Poszedlem do goscia z jakimis krostkami na gardle, nawet nie panikowalem z tego powodu tak jak w przypadku innych objawow, nie przypisywalem tego nerwicy pomyslalem - infekcja. Mialem jeszcze czerwone kropki ze 2-3 na podniebieniu takie od krwi jakby ale chyba znikają. Pooglądał mnie i mówi, ze mam chory żołądek !!! CO ???? Ja mialem problemy z zoladkiem od poczatku nerwicy, bylem kilka razy u gastrologa ktory na oko mi mowil ze to nerwica a byl to gosciu doswiadczony bardzo. W koncu i tak zrobilem sobie badania gastroskopia i kolonoskopia jakies 4-5 miesiecy temu. Nic nie wykazano, mam badania, mam zdjecia. A ten laryngolog (swoja droga dobry lekarz, wysoko oceniony na internecie, polecany gosciu) mowi zebym zbadał żołądek . No i mnie załamał - bo gastroskopii to mi sie niezbyt chce robić... Nie wiem czy wierzę w jego pomyłkę, czy w pomyłkę tamtych ludzi, którzy też konowałami nie byli... Z drugiej strony on mi do żołądka nie zaglądał a tamci tak ! Na dodatek odesłał mnie do gościa który na internecie jest TRAGICZNIE oceniony. Nie wiem czy to nie jakaś zmowa w stylu "nie mam pacejentów podeslij Zenek kilku". Czytałem opinie o tym laryngologu i niby jedną babe nastraszył niepotrzebnie z tarczycą, a innym coś wykrył z poza jego dziedziny...
Tak czy siak Laryngolog mowi ze mam cos z zoladkiem, a robilem gastro+kolonoskopie 4 mies temu.... DÓŁ, DEPRESJA ZNÓW , a już czułem się lepiej i nawet tu nie zaglądałem
