Brawo Halina! O to chodzi! Wyłapałaś emocje, które Ci przy tym towarzyszyły I nie weszłaś je. Dałaś prawo je odczuć, ale nie popłynęłaś za nimi. Super!Halina pisze:Hello,
Uff jestem dumna. Zaczelam pracę i na dzień dobry dostałam zjeb........I co? Wow! "ok, rozumiem popełniłam błąd, zanotowałam i się nie powtórzy". I dalej "ej, nie jaraj siebie. To nic. Zapomniałaś a to się zdarza. " oraz "twój szef to nie twój ojciec. Jemu mną prawo nie podobać się twoja praca"...
Rezultat: Nie analizuję sytuacji. Pomyliłam się ale nie winie siebie za to. Ta zmiana nastąpiła w momencie, kiedy poczułam złość, podczas, gdy szef mi zwracał uwagę dostając piany "on dostaje piany, jego sprawa, ma prawo być niezadowolony, ja nie postąpiłam słusznie, ale postaram się to zmienić". A tu był moment "we Halinka, eee, stop, nie złość się ani na siebie, ani na szefa...eeee uuuj,". Dosłownie trwa zmiana trwała sekundę....
Jejku jaka radość. Masakra. Jak dziecko, które zrobiło pierwszy krok.
Dodam ze w takiej pracy blokowały mnie natręctwa, typu "jesteś do niczego, nie kochasz siebie, zabij się". Teraz idę do przodu. Zakochuje się w sobie, jak Ola mówi..... Jakie to fajne!!!!!
Ale, czy ktoś mi powie czy ta praca zostanie na miejscu jak opuszczę antydepresanty, czy na nowo będę musiała zaczynać???????? Ktoś, coś????????l

Halina, ja uważam, że tutaj antydepresanty nie mają jakiegoś znaczenia jeśli chodzi o taka pracę jaką wykonujesz. Może być według mnie jedynie taki wpływ, że jak je odstawisz to może być ta reakcja odstawienna I może Cię chwilowo wybić z rytmu. Wiadomo, że leki nie odburzają I w końcu trzeba zmierzyć się z lękiem sam na sam. Więc wtedy zostanie samo oswajanie lęku. Natomiast inne mechanizmy, o ile będą wcześniej długotrwale powtarzane, zostaną.
Wiadomo też, że generalnie tego nikt nie przewidzi, I tego nie możesz się bać. Bo dla mnie to znowu uciekanie od lęku

Wszystko w dużej mierze zależy od Ciebie I Twojego podejścia do tego wszystkiego.
Jak ktoś inaczej to widzi to niech napisze, może będzie miał inne spojrzenie
