Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do tych, którzy z tego wyszli :)

Tutaj opisujemy naszą drogę do zdrowia. Dzielimy się naszą zakończoną - happy endem - historią z derealizacją, depersonalizacją, dając innym nadzieję i pokazując, że to jest możliwe!
Wpisujemy także tutaj naszą drogę jaką się leczymy, co robimy aby tego się pozbyć.
Jednakże objawy, wątpliwości co do objawów, historie wpisujemy piętro wyżej.
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

18 maja 2024, o 19:36

Livi pisze:
18 maja 2024, o 16:20
Juliaaa78569 pisze:
18 maja 2024, o 15:45
Livi pisze:
18 maja 2024, o 09:30


Przeszło Ci całkowicie DD?
Miałaś głośne szumy uszne?
Sprawdzanie czy DD jeszcze jest podobno utrzymuje je. Ale jak nie sprawdzać skoro w głowie wyją te piski? Budzę się, to wiadomo, że słyszę piski, czytam książkę też. Już jest lepiej, bo DD jest mniejsze, ale było straszne.
Dziwię się jak ktoś mówi, że DD i nerwica nic nie zrobią, a przecież wyniszczają organizm, można się przez to zamknąć w domu i nie będzie jak iść do pracy.
Zaniedbujesz rodzinę i patrzysz jak tracisz życie.
Nic nie robi w takim sensie, że nie sprawi, że zwariujesz, czy też realnie samo w sobie nie szkodzi Twojemu organizmowi. Szkodzisz Ty sobie zwracając na DD uwagę i poświęcając mu cały Twój czas.

DD jako stan jest reakcją obronną więc w definicji ma Cię bronić, a nie atakować. Jedyny atakujący to Ty na samą siebie.
Wiem, że ma bronić, ale robi co robi.
Cała nerwica... Niektórzy piszą, że przyjaciółka, że im pomogła. Tzn. jak ktoś miał same somaty czy ataki paniki, to może.
Ale mając kolejny raz silne DD/DP, szumy uszne, ciągły lęk, napięcie itd., anhedonia, somaty, strach o choroby, odcina od życia i radości, to tego powiedzieć raczej nie można.
Ludzie mają gorsze problemy, straty i jakoś żyją, a innych łapie takie g...
Akurat nie zgadzam się, że nerwica jest przyjaciółką. Bo wiadomo, że lepiej żeby jej nie było.
Ale często ludzie tak to interpretują, ponieważ pojawienie się nerwicy świadczy o silnym stanie alarmowym układu nerwowego i mówi, że trzeba inaczej reagować na pewne rzeczy, rozwiązać jakieś swoje konflikty wewnętrzne czy schematy.

Często jest to czynnik zapalny do zmian. Taki już ostateczny. Dlatego niektórzy dziękują jej za pojawienie się, co bardziej dziękują, że coś spowodowało chęć do zmiany swojego życia.

Ale nie trzeba dostać nerwicy, żeby popracować trochę nad sobą, ale często to jedyny sposób, żeby ktoś zdał sobie sprawę że sposób jego funkcjonowania jest zły.

Mówię o przypadkach gdzie nerwica wynika z jakichś błędnych schematów, a nie z powodu losowego zdarzenia np śmierć kogoś czy chwilowego przeciążenia.

Nieważne jakie masz objawy, pora je przyjąć i działać z tym, co się ma.
Niektórzy dostają raka, inni chorują na coś innego, a my mamy nerwicę.
Działaj z tym co masz.
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

18 maja 2024, o 20:21

Juliaaa78569 pisze:
18 maja 2024, o 19:36
Livi pisze:
18 maja 2024, o 16:20
Juliaaa78569 pisze:
18 maja 2024, o 15:45


Nic nie robi w takim sensie, że nie sprawi, że zwariujesz, czy też realnie samo w sobie nie szkodzi Twojemu organizmowi. Szkodzisz Ty sobie zwracając na DD uwagę i poświęcając mu cały Twój czas.

DD jako stan jest reakcją obronną więc w definicji ma Cię bronić, a nie atakować. Jedyny atakujący to Ty na samą siebie.
Wiem, że ma bronić, ale robi co robi.
Cała nerwica... Niektórzy piszą, że przyjaciółka, że im pomogła. Tzn. jak ktoś miał same somaty czy ataki paniki, to może.
Ale mając kolejny raz silne DD/DP, szumy uszne, ciągły lęk, napięcie itd., anhedonia, somaty, strach o choroby, odcina od życia i radości, to tego powiedzieć raczej nie można.
Ludzie mają gorsze problemy, straty i jakoś żyją, a innych łapie takie g...
Akurat nie zgadzam się, że nerwica jest przyjaciółką. Bo wiadomo, że lepiej żeby jej nie było.
Ale często ludzie tak to interpretują, ponieważ pojawienie się nerwicy świadczy o silnym stanie alarmowym układu nerwowego i mówi, że trzeba inaczej reagować na pewne rzeczy, rozwiązać jakieś swoje konflikty wewnętrzne czy schematy.

Często jest to czynnik zapalny do zmian. Taki już ostateczny. Dlatego niektórzy dziękują jej za pojawienie się, co bardziej dziękują, że coś spowodowało chęć do zmiany swojego życia.

Ale nie trzeba dostać nerwicy, żeby popracować trochę nad sobą, ale często to jedyny sposób, żeby ktoś zdał sobie sprawę że sposób jego funkcjonowania jest zły.

Mówię o przypadkach gdzie nerwica wynika z jakichś błędnych schematów, a nie z powodu losowego zdarzenia np śmierć kogoś czy chwilowego przeciążenia.

Nieważne jakie masz objawy, pora je przyjąć i działać z tym, co się ma.
Niektórzy dostają raka, inni chorują na coś innego, a my mamy nerwicę.
Działaj z tym co masz.
Dużo objawów mi już zeszło, odcięcie jest mniejsze.
Ale drugi raz w to wpadłam tak silnie (kilka razy w życiu miałam jakieś miesięczne lub kilkumiesięczne epizody rozmyślania o życiu, jak powstał świat itp.).
Mogę zmienić podejście do pewnych rzeczy, oczywiście, ale z pewnymi ciężko będzie, bo np. od 9 lat mam szumy uszne, teraz to już jest dramat i od pierwszego załamania są głośniejsze niż wcześniej i to mnie też ciągnie na dno. Kolejne sprawy, z którymi wiele osób się boryka - kiepsko płatna praca w trochę toksycznym środowisku i brak własnego domu. Jak sobie poradzić z tym, że ktoś do kogo przywiązaliśmy się wyprowadza się. Chodzę na terapię od stycznia, ale w sumie cały czas mówię i jeszcze nic z niej nie wyniosłam. Pani psycholog twierdzi, że po co się męczyć i najlepiej wziąć leki. 3 lata temu leki mnie podniosły i po kilku spotkaniach stwierdziła, że świetnie sobie radzę.
Myślałam o zapisaniu się do Victora, ale ciężko się dostać, raz w lutym rozmawiałam z Hewadem.
Bałam się, że kiedyś mi to wróci i mi wróciło szybciej niż się spodziewałam, no myślałam, że może za jakie 15 lat. Jeszcze z tego nie wyszłam, a już boję się, że przecież i tak może wrócić. Przyjdzie zima i bach, bo złapało mnie w tym samym miesiącu, co 3 lata temu. Zima w naszym klimacie sama w sobie jest kiepskim czasem chyba dla większości ludzi, a jeszcze ciągle w pracy mówili jaki depresyjny czas.
Nie wiem już czy to samo zaburzenie lękowe ze stanami depresyjnymi czy po prostu zima mi nie sprzyja i będzie to wracać, choć jeszcze nie poszło.
Jak sobie przypomnę, to jesienią już bałam się trochę wieczorem jak wysiadałam z samochodu, w nocy w domu jak wstawałam do WC. Czasem rozmyślałam, ale nie jakoś całymi dniami tylko przez chwilę jak sobie w przyszłości poradzić ze starą kogoś i to mnie czasem smuciło. Do tego codzienne problemy i stresy.
Wyżaliłam się. Ludzie mają więcej problemów, realnych chorób, a nerwicy nie dostają.
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 577
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

19 maja 2024, o 06:13

A to nie jest tak, że nerwica się rozwija z powodów problemów w dzieciństwie ?
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

19 maja 2024, o 08:57

Żakuj1497 pisze:
19 maja 2024, o 06:13
A to nie jest tak, że nerwica się rozwija z powodów problemów w dzieciństwie ?
Chyba różne rzeczy mają na to wpływ. Dzieciństwo, genetyka, różne wydarzenia, traumy, stres, przeciążenie organizmu.
freaky man
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 19 lutego 2024, o 18:41

2 czerwca 2024, o 22:18

Czy jak mija depersonalizacja i derealizacja to tak z dnia na dzień, że budzicie się rano i już czujecie się normalnie, czy raczej jest to proces i mija powoli, w sensie że w przeciągu paru dni robi się coraz słabsza aż w końcu całkiem schodzi ? Jak to wygląda?

Can someone tell me I'm not going crazy? ;stop
The thoughts in my head make me hate me 'niemoge
Maybe I'm too far from saving :(:
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

3 czerwca 2024, o 08:33

freaky man pisze:
2 czerwca 2024, o 22:18
Czy jak mija depersonalizacja i derealizacja to tak z dnia na dzień, że budzicie się rano i już czujecie się normalnie, czy raczej jest to proces i mija powoli, w sensie że w przeciągu paru dni robi się coraz słabsza aż w końcu całkiem schodzi ? Jak to wygląda?
Mi przechodzi stopniowo. Nie miałam jakiegoś przebłysku całkowitej normalności. Odeszło np. część somatów, ciągle skupianie się na sobie, silne napięcie j drżenie wewnętrzne, mniej myśli i tak pewnie z tygodnia na tydzień trochę lepiej.
Ale to chyba nie na reguły. Niektórzy nagle budzili się bez DD.
A Tobie przechodzi?
freaky man
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 19 lutego 2024, o 18:41

3 czerwca 2024, o 12:14

Livi pisze:
3 czerwca 2024, o 08:33
freaky man pisze:
2 czerwca 2024, o 22:18
Czy jak mija depersonalizacja i derealizacja to tak z dnia na dzień, że budzicie się rano i już czujecie się normalnie, czy raczej jest to proces i mija powoli, w sensie że w przeciągu paru dni robi się coraz słabsza aż w końcu całkiem schodzi ? Jak to wygląda?
Mi przechodzi stopniowo. Nie miałam jakiegoś przebłysku całkowitej normalności. Odeszło np. część somatów, ciągle skupianie się na sobie, silne napięcie j drżenie wewnętrzne, mniej myśli i tak pewnie z tygodnia na tydzień trochę lepiej.
Ale to chyba nie na reguły. Niektórzy nagle budzili się bez DD.
A Tobie przechodzi?
Dzięki wielkie za odpowiedź.
Niestety mnie trzyma cały czas... Ale tak się zastanawiałem jak poznam właśnie że to mija i jak to będzie wyglądało. Teraz lato wypadałoby wyjść z domu, wybrać się gdzieś na urlop czy coś a ja ciągle w takim zawieszeniu... Miałem parę dni takich wyjątkowo makabrycznych gdzie mnie totalnie odcięło i od siebie i od otoczenia, mnóstwo objawów do tego, myślałem że tracę świadomość i zaraz przestanę poznawać ludzi itd... na szczęście te dni "szczytu" minęły. Już nie szukam sobie chorób, nie wmawiam psychozy czy schizofrenii, bo wreszcie dotarło do mnie że to jest serio stan odcięcia. Chodź nadal nie potrafię z tym odcięciem normalnie funkcjonować... Czasami nachodzą mnie myśli że to nigdy nie minie, ale wiem, że kiedyś minąć musi ;) strasznie mnie to męczy i jak teraz patrzę na moje wcześniejsze objawy; ataki paniki, natrętne myśli itd to przy derealizacji i depersonalizacji to jest nic... mam nadzieję że niedługo minie...

Can someone tell me I'm not going crazy? ;stop
The thoughts in my head make me hate me 'niemoge
Maybe I'm too far from saving :(:
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

3 czerwca 2024, o 14:03

freaky man pisze:
3 czerwca 2024, o 12:14
Livi pisze:
3 czerwca 2024, o 08:33
freaky man pisze:
2 czerwca 2024, o 22:18
Czy jak mija depersonalizacja i derealizacja to tak z dnia na dzień, że budzicie się rano i już czujecie się normalnie, czy raczej jest to proces i mija powoli, w sensie że w przeciągu paru dni robi się coraz słabsza aż w końcu całkiem schodzi ? Jak to wygląda?
Mi przechodzi stopniowo. Nie miałam jakiegoś przebłysku całkowitej normalności. Odeszło np. część somatów, ciągle skupianie się na sobie, silne napięcie j drżenie wewnętrzne, mniej myśli i tak pewnie z tygodnia na tydzień trochę lepiej.
Ale to chyba nie na reguły. Niektórzy nagle budzili się bez DD.
A Tobie przechodzi?
Dzięki wielkie za odpowiedź.
Niestety mnie trzyma cały czas... Ale tak się zastanawiałem jak poznam właśnie że to mija i jak to będzie wyglądało. Teraz lato wypadałoby wyjść z domu, wybrać się gdzieś na urlop czy coś a ja ciągle w takim zawieszeniu... Miałem parę dni takich wyjątkowo makabrycznych gdzie mnie totalnie odcięło i od siebie i od otoczenia, mnóstwo objawów do tego, myślałem że tracę świadomość i zaraz przestanę poznawać ludzi itd... na szczęście te dni "szczytu" minęły. Już nie szukam sobie chorób, nie wmawiam psychozy czy schizofrenii, bo wreszcie dotarło do mnie że to jest serio stan odcięcia. Chodź nadal nie potrafię z tym odcięciem normalnie funkcjonować... Czasami nachodzą mnie myśli że to nigdy nie minie, ale wiem, że kiedyś minąć musi ;) strasznie mnie to męczy i jak teraz patrzę na moje wcześniejsze objawy; ataki paniki, natrętne myśli itd to przy derealizacji i depersonalizacji to jest nic... mam nadzieję że niedługo minie...
Całkowicie mi nie przeszło, ale właśnie ten najgorszy czas z somatami i ciągłym napięciem, drżeniem, przerażeniem 24/7 i ciągłym strachem o choroby. I jestem bardziej podpięta do rzeczywistości/życia.
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

3 czerwca 2024, o 15:40

freaky man pisze:
2 czerwca 2024, o 22:18
Czy jak mija depersonalizacja i derealizacja to tak z dnia na dzień, że budzicie się rano i już czujecie się normalnie, czy raczej jest to proces i mija powoli, w sensie że w przeciągu paru dni robi się coraz słabsza aż w końcu całkiem schodzi ? Jak to wygląda?
Tak to proces, w miarę jak się zaczynasz uspokajać to odcięcie zmniejsza się. To samo w sobie jest bardzo stresujące i też trzeba się z tym oswoić, mnie już w pewnym momencie zaczynało to bawić bo jechałem samochodem na odcince i dziwiło mnie to jak ja to wszystko podświadomie ogarniam :)
freaky man
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 19 lutego 2024, o 18:41

3 czerwca 2024, o 16:26

Potok pisze:
3 czerwca 2024, o 15:40
freaky man pisze:
2 czerwca 2024, o 22:18
Czy jak mija depersonalizacja i derealizacja to tak z dnia na dzień, że budzicie się rano i już czujecie się normalnie, czy raczej jest to proces i mija powoli, w sensie że w przeciągu paru dni robi się coraz słabsza aż w końcu całkiem schodzi ? Jak to wygląda?
Tak to proces, w miarę jak się zaczynasz uspokajać to odcięcie zmniejsza się. To samo w sobie jest bardzo stresujące i też trzeba się z tym oswoić, mnie już w pewnym momencie zaczynało to bawić bo jechałem samochodem na odcince i dziwiło mnie to jak ja to wszystko podświadomie ogarniam :)
Dzięki za odp ;witajka
A masz może jakieś wskazówki żeby to szybciej zeszło? Co tobie pomogło przejść przez te stany?

Can someone tell me I'm not going crazy? ;stop
The thoughts in my head make me hate me 'niemoge
Maybe I'm too far from saving :(:
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

3 czerwca 2024, o 20:34

Szybciej, hmm no to trzeba by było się przestać bać dd i przestać sobie wkręcać w wszelakie natręty i choroby :) Mniej ogólnego stresu=zejście derealizacji.
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

4 czerwca 2024, o 08:28

Potok pisze:
3 czerwca 2024, o 20:34
Szybciej, hmm no to trzeba by było się przestać bać dd i przestać sobie wkręcać w wszelakie natręty i choroby :) Mniej ogólnego stresu=zejście derealizacji.
Właśnie mniej stresu = mniejsza derealizacja. A sama w sobie derealizacja jest ogromnym stresem (a niby ma chronić człowieka).
Jeszcze jak wywala milion myśli w tym te najgorsze. Tydzień temu m.in. bombardowały mnie intensywnie wspomnienia z dzieciństwa. Więc ogólnie dosyć prymitywnie i beznadziejnie pod tym względem działa ludzi umysł, że jakaś "chroniącą" derealizację nam włącza, przez którą mamy myśli, że jest tylko jedno wyjście.
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

4 czerwca 2024, o 09:41

Tak to niestety działa, dlatego nie jest tak że wszystko minie z dnia na dzień jak ręką odjął. Zaburzenie ma to do siebie że będzie atakować wszystko co może wywołać stres i strach, nieważne czy to co teraz czy to co było albo to co będzie. Dlatego czasami robi się z zaburzenia błędne koło, przestajesz się czegoś bać i suma stresów maleje, derealizacja zaczyna schodzić i zaraz wychodzi coś nowego. W istocie chodzi o to żeby nauczyć się nie wkręcać w coraz to nowe głupoty i wyłapywać i racjonalizować głupie myśli które nasilają stres. Gdy już wszystko trochę się unormuje jest o wiele łatwiej sobie z tym radzić.
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 431
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

13 czerwca 2024, o 18:18

A ja mam takie pytanie. Jak to jest z neurotycznością? Myślę, że większość z nas-zaburzonych jest mocno neurotyczna (ja na pewno jestem) czy pod wpływem odburzania to też się zmienia? Człowiek się jakby uodparnia? Czy zbytnia neurotycznosc może spowodować, że nie wyjdzie się z zaburzenia?
Mam taką myśl, że jako neurotyk już pewnie całe życie będę się przejmowała i nigdy nie będę spokojna i szczęśliwa.
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

14 czerwca 2024, o 15:28

kaldunia18 pisze:
13 czerwca 2024, o 18:18
A ja mam takie pytanie. Jak to jest z neurotycznością? Myślę, że większość z nas-zaburzonych jest mocno neurotyczna (ja na pewno jestem) czy pod wpływem odburzania to też się zmienia? Człowiek się jakby uodparnia? Czy zbytnia neurotycznosc może spowodować, że nie wyjdzie się z zaburzenia?
Mam taką myśl, że jako neurotyk już pewnie całe życie będę się przejmowała i nigdy nie będę spokojna i szczęśliwa.
Neurotyczność to inaczej nerwica charakteru. Tym co tworzy taki stan jest długo utrzymujący się konflikt wewnętrzny (skonfliktowane uczucia). Przez to, że pojawia się ten konflikt, zachowanie zmienia się na neurotyczne. A samo zachowanie neurotyczne najkrócej można by było opisać jako zwracanie się przeciwko sobie. Potem w obliczu jakichkolwiek problemów życiowych człowiek czuje, że są one nie do pokonania, dlatego reaguje w sposób neurotyczny i wykorzystuje objawy nerwicowe. Innymi słowy reaguje w sposób, który nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości jako takiej, ale bardziej własnej opinii i oceny na temat tych problemów i własnej zdolności do ich rozwiązania. Konflikt jest na tyle obezwładniający, że tłumi się to, co wywołuje konflikt. Leczeniem jest zawsze zmiana zachowań. Kiedy posiada się już jakiś wgląd w siebie i wie się jak funkcjonuje własna osobowość możemy powstrzymać nieadaptacyjne myśli czy zachowania. Przykładowo w momencie zidentyfikowania złej reakcji, należy zahamować tę złą i spróbować wytworzyć odpowiedniejszą. Kiedy taka nowa reakcja się "przyjmie" zastępujemy nią tę starą. Najważniejsze jest jednak to, aby odkryć ten nieświadomy konflikt i dopiero potem wyrzec się dotychczasowych kompromisowych zachowań, które łagodzą konflikt, ale upośledzają funkcjonowanie.
ODPOWIEDZ