Nie wiem, czy pamiętasz z moich wcześniejszych postów na forum - jestem w trakcie przeprowadzki do Wrocławia, mam już wynajęte mieszkanie - wiedziałem, że przez pierwsze dni będę się denerwować (jak każdy człowiek, który wyjeżdża do innego miasta) - ale nie wiedziałem, że będzie aż tak ciężko - byłem tam trzy razy przez kilka dni, ale za każdym nie dałem sobie rady z lękiem - siedziałem sam w mieszkaniu, nic tylko cisza i lęk. Wiem, że jakbym mieszkał z kimś - byłoby zupełnie inaczej.
Derealizacja tam wróciła - cholernie silna. Musiałem wrócić do domu - chociaż, to on jest głównym źródłem mojej nerwicy - to czuje się tu bezpieczniej, jak tam we Wrocławiu - przyjechałem do domu niecały miesiąc temu - depersonalizacja osłabła - do tego stopnia, że jak wczoraj ojciec zrobił mi awanturę - to pociekło te kilka łez. Wcześniej depersonalizacja była tak silna, że nie byłem w stanie nawet się rozpłakać. Teraz dd osłabła - bo nie czuje już tak silnego lęku jak we Wrocławiu - ale dalej (teraz będąc w domu) się męczę - bo nie wiem co dalej mam robić. Czy jechać z powrotem do Wrocławia i na siłę tam być - byłem tam dosłownie sparaliżowany lękiem - choć realnie, nie było do tego żadnych powodów. Czy wypowiedzieć mieszkanie i zostać w domu do wakacji - a potem jeszcze raz czegoś szukać - nie wiem. Mam trochę "zmartwień" - więc dd znowu trzyma. Różnica jest taka, że mam już świadomość i pewność tego, że to mija i wszystko jest jak dawniej - więc zamiast skupiać i martwić się dd, martwię się tymi realnymi trudnościami i wiem, że jak je rozwiążę to wtedy depersonalizacje minie już na dobre.
W sumie mogę powiedzieć, że sama depersonalizacja nie jest już dla mnie problemem - ale to, co ją powoduje.
Bo depersonalizacja znika i to jest pewne. Miałem już prześwity kilkudniowe - ale za każdym razem coś musiało się schrzanić, do tego stopnia, że odrealnienie wróciło.
Nie wiem teraz co mam robić z tym Wrocławiem - mam tam mieszkanie, ale cholernie się tam denerwuje, żeby nie napisać, że się boję. Choć nie ma to tego żadnych realnych powodów. Ten lęk jest dlatego, że jestem tam sam - ale co konkretnie go powoduje, nie wiem.
Chce studiować we Wrocławiu - tak myślę, że jeżeli wyjadę tam na wakacjach to też na pewno będzie tak jak teraz - czyli będę czuć silny lęk. Nie wiem, czy nie lepiej jechać teraz - i jakoś przemordować te parę miesięcy, czekać aż ten lęk minie - niż potem męczyć się z nim na początku studiów.
-- 21 lutego 2013, o 05:37 --
Także jedyne co mogę - to potwierdzić, że depersonalizacja znika, kiedy zmniejszy się wystarczająco poziom lęku.
Są trzy interpretacje
- depersonalizacja jest spowodowana wyczerpaniem umysłu (przez lęk, stres, zmartwienia, depresje itd...)
- depersonalizacja jest spowodowana wysokim poziomem lęku
- depersonalizacja odcina nas od raniącej i nie akceptowalnej rzeczywistości
W każdej z nich chodzi o to samo - depersonalizacja odcina nas od bólu psychicznego.
Jednak najważniejszą rolę odgrywa tutaj lęk.
-- 21 lutego 2013, o 05:41 --
Kiedy jego poziom jest za wysoki - umysł dysocjuje zmysły w celu ochronnym.
Po to, żebyś mógł przetrwać.
Wśród amerykańskich żołnierzy, biorących udział w misjach na wschodzie - odnotowano wiele przypadków depersonalizacji, derealizacji. Nie dawali sobie rady - ogromny lęk każdego dnia (o swoje życie), silne napięcie i stres - z tygodnia na tydzień umysł był coraz bardziej wyczerpany aż w końcu umysł aktywował dd, żeby mogli to przetrwać.
-- 21 lutego 2013, o 05:42 --
Ten przykład z żołnierzami najlepiej pasuje do tych 3 interpretacji - pokazuje, że w każdej z nich problem jest ten sam.
-- 21 lutego 2013, o 06:00 --
Najważniejsze jest usunięcie źródła tego bólu psychicznego - to chyba najlepsze określenie dla - lęku, stresów, zmartwień, depresji, frustracji - warto zapamiętać przykład z żołnierzami bo świetnie pokazuje, w czym tak na prawdę jest rzecz.
Dlatego czekanie aż dd zniknie samo - bez naszej ingerencji, nie ma sensu.
Zastanów się co je powoduje i na zmianie / usunięciu tego się skup.
Na jednym z zagranicznych for - pisała jakaś dziewczyna, która była do 20 roku życia bardzo otyła, przez to brzydka - nie miała żadnych znajomych - nawet z kim wyjść na kawę. Bardzo chciała mieć chłopaka i być taka jak inne dziewczyny - chodzić na imprezy, bawić się - a przede wszystkim podobać się chłopakom i być atrakcyjna tak jak koleżanki ze szkoły, które ją wyśmiewały, Oczywiście wpadła w depresję, która z roku na rok była coraz to większa - brak pewności siebie, kompleksy - wszystko to było tak silne, że dostała depersonalizacji. Wtedy wzięła się do pracy nad sobą - zaczęła chodzić na siłownię, bardzo dużo schudła - odmieniła swój styl ubioru i wizerunek. Stała się atrakcyjna dziewczyną - miała wielu chłopaków - była w końcu taka, jak chciała - taka jak inne dziewczyny. No i depersonalizacja zniknęła. Nabrała pewności siebie - dzięki temu poznała znajomych. Ten przykład z kolei - pasuje do trzeciej interpretacji. Jednak problem jest zawsze ten sam.
-- 21 lutego 2013, o 06:13 --
Wracając do przykładu z żołnierzami - to w sumie nie dziwie się, że dostałem depersonalizacji.
U mnie "frontem wojennym" była szkoła.

Minęło już kilka miesięcy od matury - a do mnie do tej pory nie dociera to, że mam już ją za sobą. Dla innych z mojej klasy, to był normalny okres w życiu - dla mnie każdy dzień był zmaganiem się z lękiem.
A mimo to, jednak w jakimś stopniu brakuje mi tej szkoły.
Jakby nie nerwica i lęk - to wszystko byłoby inaczej.
-- 21 lutego 2013, o 06:15 --
Ale pracuje nad tym.
-- 21 lutego 2013, o 06:21 --
Serotoniny chyba też już mam więcej w mózgu.

Bo mimo trudności cały czas staram się iść do przodu i nie podłamuje się.
Jestem bardzo zmęczony - zresztą jak każdy, ale cały czas pracuje nad sobą. Nie mam czasu na nerwicę - mam fajniejsze rzeczy do robienia, jak siedzenie w derealizacji.

Ostatnio cały czas to sobie powtarzam.
-- 21 lutego 2013, o 06:27 --
rofe pisze:Teraz drażni mnie to uciekanie czasu, totalnie mi ucieka, wstaje rano, za chwilę jestem po treningu i jest godzina 18, za chwilę ze znajomymi i już 22

Mam tak samo. Jeszcze ta zima - wychodzisz z domu i zaraz robi się ciemno. Ale to już końcówka.
A, że czas w dd zapiernicza to też fakt. Może spróbuj wstawać o 5 - 6 rano, trochę się ten czas wtedy wydłuża.