Z fajkami jest mi lepiej i łatwiej, podświadomie sobie wkręcam, że zapalę, "czilałt" i będzie ok. Ale lubię to i rzucę dopiero jak ustabilizuję swoje życie w kwestii pracy, wówczas wracam na siłownię i powrót do zdrowego życia 
 
Byłem dziś rano w tej firmie. Miała być praca biurowa, myślałem, że coś przy kompie, papierki, a tu call center. Ale ok, zostałem na szkoleniu. Po godzinie była przerwa, poszliśmy zapalić, ja już nie wróciłem 

 Wsiadłem w auto i do domu, przyznam, że miałem zajebiste uczucie takiego panowania nad swoim życiem: "nie podoba mi się, nie chcę to wsiadam w auto i mam w dupie" póki nie podpiszę umowy 
 
Ale zebrałem się i zamiast na 1-sze 4h wykładów na uczelni pojechałem na interview do innej firmy. Mam być "asystentem przedstawiciela handlowego" 

 W poniedziałek od 9 do 19 dzień obserwacyjny i zapoznawczy. Wychodzę z założenia: nie spodoba mi się, ocenię, że nie podołam temu to podziękuję i tyle. Przynajmniej próbując weryfikuję różne opcje i w końcu trafię na tę odpowiednią. Tak myślę... 
