
Dzisiaj chciałabym przedstawić wam kolejną lekcje/przemyślenia, które wyniosłam i wynosze dalej z nerwicy i miało to wpływ na moje zdrowienie.Oczywiście na początek dodam to jest wyłącznie moja opinia.
Dzisiaj chciałabym poruszyć temat rodziny i jej wpływ na kształtowanie się nerwicy, a może nawet jej dalszy rozkwit. Z tego co wiem z badań mojej kuzynki (psycholożki), książek i innych źródeł dowiedziałam się, ale myślę, że i wy to podejrzewacie jest znikomy procent ludzi mających idealne dzieciństwo w 100% Do czego zmierzam? Tymi danymi chciałabym przedstawić mały mój wstęp do problemów w rodzinie.Nie będę tu pisać o tematach typu alkohol,bicie, molestowanie, bo te tematy mnie nie dotyczą więc nawet nie powinnam się na ich temat wypowiadać.
Chodzi mi dokładnie o wzorce i środowisko które ma wpływ na nasze dalsze życie.Niestety z pierwszym oddechem nie decydujemy jeszcze o swoim życiu, ale jesteśmy pod opieką naszych opiekunów.Przechodząc do sedna. To oni kształtują i mają wpływ na nasz charakter i na nasze zachowanie w dalszym życiu i czasami nawet na decyzje jakie podejmujemy.A niestety sami nie są idealni. Opiekunowie często sami mają/mieli problemy/konflikty wewnętrzne w przeszłości, które teraz mogą się odbić na ich potomstwie i często właśnie się odbijają.Niestety wszyscy żyjemy teraz w ciągłym stresie i ten problem będzie narastał, bo nie jest on rzadkością.Myślę, że nie ma idealnych opiekunów, którzy nie mieli by chociaż ryski w swojej psychice.Ale nie chodzi mi tu o wybielanie kogokolwiek, tylko może raczej o zrozumienie na początek drugiej strony i spojrzenie na to realistycznie.
Na początku mojej przygody z forum,ale i psychologami/terapeutami.Zawsze stawałam murem za swoimi opiekunami i za dzieciństwem jakie mi zapewnili.W tym momencie również powiem że było bardzo dobre, ale już nie doskonałe, kiedy szerzej na to spojrzałam. Pamiętam jak byłam u psycholożki i to ona wyłapała problem charakteru moich rodziców, który mnie ukształtował.Niestety jak helpmi w jednym z wątków zauważył nie byłam gotowa na tego typu dyskusje.Na ten atak na moich opiekunów. Szczególnie że zawsze przedstawiali się jako osoby idealne i bez skazy.I tak miałam to wbite.Trudno mi było to zrozumieć u psychologa, dlatego zrozumiałam po części to jako atak na mnie i na nich ( nie jest to w żadnym wypadku tłumaczenie się z wcześniejszego wątku) więc z tego powodu jak i wielu innych co nie będę ponownie rozwijała i próbowała wytłumaczyć zrezygnowałam z tych usług. Jednak po takim czasie dzięki forum i swoim przemyśleniom zauważyłam sens tamtej rozmowy z tą panią. Moi rodzice mają za sobą trudną przeszłość, która teraz odbija się na mnie.Kiedyś nie rozumiałam ich zachowania, ale teraz im współczuje szczególnie swojej matce.Oni sami nie rozumieją schematów jakie je ukształtowały, bo kiedyś temat psychiki nie był taki istotny szczególnie na wsi.Nie było tak prostego dostepu do informacji i w tym momencie ich świadomość się zmniejszała.
My mamy na to szanse, nie tylko młodzi, ale wszyscy młodzi ,starzy dzięki np temu forum.Kiedy człowiek szerzej otworzy oczy (do czego właśnie nie jest potrzebny psycholog) może zrozumieć wiele prawd o sobie i o rodzinie.Ja zauważyłam te prawdy kiedy zaczęłam być "wybuchowa" o pierdoły w stosunku do moich rówieśników i nie tylko.Ujrzałam pewien schemat, który jest u mojej matki.Przyjęcie zachowań agresji, lęku itp.
Myślę, że młodzi kiedy szybko dojrzą ten problem mają większą szanse to zmienić, bo po swoich rodzicach widzę, iż nie chcą oni zmian i ich zachowanie w żadnym wypadku nie odbiega od normy.Ogólnie zazwyczaj starsze osoby nie będzie chciały posłuchać i może nawet przyjąć uwag od osoby młodszej, bo przyjęło się że młodsi nic nie przeżyli i nic o życiu nie wiedzą. To takie było wtrącenie z tymi młodymi

1.Wracając do tematu, podczas nerwicy wyłapywałam i wyłapuje dalej zachowania, które nabyłam i staram się je zmienić. To nie jest łatwe, ale da się to zrobić.Są to często bardzo zakorzenione nawyki, któremu samemu ciężko odkryć, a co dopiero zmienić.Jednak wszystko można zmienić, zrobić samemu (co było meritum poprzedniego wątku) ale nie trzeba po to są też psychologowie.
2.Również kolejną lekcja moją jaką wyniosłam jest dalszy wpływ środowiska, rodziców na dalsze nasze życie.I tu faktycznie całkowicie możemy być panem w swoim domu.Wiele osób będzie miało tu ciężko, bo niestety często młodzi ludzie do serca biorą sobie słowa najbliższych co mogą oni wykorzystać. Na przykład wyzywając.Dla młodego człowieka to jest wielki cios i nawet dla dorosłego Np w pracy.Tutaj jedynie co możemy zrobić poza ucieczką, co nie zawsze wszystko załatwia możemy spróbować zrozumieć drugą stronę, która próbuje coś osiągnąć stosując przemoc psychiczną.A następnie przyjąć do tego odpowiednią postawę.Te wyzwiska powinny być taka piłęczką a my ścianą ktoś rzuca w ścianę piłeczką, a ona tylko się odbija.Większość wyzwisk, obelg nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. One nie są najczęściej prawdą i to należy zrozumieć. Są to słowa wypowiedzenie w przypływie negatywnych emocji, które akurat niestety są kierowane w Twoim kierunku.Nie należy ich brać do siebie, bo jeśli np rodzic, pracodawca chce czegoś ci nauczyć coś powiedzieć, nie powinien robić tego krzykiem i wyzwiskami.To oznacza jedynie, iż ta osoba sama ma jakieś problemy i nie umie inaczej/nie chce.Oczywiście nie idźmy w skrajności typu podniesiony głos albo kłótnia raz na jakiś czas co jest normalne.
Podsumowując wszyscy jesteśmy ludźmi i zrozumienie strony , która sprawia nam np ból psychiczny może ułatwić nam zmianę podejścia do problemu.Oraz również schematy naszych zachowań, które są negatywne sami na tyle jesteśmy rozumni i możemy je dostrzec (ale nie musimy sami

Większość moich przemyśleń bazuje na artykułach adminów tylko przedstawione są moim słowami

Przy okazji chciałabym złozyc wszystkim forumowiczom najserdeczniejsze życzenia i życzyć spokojnych, radosnych Wielkanocnych Świąt
