Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

22 stycznia 2015, o 15:00

Victor pisze:A czy akceptujesz ten bolesny fakt, że wynika to z zaburzonego stanu emocjonalnego i momo tyhc wielu niedogodnosci mozesz np. isc na spacer, lub poczytac gazete, zagrac w cos, lub przeleciec swoja panne? :D
No właśnie to jest tak realne ,że nawet teraz leżąc już którąś godzine i słuchając nowego divovica czuje jak mi serce odbija się od klatki piersiowej, potem w klatce mnie ściska , pali w okolicy serca .. A wczoraj pomimo bólu (innych miejsc) to tak się cudownie czułem ! Rano wstałem i czuje dziwnie po lewej od serca jakby tam mi jakaś żyła blokowała ruchy jak sie obracam w łóżku to mnie mocniej boli to może być nie nerwicowe ? ,a potem serce dziwnie bije , i jak chce gdzieś iść to właśnie tak bije mi serce mocno ale wolno jakby już nie mogło a chce iść coś porobić i nagle wracam się do łóżka bo taka masakra .. nawet wyleżeć nie mogę .. Czuje nawet jakbym miał gorączkę ,a nie mam, uwierzcie mi .. (tak tak mierzyłem )

Jak idzie odróżnić iluzję od prawdy co do objawów około serca :p?
Chcesz umrzeć? To możesz zawsze, ale jaki to ma sens, skoro. Pewnego dnia to cię i tak dopadnie, to jest poza twoją kontrolą.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 stycznia 2015, o 15:02

Tak odroznic ze miales zrobione badania serca, a serce nie psuje sie w ciagu paru miesiecy.
Wiec akceptacja ze to wynika z nerwicy mimo obaw, i tego ze musisz teraz pocierpiec i krotko mowiac zycie z klujacym sercem :D
Pamietajac dlaczego to robisz, aby przekonac stan emocji ze to jest iluzja.
A na ten moment to nadal tylko ty sie uspokajasz probujac dociekac czy to nie zawal lub wylew, ponownie i ponownie i ponownie. A takie utwierdzanie sie ponowne i ponowne i ponowne tylko swojej swiadomosci aby troche poczuc ulge, dziala wlasnie tylko 1 dzien xd
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
dota22
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 12 września 2014, o 19:48

22 stycznia 2015, o 18:43

Sasuke a co być zrobił gdybym Ci powiedziała olej to!!! olej,rób wszystko żeby sie na tym nie skupiać,jesteś zajebiście skoncentrowany na sercu i stąd te wszystkie objawy,mówię Ci olej to,skoro poświęcasz temu czas to nic dziwnego,że te objawy się zaostrzają,będziesz czuł się tylko gorzej i gorzej a najlepsze jest to że nic Ci się od tego gorzej i gorzej nie stanie,nic a nic, to jest reakcja na to napięcie które sobie sam fundujesz
postaw się kurde!!!
powiedz a głęboko mam te objawy,trudno jak mam paść to padnę i idź do kina,po prostu to zrób i chociaż nerwica rzuci się wtedy na Ciebie bardziej to i tak NIC CI SIĘ NIE STANIE!!! tak jak się nie stało milion razy wcześniej!!!
ja objawy sercowe mam przerobione od A do Z, ale odkąd je olałam pojawiają się rzadziej i rzadziej,wczoraj serce pierdykło mi takiego fikołka,że mnie zatkało i kiedyś po takiej akcji przeleżałabym reszte dnia czekając na śmierć,dosłownie bym tak zrobiła a teraz wyszorowałam kuchnie,poszalalam z dzieckiem jak rąbnięta i robiłam "inne "ciekawe rzeczy ;col i patrz żyję,pisze do Ciebie
pomyśl sobie dożyjesz 80tki i spojrzysz wstecz i jedyne co będziesz widział to te zmarnowane dni,które poświęciłeś na czekanie na śmierć,która i tak nie przyszła,a nawet jak przyjdzie wcześniej to jaki wpływ na to będa miały te tony Twojego strachu?!
wszystko będzie dobrze
nie będziesz mieć zawału
nic Ci nie będzie :DD
uwierz to i powtarzaj to sobie i śmiej się z debilnych,irracjonalnych natrętasów o chorobach,bo one nic nie mają wspólnego z rzeczywistością! :dres: z nerwicą trza iśc na wojne,a na końcu tej niełatwej drogi jest spokój,cudowny spokój,wielka pewność siebie i ogromna siła,wim co godom!!!! ;luzz
glxmsc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 44
Rejestracja: 30 grudnia 2014, o 12:03

22 stycznia 2015, o 19:18

Witajcie. Będzie to mój pierwszy post na forum, dlatego po trosze opiszę moją sytuację :)

Mam 26 lat, jednorazowe przebłyski nerwicy zaczęły się jakieś 14 lat temu (budzenie na bezdechu), później w gimnazjum nerwica żołądka, około 8 lat temu jednorazowo nagłe przyspieszenie pulsu, obawa o serce, które następnego dnia zakończyło się badaniem EKG, które nie wykazało nieprawidłowości.
W lutym zeszłego roku podczas jazdy samochodem z kolegą dostałem ataku paniki. Było to uczucie promieniowania bólu(?) od serca na ręce, drętwienie, etc. Myślałem oczywiście, że to zawał. Od razu udałem się do szpitala, gdzie stwierdzono hiperwentylacje. Po pobycie 3 godzinnym wypisano mnie do domu.
9go marca trafiłem na filmik reklamującej się na forum Igi Borkowskiej - wtedy zdałem sobie sprawę co mi dolega.
Od czerwca objawy niepokoju, lęku, pojawiały się coraz częściej. Wpadłem też wtedy w depresję, zacząłem unikać kontaktów ze znajomymi, nie odzywałem się.
Od września zaczęły się coraz mocniejsze ataki paniki, szczególnie gdy było ciemno, lub w korkach (byłem kierowcą ciężarówki).
Każdego wieczoru piłem 3-4 piwa, aby mieć dobry sen.
Dodam, że moje małżeństwo w międzyczasie ulegało rozpadowi, stąd na pewno stres zaczął rosnąć.
W listopadzie przyjechałem do Polski na urlop (ponieważ pracowałem za granicą). Byłem tutaj 2 tygodnie, podczas których prawie nie wychodziłem z domu, gdyż lęk się potęgował. Udałem się wtedy na pierwszą wizytę u psycholog. Ta skierowała mnie do psychiatry, abym zaczął przyjmować leki. Lekarz przepisał zoloft, którego nie zacząłem brać. Rozpocząłem "terapie" wyciągiem z dziurawca i tabletkami uspokajającymi. W niektóre dni czułem się dobrze, ale większość była tych złych.
Wróciłem za granicę, kontynuowałem picie dziurawca i brałem uspokajacze, chodziłem do pracy. Jednak lęk nasilał się jeszcze bardziej co nie pozwalało mi już normalnie funkcjonować. Zacząłem poszukiwania ośrodków leczących nerwice. Lęk panował coraz wyraźniej, a ja traciłem siłę i nadzieję. W końcu pod koniec listopada nie poszedłem pierwszy raz do pracy. Tego samego dnia napisałem do szefa maila z wyjaśnieniem mojego stanu i że po prostu nie daje rady funkcjonować, a gdzie dopiero pracować. Szef dał mi wolne do 22 grudnia, abym udał się do ośrodka w Polsce i zaczął leczenie.
Tak też zrobiłem i wybrałem się do jednego z ośrodków. Pierwszy raz miałem styczność z terapią grupową, w której czułem się w miarę dobrze.
Jednak ilość osób w grupie nie pozwalała na wyrzuceniu swoich problemów każdemu. Konsultacje indywidualne z psycholog, psychiatrą trwały 10 - 15min, a lekarz prowadzący ośrodek nastawiony jest na leczenie farmakologiczne. Przepisano mi 3 różne antydepresanty do brania w ciągu dnia. Przełamałem się tylko do wzięcia zoloft'u pewnego ranka, a czułem się po nim źle (biegunka, odrealnienie). Następnego dnia wypisałem się z ośrodka i wróciłem do domu. Rozpocząłem terapię behawioralno-poznawczą w moim mieście, a oprócz tego wiele czasu spędzałem na oglądaniu szkoleń z zakresu rozwoju osobistego i motywacji. Wtedy można powiedzieć że powoli zacząłem "walczyć" z nerwicą.
Jak wspomniałem wcześniej miałem wrócić do pracy 22 grudnia i święta spędzić samemu za granicą. Oczywiście, że nie pojechałem i straciłem prace, lecz w ogóle nie miało to dla mnie znaczenia, gdyż jedyne czego chciałem to zacząć żyć tak jak dawniej.
Do świąt odbyłem może 2 - 3 spotkania na terapii behawioralno-poznawczej, zacząłem wprowadzać techniki relaksacji, zacząłem dowiadywać się skąd mój lęk się bierze. To jak wiecie nie spodobało się mojej nerwicy i w okresie świąt - sylwestra, zaczęła atakować z niespotykaną wcześniej siłą. Przybiła mnie do łóżka, zacząłem coraz więcej pić, nie jadłem prawie nic, zaczęły się wymioty z nerwów, czułem że zwariuję, myślałem że jestem opętany. Lecz cały czas, nawet gdy byłem bardzo odrealniony, ćwiczyłem relaksację, wprowadzałem techniki z metody 1000 kroków, rozmawiałem z moją nerwicą, dawałem jej czas na zrobienie mi czegoś złego. Zacząłem wychodzić na siłę z domu, jechałem do marketu po byle co żeby się z nią zmierzyć i pokazać jej że nic nie jest w stanie mi zrobić, robiłem wiele afirmacji że to ja kieruje swoimi myślami a nie nerwica. Zacząłem chodzić na basen, choć ciągle w stanie mocnych lęków, które tuż przed drzwiami kazały mi zawrócić. I tak toczyłem tę batalię choć efektów niestety nie było. Mimo to wiedziałem, że proces zdrowienia będzie trwał może kilka miesięcy, może kilka lat, ale w końcu się uda wrócić do normalności.
Miałem dużo motywacji, choć mało efektów. W tym okresie poświątecznym zacząłem czytać książki: Przebudzenie, Proś a będzie ci dane, Możesz uzdrowić swoje życie, które wniosły również wiele pozytywnej energii.
Sylwester był ciężki, jak i kac dzień później. Ciężko było psychicznie, znowu miałem demoniczne wizje opętania. Ale przejdźmy dalej.
2 stycznia wracając z przejażdżki rowerowej, kupiłem sobie jak zwykle czteropak piwa, którego jednak, nie jak zwykle, nie otworzyłem.
Była to ciężka noc, której prawie nie przespałem. Miałem ataki nerwicy, którymi zacząłem się delektować. Cały czas podczas zasypiania powtarzałem sobie, że jeśli uda mi się zasnąć bez alkoholu od chyba pół roku, to będzie to ogromny sukces i pokaże swojej podświadomości kto tu panuje ;)
No i udało się, zacząłem spać coraz lepiej i dziś mija 20 dzień bez alkoholu, a nie palę, bo o tym nie wspomniałem, około 26 dni.
Moje życie praktycznie wróciło do normalności. Zacząłem chodzić na siłownię, trochę byłem przeziębiony więc czasowo zostawiłem basen i rower. Ale generalnie to ja panuje nad swoim życiem. Nerwica przejawia się jeszcze w napięciach, ale robię wszystko na co mam ochotę.
Niedawno musiałem jechać do specjalistycznego mechanika oddalonego o 180km od mojego domu i oczywiście nerwica się odzywała, ale ja nauczyłem się nie nakręcać swojego lęku.
I tak właśnie w tym momencie jest, że potrafię nie nakręcać lęku, ale głupie myśli jeszcze zostały. Wiem, że tego ciężko się jest pozbyć, że wymaga to czasu.
Dlatego też zdecydowałem się na napisanie w tym dziale, bo dziś mam ten gorszy dzień, choć w zasadzie podczas pisania posta napięcie zniknęło :P
Ale mimo wszystko chyba będę tu częściej zaglądał, bo po tym moim przywróceniu normalnego trybu życia zapuściłem się z ćwiczeniami z relaksacji i metody 1000 kroków. Choć staram się dalej czytać mądre książki, to też zacząłem się opuszczać.
Dlatego moi mili proszę o wsparcie i motywacje :)

Miało być po trosze a wyszło mi wiele zdań. Dlatego jeśli nie pasuje to tutaj, proszę administrację o wydzielenie do odpowiedniego działu.

Pozdrawiam, Mateusz :)
dota22
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 12 września 2014, o 19:48

22 stycznia 2015, o 19:39

zaskoczona jestem zakończeniem,myślałam,że będzie smutno a okazało się ,że się podniosłeś,dałeś radę,faaaajnie :DD
wiem jaki ogrom pracy wykonałeś,wiem z czym się zmierzyłeś,dlatego chłopaku ogromny szacun,OGROMNIASTY!!! koniecznie posłuchaj sobie nagrań chłopaków,ale moim zdaniem idziesz ku odburzeniu pewnym krokiem,a gorsze dni sprawiają tylko,ż te lepsze,których zresztą jest coraz więcej przecież,smakaują wyśmienicie ;col
nie odpuszczaj!
a tutaj na pewno znajdziesz ludzi którzy Cię zmotywują,wesprą a jak będzie trzeba to opierdzielą :dres:
Witamy :)
glxmsc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 44
Rejestracja: 30 grudnia 2014, o 12:03

22 stycznia 2015, o 19:52

Dziś o ilości tej pracy ciężko nawet powiedzieć, ale było sporo.
Moja psycholog od terapii b-p, jak i psycholog "ogólny", stwierdzili że zrobiłem bardzo dużo :) Ja również o tym wiem, ale dopiero uczę się cierpliwości do nerwicy (z książki Kompletna samopomoc dla twoich nerwów).

O jakich nagraniach mówisz?

Dziękuję za miłe słowa i uroczyście oświadczam, że przyłączam się do społeczności zaburzonych :)
PS. W trakcie terapii narodził się w mojej głowie silny cel, którym jest w przyszłości niesienie pomocy znerwicowanym :)
dota22
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 12 września 2014, o 19:48

22 stycznia 2015, o 19:58

moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html to lektura moim zdaniem obowiązkowa
info-dla-swiezakow-i-obytych.html tu masz podstawy i nagrania tam też są, są niesamowite i układają klepki w główce :DD
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

22 stycznia 2015, o 22:30

Victor pisze:Tak odroznic ze miales zrobione badania serca, a serce nie psuje sie w ciagu paru miesiecy.
Wiec akceptacja ze to wynika z nerwicy mimo obaw, i tego ze musisz teraz pocierpiec i krotko mowiac zycie z klujacym sercem :D
Pamietajac dlaczego to robisz, aby przekonac stan emocji ze to jest iluzja.
A na ten moment to nadal tylko ty sie uspokajasz probujac dociekac czy to nie zawal lub wylew, ponownie i ponownie i ponownie. A takie utwierdzanie sie ponowne i ponowne i ponowne tylko swojej swiadomosci aby troche poczuc ulge, dziala wlasnie tylko 1 dzien xd
Miałem badania w marcu 2014 roku . Staram się cały czas , nawet jak mi chwile odpuści to myślę ,że to tylko chwila ulgi i zaraz przyjdzie coś gorszego , niby wszystko wiem ,ale ciężko mi to wprowadzić w życie , niby puszczam kontrolę ,ale jak chwyci mnie coś nowego ,że nie potrafię iść dalej bo się np. dusze ,albo dłonie cierpną ja nie czuje ciała . To nie wiem co mam robić, nawet jak idę dalej to czuje ,że padnę ..
Przekonuje cały czas prowadze dialog ,że nic mi nie jest , czytam twoją historię i inne wpisy no i dalej siedzę w tym g.. Przypomina mi się o śmierci taty i w ogóle ,źle mi ,że go nie ma , a takich rad dotyczących śmierci czy przeszłości jest mało :P Albo jak radzić sobie z tym ,że już nie idzie dalej iść bo brakuje tchu ..
Głowa boli jakby od ciśnienia i jak coś fizycznego się zrobi to można dostać wylewu albo coś .. Te kłucia w sercu zmienią się w coś gorszego jak będę robił coś fizycznego. I jak ja mam iść do pracy ? Jakbym tylko miał możliwość bez tych objawów iść do pracy to cała reszta by mi przeszła .. Nawet jak jest trochę lepiej to zaczynają mnie atakować myśli o przeszłości i psują humor ://Staram się nie wchodzić w te emocje no ,ale co ja mogę .. Albo nawet jak się staram nie myśleć o objawach itp. to i tak czuje nie typowe kłucia w sercu , w jego okolicach ,którzy innie nie mają, w nadbrzuszu , zawsze mam jakieś ale bo inni tak nie mają :// I zawsze mam wątpliwości..
dota22 pisze:Sasuke a co być zrobił gdybym Ci powiedziała olej to!!! olej,rób wszystko żeby sie na tym nie skupiać,jesteś zajebiście skoncentrowany na sercu i stąd te wszystkie objawy,mówię Ci olej to,skoro poświęcasz temu czas to nic dziwnego,że te objawy się zaostrzają,będziesz czuł się tylko gorzej i gorzej a najlepsze jest to że nic Ci się od tego gorzej i gorzej nie stanie,nic a nic, to jest reakcja na to napięcie które sobie sam fundujesz
postaw się kurde!!!
powiedz a głęboko mam te objawy,trudno jak mam paść to padnę i idź do kina,po prostu to zrób i chociaż nerwica rzuci się wtedy na Ciebie bardziej to i tak NIC CI SIĘ NIE STANIE!!! tak jak się nie stało milion razy wcześniej!!!
ja objawy sercowe mam przerobione od A do Z, ale odkąd je olałam pojawiają się rzadziej i rzadziej,wczoraj serce pierdykło mi takiego fikołka,że mnie zatkało i kiedyś po takiej akcji przeleżałabym reszte dnia czekając na śmierć,dosłownie bym tak zrobiła a teraz wyszorowałam kuchnie,poszalalam z dzieckiem jak rąbnięta i robiłam "inne "ciekawe rzeczy ;col i patrz żyję,pisze do Ciebie
pomyśl sobie dożyjesz 80tki i spojrzysz wstecz i jedyne co będziesz widział to te zmarnowane dni,które poświęciłeś na czekanie na śmierć,która i tak nie przyszła,a nawet jak przyjdzie wcześniej to jaki wpływ na to będa miały te tony Twojego strachu?!
wszystko będzie dobrze
nie będziesz mieć zawału
nic Ci nie będzie :DD
uwierz to i powtarzaj to sobie i śmiej się z debilnych,irracjonalnych natrętasów o chorobach,bo one nic nie mają wspólnego z rzeczywistością! :dres: z nerwicą trza iśc na wojne,a na końcu tej niełatwej drogi jest spokój,cudowny spokój,wielka pewność siebie i ogromna siła,wim co godom!!!! ;luzz
Chciałbym to olać ,ale jak pisałem wcześniej nie da się iść dalej jak serce chce wyskoczyć ,albo staje i nagle atak mega duszności , no po prostu fizjologia ludzka nie pozwala na to bym robił kolejne kroki :( No fakt , spięty to ja jestem masakrycznie, chociaż wczoraj było cudownie , i nawet bez spięć ,a dziś rano taki ból obok serca (taka odległość ,że śmiało może promieniować od serca ..) no i cały dzień z dupy, chociaż wyszedłem i było w miarę , to jakoś mnie odrealniło od dawien dawna .. Wróciłem do domu no i mamę nakryłem jak płaczę za tatą no i odrazu akcja reakcja , smutek cały przelał się na mnie i mam dzień z dupy, chociaż na chwile mi przeszło z sercem bo pomyślałem ,że to nie ja jestem najważniejszy .. No ,ale jak pocieszyć mamę ,jak sam się dalej dołuje jego śmiercią ..
Ja do 80 w takim stanie nie chce żyć, bo to nie życie , tylko jakaś szara egzystencja ... Stawiam się ,stawiam się codziennie ,wychodząc na uczelnie ,ale to w ogóle nie poprawia mojego samopoczucia bo ja nawet u przyjaciół ,których uwielbiam , dusze się ..

Dziś zapytałem dziewczynę jak to jest mieć normalne życie, jak to usłyszałem to aż łezka się zakręciła w oku , tak chciałbym do tego wrócić ..
Chcesz umrzeć? To możesz zawsze, ale jaki to ma sens, skoro. Pewnego dnia to cię i tak dopadnie, to jest poza twoją kontrolą.
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

22 stycznia 2015, o 23:48

Ja jednak sadze ze mozna iscc kluciami do pracy :) Skoro ja chodzilam z ogromna depersonalizacja gdzie bylam jak pomidor, ani me ani be, jak baran, zawrotami glowy, i duzym pulsem to i ty tez mozesz.
Juz od razu widac u ciebie iluzje wlasnie jak mowisz, bo mozna dostac wylewu albo cos...i nie robisz nic z tego powodu. I to jest problem wlasnie.
Awatar użytkownika
Michał20
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 20 listopada 2014, o 03:51

23 stycznia 2015, o 03:38

I znów to samo..
Mówią, ze najlepszym sposobem na walkę z lękiem jest koncentrowanie się na czym innym.
A co zrobić gdy człowiek budzi się już z atakiem?
Straszne to, dlatego nie lubię poranków :P.

O, już minęło :D.

Tak poza tym to ma ktoś jeszcze z was tak, ze na ataki paniki skarży się tylko po przebudzeniu?
Frustrujące to jest -_-..
Credo in Deum
Awatar użytkownika
Lipton
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 437
Rejestracja: 26 maja 2014, o 23:24

23 stycznia 2015, o 03:50

Też tak miałem przez jakiś czas, ale potem zauważyłem że jeśli w ciągu dnia przezwyciężam lęk i kładę się spać w miarę spokojny, to i poranek jest bardziej udany bo po przebudzeniu nie myślę o tym.
Najczęstszą przyczyną niepokoju jest poszukiwanie spokoju
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

26 stycznia 2015, o 16:04

Michał 20 ja też kiedyś najczęściej ataki paniki miałem chwile po przebudzeniu w zasadzie pare sekund po.Częśto w ogóle żeby mieć umysł w miare trzeźwy nastawiałem buzi 1,5 h wcześniej niż zazwyczaj, bo kiedy ustawiłęm go np godzine przed pracą to jechałem do niej nieprzytomny.

Obecnie mimo, że miałem pare dwu - trzydniowych przebłysków, że DD się zmniejszało to ciągle czuje się bardzo źle, a wręcz fatalnie.Postanowiłem zmienić terapie z psychoanalitycznej na behawioralno - poznawczą.

7 miesięcy mija jak DD męczy, ale cóż dalej wierze, że pewnego dnia opuści mnie raz na zawsze
dota22
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 12 września 2014, o 19:48

29 stycznia 2015, o 12:00

jakaś zniżka taka mnie brała i trochę ze snem kiepsko i takie tam natrętasy
i poczytałam znowu,od nowa historię Victora i rzeknę ino VIKTOR AJ LOW JU ;col pomogło :DD
marta78
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 27 lipca 2014, o 07:13

29 stycznia 2015, o 15:38

Jeszcze w niedziele mowilam, ze jest lepiej a od wczoraj lipa. Wkrecam się znowu w coś, a to przez sąsiadkę ktora mnie wysmarowala jakims mazidlem niby uzdrawiajacym, nie umialam jej poprostu odmówić zeby mnie smarowala. I zaczął się lęk, ze moze ona ten lęk spowodowala to tajemniczą maścią. A do tego dowiedzialam sie, ze przyjaciolki brat nie zyje. Chodzę od wczoraj zalekniona w nocy krzyczalam przez sen. Przed snem jak zwykle dziwne obrazy itd. Staram sie akceptowac te mysli i lęk ale to sie chyba nasila bardziej i opada. I tak w kółko. Wierzę, ze bedzie lepiej.... :)
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

29 stycznia 2015, o 23:13

Ale sama zobacz jak to działa. Tajemnicza maść, wieść o śmierci i od razu jesteś zalękniona. Więc masz pewność co tobie tak naprawdę jest. Wyobrażenia, stres, nakręcanie się powoduje gorszy okres, tylko jedno zaburzenie tak reaguje.
Przeczekaj kryzys. Co z tego że akceptujesz lęk i myśli jak od razu masz problem z tym że coś się w którymś momencie pogorszyły.
Ja np od razu powiedziałam sobie już dość dawno temu że pogarszać to się może ile razy chce bo natręctwa, lęk znam i wiem, ze to jest bezsensu tak alergicznie na to reagować. A może ty to akceptujesz tylko wtedy kiedy jest gorzej, a jak jest lepiej to co robisz?
Martwisz się aby sie nie pogorszyło? To bezsensu.
Obrazy przed snem to hipnagogia, miałam to przed nerwicą jak wszyscy na ziemi :D Więc głowa do góry i zredukuj swoje nastawienie do samych objawów bo akceptacja tylko wtedy jak jest gorzej nigdy nie da według mnie rezultatów, bo to jest wypieranie.
ignorowanie-vs-wypieranie-t4462.html
ODPOWIEDZ