Słuchajcie piszecie tutaj o psychozie, jakby wasze zmiany emocji, huśtawki mialy ją oznaczac czy też schizofrenię. Naprawde nie jest to psychoza, być może opisy na różnych stronach albo wikipedii, czy też chorych na forum o takich chorobach mówią takie rzeczy, ze faktycznie wydaje się to podobne ale stety nasze zaburzenia nie są podobne, mówię tutaj o zaburzeniach lękowych z dd a schizem.
Psychoza to jest oderwanie się od rzeczywistości, pełna gama urojen i omamów, głosy w głowie, słyszy się prawdziwe głosy w głowie, mój kumpel słyszął rozkazy w głowie, które kazały mu no idac chodnikiem klekac 5 razy co iles tam kroków i on to robił, cała mase miał takich objawów, miał prawdziwe urojenia, kiedyś nie wypuscił mnie z domu bo ubzdurał sobie, ze ja ide powiedzieć aby zabrali go do szpitala i siedziałem usrany i czekałem az jego mama otworzy od zewnątrz. To sa prawdziwe urojenia, to są prawdziwe oblicza psychozy, nie to co my mamy, psychoza i schizofrenia mają INNE OBJAWY.
To, ze czujecie się każdego dnia czy tam tygodnia inaczej to nie jest oznaka choroby psychicznej. Zresztą rzecz najnormalniejsza z normalnych w lęku jest taka, zeby co rusz zaskakiwać czymś nowym, proste przykłady z nerwicowych spraw to takie, ze np ktoś ma objawy ze strony serca, boi się zawału, szlocha, płacze, mija jakiś czas i w końcu ten objaw staje się tak czesty, ze jakoś się do tego człowiek przyzwyczaja, próbuje sobie radzić, lęk trochę jakby opada i nagle ni stąd ni zowąd, zmiana objawu! Już nie serce jest problemem a duszności.
Wasze przypadki huśtawek, jak to opisujecie to jest ten sam schemat, przyzwyczajacie się do czegoś i dlatego lęk atakuje inaczej, a do tego tak naprawdę nie mozna się zawsze czuć tak samo, bez dd też kazdy tydzień mógłbyć inny tylko nie zwracaliście na to uwagi. Teraz analiza to kwintesencja naszych żyć i stąd też takie sytuacje. My reagujemy lękiem na jakąkolwiek zmianę, JAKĄKOLWIEK ale będąc w tych stanach nie zdajemy sobie nawet sprawy jak bardzo reagujemy na kazde dziwne zachowanie się naszego samopoczucia czy też ciała oraz otoczenia.
Ja też w dd czułem się róznie, raz nie czułem ciała a raz nie poznawałem swojej jakby rodziny.Masa objawów i róznych odczuć, na tym polega silny lęk.
To co opisujecie to rzecz normalna, stety czy niestety, normalna w lęku i dd.
Co do uczuć paprys, to ja nie czułem w którymś momencie wcale uczuć, po prostu straciłem je całkowicie, nie czułem uczuć jakby do rodziny i nie mogłem sobie wyobrazić ich uczuc, cos takiego jak ty opisujesz.
W lęku i dd wszystko jest możliwe. Ale jedno jest pewnie nie traci sie świadomości całkiem, poczucia rzeczywistości naprawde, nie mówię tutaj o subiektywnym odczuwaniu, bo nierealnie itd czujemy się naprawdę, jednak my zdajemy sobie sprawę jaka jest godzina, jaki jest prawdziwy czas, oraz realnie zdajemy sobie sprawe gdzie jesteśmy. W psychozie naprawde tego się nie wie. NIE WIE a nie WYDAJE SIĘ, ze nie wie.
To jest duża róznica.
Kolega z myslami egzystencjalnymi, masz taki nick, że go nie pamietam

mysli egzystencjalne jakie miałem, no było ich sporo, pamiętam , ze zaczeło się od tego, ze włączyła mi się rozkminka nad tym jak to jest możliwe, ze pies nie ma duszy a zyje, potem poleciało na to czym jest świadomość, jak to jest, ze ja moge ruszać ręką, nogą, jak to jest, ze ja coś widze i rozumiem to, jak to możliwe, że ja coś rozumiem, przerażało mnie, ze nie wiem co to jest świadomość.
Potem były mysli takie jak twoje, nie utozsamiałem się nawet ze sobą samym na forum, jak patrzyłem na swoje zdjęcia na forach to nie czułem siebie, jak czytałem innych posty to wydawało mi sie, ze to wymysleni userzy w mojej głowie i nic z tego nie jest prawdą.
Czasem miałem mysli, ze pewnie leze gdzieś w szpitalu psychiatrycznym a to wszystko co się dzieje to moja wyobraźnia.
Potem mysli dotyczace boga, śmierci, życia po smierci, i to nie były sobie takie tam rozmylsania, tylko natrętne myśli powodujące mase lęku, był okres, że chciałem spać całymi dniami byle nie myślec, bałem się myślec, bałem się patrzeć na swoje ciało bo nie było moje. Ogólnie bałem się zyć.
To takie główne mysli egzystencjalne jakie mnie meczyły ale było ich więcej, jak za bardzo wdałem się w analize tych mysli i dałem się im ponieść to wychodziła masakra myslowa. Nie dawaj się ponosic tym myśla, pojawiły się? ok. Niech bedą, niech płyna dalej a ty rób swoje, zajmuj się czymś, nie angażuj się w nie. Mnie jedynie na te mysli to pomogło, w końcu mineły całkiem, w sumie myśli mineły jako pierwsze.