Jerry myslę, że podał Ci dobre wskazówki, a I kucyki napisał żeby wyjśc z archetypu dziecka strachliwego - podwładnego. Zresztą te wskazówki są dobre też dla mnie, bo z podobnymi problemami się mierzę obecnie

Niestety potem tak rodzą się właśnie jakieś lęki, natręctwa o karze bożej, opętaniu, itp. Mama gdzieś zatraciła się w swojej wierze podchodząc do tematu bardzo zero-jedynkowo (jak moja) I oceniając wszystko I wszystkich jedną marią. Jakby tak było to Bóg musiałby skazać nas wszystkich na potępienie, bo do niczego się nie nadajemy, a ciągle grzeszymy. I zgadzam się z Jerrym, że takich osób się nie zmieni - zresztą nie powinno nam na tym zależeć. Powinnyśmy bardziej pracować nad podejściem do takich osób, budowaniu dystansu. Mnie też dało coś uświadomienie sobie, że rodzice to tylko ludzie - że niepotrzebnie rodziców idealizowałam, a oni też popełniają błędy.
-- 7 kwietnia 2016, o 07:43 --
PaulinaDobrevv pisze:Powinnaś przede wszystkim zadbać o swoje poczucie

Ja jednak radze próbowac to wszystko załatwić na neutralnym gruncie i nie próbowac odwetu i wylewać swoich negatywnych emocji na opiekunów, bo to stworzy kolejne zamknięte koło.Próboa zrozumienia 2 strony moze naprawde wiele dać i nie trzeba sie od niej oddzielać.
Wylewać negatywnych emocji też nie radzę, ale myslę, że warto jest zasygnalizować jednym krótkim zdaniem takiej osobie co się wtedy czuje I że tym samym kończy się temat prosząc o zostawienie przestrzeni - powiedzenie, że sobie tego nie życzysz. A jeśli to nie poskutkuje to wtedy trzeba to zlać.
-- 7 kwietnia 2016, o 07:44 --
Jerry pisze: Prawdopodobnie nic już z tym zrobić się nie da, chyba że sam papież albo przynajmniej arcybiskup powie Twojej mamie, że ma zmienić podejście względem Ciebie. quote]

fajnie napisane
