Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
pigwa
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 29 grudnia 2024, o 20:21

2 października 2025, o 16:39

Ostatnimi czasyy zachowywalem trzezwosc i rozpoczalem terapie. Męcze sie z nerwicą nacodzień
raz jest lepiej a raz jest nie do życia. Napilem sie i poszlo. Urrwany film i teraz walka z głową.
Nie wiem czemu tym sie dziele. Wiem, ze jest tutaj ktos kto to zrozumie. Nie licze na jakies wsparcie. Porra zaczynac od nowa. byle sie nie poddac.
Jak tutaj dotarłeś/aś to zycze ci spokoju ducha i dużo siły.
Nostromo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 2 października 2025, o 14:10

2 października 2025, o 20:12

Ja mam taki sposób na lęki oraz zaburzenia, piszę horrory z elementami erotyki; brutalne, złe. W taki sposób mogę się rozładować, wyrzucić swoją ciemną stronę nie robiąc nikomu krzywdy, zemścić się na swoich katach, złych ludziach. Polecam każdemu by pozbyć się żalu który nas ciągnie za nogi w ciemną otchłań.
Awatar użytkownika
Kelly
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 12 marca 2024, o 11:00

3 października 2025, o 12:43

Nostromo pisze:
2 października 2025, o 20:12
Ja mam taki sposób na lęki oraz zaburzenia, piszę horrory z elementami erotyki; brutalne, złe. W taki sposób mogę się rozładować, wyrzucić swoją ciemną stronę nie robiąc nikomu krzywdy, zemścić się na swoich katach, złych ludziach.
Witam:-) fajny sposób na rozładowanie emocji. Ale rozumiem że piszesz tylko dla siebie?
"Ja, twój Bóg, ująłem cię za prawicę mówiąc ci: Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą. Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana odkupicielem twoim - Święty Izraela." :lov:
Nostromo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 2 października 2025, o 14:10

3 października 2025, o 14:50

Tak, piszę tylko dla siebie, lepiej tego nie publikować, straszne szambo; morderstwa, gwałty, romanse i dużo zaburzeń wśród bohaterów :) każdemu bardzo polecam!
kimchi
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 3 października 2025, o 17:50

3 października 2025, o 18:03

Cześć, to mój pierwszy post tutaj. Jestem w dużym kryzysie, nie mam z kim pogadać o swoim stanie.
Po 2 miesiącach od odstawienia leków dostałam nawrotu zaburzeń lękowych (lęk uogólniony z intensywnymi objawami psychosomatycznymi), to już drugi nawrót w moim 7-letnim leczeniu, pierwszy był po roku bez leków. Od 3 dni z powrotem na lekach i... nie jest dobrze. Czy możliwe jest że wenlafaksyna początkowo nasila lęk? Nieustannie czuje zalewającą mnie falę gorąca, lęk kumuluje mi się głównie w klatce piersiowej i brzuchu, uczucie pieczenia w mostku, sercu, pocenie dłoni, odruch wymiotny i tachykardia. Czyli klasyka moich objawów, ale w dużym nasileniu.
Pojawiają się uporczywe myśli o tym, że już zawsze taka będę, że już całkiem tracę kontrolę, zwariuję albo już zwariowałam. Wiem, że leki potrzebują kilku tygodni by zadziałać (doraźnie na noc mam benzo), ale szczerze- nie wiem, jak to wytrwam. Nie wiem też, jak długo czekać aż ten turbo nasilony lęk (jak przypuszczam spowodowany snri) minie. Czy w ogóle minie? Czy ktoś miał podobne rozterki podczas rozpoczęcia kuracji tym lekiem? Dodam, że podobne objawy miałam gdy za szybko zwiększyłam dawkę paroksetyny, ale tutaj przecież przyjmuję najmniejszą, 37,5mg. Będę wdzięczna za podzielenie się swoimi doświadczeniami.
Nostromo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 2 października 2025, o 14:10

3 października 2025, o 18:25

miałem kiedyś podobnie, gorącą, cały czas w poczuciu zagrożenia, nawet w swoim mieszkaniu i inne somatyczne.. Ja gdybym nie poszedł na terapie grupową pewnie bym umarł, nie byłem w stanie do łazienki dojść. Najważniejsze to nie zostać sam, poprosić o wsparcie. Ja tabletki brałem przez przez rok czasu, parogen bodajże i czułem się po nim jak narkoman a po odstawieniu to jak mega narkoman, nieznam się na lekach ale wiem przynajmniej w moim przypadku że coś zamazują ale nie rozwiązują problemu. Mój sposób jak to wszystko pokonałem, medytacja rano i wieczorem żeby się uspokoić i ułożyć sobie w głowie, terapia by zrozumieć i rower by się rozładować. I od dobrych paru lat czuje się świetnie są jeszcze demony które ciągną mnie za nogi ale w normalnym funkcjonowaniu nie przeszkadzają. Jestem aktywny zawodowo, prowadzę całkiem udane życie, więc wiem że się da i jest to możliwe. Tobie się też uda!
Fajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 27 listopada 2024, o 20:48

3 października 2025, o 20:42

Witam Masz to już 7 lat i dobrze wiesz że ci to nic nie zrobi tylko chce żebyś się nakręcała.Dalas tyle lat rady i dasz rady jeszcze .Ja mam dziadostwo już 15 lat 3 lata temu silny nawrót Też brałem leki było lepiej kiedy odstawiłem powtórka z rozrywki. Teraz mnie męczy ale daje rady bo muszę tak se powiedziałem i widzę że to mnie nie zabije .Tak jak Ciebie tylko nas pomęczy.Trzymaj się i się nigdy nie dawaj Narka
a.olenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 1 listopada 2021, o 16:21

3 listopada 2025, o 10:50

Hej.
Musze się wam wyżalić, bo nie mam komu. Po 11 latach zostawił mnie chłopak. Trudno mi się po tym pozbierać. Zostałam gdzie mieszkam całkiem sama. Musiałam sobie ogarnąć mieszkanie i zacząć żyć samodzielnie pierwszy raz od 33 lat. Zawsze byłam z kimś. Najpierw rodzice, potem chłopak. Choć już od kilku lat nam się nie układało to jakoś żeśmy ciągnęli ten związek... Aż do teraz. Chłopak odezwał się po dwóch miesiącach od rozstania, że znalazł moje świadectwo pracy i jeszcze jakieś rzeczy... Spotkaliśmy się i to był błąd. Nie sądziłam, że tak źle zareaguje na jego widok. Chyba miałam nadzieję nie wiem na co, bo wiem że nie ma szans żeby nam się udało... Wiecie on wyglądał jak nigdy :( przyznał się że ma kogoś i wtedy coś we mnie pękło. Na dodatek to spotkanie miało miejsce w piątek... Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pisałam do osób które znam z prośbą o jakąś pomoc. Bałam się że sobie coś zrobię, byłam w strasznym stanie. Już raz miałam epizod z samookaleczeniem. To bardzo boli, że ktoś jest lepszy ode mnie... Że ja zostałam odrzucona i zastąpiona. Może jest tutaj ktoś kto miał podobnie? A jeśli nie to dzięki za przeczytanie:)
Aston1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 28 grudnia 2022, o 11:14

6 listopada 2025, o 12:07

Hej wszystkim,
Piszę, bo już nie daje rady, 3 lata temu miałem bardzo dużo stresu zawodowego i dostałem zaburzenia( w dzieciństwie miałem 2 epizody ale w miarę szybko poszło). Przez 8 miesięcy brałem leki, wróciłem do pracy z której wcześniej odeszlem, bardzo stresujaca, kontakt z klientem, praca mobilna duża odpowiedzialność ale elastyczne godziny, trochę wolnego i brak ludzi w biurze którzy wiadomo jacy potrafią być. Przez 2 lata bylo ok miałem plany na przyszłość, ciagle ukladalem sobię w glowie jak zrobić żeby nie musieć chodzić do pracy. Pojawialy sie takze mysli ze tej pracy nie zmienię, sama myśl o zmianie albo jakaś oferta pracy to był odrazu lęk. 3 tygodnie temu dostalem ataku lęku, nagle poczułem że muszę wracać do domu. Dokończyłem zadanie 3 dni brałem lorafen żeby tylko to skończyć, Potem wziąłem l4 na miesiąc. 3 tyg temu żyłem normalnie praca ćwiczenia dieta, teraz nie moge wyjsc do sklepu boje sie doslownie wszystkiego, wróciłem do leków ale jest tragedia, czuję że sam siebie zawiodlem. W głowie mam non stop analizę czy to nie przez pracę to mi znów wróciło. Dodam że miesskam z rodzicami sytuacja finansowa jest dobra mam spore oszczędności, ale co z tego jak codziennie budzę się z płaczem idę do rodziców, nie wiem jak sobie pomóc mam mysli non stop o robocie i przyszłości. Jestem załamany czuje jakby życie się skończyło
Kiniak
Nowy Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 18 lutego 2024, o 16:08

12 listopada 2025, o 10:30

Ja się zmagam z napadami paniki od ok 2 lat. Przyjmuję asentre. Raz jest lepiej raz gorzej, u mnie to przedewszystkim uczucie zasłabnięcia… Ostatnio ataki są coraz rzadsze i jak się zdążają to jestem w stanie nad nimi zapanować, czekam, wiem że przejdzie.
Kilka dni temu miałam maskarę, poczułam że robi mi się slabo, dziwne w głowie, otępienie więc się położyłam i chciałam przeczekać. W pewnym momencie coś jakby wybuchło mi w klatce, rozlało się ciepło, nie mogłam złapać oddechu, paskudne uczucie. Ciśnienie skoczyło 145 na 95 i tętno 117, trzęsłam się jak galareta :(
Tak się źle czułam że wezwałam karetkę. EKG w „granicach normy” rytm zatokowy ale z jakimiś innymi odchyleniami, lekarz stwierdził że EKG nie jest tragiczne. miałam jeszcze niski cukier, mało piłam tego dnia i ćwiczyłam. Może przez to zasłabłam a potem doszła panika….I sama nie wiem skąd takie objawy, czy to atak paniki czy jakieś inne cholerstwo. Znowu od kilku dni o niczym innym nie myślę tylko o tej sytuacji, że znowu mnie dopadnie, że dostanę zawału itd. I tak w kółko co jest lepiej to za chwile znowu taki strzał i myśli czy to napewno ataki paniki czy inny problem zdrowotny. Teraz non stop słyszę w wiadomościach że ktoś zasłabł i zmarł i to mnie przeraża. Stresuje mnie to że nigdy się to nie skończy, że będę brała leki do końca życia, że nie będę w stanie bez nich funkcjonować. Ja całe życie byłam mega czymś zestresowana, reagowałam nieadekwatnie do sytuacji, miałam tego świadomość. Serce mi nierówno biło, miałam sztywną ciężką głowę a lekarze mówili że nic mi nie jest…. nikt przez wiele lat nie powiedział mi że problem może leżeć w psychice. Aż pewnego dnia moje życie się zmieniło, dostałam silnego zasłabnięcia, nie byłam w stanie ustać na nogach trafiłam na SOR i wyszło że nic mi nie jest…. organizm się zbuntował po wielu latach zamartwiania się o wszystko - zaczęła się moja choroba… przez pół roku nie wychodziłam z domu, potem powolutku było coraz lepiej. I ciągle to wraca i myśli czy to napewno atak paniki czy w końcu zasłabnę, dostanę zawału i umrę. Czy ktoś ma podobne objawy?
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1501
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

12 listopada 2025, o 15:29

Kiniak pisze:
12 listopada 2025, o 10:30
Ja się zmagam z napadami paniki od ok 2 lat. Przyjmuję asentre. Raz jest lepiej raz gorzej, u mnie to przedewszystkim uczucie zasłabnięcia… Ostatnio ataki są coraz rzadsze i jak się zdążają to jestem w stanie nad nimi zapanować, czekam, wiem że przejdzie.
Kilka dni temu miałam maskarę, poczułam że robi mi się slabo, dziwne w głowie, otępienie więc się położyłam i chciałam przeczekać. W pewnym momencie coś jakby wybuchło mi w klatce, rozlało się ciepło, nie mogłam złapać oddechu, paskudne uczucie. Ciśnienie skoczyło 145 na 95 i tętno 117, trzęsłam się jak galareta :(
Tak się źle czułam że wezwałam karetkę. EKG w „granicach normy” rytm zatokowy ale z jakimiś innymi odchyleniami, lekarz stwierdził że EKG nie jest tragiczne. miałam jeszcze niski cukier, mało piłam tego dnia i ćwiczyłam. Może przez to zasłabłam a potem doszła panika….I sama nie wiem skąd takie objawy, czy to atak paniki czy jakieś inne cholerstwo. Znowu od kilku dni o niczym innym nie myślę tylko o tej sytuacji, że znowu mnie dopadnie, że dostanę zawału itd. I tak w kółko co jest lepiej to za chwile znowu taki strzał i myśli czy to napewno ataki paniki czy inny problem zdrowotny. Teraz non stop słyszę w wiadomościach że ktoś zasłabł i zmarł i to mnie przeraża. Stresuje mnie to że nigdy się to nie skończy, że będę brała leki do końca życia, że nie będę w stanie bez nich funkcjonować. Ja całe życie byłam mega czymś zestresowana, reagowałam nieadekwatnie do sytuacji, miałam tego świadomość. Serce mi nierówno biło, miałam sztywną ciężką głowę a lekarze mówili że nic mi nie jest…. nikt przez wiele lat nie powiedział mi że problem może leżeć w psychice. Aż pewnego dnia moje życie się zmieniło, dostałam silnego zasłabnięcia, nie byłam w stanie ustać na nogach trafiłam na SOR i wyszło że nic mi nie jest…. organizm się zbuntował po wielu latach zamartwiania się o wszystko - zaczęła się moja choroba… przez pół roku nie wychodziłam z domu, potem powolutku było coraz lepiej. I ciągle to wraca i myśli czy to napewno atak paniki czy w końcu zasłabnę, dostanę zawału i umrę. Czy ktoś ma podobne objawy?
Ja dawniej mialem takie objawy, kilka razy zaslablem a codziennie mialem uczucie ze zaraz zaslabnę. Koszmar...
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
Ayla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 7 grudnia 2017, o 20:40

13 listopada 2025, o 03:47

Nostromo pisze:
2 października 2025, o 20:12
Ja mam taki sposób na lęki oraz zaburzenia, piszę horrory z elementami erotyki; brutalne, złe. W taki sposób mogę się rozładować, wyrzucić swoją ciemną stronę nie robiąc nikomu krzywdy, zemścić się na swoich katach, złych ludziach. Polecam każdemu by pozbyć się żalu który nas ciągnie za nogi w ciemną otchłań.
Można je gdzieś przeczytać? :)
Moje forum dla osób samotnych, lub nieśmiałych, lub pogubionych życiowo: www.dizedianate.com.pl

Moje forum o religiach, które wyznaję:
http://miedzy-religiami.com.pl


Albo znajdziesz drogę, albo ją zbudujesz
Pamiętaj, zawsze znajdzie się ktoś, kto Ci kibicuje
Doceniaj to, co masz, zanim czas sprawi, że docenisz to, co miałeś
Pamiętaj, że po każdej burzy kiedyś wyjdzie słońce. Ale to od Ciebie zależy, czy będziesz chciał je dostrzec
Myśląc pozytywnie, przyciągasz pozytywne zdarzenia
Myśl to, co prawdziwe, czuj to, co piękne, kochaj to, co dobre
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

14 listopada 2025, o 10:18

Cześć! Moja sezonowka (czyt. Nerwica) wali na łeb już całkiem mocno. Jakieś pierdy były, z którymi sobie poradziłam, ale.. złapało mnie to durne potykanie serducha. Faktycznie jakiś miesiąc temu był taki czas wzmożonego stresu, mało odpoczynku, ale po tym czasie zluzowalam i się relaksowalam, dawałam sobie czas na wyciszenie. Jak widać gówno to dało, bo jak ma strzelić to strzeli. Od 4 dni serce mi wariuje. Puls w miarę ok, ale niech mnie tylko najdzie ochota na spacer.. chodzę i buuuum. Pauza, mocny stuk, pauza, mocny stuk i tak podczas całego spaceru, bez chwili spokoju. Jak usiądę, położę się, puls wraca do wartości spoczynkowej jest ok, nie czuje, ewentualnie co któreś tam uderzenie jest to subtelne uczucie fikołka. Poszłam wczoraj na EKG do poz. Oczywiście w trakcie czekania w poczekalni przeszło, na EKG tez nie czułam, więc nic nie zarejestrował, jak na złość tylko wylazlam z tej przychodni to na nowo fikolkowalo. I tak teraz nie wiem co mam ze sobą robić. Holtera miałam miesiąc temu, ale wtedy tego też nie było więc wyszedł super. Jak ja mam sobie z tym poradzić.. czuje się jak niepełnosprawną. Spacer zawsze dawał ulgę, lubiłam łazić, zazwyczaj byłam aktywna, a teraz każda aktywność łączy się z tymi przeskokami serducha. I wiem, nie powinnam zwracac na to uwagi, olać, ale no nie da się, bo to jest potężny dyskomfort.
Syla8805
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 4 września 2025, o 21:45

1 grudnia 2025, o 23:15

zosialach pisze:
14 listopada 2025, o 10:18
Cześć! Moja sezonowka (czyt. Nerwica) wali na łeb już całkiem mocno. Jakieś pierdy były, z którymi sobie poradziłam, ale.. złapało mnie to durne potykanie serducha. Faktycznie jakiś miesiąc temu był taki czas wzmożonego stresu, mało odpoczynku, ale po tym czasie zluzowalam i się relaksowalam, dawałam sobie czas na wyciszenie. Jak widać gówno to dało, bo jak ma strzelić to strzeli. Od 4 dni serce mi wariuje. Puls w miarę ok, ale niech mnie tylko najdzie ochota na spacer.. chodzę i buuuum. Pauza, mocny stuk, pauza, mocny stuk i tak podczas całego spaceru, bez chwili spokoju. Jak usiądę, położę się, puls wraca do wartości spoczynkowej jest ok, nie czuje, ewentualnie co któreś tam uderzenie jest to subtelne uczucie fikołka. Poszłam wczoraj na EKG do poz. Oczywiście w trakcie czekania w poczekalni przeszło, na EKG tez nie czułam, więc nic nie zarejestrował, jak na złość tylko wylazlam z tej przychodni to na nowo fikolkowalo. I tak teraz nie wiem co mam ze sobą robić. Holtera miałam miesiąc temu, ale wtedy tego też nie było więc wyszedł super. Jak ja mam sobie z tym poradzić.. czuje się jak niepełnosprawną. Spacer zawsze dawał ulgę, lubiłam łazić, zazwyczaj byłam aktywna, a teraz każda aktywność łączy się z tymi przeskokami serducha. I wiem, nie powinnam zwracac na to uwagi, olać, ale no nie da się, bo to jest potężny dyskomfort.
Hej, wczoraj przeczytałam Twój post tutaj i dziś cały dzień myślałam żeby odpisać ale dopiero teraz mam czas.
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem! Po prostu przepracowałaś się, nie dbałaś o siebie i swój odpoczynek i proszę - nerwica zaatakowała Twój największy skarb. Miałam identycznie. Zobacz jakie to podstępne dziadostwo.
Piszesz że lubiłaś łazić i spacer zawsze dawał Ci ulgę a teraz gorzej czujesz się właśnie jak próbujesz się zrelaksować, coś Ci to mówi?
U mnie rok temu było tak: bardzo się przepracowałam, 2 miesiące na 2 etatach plus dużo innych problemów na głowie i po tym jak się uspokoiło to dopadło mnie, a moim skarbem był nie spacer a odpoczynek w ciągu dnia, poleżeć zrelaksować się i co? Właśnie wtedy pokawialy się te przeskoki o których piszesz. Jak chodziłam i robiłam to nie było albo mało a jak się kładłam to się zaczynało i non stop. Droga dedukcji doszłam tak że przepracowanie i stres wypłukało mi elektrolity, zbadałam potas był poniżej 4 i kardiolog recepta brałam potas i zaczęło przechodzić po 2-3 tygodniach. I parę miesięcy miałam z tym spokój nic zero null.
Teraz byłam znowu w czasie dużych zawirowań - ale już nie nadmiaru pracy bo ogarnęłam się z tym. I było trochę gorzej ale już nie tak jak rok temu i znowu suplementuje potas.
Pisałaś posta jakiś czas temu. Jak się teraz czujesz? Badałaś elektrolity?
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

2 grudnia 2025, o 14:11

Syla8805 pisze:
1 grudnia 2025, o 23:15
zosialach pisze:
14 listopada 2025, o 10:18
Cześć! Moja sezonowka (czyt. Nerwica) wali na łeb już całkiem mocno. Jakieś pierdy były, z którymi sobie poradziłam, ale.. złapało mnie to durne potykanie serducha. Faktycznie jakiś miesiąc temu był taki czas wzmożonego stresu, mało odpoczynku, ale po tym czasie zluzowalam i się relaksowalam, dawałam sobie czas na wyciszenie. Jak widać gówno to dało, bo jak ma strzelić to strzeli. Od 4 dni serce mi wariuje. Puls w miarę ok, ale niech mnie tylko najdzie ochota na spacer.. chodzę i buuuum. Pauza, mocny stuk, pauza, mocny stuk i tak podczas całego spaceru, bez chwili spokoju. Jak usiądę, położę się, puls wraca do wartości spoczynkowej jest ok, nie czuje, ewentualnie co któreś tam uderzenie jest to subtelne uczucie fikołka. Poszłam wczoraj na EKG do poz. Oczywiście w trakcie czekania w poczekalni przeszło, na EKG tez nie czułam, więc nic nie zarejestrował, jak na złość tylko wylazlam z tej przychodni to na nowo fikolkowalo. I tak teraz nie wiem co mam ze sobą robić. Holtera miałam miesiąc temu, ale wtedy tego też nie było więc wyszedł super. Jak ja mam sobie z tym poradzić.. czuje się jak niepełnosprawną. Spacer zawsze dawał ulgę, lubiłam łazić, zazwyczaj byłam aktywna, a teraz każda aktywność łączy się z tymi przeskokami serducha. I wiem, nie powinnam zwracac na to uwagi, olać, ale no nie da się, bo to jest potężny dyskomfort.
Hej, wczoraj przeczytałam Twój post tutaj i dziś cały dzień myślałam żeby odpisać ale dopiero teraz mam czas.
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem! Po prostu przepracowałaś się, nie dbałaś o siebie i swój odpoczynek i proszę - nerwica zaatakowała Twój największy skarb. Miałam identycznie. Zobacz jakie to podstępne dziadostwo.
Piszesz że lubiłaś łazić i spacer zawsze dawał Ci ulgę a teraz gorzej czujesz się właśnie jak próbujesz się zrelaksować, coś Ci to mówi?
U mnie rok temu było tak: bardzo się przepracowałam, 2 miesiące na 2 etatach plus dużo innych problemów na głowie i po tym jak się uspokoiło to dopadło mnie, a moim skarbem był nie spacer a odpoczynek w ciągu dnia, poleżeć zrelaksować się i co? Właśnie wtedy pokawialy się te przeskoki o których piszesz. Jak chodziłam i robiłam to nie było albo mało a jak się kładłam to się zaczynało i non stop. Droga dedukcji doszłam tak że przepracowanie i stres wypłukało mi elektrolity, zbadałam potas był poniżej 4 i kardiolog recepta brałam potas i zaczęło przechodzić po 2-3 tygodniach. I parę miesięcy miałam z tym spokój nic zero null.
Teraz byłam znowu w czasie dużych zawirowań - ale już nie nadmiaru pracy bo ogarnęłam się z tym. I było trochę gorzej ale już nie tak jak rok temu i znowu suplementuje potas.
Pisałaś posta jakiś czas temu. Jak się teraz czujesz? Badałaś elektrolity?
Hej, nie badałam, na czuja zaczęłam brać potas i magnez i przeszło. Albo co innego pomogło, bo dzień przed tym zanim przeszło to trochę popłakałam i wyrzuciłam z siebie trochę emocji. Nie wiem co pomogło finalnie, ale zbliżam się do owulacji (tamten epizod tez miał miejsce w tym okresie owulacyjnym właśnie) i zaczynam odczuwać pojedyncze walniecia. Może to to, przestałam się zagłębiać, bo teraz męczy mnie chu**we oddychanie. Już z tej niemocy mi wszystko jedno 🤦🏻‍♀️. Zrezygnowałam z przeżywania tego wszystkiego bo się zajadę.
ODPOWIEDZ