Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

15 sierpnia 2015, o 11:13

betii pisze:Monika 98 mam to samo. Myślę ,że jestem przygotowana na każdy objaw i że mnie to nie ruszy, a tu znowu czasem nie działa. Ja dawniej miałam bardzo często strach,że zemdleję i co śmieszne to naprawdę czułam jakby to było tuż tuż. Nigdy jednak nie zemdlałam. Teraz myślałam że mam to już za sobą ale czasem wystarczy uczucie że robi mi się słabo i pach. Śmieszne jest to że po takim mini ataku mdlenia biorę się i jakby to nie robi na mnie wrażenia i szybko się zbieram ale zauważyłam że mój mózg jednak coś zapamiętuje bo na następny dzień jeszcze pamiętam tą sytuację i czuję się gorzej. Robię dalej swoje i czasem po dniu, 2 3 wraca do normy ale jednak małe zachwianie jest. Bo to głupia myśl ..." a może tym razem na prawde mi słabo"
Mimo to przełamuje się i ide dalej. Wczoraj zrobiło mi sie na moment słabo i dziś trochę gorzej ale pracuję i mówię sobie. "Cholera normalnie chce już zemdleć" ...a tu nic na razie ale od rana mnie łapie i miałam kilka momentów "słabości". Mam dowód jak działa nerwica i tyle. Z tego co czytam Twoje posty to dobrze sobie radzisz. Nawet mnie one motywują. Ja dawniej miałam bardzo często objaw kręcenia się w głowie. Szłam i wszystko mi wirowało. Przepuść to przez siebie, pare dni i minie jak każdy inny objaw. :)

-- 14 sierpnia 2015, o 12:53 --
A upały nie tylko nerwicowca potrafią męczyć. Ja akurat dobrze je znoszę tzn. normalnie bo też ich mam dość :D

-- 14 sierpnia 2015, o 13:00 --
I wiecie co zauważyłam i co mnie bawi. To że analizując swoje wpisy np. 2 mies. temu najbardziej bałam się tego że zemdleję, miesiąc temu np. depresji a 3 mies. temu natrętów samobójczych. Jak mam dany objaw, myśl ..to inne się nie liczą . One wszystkie się zmieniają jeden w drugi. Dlaczego np. teraz na topie mdlenie a co z natrętami np. o depresji. Przeszły???? Po prostu zamieniły się w coś innego .To według mnie dowód na istnienie nerwicy, która próbuje się zawsze czegoś uczepić. Dlatego tak ważny jest tu "worek odburzeniowy". Nie ważne co ale trzeba tam wrzucać wszystko po kolei....Pewnie macie tak samo.

-- 14 sierpnia 2015, o 13:11 --
Co do alkoholu to też tak miałam, że nie piłam nawet ani 1 piwka bo od razu się bałam że na drugi dzien będzie jazda i ....była nawet po jednym bo sama to wywoływałam. Jak tu piszą na forum "robisz to samo, dostajesz to samo". Teraz jak mam ochote to pije piwko żeby sobie udowodnic że 1 piwko nikomu nie zaszkodzi. Nie będę się jednak wymądrzać bo sama jestem jeszcze dość mocno zaburzona i często gęsto sama wpadam w pułapki mojej "kochanej" nerwicy.


potwierdzam też tak mam niestety!
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

16 sierpnia 2015, o 15:48

Kurczę chyba nadal mam problem z akceptowanie i przyzwakaniem na objawy bo jak pojawią się lek to cała tkwie w nim i chcę to odepchnąć.Chcę poczuć się szybko dobrze.Mam wtedy Meksyk w głowie i cały czas się na tym skupiam.Jak dopuścić to do siebie i zaakceptować.Logicznie już wiem i nie watpiecze coś mi sie stanie ale to uczucie i lek jest tak silne....Chcę to do siebie dopuscic i sie nie szarpać a nie umiem..Jak to zrobić....no jak?
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

16 sierpnia 2015, o 16:53

Ja mam taki problem. Mieszkam obecnie w Holandii. W Polsce jest mój chłopak. Zastanawiam sie ciągle czy ja go w ogole kocham? Wszystko zaczęło mnie w nim drażnić. Wiem że to może byc od nerwicy ale drugiej strony nie można wszystkiego tłumaczyc lękami? Czlowiek ktory naprawde kocha chyba nie zadaje sobie pytan czy tak naprawde kocha ta druga osobe.
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

16 sierpnia 2015, o 20:13

kasiaaaka jesteś już troche na tym forum, a takich tematów jest mnóstwo. Poczytaj sobie i wszystko będziesz wiedziała.
kocham-czy-nie-t6420.html
zanik-uczuc-strata-emocji-czy-ja-ja-jeg ... t6421.html
czy-ja-ja-kocham-strata-emocji-t4998.html
Awatar użytkownika
Gocha079
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52

17 sierpnia 2015, o 08:57

betii pisze:Kurczę chyba nadal mam problem z akceptowanie i przyzwakaniem na objawy bo jak pojawią się lek to cała tkwie w nim i chcę to odepchnąć.Chcę poczuć się szybko dobrze.Mam wtedy Meksyk w głowie i cały czas się na tym skupiam.Jak dopuścić to do siebie i zaakceptować.Logicznie już wiem i nie watpiecze coś mi sie stanie ale to uczucie i lek jest tak silne....Chcę to do siebie dopuscic i sie nie szarpać a nie umiem..Jak to zrobić....no jak?
Jak najprościej, bez kombinacji: podejmujesz decyzję, że od teraz akceptujesz i już! Tu nie ma filozofii. Przypominaj sobie w takich chwilach, że setki, jeśli nie tysiące osób przeszły tą samą drogę, tą s a m ą!!!! Też było trudno, też początkowo było ciężko, ale w końcu odważyły się. Gra jest warta wszystkiego, bo po przełamaniu się (akceptacji, w słabym momencie) umysł się w końcu uspokaja (choć wymaga to chwili czasu), podświadomość na to reaguje (też czas, ale co z tego?), i w konsekwencji dostajesz bonus - życie bez zaburzenia :-).
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
Awatar użytkownika
PANGIRYK
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 135
Rejestracja: 10 czerwca 2015, o 13:15

17 sierpnia 2015, o 09:07

;witajka
Upalny weekend za mną- jakoś ledwo ale jakoś zniosłem te temperatury…. (powyżej 32 stopni za oknem nie nadaję się do życia) 

W Sobotę rano obudziłem się na lekkim bólu głowy- wieczorne wino dało we znaki i nagle mnie oslniło, skąd mam te wszystkie objawy a raczej dlaczego się one utrzymują. Bezpośrednio nerwicę lękową wywołało u mnie: strata p[przytomności w autobusie w lutym (polecam na śniadanie pól litra tigera i dwie fajki jedna po drugiej) oraz różyczka z powikłaniami (w kwietniu). Nie pomógł mi złoty pakiet ubezpieczenia medycznego, dzięki któremu zamiast odpocząć latałem jak szalony po lekarzach :/
A co utrzymuje ten stan- wydaje mi się, że już wiem. Rok psychoterapii skupiającej się nad dzieciństwem pomogło, ale jak mówią kochani administratorzy tego forum- bardzo często to nie konflikty są przyczyną, a problemy zdrowotne, wypadki, etc. Zrezygnowałem z terapii bo: a. nie mam na to kasy, b. nie zgadzam się ze wszystkim czego tam się nauczyłem.
Wracam już do moich podejrzeń co do „utrzymywacza” tego stanu (może ktoś też ma nerwicę przez to samo): brak akceptacji siebie. Jestem szczupły- wydaje mi się , że nie do końca. Nie podobam i nie akceptuje swojej figury- wołałbym być bardziej szczupły, umięśniony etc. Kolejne: ciągle boję się oceny bliskich. Dziewczyna- jak ona mnie postrzega, rodzice (starsi i mocno upierdliwi)- podczas rozmowy telefonicznej (mieszkamy ponad 500 km od siebie) tłumaczę się ze wszystkiego. Ostatnio złapałem się nad tym, że tłumaczyłem się po co pojechałem z dziewczyną do IKEI… Wiem, że muszę to zmienić- nie mogę dostosować się do oczekiwań innych, ważne jest to co ja chcę i co ja czuję. Jaki macie pomysł co do tego? Wiem co u mnie szwankuje, ale jak zaakceptować siebie i wzmocnić pewność siebie? :dres: Może znacie jakieś poradniki, pdf’y wskazówki rady?  Pozdrawiam- dużo siły i miłości na ten tydzień! :P
Awatar użytkownika
Gocha079
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52

17 sierpnia 2015, o 09:21

Pangiryk, ja też doszłam do tego, co jest "utrzymywaczem" mojej nerwicy. I tez wyszło na to, że nie tyle nie akceptuje siebie, co nie szanuję siebie!!!!, co skutkuje odpowiednimi sytuacjami z moim życiu, relacji z mężem etc. Doszłam do wniosku, że podstawą wszystkiego jest, jakkolwiek banalnie to zabrzmi, miłość do siebie samego, bo to generuje i szacunek i poczucie wartości. Ja też bez przerwy musiałam się tłumaczyć, składać "uszy po sobie", miałam poczucie, że wszystko jest moją winą. Ale uświadomiłam to sobie w końcu, choć długo to wypierałam. Weszłam w rolę "ofiary". I to była moja ściana. Czyli - po pierwsze, było mi tak źle, że czułam że tak się dłużej nie da. Gdy uświadomiłam sobie, co mnie blokuje, czyli ze podświadomie boli mnie rola, w jaką weszłam, postanowiłam ją zmienić. Nie ma innego wyjścia. Zbuduj w sobie przekonanie, że jesteś taki, jaki masz być. Szczupły nie wystarczająco szczupły..... jakie to ma mieć znaczenie? Dla kogo? Dla Ciebie? Czy ludzi? Jeśli źle się czujesz z ciałem - ćwicz, idź na siłownię. Ale to jest kwestia wtórna. Zaakceptuj siebie takim, jaki jesteś fizycznie!!!!!! To jest Twoje życie. Ty jesteś jedyny w swoim rodzaju. Na pewno masz jakieś cechy, które w sobie lubisz. Zacznij się skupiać na tym i ciesz się tym!!!! A jeśli chodzi o poradniki - łatwo to mozesz wygoglować. Jest tego mnóstwo.
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
Awatar użytkownika
PANGIRYK
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 135
Rejestracja: 10 czerwca 2015, o 13:15

17 sierpnia 2015, o 11:19

Gocha079- dzięki. Wiem, że masz rację. Nie mam w sobie deka pewności siebie- mimo, że stwarzam takie pozory. Tak jak pisałaś to nie brak akceptacji, ale brak szacunku do swojej osoby. Udało Ci się z tego wyjść? Jak rozpoczęłaś ten proces?
Co do poradników chyba spasuje z nadmierną ich ilością. One też mocno mieszają – mam przynajmniej takie zdanie. Przeczytam jeden może jakieś strony z poradami by obrać dobry kurs w tej zmianie :)
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

17 sierpnia 2015, o 11:22

Witam, i ja mam dzis kryzys! Nie czuje sie zbytnio skowronkiem jestem jakas rozbita;-) Mam jakies takie poczucie ze jest mi zle
ostatnio nie czuje sie szczesliwa pomimo tak duzych zmian czuje sie jak bym stala obok siebie
codziennie robila to samo .Boje sie ze nie wroce do normalnosci ,obawiam sie ze juz zawsze tak bedzie
ze kazdy dzien bedzie taka pustka. Nie czuje nic.....zachowuje sie i odnosze wrazenie jakbym byla jakims robotem.
Wstaje i robie to co musze albo to co do mnie nalezy nie widze w tym zadnych pozytywow. Czuje sie ograniczona. Wiem , ze nie
powinnam juz na takim etapie tak myslec albo spostrzegac juz pewne sprawy inaczej ale pisze tak jak jest nie chcem
oszukiwac siebie samej. Bo od dluzszego czasu mam wrazenie ze tak jest. Nie rozmawiam o tym z mezem ani z nikim innym i chyba dlatego czuje sie taka osaczona przez
nerwice. Maz nie rozumie tego patrzy na mnie powierzchownie i widzi normalna kobiete a nie wie co ja czuje wewnatrz.Dodam ze od pewnego czasu boli mnie - nieboli glowa jest jakas ciezka
i chyba tez to powoduje ze skupiam sie nad soba. Nie wiem co o tym myslec , moze powinnam wrocic do jakiejs lektory chlopakow?
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Gocha079
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52

17 sierpnia 2015, o 11:27

Ja go rozpoczęłam...... dosłownie przedwczoraj :-) Wiesz uciekałam od tego, choć podejrzewałam, że tu może być problem, ale było to dla mnie ciężkie, więc wolałam to odsuwać. A w sobotę na czacie, nagle, ktoś zapodał podobny temat i zaczęłam nad tym myśleć. Wczoraj na Pogadance z Hewem wypowiedziałam, na głos, że podejrzewam taki problem i dostałam wsparcie od Użytkowników, zaczął się proces. I wiesz co? Jak sobie to uświadomisz, to dostajesz nagle takiego power'a, coś Ci się otwiera w głowie i zaczynasz do tego podchodzić logicznie, z głową, na spokojnie i z dystansem, po prostu zaczynasz wcielać w życie to, co zrozumiałeś. Bonusem jest to, żę od razu czujesz, jak tona kamieni spada Ci z pleców :-) Oczywiście czytałam mnóstwo nt poczucia wartości wcześniej, ale zawsze wydawało mi się, że je mam, że mam szacunek do siebie, że nie mam z tym problemu etc. Ale to była nieprawda. Nawet .... gówno prawda :-) Tak więc pracuj nad sobą, uświadamiaj sobie, o czujesz, co Cię ogranicza, co byś robił, gdzie był, gdyby nie brak pewności siebie. I będzie dobrze :-)
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

17 sierpnia 2015, o 11:31

martusia1979 pisze:Witam, i ja mam dzis kryzys! Nie czuje sie zbytnio skowronkiem jestem jakas rozbita;-) Mam jakies takie poczucie ze jest mi zle
ostatnio nie czuje sie szczesliwa pomimo tak duzych zmian czuje sie jak bym stala obok siebie
codziennie robila to samo .Boje sie ze nie wroce do normalnosci ,obawiam sie ze juz zawsze tak bedzie
ze kazdy dzien bedzie taka pustka. Nie czuje nic.....zachowuje sie i odnosze wrazenie jakbym byla jakims robotem.
Wstaje i robie to co musze albo to co do mnie nalezy nie widze w tym zadnych pozytywow. Czuje sie ograniczona. Wiem , ze nie
powinnam juz na takim etapie tak myslec albo spostrzegac juz pewne sprawy inaczej ale pisze tak jak jest nie chcem
oszukiwac siebie samej. Bo od dluzszego czasu mam wrazenie ze tak jest. Nie rozmawiam o tym z mezem ani z nikim innym i chyba dlatego czuje sie taka osaczona przez
nerwice. Maz nie rozumie tego patrzy na mnie powierzchownie i widzi normalna kobiete a nie wie co ja czuje wewnatrz.Dodam ze od pewnego czasu boli mnie - nieboli glowa jest jakas ciezka
i chyba tez to powoduje ze skupiam sie nad soba. Nie wiem co o tym myslec , moze powinnam wrocic do jakiejs lektory chlopakow?
hm a jak widzisz siebie jak patrzysz na to wszystko i kiedy twoim zdaniem bylabys szczesliwa? Bo to w sumie wazne sobie zapodac czego sie pragnie aby byc szczesliwym.
No pierwsze co to brak nerwicy ale czy tylko? Czy moze jest jakis zal, cokolwiek.

Co do bycia takim "robotem" to moim zdaniem to sie zdarzac moze, bo nawet praca nad soba, nad nerwica i tym wszystko tez troche meczy, kosztuje to duzo i myslenia i kierowania uwagi i ogolnie nabieranie tej innej postawy, przez to czlowiek moze czuc sie zmeczony i to moze powodowac takie poczucie robotyki.
Ale to nie powodo aby myslec od razu ze nigdy z tego nie wyjdziesz.
Nie znam co prawda twojej historii przyznaje, i nie wiem jaka dlugosc trwania u ciebi emiala nerwica czy inne problemy ale fak faktem ze czasem lepiej dazyc do jakis blizszych celow niz od razu pelne wyjscie z zaburzenia, czy jakis wlasnie stanow zniechecenia, oslabienia nastroju itp
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

17 sierpnia 2015, o 11:44

witaj, tak wzmagam sie ponad 3 lata z nerwica przyznam ze jestem zmeczona bo te 3 lata to byla prawdziwa meka nie wiedzialam co to ,a potem jak sie dowiedzialam nie mialam tyle wiadomosci jak to dziala i na czym polega i tak sie zaglebialam w ten stan nieswiadomosci i niecheci. Od stycznia tego roku podjelam terapie i dopiero sie podnioslam na tyle ze moge w miare normalnie funkcjonowac bez lekow. Ograniczenia chyba tez mnie dobijaja ze nie moge swobodnie wyjsc na piechote na miasto bo pojawiaja sie leki i oczywiscie multum mysli jak by to bylo . Wiem ze powinnam ryzykowac ale czasami przychodzi taki dzien jak dzisiaj i nie mam poprostu sily walczyc mam ochote poprostu zaszyc sie w domu ale to tez nie jest rozwiazanie bo czuje sie zle z tym ze nic nie robie a przedewszystkim ze nie powinnam tak postepowac i takie bicie sie z myslami i postepowaniami.

-- 17 sierpnia 2015, o 11:44 --
jezeli chodzi o szczescie to chodzi mi o normalnosc zyciowa bez leku bez zastanawiania sie ,chec gorszego dnia bez leku. Chyba zeyje z poczuciem winy ze sie do tego doprowadzilam ze nie zaaragowalam odrazu , ze zaczelam brac leki bo jak pamietam obeszloby sie bez nich poprostu mialam mettlik w glowie i nie wiedzialam kogo sluchac i poszlam za lekarzem (a nie byl on na tyle kompetenty co okazalo sie po czasie) mam poprostu wyrzuty . Bo nie jest tak ze czuje sie dobrze bez zadnych dolegliwosci jestem zaszumiala jakbym patrzyla wlasnie przez lustro na swoje zycie i to mnie wkurza w takim dniu jak dzisiejszy.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
PANGIRYK
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 135
Rejestracja: 10 czerwca 2015, o 13:15

17 sierpnia 2015, o 15:06

Dzięki za odpowiedź :) Chyba uświadomiłem to sobie, ale dzisiaj...pred chwilą poczułem się jak dawno się nie czułem. Mdłości, uczucie gorąca, zdezorientowanie plus najlepsze chyba- uczucie sekundowego zawirowania w oczach. Sam nie wiem czy te wiry są od gapienia sie w monitor z wykrzywioną szyją czy to nerwica ;/
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

18 sierpnia 2015, o 00:29

A ja się boję.
Ostatnie tygodnie to względnie dobry czas. Co prawda upały dały mi nieźle popalić, ale w kwestiach napadów paniki widać ogólną poprawę. Również uderzenia DD wciąż są, ale rzadziej. Czego więc się boję?
Są wakacje, urlop, a więc chcąc nie chcąc wyjazd. Dla mojej drugiej połówki to super radocha i okazja do wypoczynku (przede wszystkim psychicznego) z dala od domu. Dla mnie to tylko stres.
Mniejszym stresem jest podróż. Droga tam to 2,5-3 godziny samochodem, a więc bez dramatu. Co prawda nie pamiętam kiedy ostatni raz tak daleko gdzieś jechałem, ale jeździmy do znajomych, gdzie droga trwa ok. 40 minut i jest ok.
Większym stresem jest niestety pobyt tam, który wiąże się z częstym wychodzeniem na zewnątrz. Nie jestem więźniem czterech ścian, chodzę do pracy, do sklepu itp., a jak pogoda dopisze to nawet sobie spaceruję (nigdzie daleko, ale zawsze). Niemniej jednak wciąż towarzyszy temu dyskomfort. Już nawet nie ataki paniki, bardziej to okazyjne uderzenia DD, ewentualnie niewielkie zawroty głowy. Nic wielkiego, ale jednak męczy. A tam, niestety. Trzeba będzie wyjść do sklepu, na obiad, nad jezioro, na spacer itp.
Zamiast się cieszyć to wizualizuję sobie cały ten wyjazd jako pasmo udręk. Nie dalej, jak dwa lata temu byłem w podobnym ośrodku nieopodal tego co jedziemy teraz, przez podobną ilość czasu i wspominam to jako jeden z najlepszych, najfajniejszych i najbardziej magicznych wyjazdów w moim życiu. A teraz? Chlip :(
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 667
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

18 sierpnia 2015, o 08:17

Też tak miałem z wyjazdem na kajaki ,już w trakcie drogi czułem się z dupy, pierwsze kilometry na kajaku też nie za różowe, bujanie, refleksy na wodzie (wtedy miałem DD związane z poczuciem braku równowagi), to wszystko jakby nasiliło na chwile objawy ,po godzinie było lepiej, a po 5 to już całkiem dobrze, chwilami zapominałem o tych moich jazdach, tak, że najlepiej się przemóc ,jechać i przetestować, w domu na dupie też nie będzie za fajnie ;).
W końcu człowiek ma ignorować objawy i starać się żyć normalnie.
ODPOWIEDZ