Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zanik uczuć? Strata emocji? Czy ja ją/jego kocham?

Artykuły o samej depresji, stanach depresyjnych, spłyceniu emocjonalnym, depresji w nerwicy.
A także o strachu przed samą depresją.
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

13 lipca 2015, o 14:49

Joł :D Tu Zordon, i będzie to mój pierwszy większy artykuł na jakiś konkretny temat :) Skierowany jest do osób, które dopadła związkowa anhedonia, czyli zanik poczucia miłości, bliskości, więzi do partnera (ale również można to przełożyć na inne bliskie nam osoby). Często znane jest to również pod nazwą ROCD (Relationship Obsessive Compulsive Disorder).

Dlaczego akurat o tym chcę pisać? Dlatego, że ja sam na to forum trafiłem właśnie szukając odpowiedzi na pytanie, które postawiłem w tytule tego tematu. Wiem jak bardzo to uczucie męczy, jak boli i jak bardzo potrafi uprzykrzyć życie, doprowadzić do różnych błędnych, niepotrzebnych decyzji, których potem się żałuje, obwiniania siebie itp. Dlatego chcę, żebyś wiedział drogi czytelniku, że sam przechodziłem to wszystko co Ty przechodzisz teraz, a to co jest zawarte w tym artykule to zbiór moich przemyśleń, spostrzeżeń i ogólnie całej wiedzy, którą zgłębiłem samemu próbując wyjść z tego problemu.

Piszę ten artykuł też dlatego, że dostaję wiele PW związanych z tym problemem. Widzę, że sprawa jest dość "popularna", a tak na dobrą sprawę nie ma żadnego jednego konkretnego artykułu, który poruszałby ten bolesny temat.

1. Jakie są objawy anhedonii związkowej?

To, co ja na potrzeby tego artykułu nazwałem "anhedonią związkową" objawia się szeregiem nieznośnych objawów, które skutecznie odbierają radość z życia, ze związku.

Dużą uwagę należy zwrócić, na fakt, że wszystkie wyszczególnione niżej objawy połączone są z odczuwaniem dużego, przejmującego i przytłaczającego lęku, poczucia niezrozumienia samego siebie i swojego stanu emocjonalnego

Objawy:
- brak poczucia więzi emocjonalnej z partnerem,
- ciągłe zastanawianie się nad swoimi uczuciami, pytanie samego siebie o to co czujemy w stosunku do bliskiej osoby ("Czy ja ją/jego kocham?", "Czy ja tęsknię?")
- wymuszone próby przywoływania miłych wspomnień związanych z ukochanym/ukochaną, najczęściej nieudane,
- rozpaczliwe przeglądanie zdjęć bliskiej osoby, skupiając się na obserwowaniu własnych odczuć,
- poczucie nieatrakcyjności/brzydoty partnera,
- wyczulenie na wszelkie niedoskonałości wizualne partnera,
- poczucie obrzydzenia partnerem,
- niechęć do przebywania z tą osobą,
- trudności z wyobrażeniem sobie twarzy danej osoby,
- niemożność przywoływania żadnych pozytywnych wspomnień związanych z tą osobą,
- odbieranie większości zachowań tej osoby jako irytujące/wkurzające/zniechęcające a nawet obrzydzające,
- spadek libido, niechęć do kontaktu fizycznego,
- porównywanie ukochanej/ukochanego do innych kobiet/facetów, poczucie, ze inni są atrakcyjniejsi, ciekawsi i pewnie byłoby nam z nimi lepiej,
- natrętne myśli dot. chęci zdradzenia partnera, fantazjowanie o innych kobietach (z towarzyszącym temu lękiem),
- poczucie, że gdyby teraz coś złego stało się tej osobie, nawet by nas to nie ruszyło,
- uczucie lęku spowodowane usłyszeniem/przeczytaniem gdzieś imienia naszego partnera,
- duża, czasami ciężka do powstrzymania chęć zakończenia relacji, zerwania, ucieczki.

Oprócz tego, szereg objawów wywoływanych przez napięcie, lęk, takie jak:
- poczucie przygnębienia
- ścisk żołądka,
- gul w gardle,
- brak apetytu,
- ogólne osłabienie,
- problemy ze snem
- stany depresyjne
- i wiele wiele innych...

Jeśli macie jakieś inne objawy, które u Was się pojawiły, to chętnie je dopisze :)

2. Dlaczego akurat mnie to dotknęło, przecież wszystko układało się tak pięknie? Czyli o tym jak to się zaczyna

Wydaje mi się, że to często zadawane sobie pytanie. No bo przecież jak mogło do tego dojść, że JA, czyli taki kochający, oddany człowiek nagle stracił wszystkie uczucia do ukochanej osoby? Przecież ja ją/jego kocham? Dlaczego nie potrafię tego czuć jak dawniej? Powiem szczerze, że problem dotyczy tylko i wyłącznie osób wrażliwych, które rzeczywiście kochają, i im zależy.

Przeważnie do zapoczątkowania zaburzenia dochodzi w sposób podobny jak do zapoczątkowania każdej nerwicy lękowej. Pośród codziennych życiowych czynności, celów, zadań nawarstwiają się nam zmartwienia, stres, presja. Jak wiadomo, nikt nie jest robotem i każdy ma swoje granice odporności psychicznej. Jeśli granica ta zostaje przekroczona, umysł wchodzi w stan alarmowy, co nazywamy "reakcją walcz-uciekaj" (reakcja-walcz-badz-uciekaj-czyli-nerwic ... t3411.html). Mając tą reakcję aktywną, zmienia się sposób postrzegania świata, otoczenia, myśli, emocje, ogólnie włącza się tryb, który odczuwamy jakby nas lekko mówiąc "porąbało" :D U różnych osób objawia się to w różny sposób. Jedni dostają somatyki, drudzy ostrej derealizacji/depersonalizacji, inni natręctw, a osobom takim jak ja, jak Ty odcięło emocje.

W takim właśnie stanie alarmowym umysłu, uwaga skierowana jest głównie do wewnątrz, zaczynamy skupiać się na nas samych i nie ma miejsca na odczuwanie uczuć, emocji. Nie czujemy przyjemności, wszystko wydaje się płowe, bez wyrazu, czujemy się puści w środku, życie nie ma celu, a bliskie osoby stają się dla nas obce, a wręcz ich obecność nas drażni. Jeśli człowiek jest uczuciowy i emocjonalny, to taki zanik emocji powoduje niemały szok. I w tym momencie następuje ten "klik", który odpala nam zaburzenie. Jeśli zwrócimy uwagę na tą anhedonię, przerazimy się nią, zaczynamy się nakręcać. Zaczynamy się zastanawiać czy na pewno kochamy, czy coś czujemy, oglądamy zdjęcia, przypominamy sobie wspólne chwile, dzwonimy, próbujemy te uczucia odzyskać, ale niestety czym bardziej w to wchodzimy, tym mniej czujemy... Błędne koło spowodowane przez lęk, nerwicę. Tadaaam, zaburzenie gotowe.

3. Jak to wygląda w nakręconym zaburzeniu?

Jeśli już na dobre wejdziemy w zaburzeniowy tok myślenia, całe nasze życie zaczyna się obracać wokół obserwacji samych siebie, własnych uczuć. Żyjemy w ciągłym lęku, nie rozumiemy co się z nami dzieje i dlaczego tak się dzieje. Myślimy, że zamieniliśmy się w jakieś potwory bez uczuć, że po prostu z dnia na dzień się odkochaliśmy, że "to nie ten", "to nie to", "widocznie to znak, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni", "widocznie to było tylko zauroczenie". Przestajemy się skupiać na czymkolwiek, nie da się pracować, uczyć ani odczuwać przyjemności. Zaczynamy dostawać innych objawów napięciowych, takich jak brak apetytu, otępienie, ścisk w żołądku, gul w gardle, problemy ze snem, a nawet derealizacja/depersonalizacja. Nakręcamy się jeszcze bardziej. Większość czasu spędzamy na obsesyjnym myśleniu o danej osobie, a myśli te pozbawione żadnych emocji przerażają nas całkowicie. Usilnie próbujemy wywołać w sobie pozytywne emocje i wspomnienia związane z partnerem, niestety zamiast pożądanych efektów przynosi to kolejną porcję lęku. Każde spotkanie z partnerem zaczyna przerażać. Boimy się jak to będzie, czy poczujemy cokolwiek, czy tylko straszną pustkę i chaos (co ciekawe, pierwsze sekundy spotkania są bardzo ważne, bo bardzo często wtedy czujemy ten chwilowy przebłysk na widok ukochanej osoby, po czym od razu włącza się nerwicowa analiza i wszystko znika). Spotkania przestają nam sprawiać jakąkolwiek radość, bo są przepełnione skupianiem uwagi na obserwacji własnych emocji, zamiast na spontanicznym spędzaniu czasu z daną osobą. Kontakt fizyczny nie daje żadnej przyjemności, dotyk nie jest miły, pocałunki przestają "smakować". Ogólnie cała osoba partnera zaczyna nas odrzucać, irytować każdą najmniejszą pierdółką, wkurzać, a nawet obrzydzać. Pojawiają się obsesyjne natręty dotyczące innych osób (mamy wrażenie, że inny facet/babka są dla nas bardziej odpowiedni, bardziej atrakcyjni, że lepiej się nam z nimi gada). Zaczynamy szukać pomocy w Internecie, czytamy, nakręcamy się. Zaczynamy sobie dopasowywać objawy depresji, zaburzeń osobowości, schizofrenii. A w stanie lękowym magicznie zaczynają nam pasować WSZYSTKIE objawy, WSZYSTKICH chorób, nawet najbardziej bezsensowne. Powoli zaczynamy przekonywać się do wg Nas jedynego słusznego rozwiązania, czyli do rozstania, które wg nas jest słuszne i da nam w końcu upragnioną ulgę i spokój wewnętrzny. Jednak każda nawet myśl o rozstaniu może spowodować nawet atak paniki, no bo przecież gdzieś tam czujemy, że kochamy tą osobę. Znam osoby, które się rozstały pod wpływem tych myśli, bo nie mogły już wytrzymać (tak zrobiłem ja z moją pierwszą partnerką), i rzeczywiście na krótką metę daje to poczucie ulgi. Niestety po uspokojeniu się stanu lękowego, zaczyna do nas docierać co się stało, zaczyna się pojawiać autentyczna tęsknota oraz miłość, a My zostajemy z poczuciem popełnienia wielkiego błędu.

4. Paradoks anhedonisty :)

Ten podpunkt stanowi logiczne wyjaśnienie, dlaczego z punktu widzenia "zewnętrznego obserwatora" cały ten lęk, całe zaburzenie jest całkowicie irracjonalne, a nawet bezsensowne. Więc spróbujcie na chwilę skupić się tylko na rzeczywistości, emocje zostawić chwilowo na boku i spojrzeć na samych siebie z dystansu :)

Jak myślisz? dlaczego odczuwasz ten brak uczuć właśnie do niej/niego a nie dla kumpli i innych mniej ważnych osób?
Ano dlatego, że to TA OSOBA JEST TWOIM SKARBEM! Kochasz ją bardzo mocno, obawiasz się, że straciłeś do niej uczucia, obawiasz się, że przez to stracisz i ją. A pożywką nerwicy jest właśnie lęk, on podtrzymuje stan emocjonalny w którym właśnie się znajdujesz. Umysł w stanie nerwicy wywołuje te lękowe myśli po to, aby nas straszyć!
Powiedz sam, czy wywoływało by u Ciebie lęk to, że nagle przestałeś lubić średnio ważnego znajomego? Pewnie że nie, bo jest Ci prawie obojętny. Nerwica nie miałaby pożywki, ale ta cholera już dobrze wie jak o siebie zadbać, i za cel bierze największe wartości w życiu, czyli zdrowie, życie (własne czy kogoś), uczucia do kochanych osób, albo inne sprawy ważne dla nas. Tak więc sam fakt, że Twoje lękowe myśli dotyczą tej osoby, jest niezaprzeczalnym dowodem, że ją kochasz i to dowodem wypływającym z podświadomości, co oznacza, że prawdziwszego dowodu już nie znajdziesz.

Wszyscy w swoich postach piszecie mi najpiękniejsze dowody miłości do Waszych partnerów, a żaden z Was tego nie widzi, bo patrzy przez pryzmat zaburzenia :)

Na forum pojawiają się też matki, które straciły uczucia do własnych dzieci. Działa to dokładnie na tej samej zasadzie. Nie ma dla nich ważniejszej osoby niż ich własna pociecha, dlatego jest ona na celowniku nerwicy.

Prawda jest taka, że paradoksalnie sam fakt, że Twoje zaburzenie dotyczy właśnie tej osoby jest dowodem na wielką miłość. Nerwica atakuje tylko najważniejsze dla nas sprawy. Nie ma logicznego sensu, żeby za cel brała sprawy nieistotne, bo wtedy nie wywoływałaby żadnego lęku i po prostu nie miałaby prawa istnieć

5. No ale co jeśli na prawdę jej/jego już nie kocham? Nie chcę oszukiwać siebie i tej osoby

Wyżej opisałem cały bezsens tego zaburzenia. Ale nie do końca rozwiewa on wątpliwości, no bo przecież istnieje opcja, że jednak w związku dzieje się coś nie tak, że rzeczywiście uczucia się ulotniły. Jak odróżnić lękową iluzję, od rzeczywistego upadku relacji?

Ogólnie rozróżnienie prawdziwej utraty miłości od takiej "nerwicowej" jest proste. Osoba, która się odkochuje tak normalnie, naturalnie nie ma z tego powodu stanów depresyjnych, lęków, nie przeżywa tego 24h na dobę, gdyż partner przestaje być dla niego tak na prawdę ważny. Nie ma w ogóle czegoś takiego jak "boję się że go nie kocham". Osoba, która już nie kocha, nie jest w takim stanie psychicznym jak Wy, tylko po prostu zaczyna unikać, w ogóle przestaje czuć potrzebę kontaktu, robi sobie coś innego, zajmuje się sobą, ale BEZ CIĄGŁEGO STRACHU ŻE COŚ Z JEST NIE TAK. Pewnie nie raz się w kimś zauroczyłeś, a potem z różnych powodów minęło. Czy wtedy byłeś z tego powodu jakoś strasznie przejęty? Pewnie nie. Sam fakt że tu piszesz, gadasz o tym z psychologiem itp. oznacza że ten zanik uczuć to jedynie iluzja nerwicowa.

Z własnego, mojego doświadczenia wynika, że możesz odczuwać calutki wachlarz objawów, które wypisałem powyżej, ale wiedz, że pomimo tego wszystkiego, gdyby przyszła jakaś sytuacja, że Twój "SKARB" ma problem (zdrowotny, osobisty, inny), potrzebuje pomocy, to po trupach będziesz mu chciał pomóc, będziesz się o niego martwić i to wystarczający dowód na istnienie tej głębokiej miłości. Wtedy nerwicowe rozkminki tracą na znaczeniu, bo zagrożenie staje się prawdziwe, a same myśli typu "czy ja go kocham" to w tym wypadku pikuś, one REALNIE nie wpływają w sumie na nic.

Głównym wyróżnikiem pomiędzy iluzją, a rzeczywistym brakiem miłości jest LĘK I NIEPOKÓJ. Ludzie którzy nie kochają, lub kochają, ale nie widzą sensu kontynuowania relacji, po prostu odchodzą, koniec kropka. Oni nie boją się tego, że nie kochają, oni nie boją się tego, że odejdą, tylko świadomie podejmują decyzję o odejściu. Oni po prostu najpierw oddalają się emocjonalnie, przestają się angażować w związek, a potem odchodzą.

A co do samych wątpliwości. Ktoś kiedyś powiedział mi takie zdanie: "If there is doubt, there is no doubt" (Jeśli są jakieś wątpliwości, to nie ma żadnych wątpliwości). Miałoby z niego wynikać to, że jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do partnera, to nie powinniśmy mieć wątpliwości i przyjąć że "to nie ten". Kiedyś bardzo mocno się nim przejąłem, jeszcze zanim trafiłem tutaj na forum. To zdanie jeszcze bardziej mnie nakręciło w tym wszystkim. Ale po pewnym czasie zrozumiałem, że mało w nim jest życiowej prawdy. Na terapie grupowej dla DDA kiedyś poruszyłem ten problem. Zarówno prowadząca terapeutka, jak i inni uczestnicy (także Ci będący w szczęśliwych długich związkach) stwierdzili, że prawdziwy dojrzały związek często ma wątpliwości (oczywiście takie w granicach rozsądku), jeśli by ich nie było, to byłby niezdrowy fanatyzm. Jeśli masz wątpliwości, to znaczy, że podchodzisz do sprawy poważnie, a nie masz wywalone.

6. Odburzanie

Wiemy już skąd się to bierze, wiemy jakie są objawy, jak upewnić się, że kochamy. Teraz tylko potrzeba nauki odpowiedniego podejścia do tego stanu. Przede wszystkim W TYM STANIE NIE WOLNO PODEJMOWAĆ ŻADNYCH DECYZJI CO DO PRZYSZŁOŚCI ZWIĄZKU. Nie róbcie sobie przerwy, nie odpoczywajcie od siebie, to nic nie da, no bo w końcu się kochacie (tak uwierz, kochacie się).

KLUCZOWYM aspektem odburzania jest pozbycie się lęku przez tymi objawami, przed stanem który teraz masz. Ja już dobrze wiem, że uczucie tej pustki w sercu i obcości do kochanej osoby jest strasznie prawdziwe i przytłaczające, ale jest ILUZJĄ wywołaną przez lęk. Nie ma nic wspólnego z tym, co czujesz na prawdę. Ogarnięcie tego na 100% będzie wymagało czasu i objawy nie ustąpią z dnia na dzień (choć mogą się uspokoić, przykładowo po przeczytaniu motywujących postów, artykułów, co jest dowodem, że to tylko lęk). W każdym razie MUSISZ uwierzyć, że ten brak emocji nie jest prawdziwy. Jakkolwiek realny się on wydaje, jest tylko iluzją. Więc teraz w kontaktach z dziewczyną/chłopakiem musisz zaakceptować, że nie będziesz czuł tego co kiedyś, że będzie Ci obca, ale z tym da się żyć, trochę poudawać, że wszystko jest ok. Nie zmieniać nic w życiu. Jeśli przestaniesz się bać objawów, poprzez wiarę, że są spowodowane lekkim "przegrzaniem kabli" w mózgu, to zaczniesz do nich podchodzić w sposób normalnościowy a nie lękowy. Nauka tego może trochę zająć, choć jeśli od razu podejdziesz odpowiednio bez nakręcania, może ustąpić szybko. Z czasem będą pojawiać się prześwity, a Twoja wiara w to, że to tylko zaburzenie i iluzja zacznie rosnąć. Czas jest potrzebny do przekonania podświadomości, że nie ma się czego bać. Przekonywana podświadomość zaprzestanie z czasem produkować lękowe myśli i wątpliwości, Tobie będzie coraz lepiej, uczucia zaczną wracać a życie wróci na właściwe tory

Wszystkie objawy które masz, są w Waszym obecnym stanie niczym innym jak "katar przy przeziębieniu". Są czymś, co powinno przestać Cię dziwić. Tak po prostu jest i trzeba to zaakceptować. Na początku KAŻDEJ zmiany musi przyjść akceptacja tego co jest teraz. Bez zaakceptowania Twojego obecnego stanu, nie da się ruszyć do przodu. Na czym polega akceptacja? Na zauważeniu tego, że pomimo męczenia tego wszystkiego już tyle czasu dalej żyjesz, czas leci do przodu, w sumie wszystko jest normalnie i że tak da się żyć. I paradoksalnie powinieneś przyjąć do wiadomości i zgodzić się na to, że ten stan może się utrzymywać długi, nieokreślony czas, liczyć się z jego konsekwencjami, i zamiast skupiania się na tym co Ci niosą myśli i emocje, skupić się na tym co jest w prawdziwym życiu. Partner jest przy Tobie, Ty jesteś przy nim. Przyjmij, że "taki po prostu jesteś" i że te myśli BĘDĄ się pojawiać, przyzwyczaj się do nich, pozwól im być, to po czasie zrozumiesz, że one GÓWNO CI MOGĄ ZROBIĆ. Jak na prawdę to zrozumiesz, to one przestaną Cię nękać, przyrzekam Ci to, bo przechodziłem to nie raz nie dwa One są tylko dlatego, że się ich boisz. Od tego Ci się zaczęło właśnie od tych myśli. To co potoczyło się dalej to już typowe nerwicowe lękowe koło obaw, wątpliwości, zaniżenia samooceny, traktowania siebie jako kogoś kto na coś nie zasługuje, kto się nie nadaje, kto krzywdzi. GÓWNO PRAWDA!

Bo ja to widzę, i aż dziwnie mi się czyta to co piszecie ludzie, bo widzę, że wszyscy jesteście całkiem normalnymi kochającymi ludźmi, jedynie zagubieni w tym wszystkim, bo tego nie rozumiecie i się tego boicie. Jesteście w związkach pewnie już jakiś czas, wiecie co lubiliście i lubicie razem robić. Więc mimo że jesteście pochłonięci lękiem, zróbcie coś razem. Pojedzcie gdzieś, wyskoczcie na jakąś imprezę, wycieczkę, napijcie się, przytulcie, pocałujcie, seks. Wszystko żeby oderwać się od tych myśli!

I WIESZ CO? Jak to wszystko będziesz kolego/koleżanko robić, Ty nadal będziesz miał te myśli, czy go kochasz, czy nie, inne myśli typu że Ty się nie nadajesz do związku, że on/ona Cie zostawi. Te myśli będą, bo ich nie da się usunąć będąc w lękowym stanie. Ale można je OSWOIĆ! Po prostu mając tą świadomość którą Ci teraz opisuję, czyli tą wiedzę, że te myśli będą, ale nie mają nic wspólnego z prawdą. I przysięgam Ci że tak jest, że to są gówno warte myśli, pojawiające się tylko dlatego ze się w to wszystko wkręciłeś. Te myśli i ogólne przygnębienie są w tym stanie tak oczywiste, jak kaszel i cieknący nos przy przeziębieniu. A czy kiedykolwiek mając przeziębienie bałaś się tego kaszlu? Nie, bo wiedziałaś że przy chorobie to jest normalna sprawa. Tak samo przy stanie lękowym, myśli wszystkie straszące to też normalna rzecz, która będzie dopóki Twój mózg nie wróci do normalnego stanu. I w chwilach kryzysu sobie przypomnij, że taki Zordon przechodził to samo i ogarnął temat, wyszedł z tego i wie co mówi. I takim osobom jak Victor, jak Divin, jak Ciastko i jak ja się wierzy, obojętnie co Ci podpowiada mózg, bo nie jednej osobie już pomogłem na tym forum i nie jeden przypadek przeczytałem w PW do mnie :) Wszystkie opierają się na tych samych schematach!

Dopóki będziecie traktowali wszystkie myśli jak jakąś świętość, dopóty będą Was męczyć negatywne emocje. Dystans do myśli, to podstawa szczęścia w życiu.

Tak więc, akceptacja, nastawienie normalnościowe (klucz-odburzenia-nastawienie-normalnosciowe-t3695.html), niereaktywność (taka-moja-rada-niereaktywnosc-t3417.html), no i przede wszystkim CZAS!

7. Czas

No właśnie, wielu ludzi pyta o czas. Jak długo to potrwa? Ile czasu trwa "leczenie"? "Chcę jechać z dziewczyną na wakacje w sierpniu, ale boje się że nie będę nic czuł. Czy zdążę sie odburzyć?"

Niestety czas w procesie odburzania odgrywa znaczącą rolę. O ile za bardzo nie ma jakiegoś ogromnego znaczenia jak długo już w tym wszystkim się grzebiemy, to już jak długo będziemy się "wygrzebywać" zależy tylko od Nas samych. Jest to proces wymagający wielkiego nakładu pracy, cierpliwości, wytrwałości i wiary. Nie raz każdy z nas zwątpi pod naciskiem objawów. Nie wolno się wtedy poddać i spocząć na laurach. Chociaż chwilowe przebłyski mogą przyjść bardzo szybko, i mogą gwałtownie wspomóc odburzanie poprzez danie nam nadziei (na której możemy praktycznie ciągnąć aż do odburzenia), to cały proces jest czasochłonny. Wszystko dlatego, że podświadomość, która jest siedliskiem wszystkich wpojonych przekonań, choć plastyczna to oporna w zmianie. W całkowitej teorii, wpojenie nowego nawyku do podświadomości trwa ok. 21-28 dni, zależnie od indywidualnych preferencji. W praktyce może to trwać dłużej, ale tak na prawdę z odpowiednim nastawieniem czas nie ma znaczenia, bo przecież już nie boimy się naszych objawów i żyjemy po staremu z nimi za pan brat? :D

8. Nawroty

Właściwie "wyleczona" nerwica, czyli "odburzenie" jest jak ospa wietrzna. Zostawia odporność na całe życie ;) Tyle, że wymaga to właściwie całkowitego przeprogramowania naszego sposobu myślenia, wypracowania ogromnego DYSTANSU. Ktoś, kto raz i porządnie opanuje swoje lękowe emocje, już zawsze będzie wiedział jak poradzić sobie z nimi w przypadku ich nagłego powrotu. Nie nakręci się, a wszystko szybko minie :)

9. Podsumowanie

Żeby było krótko i zwięźle :) Jak widzisz, wszystko jest kwestią nastawienia. Całe zaburzenie, jest tylko przejściową iluzją, której dramat rozgrywa się w głowie zaburzonej osoby. W rzeczywistości nic się nie zmieniło, i nic się nie zmieni dopóki nie zaczniesz pod wpływem zaburzenia podejmować decyzji :) Tak więc żyj takim życiem jakie miałeś do tej pory, ignoruj wszelkie objawy, działaj pomimo nich, a gwarantuję, że wszystko po czasie wróci do normy. Uczucia odżyją na nowo, wspomnienia powrócą, a miłość zakwitnie :D Wierzę, że każdemu z Was uda się to pokonać :)

Powodzenia,
Zordi :)

PS. Jeśli ktoś ma jakieś uwagi, zauważył literówkę, błąd ortograficzny, cokolwiek. To nie krępujcie się i zwracajcie uwagę :) Dzięki :D
PS2. Pewnie jeszcze nie raz tu wrócę jak mi się coś przypomni i edytuję wpis :)
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

13 lipca 2015, o 14:51

Fajny wpis Zordon i potrzebny ale w sumie mogles to wrzucic do dzialu z artami bo tutaj to zaginie w gaszczu innych tematow.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

13 lipca 2015, o 14:51

Wiem wiem, nie chciałem sam sobie dupy lizać :D Myślałem że jak przyjdzie jakiś Admin, to go tam przeniesie :D
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

13 lipca 2015, o 14:53

żebym to wiedział rok temu że tak jest pewnie nadal bym był z dziewczyną a tak to rozstaliśmy się tzn ona mnie zostawiła bo już nie mogła wytrzymać bez dusznym i nie wrażliwym chłopakiem ale to nie moja wina tylko ta nerwica tak narobiła ze mną i z moim życiem :(( no ale cóż czasu się nie cofnie... bardzo dobry artykuł - gratki :papa
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
uczuciowy22
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 22 października 2014, o 15:17

13 lipca 2015, o 16:36

POTWIERDZAM!!!

Sam mialem taki klopot i na szczescie szybko mnie ogarnal i to w sumie Zordon i po 4 miesiacach wszystko sie wyrownalo kompletnie.
Jesli macie takie jazdy od stresu i nic glebszego w was nie siedzi to od razu sie trzymac tego i pusci, bo jak sie ponakrecacie to wlasnie wtedy trwa to dluzej.
Ja nadal jestem ze swoja dziewczyna i ja kocham, emocje wrocily, zycie teraz ukladam inaczej i juz stres tez inaczej odbieram.

Pozdro Zordon! :)
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

13 lipca 2015, o 16:46

Oo, cieszę się że tu napisałeś :) I bardzo cieszę się, że udało mi się Tobie pomóc i że teraz wszystko układa się u Ciebie tak jak powinno :)
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

13 lipca 2015, o 17:50

Świetny artykuł, dobra robota! :D ;witajka
Masz rację, że to jest ważny temat, a jeszcze nie był poruszany tak szeroko, mam nadzieję, że dużo ludzi do niego dotrze, i że rozwieje wiele obaw. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
JohnnyEDM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 318
Rejestracja: 20 maja 2015, o 23:28

13 lipca 2015, o 21:21

Bardzo dobry artykuł, podbudował mnie w pewnym stopniu :), spojrzałem teraz na siebie z zewnątrz, cały artykuł pokazuje dokładnie jak silne jest właśnie to zaburzenie :). Nerwica potrafi nas nieźle wymęczyć :D. Wielkie dzięki, pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

13 lipca 2015, o 21:44

No wlasnie, fajnie opisane, mozna spojrzec tez na to nie tylko z uwagi na utrate emocji.
I dlugi dosc, a to tez plus, po victora wpisach teraz wszystko wydaje mi sie zwykle krotkie :D
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

13 lipca 2015, o 22:12

dobra robota ;col
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

13 lipca 2015, o 22:45

Och, Zorduś, aleś pojechał :lov:

Świetnie i adekwatnie do sytuacji napisane ;ok Przy punkcie 4 się aż wzruszyłam :cry:
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

15 lipca 2015, o 10:34

Yyyy no to tak :ja chciałam zgłolsić literówkę:P --->nie "GUL" w gardle a "GULA". Żartuuuję...:D Przejrzyście,zwięźle i na temat,który jak wielu, dotyczył i mnie.Choć dawno już mam to za sobą, odzwierciedlił co do joty drogę, którą przezeszłam i robotę jaką musiałam wykonać.
P.S Lubię artykuły, z których dowiaduję się czegoś nowego ,("Podświadomość zapisuje nowe nawyki w około 21-28 dni,tego nie wiedziałam")
BRAWO ZORDON !!! ;ok ^^ brv brv
Carpe diem:D!!!!
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

19 lipca 2015, o 12:00

Bardzo fajny artykuł, na forum coraz więcej jest takich osób, więc na pewno bardzo przydatny. Dzięki :)
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

19 lipca 2015, o 14:46

Dzięki za wszystkie opinie :) Cieszę się, że się mój "artykułowy debiut" spodobał :D

Dopisałem jeszcze jeden "objaw", który w PW napisała mi użytkowniczka oleander (pozdrawiam :D), a który u mnie też się pojawił :)
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

13 sierpnia 2015, o 12:43

Genialny artykuł! To aż nie możliwe ile czasu błądziłam po internecie bo czułam, że mój zanik uczuć to jakaś głębsza sprawa. Rok męczarni. Dziękuję. :)
Zablokowany