Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Jaga
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 29
Rejestracja: 20 maja 2015, o 09:54

17 lipca 2015, o 20:59

Dziękuję wam baaardzo. Od razu mi lepiej jak słyszę, że nie jestem sama. Macie w 100% rację, że to lęk przed konsekwencjami, które nie istnieją. Zagryzłam zęby i dziś znowu jeździłam. Do pracy i z pracy. Autobus i skmka. Jestem z siebie dumna, że wsiadłam i pokonałam ten lęk przed lękiem. Dzisiaj było akurat znośnie. Lepiej, spokojniej i świadomiej niż wczoraj. Podduszało jedynie. Ale cały czas "pracowałam" nad swoją mózgownicą, na takie sposoby jak wymieniacie. Byłam uparta i zacietrzewiona na lęk. Powtarzałam sobie, że czekam na lęk i chcę żeby przyszedł bo się go już nie boję, że mam narzędzia do tego żeby go przetrwać i przetrwam jak zwykle, a że jest uczuciem przechooojowym, to trudno. Milion razy go przeżyłam to i milion pierwszy przeżyję. To tylko nawykowe myśli do cholery! Niech sobie są lub nie. Mam się do nich przyzwyczaić i traktować jak nieszkodliwy, ciągnący się za mną cień. No, ale wkurza mnie niezmiernie i irytuje to moje tchórzliwe wybieranie miejsc w skmce, gdzie stanąć, gdzie się skryć, oby bliżej drzwi, a może bliżej początku wagonu, a może bliżej końca, żeby mieć poczucie przestrzeni, żeby było bezpieczniej, z dala od ludzi.... Czy wsiadać bo mało ludzi, czy nie bo się uduszę w tłoku. Męczy mnie to kombinowanie. To takie żałosne, że czuję się na prawdę odarta z godności. Jak lękliwe dzikie zwierzątko. Zużywam na to mega dużo energii. Na razie jednak nie potrafię z tego zrezygnować... Nawet jak mało ludzi, to i tak jest dla mnie wyczynem sam fakt że poruszam się w transporcie publicznym... Może i na to przyjdzie czas. Modlę się o wytrwałość i zacięcie w postanowieniu jeżdżenia na przekór samej sobie!
martusia1979 bliskie jest mi wychodzenie z prochów. podziwiam cię za dzielność. ja za każdym razem w końcu wracałam. teraz też jestem na seroxacie.. tyle lat szarpania się. na samą myśl, że będe odstawiała prochy czuję falę depresji na karku, a chcę bardzo za jakiś czas znowu spróbować.
Nie znoszę się użalać, ale może czas zacząć mówić o swoich jazdach. Będę tu częstym gościem coś czuję. Mam nadzieję, że za jakiś czas, zacznie i ze mnie schodzić lękowa schiza i ja będę wsparciem dla kogoś kto zaczyna.
Pozdrawiam was ciepło:)
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

17 lipca 2015, o 21:18

jaga mysle ze z czasem sie odwazysz .Nie sposob odstawic leki tylko wyczyn wytrwac bez nich. Jest ciezko i to cholernie ale staram sie .Dzisiaj mialam stresujaca sytuacje maz sie zle czul a ja odrazu mialam ogromny stres co oczywiscie sie na mnie odbilo ,zle sie czulam przez caly dzien i oczywiscie w obawie o jego zdrowie. Caly czas probuje zyc inaczej niz w rodzinnym domu bez strachu ale to takie trudne tym bardziej ze samemu cos dolega i nie jest sie 100 % sprawnym poprostu masakra.

-- 17 lipca 2015, o 21:18 --
zapomnialam dodac ze i tak jest lepiej niz kiedys wczesniej by mnie chyba roznislo ze strachu dzisiaj jakos nad tym pracowalam pomino ze to odchorowalam ;-(
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Jaga
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 29
Rejestracja: 20 maja 2015, o 09:54

17 lipca 2015, o 21:25

martusia1979 wiem doskonale jak jest ciężko, dlatego bardzo ci kibicuje. Kawał bojowniczki z ciebie:) wytrwaj. za parę miesięcy ja to pewnie będę przerabiać, a wtedy mam nadzieję, że u ciebie będzie już ok. będzie kto miał mnie zbierać heh. głowa do góry. z każdym dniem będzie łatwiej! popatrz ilu nas tu jest na tym forum i przede wszystkim widać że ludziom się udaje z tego kołowrotka wyjść! więc i my wyjdziemy! życzę ci dużo samozaparcia i motywacji:)
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

17 lipca 2015, o 21:27

Upały mnie dobijają. Nie wiem czemu tak to działa :( Ok, nigdy nie lubiłem słońca i upałów, ale jednak nie stanowiło to dla mnie jakiegoś problemu. Jest to jest. Tyle. Teraz jednak wywołują one we mnie stres i lęk. Dwa tygodnie temu, gdy był ten mega gorący weekend praktycznie dwa dni przewegetowałem przy wiatraczku ledwo żyjąc. To jednak nic w porównaniu z pracą. Mamy okno od południa i o ile rano jest jeszcze jakoś, tak od 12-13 jest po prostu zaduch. Niby nic takiego - dużo piję, mam wiatraczek, staram się jak najmniej męczyć. Ale czuję się fatalnie. I jest to tak naprawdę z niczym konkretnym nie związane. Ani mnie nic nie boli, ani nie kręci w głowie, ani też nie jest mi tak gorąco żeby np. pot mi spływał z czoła czy po plecach. Po prostu czuje się źle. Minuty ciągną się godzinami. Koszmar. A jak myślę o przyszłym tygodniu, gdzie śr-cz-pt ma być ponad 30 stopni to nie chce mi się żyć. Wszystkim jest gorąco, wszyscy czują dyskomfort, ale ja po prostu w takich chwilach chcę umrzeć. Nie zjeść loda czy wypić lodowatą wodę, nie wskoczyć do basenu czy pod prysznic. Nie chodzi o to, że jestem przegrzany. Po prostu jest masakra w każdym tego słowa znaczeniu.

Dramat :(
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

17 lipca 2015, o 21:34

Ja też w upały gorzej się czuję często boli mnie głowa ale tak już było przed nerwicą. Dzisiaj męczę się z migreną nawet mały atak się przyplątał :haha: trudno jakoś trzeba żyć... Jutro ma być u mnie pnad 30 stopni zamiast zdychać w domu jadę z dziećmi nad jezioro niech przynajmniej One mają ubaw.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

17 lipca 2015, o 23:20

dziekuje Jaga za ciebie tez trzymam kciuki ^^

-- 17 lipca 2015, o 23:20 --
zaburzony ja tez sie mecze w upaly przed zaburzeniem bylo mi ciezko ale jakos to znosilam teraz wywoluje to u mnie lek jak slysze tez o tych temperaturach to juz boje sie nastepnego dnia ,zle sie czuje jest mi slabo . Widzisz tylko u mnie jest to troche uzasadnione bo moj pierwszy atak zdazyl sie wlasnie latem w upal na dworze omdlalam i zaczela sie jazda...;-(
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

17 lipca 2015, o 23:56

A ja właśnie nie mam żadnych negatywnych wspomnień z upałem. Nigdy nic się nie stało i wiem że nie stanie. Dlatego w sumie mniej odczuwam lęk przed czymś a bardziej się po prostu źle czuje. ...
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

18 lipca 2015, o 12:03

wic co moge ci jeszcze zaproponowac to albo sprawdaj sobie cisnienie gdyz w taka pogode ja mam np. niskie co tez sie przyczynia do takiego stanu albo poprostu zadbaj o uzupelnienie elektrolitow czesto sobie nie zdajemy z tego sprawy ale w trakcie upalow sa nam bardziej potrzebne a nie stety wyplukuja sie z moczem i potem sama woda nie wystarcz poczytaj moze o tym i zaobserwuj jak w tedy sie czujesz czy jest jakas poprawa ;-)
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

19 lipca 2015, o 11:18

kolejny raz przekonałam się o tym, że tylko moje myślenie wpędza mnie w złe samopoczucie. Rano oczywiście źle się czułam a to mnie głowa bolała, to coś innego... Ale jako, że z niczego nie rezygnuję uszykowałam dzieci i cały dzień spędziliśmy nad wodą. Jakoś nie bolała mnie głowa w ogóle nie czułam nerwicy bo o niej nie myślałam. Czułam się super i cudownie spędziłam czas. Wyciągnęłam z tego oczywiście wnioski na przyszłość.
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

19 lipca 2015, o 11:42

Super Monika, najważniejsze to rzeczywiście nie rezygnować i coś robić :). Bo najgorzej jest rano.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

19 lipca 2015, o 13:35

a ja sie dzi
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

19 lipca 2015, o 16:45

A ja dzis kiepsko.Rano wstLam i bylo om.Potem jakos tak nagle zrobil mi sie dol i dopadla deprecha.Nie cierpie tego i ciezko mi to opanowac.Zawsze wtedy sie boje ze zacY a sie depresja i E nie wstane.Boli mnie brzuch i glupie mysli.Prawde mowiac to boje sie tego stanu.Probuje to przepuscic przez siebie ale jak zrobic zeby to minelo.Co do upalow to tu we Wloszech wczoraj bylo 42 stopnie.Ciezko takie upaly przetrwac ale to jakos mnie tak nie przeraza

-- 19 lipca 2015, o 16:45 --
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

19 lipca 2015, o 17:29

pociesze cie ze ja tez sie zle czuje ;)
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

19 lipca 2015, o 19:29

I jeszcze małe pytanko.Co sądzicie?Ja ciągle się kolce z moją koleżanką.Ona też ma nerwicę lekow ale teraz od 2 lat niby jest ok z małymi epizodkami krotkotrwalyni.Brała leki i uważa że ja wyleczyly z myśli natretnych.Ja odstawiłam ok rok temu i ciągle coś mnie łapie.Ona uważa ze własnym nastawieniem nie zmieniamy chemii mózgu tylko leki to robią i mówi mi ze nerwica jest od nas niezależna tylko pojawią się wtedy jak chemia mózgu coś nie tak.Ja wiem ze w nerwicy chemia jest zaburzenia ale własnym nastawieniem jesteśmy w stanie ja wyregulowac.Koleżanką mi mówi ze ja powinnam dalej sie leczyć bo mi nie przeszło.Mówi ze pewnie brałam zły lek.Strasznie nie mnie to frustruje i ciągle się klocimy.Nie chcę wchodzić w kolejny lek.Mam teraz Stany depresyjne które mnie doluja.Jak do nich podejść żeby minęły?.Lek też jest obecny.Dodam ze strasznie boję się depresji.

-- 19 lipca 2015, o 19:26 --
Kolezanka ta mowi ze jak ja znowu zlapie to bedzie musiec brac cos.To niezalezne od niej bo poprostu zachoruje i juz.

-- 19 lipca 2015, o 19:29 --
Ciagle mi mowi Ciebie to nie wyleczyly,dalej to masz i dalej się tego boisz.Okropne.

-- 19 lipca 2015, o 19:29 --
Ciagle mi mowi Ciebie to nie wyleczyly,dalej to masz i dalej się tego boisz.Okropne.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
Darecky1970
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 237
Rejestracja: 19 stycznia 2014, o 10:36

19 lipca 2015, o 19:49

Witam, ciężko mi pisać bo chyba powtarzam się jak stara katarynka. Czuję się ostanio gorzej i radzę sobie kiepsko z moimi napadami lęku. Mam większą wiedze niż z przed 3lata ale radzenie sobie jest jakieś ciapowate. Wcześniej miałem wrażenie że potrafię i chcę z tym walczyć a teraz jakbym się pogodził i poddałem :( Dniami tylko monitoruje siebie i moje samopoczucie, co wiadomo powoduje coraz większe nakręca nie się. Wczoraj jak w nocy obudziłem się to koszulkę i bokserki do wymiany bo wyglądałem jakbym z basenu wyszedł :shock: Na terapię nie mam szans bo praca nie pozwala (dzisiaj na miejscu,a jutro już poza granicami) rozmyślałem może o farmo ale czy to jest wyjście? Raz już brałem przez 9miesiecy i jakiegoś hitu nie było,rzuciłem z dnia na dzień bo stwierdziłem po co brać jak nie pomaga. Mam chyba zajebistego doła i nie potrafię z tego wyjść
ODPOWIEDZ