
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 104
- Rejestracja: 27 października 2024, o 10:21
Jak najbardziej może, masz przecież na forum cały temat poświęcony objawom to twoje akurat często się pojawiają
Bierze się to z reakcji walcz albo uciekaj, po prostu 24/7 masz ciągle naprężone mięśnie, nie jakoś mocno ale jednak są i trwa to długo, dlatego są osłabione i przy napięciu drgają

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 12 października 2023, o 12:01
Tak bardzo bym chciał żebyś miał racje ale czuje ze będzie to cos ciężkiego wybaczcie za moja słaba wiarę ale już 5 lat moje zdrowie się pogarsza i nikt nie powiedziała mi co to jest dokładnie za miesiąc mam wizytę u neurologa może wywalczę MRIdrakan9 pisze: ↑9 stycznia 2025, o 21:50Jak najbardziej może, masz przecież na forum cały temat poświęcony objawom to twoje akurat często się pojawiająBierze się to z reakcji walcz albo uciekaj, po prostu 24/7 masz ciągle naprężone mięśnie, nie jakoś mocno ale jednak są i trwa to długo, dlatego są osłabione i przy napięciu drgają
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 31 stycznia 2024, o 10:41
Cześć! Jakiś czas temu bardzo się naczytałem o schizofrenii, bardzo się wystraszyłem, przez około miesiąc nasłuchiwałem otoczenia czy nie mam omamów, oczywiście nic nie usłyszałem , poradziłem sobie z tym kilka dni temu, myślałem że mi przeszło, ale właśnie od wczoraj tak jakby dziwne myśli mi przychodzą i się boje czy to głosy czy myśli XD Np schodzę po schodach i mam myśl " zrób jej krzywdę" itd czy to możliwe że są w nerwicy myśli rozkazujące? Bardzo się tego boję, do tego mam taki objaw że tak jakby o czymś myślę , i nakłada mi się na to druga myśl, czy miał ktoś z was tak ? Proszę bardzo o pomoc
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 30 stycznia 2025, o 14:13
Proszę napiszcie jak długo wychodzicie z danego objawu somatycznego po wkręceniu sobie choroby. Jak długo trwa wyciszanie układu nerwowego.
Ja mam drgania mięśni wszędzie - jestem przebadana- i choć wiem że to na tle nerwowym to podświadomie siedzi mi myśl że to ciężka choroba powoduje. Dodatkowo mam podejrzenie tężyczki utajonej więc to wszystko trudno wyciszyć. Jak się pozbyć tego drgania - to nie skurcze - tylko najbardziej w spoczynku odczuwane codziennie prawie cały czas takie drobne drgania .
Powiedzcie co u was pomogło .
Mam przepisana Pragiole ale boje się jej brać.
Dziękuję że jesteście.
Ja mam drgania mięśni wszędzie - jestem przebadana- i choć wiem że to na tle nerwowym to podświadomie siedzi mi myśl że to ciężka choroba powoduje. Dodatkowo mam podejrzenie tężyczki utajonej więc to wszystko trudno wyciszyć. Jak się pozbyć tego drgania - to nie skurcze - tylko najbardziej w spoczynku odczuwane codziennie prawie cały czas takie drobne drgania .
Powiedzcie co u was pomogło .
Mam przepisana Pragiole ale boje się jej brać.
Dziękuję że jesteście.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29
Cześć.
Czy ktoś z Was doświadczył takiego mega skupienia na chodzeniu, że wydaje Wam się, że za chwilę możecie się wywrócić, że nie do końca macie kontrolę nad chodzeniem i utrzymaniem równowagi?
Czy ktoś z Was doświadczył takiego mega skupienia na chodzeniu, że wydaje Wam się, że za chwilę możecie się wywrócić, że nie do końca macie kontrolę nad chodzeniem i utrzymaniem równowagi?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29
Tak jest. Miałem szarpnięcia i skurcze w brzuchu. Pogodziłem się z nimi, jest ich dużo mniej. Potem przyszedł brzuch i skupianie się czy jest wszystko ok w jelitach - uspokoiło się. To wygląda tak jakby zawsze coś musiało być. No i trafiło na takie subiektywne odczuwanie.
Robiłem sobie nawet test stając na jednej nodze i normalnie daję radę. Natomiast jak zamknę oczy to zaczyna mi się noga trząść, pojawia się strach i nie daję rady ustać. Tak jakby wszystkie moje zmysły były nastawione na przetrwanie, były wyczulone, a jak jeden z nich zamykam to pojawia się strach.
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Wiesz co podam Ci przykłady z mojego życia, żeby utwierdzić Ci jeszcze bardziej byś nie zwracał na to uwagi i że to tylko nerwica i nic poważniejszego się nie stanie.
U mnie przed spaniem pojawiał się głupi problem. Zacząłem skupiać uwagę na oddechu kładąc się do łóżka. Chwilę oddychałem nosem, potem przez usta. Kurde mówię, nie mogę zasnąć bo skupiam się na oddechu i go kontroluje. Zaczęło się od razu gorzej oddychać. Wtedy wziąłem telefon, zmieniłem temat w swojej głowie i co? Nagle oddycha się normalnie, bo przestałem o tym myśleć - zasnąłem.
Czasem szczególnie na początku skupiałem się na przełykaniu śliny. Potrafiłem chodzić i zwracać uwagę i celowo przełykać ślinę. Wtedy czułem jakby ciężko mi się to robiło. Uciążliwe! Wtedy np wsiadałem do auta, mówię jadę do sklepu po jakąś pierdołe. I co? Nagle w ogóle jakby temat zniknął. Brak problemu kontrolą przełykania.
Tak samo jest z lękiem, derealizacja, natrętnymi myślami. Jak zwracasz na to uwagę, to czujesz to bardziej, dolega Ci to. Odkąd przestałem zwracać uwagę na odrealnienie to dziwnym trafem mój stan poprawił się o jakieś przynajmniej 50%. Teraz tylko czekam aż odrealnienie całkiem się cofnie, bo rzecz jasna jest obecne cały czas. Przez to też mam spłycone emocje, no żyje się inaczej. Niestety te objawy cofają się powoli. Jednak największą prawdą jest to, że objawy trzeba zaakceptować i żyć jak wcześniej mimo niedogodności. Tylko to gwarantuje nam to, że będzie w końcu jak wcześniej. Na to potrzeba czasu, to że tak pisze nie znaczy że nie popełniam błędów i czasem sam się głupio na czymś nie łapie. Jednak tak żyje się lepiej...
U mnie przed spaniem pojawiał się głupi problem. Zacząłem skupiać uwagę na oddechu kładąc się do łóżka. Chwilę oddychałem nosem, potem przez usta. Kurde mówię, nie mogę zasnąć bo skupiam się na oddechu i go kontroluje. Zaczęło się od razu gorzej oddychać. Wtedy wziąłem telefon, zmieniłem temat w swojej głowie i co? Nagle oddycha się normalnie, bo przestałem o tym myśleć - zasnąłem.
Czasem szczególnie na początku skupiałem się na przełykaniu śliny. Potrafiłem chodzić i zwracać uwagę i celowo przełykać ślinę. Wtedy czułem jakby ciężko mi się to robiło. Uciążliwe! Wtedy np wsiadałem do auta, mówię jadę do sklepu po jakąś pierdołe. I co? Nagle w ogóle jakby temat zniknął. Brak problemu kontrolą przełykania.
Tak samo jest z lękiem, derealizacja, natrętnymi myślami. Jak zwracasz na to uwagę, to czujesz to bardziej, dolega Ci to. Odkąd przestałem zwracać uwagę na odrealnienie to dziwnym trafem mój stan poprawił się o jakieś przynajmniej 50%. Teraz tylko czekam aż odrealnienie całkiem się cofnie, bo rzecz jasna jest obecne cały czas. Przez to też mam spłycone emocje, no żyje się inaczej. Niestety te objawy cofają się powoli. Jednak największą prawdą jest to, że objawy trzeba zaakceptować i żyć jak wcześniej mimo niedogodności. Tylko to gwarantuje nam to, że będzie w końcu jak wcześniej. Na to potrzeba czasu, to że tak pisze nie znaczy że nie popełniam błędów i czasem sam się głupio na czymś nie łapie. Jednak tak żyje się lepiej...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29
Dzięki za odpowiedź.
Właśnie jakby zliczyć wszystko co pojawiało się na przestrzeni czasu to można dojść do wniosków, że cokolwiek sobie nie wmówimy, że nam jest to wierzymy i odczuwamy.
U mnie w poprzednim roku dominował strach przed chorobą serca. Odczuwałem szerpnięcia w klatce, zawsze, gdy się skupiałem nad tym to się wzmagało - dopiero kiedy emocje opadały to odpuszczało. Poszedłem końcem roku do kardiologa, zrobił mi EKG, echo serca, zbadał i powiedział, że mam zdrowe serce jedynie lekka niedomykalność. Mam jeszcze za dwa tygodnie holter, ale mam już wewnętrzny spokój. Oczywiście jak pomyślę o szarpnięciach to wracają, wiesz zakorzeniły się przed wszystkie lata i nie jest to takie proste, aby wyeliminować całkowicie w kilka tygodni. Najważniejsze, że się z nimi pogodziłem.
Natomiast pamiętam, że w nowy rok ustaliłem z żoną, że zaczynamy jakoś inaczej - wstajemy pijemy kawę i lecimy do Mcdonalds na śniadanie. Wszystko było ok, obudziłem się w dobrym humorze, wyszliśmy w miarę szybko. Pogoda piękna, chłodno bo chłodno, ale wszystko ok. Nagle idziemy, a ja mam takie dziwne uczucie takiej słabości w głowie jakbym miał zaburzoną równowagę, ale nie kręciło mi się w głowie. Po prostu jakbym trochę odpłynął. Nie potknąłem się, nie wywróciłem, szedłem, ale ogarnął mnie potężny strach. Doszliśmy z żoną do samochodu, wsiadłem powiedziałem co się wydarzyło i nagle przeszło. Tego dnia ponownie zacząłem się monitorować, ale nie wróciło.
No i tak ostatnio, pojechaliśmy z żoną do Zakopanego na dwa dni. Wieczorem uwielbiam przejść się po mieście, nie wiem dlaczego, ale mnie to cieszy. Przyjechaliśmy wieczorem, w drodze chwilę nawet pośpiewałem, pożartowaliśmy. Wyszliśmy z samochodu, żona rzuciła coś w stylu, że słyszała, że panuje grypa trzeba uważać bo powikłania są kiepskie. Przeszliśmy z 50 metrów, a ja ponownie czuję to co kiedyś. Taka słabość w nogach, jakbym miał się wywrócić, duży strach. Powiedziałem czy możemy wracać do domu, żona zapytała czy coś jest nie tak, powiedziałem, że ponownie czuję się dziwnie. Nie odpuściła i mówi, że idziemy. Przeszliśmy z 5 kilometrów, a ja cały czas skupiony na drodze, na tym czy dobrze idę, czy nie wywrócę się. W głowie myśli typu co jak się wywrócę itp. Myślę, że mogłem wtedy przejść atak paniki. Wróciliśmy do domu i ledwo położyłem się do łóżka - poczułem się bezpiecznie.
Jak można się domyślać od tamtej pory cały czas jestem skupiony na tym jak chodzę, już ponad tydzień jak tylko wstaję, albo idę z żoną na spacer to skupiam się mimowolnie na tym czy dobrze idę, czy nie mam zachwianej równowagi. Mam wrażenie, że im bardziej myślę, czy dobrze idę i patrzę pod nogi tym bardziej krzywo chodzę. Nie potrafię tego pokonać.
Mam do tego tak, że potrafię bez problemu stanąć na jednej nodze, ale jak zamknę oczy i staję na jednej nodze to już mam zachwianą równowagę.
Właśnie jakby zliczyć wszystko co pojawiało się na przestrzeni czasu to można dojść do wniosków, że cokolwiek sobie nie wmówimy, że nam jest to wierzymy i odczuwamy.
U mnie w poprzednim roku dominował strach przed chorobą serca. Odczuwałem szerpnięcia w klatce, zawsze, gdy się skupiałem nad tym to się wzmagało - dopiero kiedy emocje opadały to odpuszczało. Poszedłem końcem roku do kardiologa, zrobił mi EKG, echo serca, zbadał i powiedział, że mam zdrowe serce jedynie lekka niedomykalność. Mam jeszcze za dwa tygodnie holter, ale mam już wewnętrzny spokój. Oczywiście jak pomyślę o szarpnięciach to wracają, wiesz zakorzeniły się przed wszystkie lata i nie jest to takie proste, aby wyeliminować całkowicie w kilka tygodni. Najważniejsze, że się z nimi pogodziłem.
Natomiast pamiętam, że w nowy rok ustaliłem z żoną, że zaczynamy jakoś inaczej - wstajemy pijemy kawę i lecimy do Mcdonalds na śniadanie. Wszystko było ok, obudziłem się w dobrym humorze, wyszliśmy w miarę szybko. Pogoda piękna, chłodno bo chłodno, ale wszystko ok. Nagle idziemy, a ja mam takie dziwne uczucie takiej słabości w głowie jakbym miał zaburzoną równowagę, ale nie kręciło mi się w głowie. Po prostu jakbym trochę odpłynął. Nie potknąłem się, nie wywróciłem, szedłem, ale ogarnął mnie potężny strach. Doszliśmy z żoną do samochodu, wsiadłem powiedziałem co się wydarzyło i nagle przeszło. Tego dnia ponownie zacząłem się monitorować, ale nie wróciło.
No i tak ostatnio, pojechaliśmy z żoną do Zakopanego na dwa dni. Wieczorem uwielbiam przejść się po mieście, nie wiem dlaczego, ale mnie to cieszy. Przyjechaliśmy wieczorem, w drodze chwilę nawet pośpiewałem, pożartowaliśmy. Wyszliśmy z samochodu, żona rzuciła coś w stylu, że słyszała, że panuje grypa trzeba uważać bo powikłania są kiepskie. Przeszliśmy z 50 metrów, a ja ponownie czuję to co kiedyś. Taka słabość w nogach, jakbym miał się wywrócić, duży strach. Powiedziałem czy możemy wracać do domu, żona zapytała czy coś jest nie tak, powiedziałem, że ponownie czuję się dziwnie. Nie odpuściła i mówi, że idziemy. Przeszliśmy z 5 kilometrów, a ja cały czas skupiony na drodze, na tym czy dobrze idę, czy nie wywrócę się. W głowie myśli typu co jak się wywrócę itp. Myślę, że mogłem wtedy przejść atak paniki. Wróciliśmy do domu i ledwo położyłem się do łóżka - poczułem się bezpiecznie.
Jak można się domyślać od tamtej pory cały czas jestem skupiony na tym jak chodzę, już ponad tydzień jak tylko wstaję, albo idę z żoną na spacer to skupiam się mimowolnie na tym czy dobrze idę, czy nie mam zachwianej równowagi. Mam wrażenie, że im bardziej myślę, czy dobrze idę i patrzę pod nogi tym bardziej krzywo chodzę. Nie potrafię tego pokonać.
Mam do tego tak, że potrafię bez problemu stanąć na jednej nodze, ale jak zamknę oczy i staję na jednej nodze to już mam zachwianą równowagę.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 104
- Rejestracja: 27 października 2024, o 10:21
To sprzedam wam taką swoją ciekawą historie jak trwałem mocno w zaburzeniu, kiedyś przeczytałem o zespole kanału łokciowego i cóż za 4 dni te objawy się u mnie pojawiły, czyli drętwienie małego palca oraz serdecznego i ból łokcia, wpierw lewa ręką parę dni, potem prawa parę dni xD na szczęście olałem to i przeszło i nigdy nie wróciło. Ot co psychika potrafi zrobić
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: 4 lutego 2025, o 18:46
Ja od trzech tygodni nie mogę się wyleczyć z infekcji. Rano mam mokry kaszel, czuję że coś mi spływa po tylnej ścianie gardła. Zanim zachorowałam na tę infekcję pojawiły się u mnie napady duszności wydechowej, które mam do dziś. Różnie się one objawiają, ale nie kaszlę przy nich tylko biegam w panice po mieszkaniu i się nakręcam. Wczoraj przeczytałam, że to mogą być objawy astmy i ta myśl nie daje mi spokoju po prostu. Codziennie rano czuję się po prostu fatalnie. Od razu po otwarciu oczu mam czarne myśli, zastanawiam się czy dziś też mnie będzie dusić czy nie. Jestem w totalnej rozsypce. 
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 11 czerwca 2019, o 10:44
Hej! Czytam temat i większość z Was zmagając się z hipochondrią udaje się od lekarza do lekarza a u mnie jest niestety odwrotnie… Chciałabym iść zrobić najprostszą morfologię, bo ostatnio czuję się słabo (w głowie mam tylko jeden scenariusz- UMIERAM), ale odczuwam niesamowity lęk. Nie przed pobraniem krwi a przed wynikami badań. To jest tak okropne, bo w głowie mam tylko ten temat. Nie badałaś krwi od jakiś trzech lat- na pewno coś się zadziało w tym czasie (białaczka, ogólnie nowotwory). Nie umiem sobie tego racjonalizować, samo myślenie o tym wprowadza mnie w stan ogromnego lęku. Biorę leki (Asertin 100 i Trittico na spanie od dwóch lat), psychiatra zwiększył dawkę Asertinu do 150 a ja oczywiście co? Boję się, że wystąpią objawy niepożądane. Jeśli chodzi o terapię to czekam w kolejce na NFZ cały czas… Czy ktoś z Was też tak miał, że mimo hipochondrii strach przed wynikami badań był silniejszy?
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Hej, ja tak mam. Strach przed USG, strach przed wynikami pobrania krwi, strach przed mierzeniem ciśnienia. Po prostu boję się że gdzieś mi coś wyjdzie. A przecież to dobrze, jakby coś wyszło prawda? ... Eh
P.s tak jak u Ciebie, lekarz kazał w styczniu zwiększyć dawkę SSRI, a ja boję się skutków ubocznych i jest koniec lutego a ja dalej się męczę z nerwicą a dawki nie zwiększyłem...
P.s tak jak u Ciebie, lekarz kazał w styczniu zwiększyć dawkę SSRI, a ja boję się skutków ubocznych i jest koniec lutego a ja dalej się męczę z nerwicą a dawki nie zwiększyłem...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 126
- Rejestracja: 6 kwietnia 2024, o 15:25
ja uwielbiam usg, w 7 miesiecy zrobilem je jakies 12 razy xDbareten pisze: ↑26 lutego 2025, o 09:11Hej, ja tak mam. Strach przed USG, strach przed wynikami pobrania krwi, strach przed mierzeniem ciśnienia. Po prostu boję się że gdzieś mi coś wyjdzie. A przecież to dobrze, jakby coś wyszło prawda? ... Eh
P.s tak jak u Ciebie, lekarz kazał w styczniu zwiększyć dawkę SSRI, a ja boję się skutków ubocznych i jest koniec lutego a ja dalej się męczę z nerwicą a dawki nie zwiększyłem...