monika98 pisze:Zaburzony tak jak napisała Ciasteczko powinieneś być z siebie dumny, że dałeś radę

Ja jakiś czas temu zmieniłam swoje podejście... Kiedy gdzieś jadę i wiem/czuję/ wkręcam sobie, że akurat będę się źle czuła życzę sobie tego. Np. trzygodzinna podróż pociągiem ojjj jak ja się tego bałam ale podeszłam zupełnie inaczej bardziej bojowo. Uzbrojona w wiedzę, że przecież nic złego się nie może stać życzyłam sobie tego czego wcześniej się bałam. W myślach rozmawiałam ze swoją nerwicą, że ma przyjść i pokazać mi na co ją stać... Nic złego się nie stało a ja byłam z siebie mega dumna

Inna sytuacja atak paniki w centrum handlowym pomijam fakt, że całkowicie go olałam i dalej robiłam swoje nie uciekłam bo wiedziałam, że jak przyszedł to i sobie pójdzie. Ale na drugi dzień gdzieś z tyłu głowy miałam myśl a co jak znowu dostanę ehhh te chore myśli. To znowu zmieniłam podejście jadąc do tego centrum handlowego postanowiłam, że poszukam swój lęk tam gdzie go dzień wcześniej zostawiłam. Chodziłam po sklepach i mówiłam sobie w myślach " no dalej pokaż się, gdzie jesteś itd." nie pokazał się a ja do domu wracałam jak na skrzydłach lżejsza o pół tony

Nie żyję w lęku sprawdzam swoją nerwicę i rzucam jej wyzwania mimo, że dalej się pojawia to jest coraz słabsza przegrywa ze mną na każdym kroku powodzenia
Dziś przetestowałem w boju tą taktykę
Rano praca. Początkowo nawet nie najgorzej, ale potem przyszło odrealnienie. Ta paskudna dziwność. Już miałem się jak zwykle temu poddać, ale tym razem postanowiłem zrobić tak jak radziłaś. Zwizualizowałem sobie to zaburzenie i zacząłem je prowkować, aby dało czadu i spróbowało mi coś naprawdę zrobić. I o dziwo odrealnienie minęło po kilkunastu minutach takiego toku myślenia. Potem jeszcze do końca pracy miałem kilka takich sekundowych przebłysków, ale za każdym razem skwitowałem to w stylu "i tylko na tyle cię stać?" i tyle.
Po pracy tradycyjny spacer, coś co staram się robić codziennie, jeśli tylko pogoda pozwala. Nie było tak źle, a każde przebłyski kwitowałem w myślach tego typu pogardliwymi stwierdzeniami.
Niejako, aby się przetestować przed chwilą wyszedłem wyrzucić śmieci i wróciłem robiąc małe kółeczko dookoła domu. Nie mogę powiedzieć, że czułem się dobrze - trochę otumanienia, trochę chęci iścia po ścianach i generalnie poczucie, że muszę przemknąć jak najszybciej i znaleźć się w domu. I znów skwitowałem to pogardą. Choć czułem jakbym miał się przewrócić nie szedłem wzdłuż budynku tylko dzielnie środkiem chodnika.
Po dniu dzisiejszym dochodzę do wniosku, że w tym szaleństwie jest metoda
