zosialach pisze: ↑2 grudnia 2025, o 14:11Hej, nie badałam, na czuja zaczęłam brać potas i magnez i przeszło. Albo co innego pomogło, bo dzień przed tym zanim przeszło to trochę popłakałam i wyrzuciłam z siebie trochę emocji. Nie wiem co pomogło finalnie, ale zbliżam się do owulacji (tamten epizod tez miał miejsce w tym okresie owulacyjnym właśnie) i zaczynam odczuwać pojedyncze walniecia. Może to to, przestałam się zagłębiać, bo teraz męczy mnie chu**we oddychanie. Już z tej niemocy mi wszystko jednoSyla8805 pisze: ↑1 grudnia 2025, o 23:15Hej, wczoraj przeczytałam Twój post tutaj i dziś cały dzień myślałam żeby odpisać ale dopiero teraz mam czas.zosialach pisze: ↑14 listopada 2025, o 10:18Cześć! Moja sezonowka (czyt. Nerwica) wali na łeb już całkiem mocno. Jakieś pierdy były, z którymi sobie poradziłam, ale.. złapało mnie to durne potykanie serducha. Faktycznie jakiś miesiąc temu był taki czas wzmożonego stresu, mało odpoczynku, ale po tym czasie zluzowalam i się relaksowalam, dawałam sobie czas na wyciszenie. Jak widać gówno to dało, bo jak ma strzelić to strzeli. Od 4 dni serce mi wariuje. Puls w miarę ok, ale niech mnie tylko najdzie ochota na spacer.. chodzę i buuuum. Pauza, mocny stuk, pauza, mocny stuk i tak podczas całego spaceru, bez chwili spokoju. Jak usiądę, położę się, puls wraca do wartości spoczynkowej jest ok, nie czuje, ewentualnie co któreś tam uderzenie jest to subtelne uczucie fikołka. Poszłam wczoraj na EKG do poz. Oczywiście w trakcie czekania w poczekalni przeszło, na EKG tez nie czułam, więc nic nie zarejestrował, jak na złość tylko wylazlam z tej przychodni to na nowo fikolkowalo. I tak teraz nie wiem co mam ze sobą robić. Holtera miałam miesiąc temu, ale wtedy tego też nie było więc wyszedł super. Jak ja mam sobie z tym poradzić.. czuje się jak niepełnosprawną. Spacer zawsze dawał ulgę, lubiłam łazić, zazwyczaj byłam aktywna, a teraz każda aktywność łączy się z tymi przeskokami serducha. I wiem, nie powinnam zwracac na to uwagi, olać, ale no nie da się, bo to jest potężny dyskomfort.
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem! Po prostu przepracowałaś się, nie dbałaś o siebie i swój odpoczynek i proszę - nerwica zaatakowała Twój największy skarb. Miałam identycznie. Zobacz jakie to podstępne dziadostwo.
Piszesz że lubiłaś łazić i spacer zawsze dawał Ci ulgę a teraz gorzej czujesz się właśnie jak próbujesz się zrelaksować, coś Ci to mówi?
U mnie rok temu było tak: bardzo się przepracowałam, 2 miesiące na 2 etatach plus dużo innych problemów na głowie i po tym jak się uspokoiło to dopadło mnie, a moim skarbem był nie spacer a odpoczynek w ciągu dnia, poleżeć zrelaksować się i co? Właśnie wtedy pokawialy się te przeskoki o których piszesz. Jak chodziłam i robiłam to nie było albo mało a jak się kładłam to się zaczynało i non stop. Droga dedukcji doszłam tak że przepracowanie i stres wypłukało mi elektrolity, zbadałam potas był poniżej 4 i kardiolog recepta brałam potas i zaczęło przechodzić po 2-3 tygodniach. I parę miesięcy miałam z tym spokój nic zero null.
Teraz byłam znowu w czasie dużych zawirowań - ale już nie nadmiaru pracy bo ogarnęłam się z tym. I było trochę gorzej ale już nie tak jak rok temu i znowu suplementuje potas.
Pisałaś posta jakiś czas temu. Jak się teraz czujesz? Badałaś elektrolity?♀️. Zrezygnowałam z przeżywania tego wszystkiego bo się zajadę.
Super że przeszło. Tak, mam tak samo, przed owulacja i przed okresem więcej tego. Ale już wiesz co Ci pomaga, uzupełnianie elektrolitów potas magnez w okresie gdy masz więcej stresu. No i wyrzucić emocje. Ja jak popłaczę to później też mi lepiej. Chyba muszę regularnie płakać co tydzień
