Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Syla8805
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 4 września 2025, o 21:45

2 grudnia 2025, o 14:18

zosialach pisze:
2 grudnia 2025, o 14:11
Syla8805 pisze:
1 grudnia 2025, o 23:15
zosialach pisze:
14 listopada 2025, o 10:18
Cześć! Moja sezonowka (czyt. Nerwica) wali na łeb już całkiem mocno. Jakieś pierdy były, z którymi sobie poradziłam, ale.. złapało mnie to durne potykanie serducha. Faktycznie jakiś miesiąc temu był taki czas wzmożonego stresu, mało odpoczynku, ale po tym czasie zluzowalam i się relaksowalam, dawałam sobie czas na wyciszenie. Jak widać gówno to dało, bo jak ma strzelić to strzeli. Od 4 dni serce mi wariuje. Puls w miarę ok, ale niech mnie tylko najdzie ochota na spacer.. chodzę i buuuum. Pauza, mocny stuk, pauza, mocny stuk i tak podczas całego spaceru, bez chwili spokoju. Jak usiądę, położę się, puls wraca do wartości spoczynkowej jest ok, nie czuje, ewentualnie co któreś tam uderzenie jest to subtelne uczucie fikołka. Poszłam wczoraj na EKG do poz. Oczywiście w trakcie czekania w poczekalni przeszło, na EKG tez nie czułam, więc nic nie zarejestrował, jak na złość tylko wylazlam z tej przychodni to na nowo fikolkowalo. I tak teraz nie wiem co mam ze sobą robić. Holtera miałam miesiąc temu, ale wtedy tego też nie było więc wyszedł super. Jak ja mam sobie z tym poradzić.. czuje się jak niepełnosprawną. Spacer zawsze dawał ulgę, lubiłam łazić, zazwyczaj byłam aktywna, a teraz każda aktywność łączy się z tymi przeskokami serducha. I wiem, nie powinnam zwracac na to uwagi, olać, ale no nie da się, bo to jest potężny dyskomfort.
Hej, wczoraj przeczytałam Twój post tutaj i dziś cały dzień myślałam żeby odpisać ale dopiero teraz mam czas.
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem! Po prostu przepracowałaś się, nie dbałaś o siebie i swój odpoczynek i proszę - nerwica zaatakowała Twój największy skarb. Miałam identycznie. Zobacz jakie to podstępne dziadostwo.
Piszesz że lubiłaś łazić i spacer zawsze dawał Ci ulgę a teraz gorzej czujesz się właśnie jak próbujesz się zrelaksować, coś Ci to mówi?
U mnie rok temu było tak: bardzo się przepracowałam, 2 miesiące na 2 etatach plus dużo innych problemów na głowie i po tym jak się uspokoiło to dopadło mnie, a moim skarbem był nie spacer a odpoczynek w ciągu dnia, poleżeć zrelaksować się i co? Właśnie wtedy pokawialy się te przeskoki o których piszesz. Jak chodziłam i robiłam to nie było albo mało a jak się kładłam to się zaczynało i non stop. Droga dedukcji doszłam tak że przepracowanie i stres wypłukało mi elektrolity, zbadałam potas był poniżej 4 i kardiolog recepta brałam potas i zaczęło przechodzić po 2-3 tygodniach. I parę miesięcy miałam z tym spokój nic zero null.
Teraz byłam znowu w czasie dużych zawirowań - ale już nie nadmiaru pracy bo ogarnęłam się z tym. I było trochę gorzej ale już nie tak jak rok temu i znowu suplementuje potas.
Pisałaś posta jakiś czas temu. Jak się teraz czujesz? Badałaś elektrolity?
Hej, nie badałam, na czuja zaczęłam brać potas i magnez i przeszło. Albo co innego pomogło, bo dzień przed tym zanim przeszło to trochę popłakałam i wyrzuciłam z siebie trochę emocji. Nie wiem co pomogło finalnie, ale zbliżam się do owulacji (tamten epizod tez miał miejsce w tym okresie owulacyjnym właśnie) i zaczynam odczuwać pojedyncze walniecia. Może to to, przestałam się zagłębiać, bo teraz męczy mnie chu**we oddychanie. Już z tej niemocy mi wszystko jedno 🤦🏻‍♀️. Zrezygnowałam z przeżywania tego wszystkiego bo się zajadę.

Super że przeszło. Tak, mam tak samo, przed owulacja i przed okresem więcej tego. Ale już wiesz co Ci pomaga, uzupełnianie elektrolitów potas magnez w okresie gdy masz więcej stresu. No i wyrzucić emocje. Ja jak popłaczę to później też mi lepiej. Chyba muszę regularnie płakać co tydzień 😀 ale to trzeba by i mieć na to przestrzeń i w ogóle zeby była „okazja” wyrzucić z siebie.
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

2 grudnia 2025, o 14:33

Syla8805 pisze:
2 grudnia 2025, o 14:18
zosialach pisze:
2 grudnia 2025, o 14:11
Syla8805 pisze:
1 grudnia 2025, o 23:15


Hej, wczoraj przeczytałam Twój post tutaj i dziś cały dzień myślałam żeby odpisać ale dopiero teraz mam czas.
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem! Po prostu przepracowałaś się, nie dbałaś o siebie i swój odpoczynek i proszę - nerwica zaatakowała Twój największy skarb. Miałam identycznie. Zobacz jakie to podstępne dziadostwo.
Piszesz że lubiłaś łazić i spacer zawsze dawał Ci ulgę a teraz gorzej czujesz się właśnie jak próbujesz się zrelaksować, coś Ci to mówi?
U mnie rok temu było tak: bardzo się przepracowałam, 2 miesiące na 2 etatach plus dużo innych problemów na głowie i po tym jak się uspokoiło to dopadło mnie, a moim skarbem był nie spacer a odpoczynek w ciągu dnia, poleżeć zrelaksować się i co? Właśnie wtedy pokawialy się te przeskoki o których piszesz. Jak chodziłam i robiłam to nie było albo mało a jak się kładłam to się zaczynało i non stop. Droga dedukcji doszłam tak że przepracowanie i stres wypłukało mi elektrolity, zbadałam potas był poniżej 4 i kardiolog recepta brałam potas i zaczęło przechodzić po 2-3 tygodniach. I parę miesięcy miałam z tym spokój nic zero null.
Teraz byłam znowu w czasie dużych zawirowań - ale już nie nadmiaru pracy bo ogarnęłam się z tym. I było trochę gorzej ale już nie tak jak rok temu i znowu suplementuje potas.
Pisałaś posta jakiś czas temu. Jak się teraz czujesz? Badałaś elektrolity?
Hej, nie badałam, na czuja zaczęłam brać potas i magnez i przeszło. Albo co innego pomogło, bo dzień przed tym zanim przeszło to trochę popłakałam i wyrzuciłam z siebie trochę emocji. Nie wiem co pomogło finalnie, ale zbliżam się do owulacji (tamten epizod tez miał miejsce w tym okresie owulacyjnym właśnie) i zaczynam odczuwać pojedyncze walniecia. Może to to, przestałam się zagłębiać, bo teraz męczy mnie chu**we oddychanie. Już z tej niemocy mi wszystko jedno 🤦🏻‍♀️. Zrezygnowałam z przeżywania tego wszystkiego bo się zajadę.

Super że przeszło. Tak, mam tak samo, przed owulacja i przed okresem więcej tego. Ale już wiesz co Ci pomaga, uzupełnianie elektrolitów potas magnez w okresie gdy masz więcej stresu. No i wyrzucić emocje. Ja jak popłaczę to później też mi lepiej. Chyba muszę regularnie płakać co tydzień 😀 ale to trzeba by i mieć na to przestrzeń i w ogóle zeby była „okazja” wyrzucić z siebie.
No właśnie, żeby to tak szło na zawołanie, a ja cholera tak rzadko płacze, mam straszną blokadę, ale jak już pójdzie to na całego 😉
Ewula22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 182
Rejestracja: 21 listopada 2024, o 19:35

2 grudnia 2025, o 15:14

kimchi pisze:
3 października 2025, o 18:03
Cześć, to mój pierwszy post tutaj. Jestem w dużym kryzysie, nie mam z kim pogadać o swoim stanie.
Po 2 miesiącach od odstawienia leków dostałam nawrotu zaburzeń lękowych (lęk uogólniony z intensywnymi objawami psychosomatycznymi), to już drugi nawrót w moim 7-letnim leczeniu, pierwszy był po roku bez leków. Od 3 dni z powrotem na lekach i... nie jest dobrze. Czy możliwe jest że wenlafaksyna początkowo nasila lęk? Nieustannizalewającą mnie falę gorąca, lęk kumuluje mi się głównie w klatce piersiowej i brzuchu, uczucie pieczenia w mostku, sercu, pocenie dłoni, odruch wymiotny i tachykardia. Czyli klasyka moich objawów, ale w dużym nasileniu.
Pojawiają się uporczywe myśli o tym, że już zawsze taka będę, że już całkiem tracę kontrolę, zwariuję albo już zwariowałam. Wiem, że leki potrzebują kilku tygodni by zadziałać (doraźnie na noc mam benzo), ale szczerze- nie wiem, jak to wytrwam. Nie wiem też, jak długo czekać aż ten turbo nasilony lęk (jak przypuszczam spowodowany snri) minie. Czy w ogóle minie? Czy ktoś miał podobne rozterki podczas rozpoczęcia kuracji tym lekiem? Dodam, że podobne objawy miałam gdy za szybko zwiększyłam dawkę paroksetyny, ale tutaj przecież przyjmuję najmniejszą, 37,5mg. Będę wdzięczna za podzielenie się swoimi doświadczeniami.
kazde leki z tej grupy nasilaja objawy na poczatku brania.Ja tez na poczatku jak zaczelam brac to gorsze mialam lęki trzeseni rak nóg a jak se robilam drzemki w ciagu dnia to wstawalam z takim ogromnym lękiem z walacym sercem jakim pradem przechodzacym przez rece to byla masakra myslalam ze to zawal
BartekSkuzik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 20 września 2022, o 16:02

3 grudnia 2025, o 09:12

Cześć na zaburzenia lękowe choruję od 16 roku życia. Lecze się również tyle lat. Ostatnie 9 lat ogarniałem lęki. Żyłem z nimi, akceptowałem. Było dobrze. jednak od 2 tygodni mam dość silny nawrót. Nakumulowało się drobnych spraw, jakiś stresów itp, ale nie o tym chciałem napisać. Otóż te 9 lat temu udało mi sie "pokonać" nerwicę bez leków (tzn. brałem leki, ale w najniższej dawce, bez zwiekszania) - byłem na terapii grupowej na Oddziale Psychiatrycznym. Teraz niestety nie ma tam typowej terapii grupowej jest za to terapia osob uzależnionych, współuzależnionych, DDA itp. Zastanawiam się czy się tam nie polożyć. Bo to jest tak, że przez moją awersję do zwiekszenia dawki/zmiany leków ja ich w domu nie wezme. A coś muszę robić. Staram się działać mimo lęku, akceptować to, że on jest, wyśmiewać go, racjonalizować, ale nie zawsze wychodzi. Najgorzej jest jak mam gdzieś jechać (wtedy lęk i somaty są najgorsze). Niestety unikam wyjazdów i wiem, że to źle. Oglądam i słucham Divovic oraz Hewada na yt, staram sie zażegnać kryzys na własną rękę, ale nie wiem czy mi się to uda a czas leci. Już 2 tydzień jestem na l4, bo nie jestem w stanie jechać do pracy. Musiałbym chyba spać w biurze, żeby dać radę pracować. Obecnie najwiekszą kumulacje objawów odczuwam rano, zaraz są myśli o pracy, że tracę czas itp. W ciągu dnia jest znośnie w miare. Ogolnie przez ten kortyzol nad ranem mam straszne sny, ale nie są to typowe koszmary, dotyczą mojego zdrowia, wiecie śnią mi sie szpitale, lekarze, choroby itp. Doradzcie proszę co zrobić, kłaść sie na oddział czy spróbować jeszcze powalczyć w domu?
Syla8805
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 4 września 2025, o 21:45

6 grudnia 2025, o 22:34

Wczoraj byłam u psychiatry, latami się przed tym bronię. Teraz jak był natlok zmian w życiu, niekoniecznie tylko przykrych to i tak mi wywala nerwice w kosmos i od rana już budzę się z napięciem i większość dnia straszą mnie myśli. Doktor powiedziała że to lęk uogólniony i zapisała Faxolet.
Ja się oczywiście boję brać leków, czy bral ktos z was ten Faxolet?
Jestem pod ścianą, zastanawiam się czy jak człowiek długo chodzi z tą nerwicą i się męczy to czy zacznie się sypać przez to zdrowie? Np może się zrobić od tego nadczynność tarczycy?
Chyba tylko to by mnie przekonało że mam przestać walczyć bez leków i pomóc sobie czymś z zewnątrz.
Aniela
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 8 grudnia 2025, o 03:56

8 grudnia 2025, o 04:14

Cześć, cierpię na zaburzenia depresyjno lękowe od 23 lat. Bywało raz lepiej raz gorzej. Mieszkam teraz w UK od 15 lat, a cztery lata temu uciekłam z przemocowego związku. Chciałabym wrócić do Polski bo nikogo tu nie mam, nikogo nawet nie znam. Sidze tylko zamknięta z sypialni i wychodzę jedynie jak się ściemni z psem na spacery. No właśnie chciałabym wrócić, tylko nie wiem jak skoro z domu nawet wyjść nie potrafię. Dwa lata prosiłam o skierowanie do psychiatry, ale lekarz zamiast tego przepisuje leki, których panicznie się boję przez moje wcześniejsze przejścia i mówi, że mi to przejdzie. W sensie CPTSD. Została mi przydzielona terapia poznawczo behawioralna i ruchu gałek ocznych, ale nie mogę jej zacząć, bo czekają mnie znowu zeznania i sprawy sądowe w związku z tym, że podrobił mój podpis na kredycie hipotecznym. Nie mam już zupełnie siły na kolejną walkę, chciałabym tylko już stąd wyjechać.
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 613
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

28 grudnia 2025, o 15:22

Cześć dawno mnie nie było, diagnoza mi się nie zmieniła, czuję samotność jestem samotny jak na wiek 27 lat ostatnie 8 lat błąkam się bez celu, bez znajomych, jedynie przelotnie z kimś porozmawiam. Nie mam dziewczyny choć szukam ale nic z tego nie wychodzi bo nie umiem zrobić kolejnego kroku, mam pracę zarabiam ale tracę to w hazardzie i życiu codziennym. Ogólnie jakby świat się załamał to bym się cieszył
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
ODPOWIEDZ