Olalala pisze: jajko kochana, nie jesteś sama

Niestety potem taki schemat myślowy żeby zaspokajać innych przenosi się do życia I czesto nim sie kieruje zapominając co się chce samemu od tego życia....a jak już zaczynasz robić coś co chcesz robić to masz wyrzuty sumienia....
Ja kiedyś rozmawiałam z mama I powiedziełam jej, że najpierw trzeba kochać siebie zeby umieć kochać innych. A kochać siebie to znaczy znać siebie, szanować swoje potrzeby, pragnienia. Na co moja mama odpowiedziała: żyje się przecież dla innych, żeby innym służyć....
Tylko własnie takie służenie innym z pomijaniem samego siebie rodzi złość, frustrację, wściekłość. Moja mama często chodziła wiecznie niezadowolona I w sumie taka ją mam w głowie zapisaną, z mina na kwintę. Ehhh..........
Dzięki

To bardzo ważne dla mnie, bo jak dotąd nie spotkałam się z osobą, która miałaby podobny problem. Kiedyś byłam już blisko, żeby całkowicie uwierzyć w to, że każdy mój wybór z ktorym nie zgadza sie mama jest po prostu ZŁY (nie inny, nie alternatywny tylko po prostu ZŁY). W podświadomości takie myślenie jednak potrafi się zakotwiczyć, pomimo, że czujesz że chcesz inaczej i jestes sobie w stanie logicznie coś wytłumaczyc :d ale jednak z tylu głowy wybijaja się jakieś wątpliwości i niepewność. I nie zawsze muszą jawnie naznaczone "niezadowoleniem" rodzica -mam na myśli: chce podjac jakas decyzje, a w głowie sie pojawia mama grożaca palcem (chociaz tak tez sie zdarzało) - tylko są wynikiem postępowania rodzica "z miną na kwintę" wobec nas przez lata. Olewanie tego i nieprzejmowanie się tym jest tak cholernie trudne, bo jak to zrobić? Przecież to nasz rodzic. Gdyby coś takiego mówił żul z ulicy czy baba ze sklepu latalo by nam kolo dupy.
Olalala, a co do słów Twojej mamy, raz usłyszałam coś podobnego

ale nie "zyje się dla innych", tylko łatwo można domyśleć się dla KOGO

Służalcza postawa kłóci się z wewnętrzną potrzebą wolności i nie wiem... własnej TOŻASMOŚCI. Człowiek po prostu się w czymś takim dusi, w takiej emocjonalnej "schizofrenii". Chyba muszę pomyśleć o terapii

Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."