Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

17 sierpnia 2016, o 20:57

martusia1979 pisze:ale z tego co pamietam jeszcze nie dawno pytalas na forum co to znaczy te ,,ryzykowanie,, wiec ci odpowiedzialam, ze dla nas na forum tym wlasnie to jest takim postepowaniem ty to nazywasz,,eksponowaniem,, pewnie z terapii albo z ksiazek dla nas jest to wlasnie takie postepowanie. To ,,ryzykowanie,, nalezy polonczyc pewnie z innymi czynnikami wedlug swojego indywidualnego problemu bo jak widzisz nawet obrytej na blache osobie jest ciezko z tego wyjsc ,gdyz sama teoria nie czyni mistrza :no
Martusia1979 :friend: ;)
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

17 sierpnia 2016, o 21:32

martusia1979 pisze:,,tylko, ze ja ryzykuje juz od poltora roku, nazwe ryzykowanie znalam jako "eksponowanie sie,,

ale z tego co pamietam jeszcze nie dawno pytalas na forum co to znaczy te ,,ryzykowanie,, wiec ci odpowiedzialam, ze dla nas na forum tym wlasnie to jest takim postepowaniem ty to nazywasz,,eksponowaniem,, pewnie z terapii albo z ksiazek dla nas jest to wlasnie takie postepowanie. To ,,ryzykowanie,, nalezy polonczyc pewnie z innymi czynnikami wedlug swojego indywidualnego problemu bo jak widzisz nawet obrytej na blache osobie jest ciezko z tego wyjsc ,gdyz sama teoria nie czyni mistrza :no
pytalam na forum, bo jak zauwazylas nie mieszkam w Polsce i odkrywam niektore pojecia i slowa, zatem ryzykowanie nie znane mi bylo do tego czasu POD TA NAZWA!
Jestem obryta na blache, nie dlatego, ze czytam ksiazki i w ogole, tylko dlatego, ze codziennie czytalam wiadomosci, ktore sobie zapisywalam podczas tetapii. Ksiazek nie czytalam zadnych, poza dwoma, zwiazanymi z dziecinstwem !!!
Obrycie, jak piszesz, nie oznacza braku praktyki, gdyz ryzykluje codziennie, co chwile, generalnie ciagle i ciagle!!!! Uprawiam godzine sportu dziennie, co przynosi mi ulge nie do opisania !!!!
Gdybym nie ryzykowala i na dupie siedziala albo lezala, nie byloby mnie na tym forum, a jesli bylabym, zadawalabym pytania typu "czy dusznosci to normalne przy nerwicy?". Myslisz, ze moglabym pisac, to, co pisze, starajac sie pomoc innym, gdybym byla tylko obryta? :no Mialabym tyle sily, by odpisac na wiadomosc, podczas gdy nerwica atakuje mnie z kazdej strony? Zastanow sie. mam wrazenie, ze myslisz, ze mam wiedze, ale gowno robie! A mysle, z emoje dzialanie wynika z tego, co pisze !!!!

Mysle, ze ryzykowania nalezy sie NAJPIERW nauczyc, wyuczyc je w sobie, dac sobie czas, aby to weszlo do krwi, a dopiero pozniej poprzez poznanie swoich objawow, symptomow, mozna znalezc indywidualne sposoby walki z zaburzeniem! Moim indywidualnym sposobem jest sport! Kazdy ma inny ! Gdybym nie doswiadzcyla tego piekla, i gdyby nie udalo mi sie z tego piekla wyjsc na pewien okres, nie sluzylabym radami! Poprawne i odpowiednie rady moze dawac ten, kto na wlasnej skorze przezyl ten horror. Oczywiscie, zgadzam sie, ze dzieki forum nauczylam sie akceptowac swoje stany, czego wczesniej nie umialam, nauczylam sie nie uzalac nad soba, nie mowic "to nigdy nie minie" i nauczylam sie prowadzic dialogi pozytywne wewnetrzne oraz afirmacji !
Mysle, ze wiedza rowniez jest potrzebna! Wiedza + praktyka = odburzenie !
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

18 sierpnia 2016, o 21:05

Chwale sie ;) a co ;) ostatnio jest ze mną inaczej niż prze cale życie. Jestem raczej na zewnątrz niż wewnątrz. Dzis bylam u lekarza i zauwazylam, ze nie czułam juz tego skrępowania co zawsze, strachu przed osoba z autorytetem. Po prostu bylam sobą. Uczę się wylapywac własne emocje każdego dnia i starać sie je zrozumieć. Gdy to wylapie to staram się je poczuc w sobie. Przez takie podejscie kompletnie przeniosłam uwagę z innych na siebie(!). Zmienila mi sie optyka. No i zniknelo porównywanie się z innymi. Kurde, chyba się rozwijam ;)

Jednocześnie przestalam odczuwać taka potrzebę bycia rozumiana przez innych, bo staram się dać sobie to sama, czyllli rozumieć siebie. Widzę innych teraz jakos tak realniej. Mogę być bliżej ludzi, bo nie szukam z wywinietym językiem akceptacji.

Kurde, to się sklada w jedna całość. No i przestalam popadać w jakiejś skrajności tylko widzę bardziej środek. Zrozumiałam wreszcie to, ze prawda jest iz nie ważne jacy sa inni ludzie tylko jak my ich odbieramy i dlaczego tak odbieramy. Eureka ;)

Oduczam sie tez wróżyć z fusów. Tzn. Nie przewiduje, zwłaszcza na podstawie emocji. Ale to juz w dużym stopniu również praca z zaburzeniem.

Praca nad sobą trwa, ciężki chleb, ale warto ;)

Dodam do tego, ze przestalam zakrywać twarz tapetą, bo idealna być nie chce, za to chce być sobą.
kucyki46
Gość

18 sierpnia 2016, o 21:17

No to już nie będziesz wrzucać zdjęć na instagram :))

Chciałem Wam powiedzieć ludzie abyście sobie wyszli obejrzeć księżyc bo jest taki wielki dziś!
aż mi się przypomniała ta scena z Bruce Wszechmogącego;)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

21 sierpnia 2016, o 21:53

Olalala pisze:Chwale sie ;) a co ;) ostatnio jest ze mną inaczej niż prze cale życie. Jestem raczej na zewnątrz niż wewnątrz. Dzis bylam u lekarza i zauwazylam, ze nie czułam juz tego skrępowania co zawsze, strachu przed osoba z autorytetem. Po prostu bylam sobą. Uczę się wylapywac własne emocje każdego dnia i starać sie je zrozumieć. Gdy to wylapie to staram się je poczuc w sobie. Przez takie podejscie kompletnie przeniosłam uwagę z innych na siebie(!). Zmienila mi sie optyka. No i zniknelo porównywanie się z innymi. Kurde, chyba się rozwijam ;)

Jednocześnie przestalam odczuwać taka potrzebę bycia rozumiana przez innych, bo staram się dać sobie to sama, czyllli rozumieć siebie. Widzę innych teraz jakos tak realniej. Mogę być bliżej ludzi, bo nie szukam z wywinietym językiem akceptacji.

Kurde, to się sklada w jedna całość. No i przestalam popadać w jakiejś skrajności tylko widzę bardziej środek. Zrozumiałam wreszcie to, ze prawda jest iz nie ważne jacy sa inni ludzie tylko jak my ich odbieramy i dlaczego tak odbieramy. Eureka ;)

Oduczam sie tez wróżyć z fusów. Tzn. Nie przewiduje, zwłaszcza na podstawie emocji. Ale to juz w dużym stopniu również praca z zaburzeniem.

Praca nad sobą trwa, ciężki chleb, ale warto ;)

Dodam do tego, ze przestalam zakrywać twarz tapetą, bo idealna być nie chce, za to chce być sobą.

brawo brawo ^^

-- 21 sierpnia 2016, o 21:53 --
dzisiaj niedziela. Zdjelam krzyz ze sciany, gdyz malowalam sufit. "a gdybym zabila Jezusa", "a moze to ja go zabilam". Glupie, ale jest, niech sobie bedzie, powiedzialam sobie, oprzejdzie, niech sobie ta mysl bedzie etam, co mi tam, maluje dalej. Jest mniej intensywna, nie wchodze w nia i nie analizuje, choc mam mega ochote, jak wiadomo.
Co za mysl, no niech piorun ja kopnie, idiotyczna jak wszystkie inne !
Przyjelam krytyke wczoraj, podczas gdy normalnie sie obrazalam. Yes, powoli przyjmuje krytyke mowiac sobie, ze jestem wartosciowa, a jesli popelnilam blad, to go naprawie, pooprzez zmiane nastawienia. I udaje sie, poki co.
Bylo mi tak nieco depresyjnie, ale wsiadlam po poludniu na rower i pojechalam po zakupy (fajki) :grr: i inne, zatrzymalam sie w sklepie taki ze wszystkim i niczym i wybralam pare tanich badziewek. I co, przyjechalam do domu i wszystko oki, no gdyby nie ten Jezus. ;puk
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Mati
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 20 sierpnia 2016, o 21:31

21 sierpnia 2016, o 21:58

Dla mnie osobistym zwycięstwem jest dzień z małą ilością natrętnych myśli i bycie w stanie ,,tu i teraz" najdłużej jak tylko się da, nie pozwalając błądzić myślom. Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień uważam za udany- pomimo nie najlepszej pogody, rutyny w codzienności i braku pomysłu na siebie.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

21 sierpnia 2016, o 21:59

Nie Halinko ty nie zabiłaś Jezusa zrobił to ktoś inny, to pewne.Najwyzej sprawiłas ku przykrość malując sufit w niedzielę czyli Dzień Pański.
Awatar użytkownika
elala73
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 439
Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44

21 sierpnia 2016, o 22:00

Olalala pisze:Chwale sie ;) a co ;) ostatnio jest ze mną inaczej niż prze cale życie. Jestem raczej na zewnątrz niż wewnątrz. Dzis bylam u lekarza i zauwazylam, ze nie czułam juz tego skrępowania co zawsze, strachu przed osoba z autorytetem. Po prostu bylam sobą. Uczę się wylapywac własne emocje każdego dnia i starać sie je zrozumieć. Gdy to wylapie to staram się je poczuc w sobie. Przez takie podejscie kompletnie przeniosłam uwagę z innych na siebie(!). Zmienila mi sie optyka. No i zniknelo porównywanie się z innymi. Kurde, chyba się rozwijam ;)

Jednocześnie przestalam odczuwać taka potrzebę bycia rozumiana przez innych, bo staram się dać sobie to sama, czyllli rozumieć siebie. Widzę innych teraz jakos tak realniej. Mogę być bliżej ludzi, bo nie szukam z wywinietym językiem akceptacji.

Kurde, to się sklada w jedna całość. No i przestalam popadać w jakiejś skrajności tylko widzę bardziej środek. Zrozumiałam wreszcie to, ze prawda jest iz nie ważne jacy sa inni ludzie tylko jak my ich odbieramy i dlaczego tak odbieramy. Eureka ;)

Oduczam sie tez wróżyć z fusów. Tzn. Nie przewiduje, zwłaszcza na podstawie emocji. Ale to juz w dużym stopniu również praca z zaburzeniem.

Praca nad sobą trwa, ciężki chleb, ale warto ;)

Dodam do tego, ze przestalam zakrywać twarz tapetą, bo idealna być nie chce, za to chce być sobą.
to chyba właśnie to bycie bliżej samego siebie . Też pracuję nad tym.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

21 sierpnia 2016, o 22:04

era49 pisze:Nie Halinko ty nie zabiłaś Jezusa zrobił to ktoś inny, to pewne.Najwyzej sprawiłas ku przykrość malując sufit w niedzielę czyli Dzień Pański.
wiem, wiem i wiem, i to jest to, ze sie wie, ale jednak meczy

-- 21 sierpnia 2016, o 22:02 --
Mati pisze:Dla mnie osobistym zwycięstwem jest dzień z małą ilością natrętnych myśli i bycie w stanie ,,tu i teraz" najdłużej jak tylko się da, nie pozwalając błądzić myślom. Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień uważam za udany- pomimo nie najlepszej pogody, rutyny w codzienności i braku pomysłu na siebie.
super ;ok , wiesz, jak bedziesz chcial podziele sie z toba taka dobra technika bycia tu i teraz

-- 21 sierpnia 2016, o 22:04 --
Halina pisze:
era49 pisze:Najwyzej sprawiłas ku przykrość malując sufit w niedzielę czyli Dzień Pański.
no i za to mnie ukaral :)=


:((
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Mati
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 20 sierpnia 2016, o 21:31

21 sierpnia 2016, o 22:04

Halinko, jestem ciekaw, co masz mi do przekazania ;) Z zainteresowaniem posłucham. Może masz na myśli programowanie umysłu metodą Silvy, czy techniki buddyjskie? ;)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

21 sierpnia 2016, o 22:05

Mati pisze:Halinko, jestem ciekaw, co masz mi do przekazania ;) Z zainteresowaniem posłucham. Może masz na myśli programowanie umysłu metodą Silvy, czy techniki buddyjskie? ;)
nie, nie :)
to:
niebieska-technika-tu-i-teraz-czyli-jak ... t9132.html
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Begonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 lipca 2016, o 21:01

28 sierpnia 2016, o 22:39

Fju fju, u mnie same postępy :D
Problemy z oddechem zniknęły, wychodzę z domu, nie boję się ryzykować, coraz mniej myślę o nerwicy (co nie znaczy, ze w ogóle :) ), uśmiecham się i zrozumiałam w końcu (tzn zawsze rozumiałam, ale w końcu to do mnie dociera), że "Lepiej umrzeć, stojąc dumnie wyprostowanym niż żyć na kolanach. Objawienia ;) dostałam czytając kolejny artykuł Victora (pewnie kolejny raz), gdzie napisał coś na zasadzie, ze gdyby ktoś dał mu wybór, że może żyć, albo 5 lat z lękiem, albo 2 msc bez niego, to wybrałby te 2 miesiące. Tak się chwilę zastanowiłam, przypomniałam sobie o moim życiu z ostatnich lat, a szczególnie miesięcy i to, jak ja cierpię i moja rodzina, a wyobraziłam sobie, że bawię się z dzieckiem bez strachu, żyję jak kiedyś (choć zawsze miałam stany nerwicowe i depresyjne, to był okres, gdzie byłam wolnym człowiekiem), to z taką pewnością powiedziałam, ja też wybieram te 2 miesiące :luz: :luz: :luz: i chyba już te myśli o śmierci tak mnie nie przerażają, przychodzą, po chwili myślę, trudno, tym bardziej chcę się cieszyć dzisiejszym dniem.
Zobaczymy jak długo ten stan zostanie, ale wierzę, że na zawsze :) Bo to jak objawieni nagłe, ta myśl krążyła koło mej głowy, ale nie wiedziała jak się dostać do środka, w końcu jej się udało. Oczywiście jakieś stresy we mnie zostają, stresuję się pytać ludzi o rzeczy "niewygodne" zwracać im uwagę itd. Ale jest lepiej :) Nie omijam znajomych na ulicy (albo nie udaję, że ich nie widzę :D tak robiłam), tylko nawet macham z daleka :) Wracam do świata żywych 'xxdd 'xxdd 'xxdd

-- 28 sierpnia 2016, o 22:39 --
Kolejny kroczek.
Byłam na dużej imprezie plenerowej i poczułam jakiś stres, ręce trochę dygotały, jednak powiedziałam nerwicy, że się jej nie dam i zostanę i mimo stresu będę się bawić. Więc takie szczęście w nieszczęściu, ale że nie załamuję się tym incydentem, tylko śmiało idę dalej, nie poddałam się nerwicy, to uważam to za moje "małe, wielkie, zwycięstwo"!
- Nic ci nie jest! [...] Dwa miesiące temu myślałeś, że masz czerniaka złośliwego!
- Nagle pojawiła mi się czarna plama na plecach!
- Ona była na twojej koszuli!
- Nie wiedziałem! Ludzie pokazywali na moje plecy.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

29 sierpnia 2016, o 10:48

Begonia pisze:Fju fju, u mnie same postępy :D
Problemy z oddechem zniknęły, wychodzę z domu, nie boję się ryzykować, coraz mniej myślę o nerwicy (co nie znaczy, ze w ogóle :) ), uśmiecham się i zrozumiałam w końcu (tzn zawsze rozumiałam, ale w końcu to do mnie dociera), że "Lepiej umrzeć, stojąc dumnie wyprostowanym niż żyć na kolanach. Objawienia ;) dostałam czytając kolejny artykuł Victora (pewnie kolejny raz), gdzie napisał coś na zasadzie, ze gdyby ktoś dał mu wybór, że może żyć, albo 5 lat z lękiem, albo 2 msc bez niego, to wybrałby te 2 miesiące. Tak się chwilę zastanowiłam, przypomniałam sobie o moim życiu z ostatnich lat, a szczególnie miesięcy i to, jak ja cierpię i moja rodzina, a wyobraziłam sobie, że bawię się z dzieckiem bez strachu, żyję jak kiedyś (choć zawsze miałam stany nerwicowe i depresyjne, to był okres, gdzie byłam wolnym człowiekiem), to z taką pewnością powiedziałam, ja też wybieram te 2 miesiące :luz: :luz: :luz: i chyba już te myśli o śmierci tak mnie nie przerażają, przychodzą, po chwili myślę, trudno, tym bardziej chcę się cieszyć dzisiejszym dniem.
Zobaczymy jak długo ten stan zostanie, ale wierzę, że na zawsze :) Bo to jak objawieni nagłe, ta myśl krążyła koło mej głowy, ale nie wiedziała jak się dostać do środka, w końcu jej się udało. Oczywiście jakieś stresy we mnie zostają, stresuję się pytać ludzi o rzeczy "niewygodne" zwracać im uwagę itd. Ale jest lepiej :) Nie omijam znajomych na ulicy (albo nie udaję, że ich nie widzę :D tak robiłam), tylko nawet macham z daleka :) Wracam do świata żywych 'xxdd 'xxdd 'xxdd

-- 28 sierpnia 2016, o 22:39 --
Kolejny kroczek.
Byłam na dużej imprezie plenerowej i poczułam jakiś stres, ręce trochę dygotały, jednak powiedziałam nerwicy, że się jej nie dam i zostanę i mimo stresu będę się bawić. Więc takie szczęście w nieszczęściu, ale że nie załamuję się tym incydentem, tylko śmiało idę dalej, nie poddałam się nerwicy, to uważam to za moje "małe, wielkie, zwycięstwo"!
Begonia jestes swietna i jestem dumna z ciebie
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Krystian S
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 163
Rejestracja: 18 maja 2016, o 19:13

1 września 2016, o 13:45

Begonia pisze:Fju fju, u mnie same postępy :D
Problemy z oddechem zniknęły, wychodzę z domu, nie boję się ryzykować, coraz mniej myślę o nerwicy (co nie znaczy, ze w ogóle :) ), uśmiecham się i zrozumiałam w końcu (tzn zawsze rozumiałam, ale w końcu to do mnie dociera), że "Lepiej umrzeć, stojąc dumnie wyprostowanym niż żyć na kolanach. Objawienia ;) dostałam czytając kolejny artykuł Victora (pewnie kolejny raz), gdzie napisał coś na zasadzie, ze gdyby ktoś dał mu wybór, że może żyć, albo 5 lat z lękiem, albo 2 msc bez niego, to wybrałby te 2 miesiące. Tak się chwilę zastanowiłam, przypomniałam sobie o moim życiu z ostatnich lat, a szczególnie miesięcy i to, jak ja cierpię i moja rodzina, a wyobraziłam sobie, że bawię się z dzieckiem bez strachu, żyję jak kiedyś (choć zawsze miałam stany nerwicowe i depresyjne, to był okres, gdzie byłam wolnym człowiekiem), to z taką pewnością powiedziałam, ja też wybieram te 2 miesiące :luz: :luz: :luz: i chyba już te myśli o śmierci tak mnie nie przerażają, przychodzą, po chwili myślę, trudno, tym bardziej chcę się cieszyć dzisiejszym dniem.
Zobaczymy jak długo ten stan zostanie, ale wierzę, że na zawsze :) Bo to jak objawieni nagłe, ta myśl krążyła koło mej głowy, ale nie wiedziała jak się dostać do środka, w końcu jej się udało. Oczywiście jakieś stresy we mnie zostają, stresuję się pytać ludzi o rzeczy "niewygodne" zwracać im uwagę itd. Ale jest lepiej :) Nie omijam znajomych na ulicy (albo nie udaję, że ich nie widzę :D tak robiłam), tylko nawet macham z daleka :) Wracam do świata żywych 'xxdd 'xxdd 'xxdd

-- 28 sierpnia 2016, o 22:39 --
Kolejny kroczek.
Byłam na dużej imprezie plenerowej i poczułam jakiś stres, ręce trochę dygotały, jednak powiedziałam nerwicy, że się jej nie dam i zostanę i mimo stresu będę się bawić. Więc takie szczęście w nieszczęściu, ale że nie załamuję się tym incydentem, tylko śmiało idę dalej, nie poddałam się nerwicy, to uważam to za moje "małe, wielkie, zwycięstwo"!

Super :-) oby tak dalej :)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

1 września 2016, o 14:06

Hello,
Uff jestem dumna. Zaczelam pracę i na dzień dobry dostałam zjeb........I co? Wow! "ok, rozumiem popełniłam błąd, zanotowałam i się nie powtórzy". I dalej "ej, nie jaraj siebie. To nic. Zapomniałaś a to się zdarza. " oraz "twój szef to nie twój ojciec. Jemu mną prawo nie podobać się twoja praca"...
Rezultat: Nie analizuję sytuacji. Pomyliłam się ale nie winie siebie za to. Ta zmiana nastąpiła w momencie, kiedy poczułam złość, podczas, gdy szef mi zwracał uwagę dostając piany "on dostaje piany, jego sprawa, ma prawo być niezadowolony, ja nie postąpiłam słusznie, ale postaram się to zmienić". A tu był moment "we Halinka, eee, stop, nie złość się ani na siebie, ani na szefa...eeee uuuj,". Dosłownie trwa zmiana trwała sekundę....
Jejku jaka radość. Masakra. Jak dziecko, które zrobiło pierwszy krok.
Dodam ze w takiej pracy blokowały mnie natręctwa, typu "jesteś do niczego, nie kochasz siebie, zabij się". Teraz idę do przodu. Zakochuje się w sobie, jak Ola mówi..... Jakie to fajne!!!!!
Ale, czy ktoś mi powie czy ta praca zostanie na miejscu jak opuszczę antydepresanty, czy na nowo będę musiała zaczynać???????? Ktoś, coś????????l
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
ODPOWIEDZ