Moim zdaniem psychiatra też nie miała pewności czy faktycznie myślisz o samobójstwie czy też było to wywołane zaburzeniem lękowym, dlatego tak zareagowała. Ty się przez to bardziej nakręciłaś i nadałaś tej myśli wartość i sie zwyczajnie jej boisz. Samobójca się nie wacha. Jak chce sie zabić to to robi i nie potrzebuje niczyjej aprobaty. Tak samo Ty jakbyś chciala popelnić samobójstwo to nie byłoby Cie tutaj na forum, ale sama wiesz, że nie chcesz. Wiesz też, że między myślą, a faktem nie ma mostu, nie ma połączenia zatem nic takiego się nie stanie. Wiesz dokładnie jak masz postępować by to zmienić, a mimo to nie chcesz tego zrobić, bo wolisz żyć tą myślą, a czas Ci płynie. Widzę, że u Ciebie powstało coś w stylu stresu pourazowego. To leczy się mniej więcej tym, że spisujesz na kartce tą całą sytuację, dokładnie i ze szczegółami,a potem konfrontujesz się z wydarzeniem czytając je codziennie po kilka razy, a potem odkładasz i żyjesz dalej i nie wracasz do niego myślami. Postanawiasz sobie, że o danej godzinie to przeczytasz kilka razy i się będziesz z tym oswajać. Tylko nie w taki sposób, że od razu popłyniesz z myślami. Postanów sobie twardo "to wszystko się wydarzyło, jest przeszłością, akceptuję to, ale to nie wpływa w żaden sposób na moje życie, bo myśl jest tylko myślą. Nie utożsamiam się z tą myślą i wcale nie muszę się jej bać". Wtedy z odwagą i DYSTANSEM pokazujesz nie SOBIE, a swojemu STANU EMOCJONALNEMU, że czytasz to i nic Ci się nie dzieje. Żyjesz dalej, a lęk który Ci on podsyła jest bezpodstawny. Kilka tygodni takie coś się czyta, chyba coś koło 5. Dobrze by było jakbyś skonsultowała to z psychiatrą, albo poprosiła o psychoterapię, tylko z własnego doświadczenia wiem, że warto na starcie powiedzieć, że nie potrzebujesz psychodynamicznej, bo wałkowanie dzieciństwa zazwyczaj w niczym nie pomaga. Chodzi tu o naukę postępowania pomimo lęku. Myślę, że zamiast pływać w myślach i tracić na to czas (bo analiza własnych mysli lękowych to nic innego jak strata czasu), powinnaś poczytać sobie historię Victora. Otworzyć zeszyt, notować co robisz źle, jak masz postępować by było ok, wyciągać wnioski, a potem działać. Divin mądrze mówi "jak ciągle robisz to samo (żyjesz lękiem, objawami, stan emocjonalny wpływa na ciebie a nie na odwrót) to dostajesz to samo". Dlatego musisz wybrać czy dalej chcesz działać na swoją niekorzyść czy może wykorzystać to forum nie tylko do chwilowego uspokajania się, a powrotu do normalnego życia. Nie mówię, że uspokajanie się jest złe, na początkach każdy musi dopóki nie zrozumie mechanizmu działania nerwicy, ale widzę, że u Ciebie to długo trwa, dlatego musisz zadecydować. Z własnego doświadczenia widzę, że dopóki się nie postawi wszystkiego na jedną kartę to efekt jest mizerny. Poza tym zobacz ilu ludziom się udaje. Każdemu się może udać tylko to wymaga pracy nad sobą, ale gdy efektem ma być życie bez zaburzenia to jest to chyba warte tego cierpienia. Poniżej daje Ci wpis Victora. Naprawdę jest tam wszystko czego potrzeba.
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html
Poza tym jak nie możesz czegoś zaakceptować to wmuszaj to w siebie. Divin też pisal "fake it until you make it". Udawaj tak długo, aż stanie się to prawdą. Dasz radę, tylko musisz chcieć

Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011