalo ze przyzwalam na odczuwanie tych objawow i jest w sumie juz 90 % lepiej plus porzadek ze stresorem musialem zrobic.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ogólne pytania do tych, którzy z tego wyszli :)
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
-
Borabora
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 79
- Rejestracja: 29 sierpnia 2013, o 19:11
Wszystko robisz dobrze, jedzonko zdrowe, sport, brak uzywek cud malina hehe ale czy pozwalasz dd trwac tak jakby nie bylo zadnym zagrozeniem i cierpliwie to robisz? 
Dla mnie akceptacja to oznaczalo ze przyzwalam na odczuwanie tych objawow i jest w sumie juz 90 % lepiej plus porzadek ze stresorem musialem zrobic.
Dla mnie akceptacja to oznaczalo ze przyzwalam na odczuwanie tych objawow i jest w sumie juz 90 % lepiej plus porzadek ze stresorem musialem zrobic.
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
słuchajcie, jak wygląda sprawa z przyzwyczajeniem do DD? to sprawia, że szybciej znika a potem jest problem jak jej nie ma ? 
Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
-
Who
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 8 stycznia 2012, o 12:20
Wydaje mi sie ze tu nie chodzi tak o przyzwyczajenie jak o akceptacje tych stanow bo to wedlug mnie roznica, bo przyzwyczaic sie mozemy w zly sposob, ciagle martwica sie o jakis objaw derealki na przyklad. A akceptujac pozwalamy sobie miec objawy.
Ja to tak przynajmniej rozumialem.
Jak zeszlo calkiem to bylo chwilowo dziwnie ale radosc to przeslonila wiec nie bylo zle
Ja to tak przynajmniej rozumialem.
Jak zeszlo calkiem to bylo chwilowo dziwnie ale radosc to przeslonila wiec nie bylo zle
-
Who
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 8 stycznia 2012, o 12:20
wydaje mi sie ze to rozni ebywa i bardziej nalezy traktowac derealke jako przyjaciplke niz wroga, czyli trzeba robic odwrotnie niz mamy to ochote. przeciez nerwicowki i derealki depersonki to sa paradoksy, trzeba wychodzic z nich robiac wszystko tez paradoksem 
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
Who, mi właśnie o to chodzi, o tą akceptację.
Bo no ok, przyzwyczaję się do DD,będę miała w nosie itd. itd. i mam obaw, że to może nie minąć, mimo tego wszystkiego
I jako, że dzisiaj naszły mnie różne dziwne rozważania, to mam pytanie: czy nasza podświadomość się nie myli? Np. jestem z kimś, powiedzy, że mam tą nerwicę itd. i mam różne myśli, że tej osoby nie kocham, nie jakies tam realne typu, że nie chce się z tą osobą widywać itd itd. Tylko ogólne takie myśli. Natomiast moja podświadomość mi "mówi" że ja kocham tą osobę np. śni mi się po nocach w fajnych momentach, albo gdzieś jestem sama i automatycznie myśli idą w stronę tej osoby ( oo, jakby był ... to bym zrobiła to itd.) Czy to jest tylko kwestia jakiegoś przyzwyczajenia do tej osoby?
Ech, nerwico
Bo no ok, przyzwyczaję się do DD,będę miała w nosie itd. itd. i mam obaw, że to może nie minąć, mimo tego wszystkiego
I jako, że dzisiaj naszły mnie różne dziwne rozważania, to mam pytanie: czy nasza podświadomość się nie myli? Np. jestem z kimś, powiedzy, że mam tą nerwicę itd. i mam różne myśli, że tej osoby nie kocham, nie jakies tam realne typu, że nie chce się z tą osobą widywać itd itd. Tylko ogólne takie myśli. Natomiast moja podświadomość mi "mówi" że ja kocham tą osobę np. śni mi się po nocach w fajnych momentach, albo gdzieś jestem sama i automatycznie myśli idą w stronę tej osoby ( oo, jakby był ... to bym zrobiła to itd.) Czy to jest tylko kwestia jakiegoś przyzwyczajenia do tej osoby?
Ech, nerwico
Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
-
Aneta
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Tez mialam takie obawy ze to moze nie minac i to chyba niestety normalne obawy podczas tego.
Co do drugiej czesci to troche za duzo kombinowania
Czlowiek jak kocha to wie, jak nie jest pewny to niech poczeka, nic w zyciu nie jest latwe. Nie chciejmy miec wszystkiego naraz, nawet milosci i jej odczuwania.
Co do drugiej czesci to troche za duzo kombinowania
Czlowiek jak kocha to wie, jak nie jest pewny to niech poczeka, nic w zyciu nie jest latwe. Nie chciejmy miec wszystkiego naraz, nawet milosci i jej odczuwania.
-
Marya
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: 24 lutego 2014, o 09:33
Witam. Dawniej opisywałam tu swoje zmagania z derealizacją, która złapała mnie przy przemęczeniu psychicznym.
Zdecydowałam nie brać leków, korzystam z pomocy kolegi psychologa, który pomaga mi odseparować nadmierną emocjonalność od pracy oraz wdrażałam Wasze rady co do samych objawów i stanów odrealnienia.
Wszystko wyszło mi to na dobre ale teraz znalazłam się w pewnym martwym jak ja to nazywam punkcie.
Czyli czuję się dużo lepiej, objawy nie są tak liczne ale ciągle czuję, ze jest coś nie tak. I przez to zastanawianie się, wydaje mi się, że po paru dniach znowu wpadam w gorsze dni.
Jakie macie opinie o takiej sytuacji?
Chciałam dodać wyjaśniająca sprawę, bowiem dostałam kilka wiadomości z zapytaniem, czemu skoro sama jestem psychologiem doznałam tych stanów i nie wiem jak do tego się odnieść.
To słuszne pytanie
Jednakże ja jestem psychologiem z wykształcenia ukierunkowanym na pomoc kryzysową, psychologiem "rodzinnym".
Nie mam doświadczenia takiego w zaburzeniach lękowych i terapii tychże.
Dodatkowo (początkowo z pewną niechęcią;) przyznaję, ze najlepiej słuchać o tym i dowiadywać się u źródła, czyli dla mnie u ludzi, którzy to mieli i to przeszli.
Mam większe zaufanie do niektórych tutejszych opinii niż do swojego kolegi psychologa, który jest "wielkim mózgiem" psychologicznym ale jednak jego odpowiedzi pozbawione są takich samych doświadczeń z tymi stanami.
Co nie znaczy, że skreślam go jako pomoc, bo jego terapia jest z kolei prowadzona w innych celach, których nie da się osiągnąć korzystając z forum.
Więc proszę nie zrażać się tym , że jako psycholog pytam o to. Nie znaczy to, ze terapie są do niczego
Zdecydowałam nie brać leków, korzystam z pomocy kolegi psychologa, który pomaga mi odseparować nadmierną emocjonalność od pracy oraz wdrażałam Wasze rady co do samych objawów i stanów odrealnienia.
Wszystko wyszło mi to na dobre ale teraz znalazłam się w pewnym martwym jak ja to nazywam punkcie.
Czyli czuję się dużo lepiej, objawy nie są tak liczne ale ciągle czuję, ze jest coś nie tak. I przez to zastanawianie się, wydaje mi się, że po paru dniach znowu wpadam w gorsze dni.
Jakie macie opinie o takiej sytuacji?
Chciałam dodać wyjaśniająca sprawę, bowiem dostałam kilka wiadomości z zapytaniem, czemu skoro sama jestem psychologiem doznałam tych stanów i nie wiem jak do tego się odnieść.
To słuszne pytanie
Nie mam doświadczenia takiego w zaburzeniach lękowych i terapii tychże.
Dodatkowo (początkowo z pewną niechęcią;) przyznaję, ze najlepiej słuchać o tym i dowiadywać się u źródła, czyli dla mnie u ludzi, którzy to mieli i to przeszli.
Mam większe zaufanie do niektórych tutejszych opinii niż do swojego kolegi psychologa, który jest "wielkim mózgiem" psychologicznym ale jednak jego odpowiedzi pozbawione są takich samych doświadczeń z tymi stanami.
Co nie znaczy, że skreślam go jako pomoc, bo jego terapia jest z kolei prowadzona w innych celach, których nie da się osiągnąć korzystając z forum.
Więc proszę nie zrażać się tym , że jako psycholog pytam o to. Nie znaczy to, ze terapie są do niczego
-
PiotrekS.
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 52
- Rejestracja: 3 stycznia 2014, o 20:03
A czemu psychologa czy psychiatrę miałyby nie łapać problemy psychiczne
Zapraszam Maryo do siebie po leki
Bo Wy psycholodzy jak widać nie możecie ogarnąć...
Oczywiście żartuję
w myśl tych dowcipów grasujących wśród lekarzy a psychologów 
A tak poważnie to czy czasem w trakcie polepszania się nie zdarzają się czasem stany zachwiania? Jak dla mnie to jest spowodowane ciągłym czekaniem czy mija czy nie i stawianie sobie niepotrzebnie przez to jakiejś poprzeczki.
Skoro jest lepiej to kontynuuj to cierpliwie.
Zapraszam Maryo do siebie po leki
Oczywiście żartuję
A tak poważnie to czy czasem w trakcie polepszania się nie zdarzają się czasem stany zachwiania? Jak dla mnie to jest spowodowane ciągłym czekaniem czy mija czy nie i stawianie sobie niepotrzebnie przez to jakiejś poprzeczki.
Skoro jest lepiej to kontynuuj to cierpliwie.
-
Lipski
- Ex-administrator i do tego odburzony
- Posty: 664
- Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07
To że jesteś psychologiem nie oznacza że nie możesz dorobić się zaburzenia, przecież też jesteś człowiekiem
W dodatku skoro wybrałaś taki zawód a nie inny, prawdopodobnie jesteś człowiekiem wrażliwym i empatycznym, a to właśnie w większości u takich osób pojawiają się zaburzenia nerwicowe 
Co do tego że jeszcze całkiem nie przeszły Ci objawy, to uwierz mi że to u każdego schodzi w swoim tempie, niektórzy nagle mają pełno objawów a za chwile kiedy zaczną odpowiedni działać mija im całkowicie, a są osoby którym mija to stopniowo, i ja jestem właśnie przykładem tej drugiej opcji
Każdy z nas jest inny każdy ma inne uwarunkowania genetyczne, możliwe że masz też jakieś życiowe stresy które przyczyniają się do tego że ten stan nadal się utrzymuje, dlatego musisz być cierpliwa i nadal podążać obraną drogą aż w końcu koszmar się skończy. Na pewno nie radzę Ci skupiać się na tych gorszych chwilach, traktuj je epizodycznie, nerwica niestety jest bardzo plastycznym zaburzeniem, i te gorsze chwile mogą się pojawiać do czasu aż całkiem nie pozbędziesz się tego dziadostwa.
Pozdrawiam
Co do tego że jeszcze całkiem nie przeszły Ci objawy, to uwierz mi że to u każdego schodzi w swoim tempie, niektórzy nagle mają pełno objawów a za chwile kiedy zaczną odpowiedni działać mija im całkowicie, a są osoby którym mija to stopniowo, i ja jestem właśnie przykładem tej drugiej opcji
Pozdrawiam
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
-
aguś098
- Świeżak na forum
- Posty: 8
- Rejestracja: 22 lutego 2014, o 17:24
hej witam wszystkich 
ja tez mam pytanie
mianowicie jzu mi sie wydawalo ze wychodze z tego wszystkiego prawie 3 tygodnie zylam jak dawniej i nagle sobie cos wkrecilam i i sie zaczelo znowu jeszcze tego dnia wszyscy u mnie mierzyli sobie cisnienie wiec od godz 13 nie rozstawalam sie z ciśnieniomierzem teraz widze jaka jaka bylam glupia jaks ie uspokoilma
a cisnienei 137/88 tetno 100 to jzu byla masakra tak sie zaczelam denerwowac ze mi rosnie cisnienie ze po chwili mialam juz 144/100 i tetno 100 pierwszy raz w zyciu mialam cos takiego wczesniej nawet przy atakach nerwice mialam ksiazkowe cisnienie
ale wkrecic sobie mozna wszystko
to wszystko dzialo sie w piatek dzis jest poniedzialek i wszystko sie uspokaja tak sobie mysle ze skoro raz udalo mis ie uspokoic to 2gi raz powinno juz byc latwiej prawda ?
bylam u psychiatry p lekarz mi powiedzial ze nie potrzebuje terapii ze skoro sobie sama bardzo dobrze radze to to najlepsza droga do zdrowia ale czasami mam gorsze dni i sie zastanawiam czy dobrze zrobilam rezygnujac z terapii ?
i jeszcze jedno gdy moje ataki byly zaawansowane zostalam sama w domu nigdy nie mialam z tym problemu az pewnego dnia gdy bylam sama w domu maialm bardzo nasilony atak staralam sie sama uspokoic ale nic nie dzialalo a gdy wstalam zrobilo mi sie ciemno przed oczami nie widzialam nawet cyferek na komorce zeby zadzwonic po rodzicow taks ie wtedy wystraszylam ze teraz boje sie zostawac sama w domu zaraz jakis wewnetrzny niepokoj i to uczucie ktore mi wtedy towarzyszlo tez powraca ;/ nie wiem jak mam to ogarnac moze ktos mial podobnie i zna jakis zloty srodek ?
pozdrawiam
ja tez mam pytanie
mianowicie jzu mi sie wydawalo ze wychodze z tego wszystkiego prawie 3 tygodnie zylam jak dawniej i nagle sobie cos wkrecilam i i sie zaczelo znowu jeszcze tego dnia wszyscy u mnie mierzyli sobie cisnienie wiec od godz 13 nie rozstawalam sie z ciśnieniomierzem teraz widze jaka jaka bylam glupia jaks ie uspokoilma
i jeszcze jedno gdy moje ataki byly zaawansowane zostalam sama w domu nigdy nie mialam z tym problemu az pewnego dnia gdy bylam sama w domu maialm bardzo nasilony atak staralam sie sama uspokoic ale nic nie dzialalo a gdy wstalam zrobilo mi sie ciemno przed oczami nie widzialam nawet cyferek na komorce zeby zadzwonic po rodzicow taks ie wtedy wystraszylam ze teraz boje sie zostawac sama w domu zaraz jakis wewnetrzny niepokoj i to uczucie ktore mi wtedy towarzyszlo tez powraca ;/ nie wiem jak mam to ogarnac moze ktos mial podobnie i zna jakis zloty srodek ?
pozdrawiam
aguś 
- Kamień
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1458
- Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47
aguś to ciśnienie które podajesz i tętno nie jest wysokie zbytnio
serio 
- Avenger
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 290
- Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07
Powiedzta taka rzecz: Jak jest ze wspomnieniami po wyjściu z DD ?
Bo w sumie mam ogromna dziurę w głowie teraz i zastanawiam sie czy pamięć i wspomnienia wrócą czy juz pewne momenty z życia pójdą w niepamięć :> łeb mam jak lej po bombie i okazuje sie ze wielu rzeczy nie moge sobie przypomnieć a jak juz uda mi sie cos odnaleźć w tej łepetynie to widzę tylko zarys zdarzeń jak przez mgle. Juz nie wspominam ze często nie pamietam co robiłem wczoraj to z całego życia wydaje mi sie ze pamietam tylko kilka moze kilkanaście procent.
Bedzie dobrze czy blacha do wymiany ?
Bo w sumie mam ogromna dziurę w głowie teraz i zastanawiam sie czy pamięć i wspomnienia wrócą czy juz pewne momenty z życia pójdą w niepamięć :> łeb mam jak lej po bombie i okazuje sie ze wielu rzeczy nie moge sobie przypomnieć a jak juz uda mi sie cos odnaleźć w tej łepetynie to widzę tylko zarys zdarzeń jak przez mgle. Juz nie wspominam ze często nie pamietam co robiłem wczoraj to z całego życia wydaje mi sie ze pamietam tylko kilka moze kilkanaście procent.
Bedzie dobrze czy blacha do wymiany ?
Where is my mind?
