Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

7 sierpnia 2016, o 16:15

jacobsen pisze:Wątpię co do swoich objawów. Sa zbyt realne. Gdy siedzę jest dobrze, gdy leżę jest dobrze. Ale jak gdzies mam iść? To jest po prostu tragedia! Dziwne uczucie pojawia się w żołądku (jakby balon rósł?), pojawia się ogromna duszność i lecę gdzies gdzie mogę usiąść, bo inaczej upadnę, albo będę miała atak duszącego kaszlu. To nie do zniesienia!
cos ci powiem, zanim napiszesz tutaj,n ze watpisz w objawy nerwicoe, to posluchaj nagran obozu divovic i to koniecznie, bez tego nie pojdziesz do przodu, nagrania to podstawa
na glownej stronie masz wszystko, co chcesz
ja chodzilam doslownie po czworakach podczas nerwicy, z bolem serca, brzucha, miesni, plecow, lopatek, gardla, bez odddechu krecilam sie wkolko nie wiedzac co robic. Na szczescie dotarlam do materialow i zrozumialam, ze to nerwica. Ty tez musisz to zrozumiec ...
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Ellena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 27 lutego 2016, o 17:52

7 sierpnia 2016, o 17:30

Dokładnie najpierw nagrania potem działanie. Jak zaakceptujesz swój stan nawet jak będzie tragiczny i uśmiechniesz się na to wszystko z dialogiem wewnętrznym będzie coraz lepiej.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

7 sierpnia 2016, o 17:33

jacobsen pisze:Wątpię co do swoich objawów. Sa zbyt realne. Gdy siedzę jest dobrze, gdy leżę jest dobrze. Ale jak gdzies mam iść? To jest po prostu tragedia! Dziwne uczucie pojawia się w żołądku (jakby balon rósł?), pojawia się ogromna duszność i lecę gdzies gdzie mogę usiąść, bo inaczej upadnę, albo będę miała atak duszącego kaszlu. To nie do zniesienia!
A to objawy lękowe powinny być nierealne czy mniej realne, czy jakie? ;)
Ciekawostką byłoby również określenie jaka choroba powoduje objawy na samą myśl o wyjściu gdzieś (bo tak zrozumiałem to co napisałaś).
Miałaś robione badania pod tym kątem?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
nierealna92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 13 maja 2016, o 14:35

7 sierpnia 2016, o 17:37

schanis22 Pół roku już się męczę. Na początku próbowałam z tym walczyć. Żyłam ''normalnie''. Chodziłam do pracy, na zakupy, spotykałam się ze znajomymi. Sportu też próbowałam. Ale stan się coraz bardziej pogłębiał, dochodziły nowe objawy a stare się nasilały. Aż pewnego dnia zasłabłam w pracy i wtedy dopiero zrobiła się masakra. Przez ponad dwa tygodnie w ogóle nie wstawałam z łóżka. W ośrodku dostałam kroplówki ale bez żadnej poprawy. Moje wyniki wprawdzie odbiegały od normy, ale lekarz rodzinny stwierdził, że tragedii nie ma i właściwie nie wie czym jest to spowodowane. Pytałam , czy to może być na tle nerwicowym, ale stwierdził, że na pewno nerwy nie mogłyby aż tak osłabić mojego organizmu. Jutro mam wyniki tomografii, obawiam się , że to może być nowotwór, bo co innego może tak piekielnie mnie męczyć.
jaktoktojakja no właśnie czuję , że już nie dam rady. Bo gdybym choć przez chwilę czuła się normalnie, to miałabym jakąś iskierkę nadziei, a tak to trochę jak walka z wiatrakami. Przez pół roku nie było dnia, żebym czuła się sobą. Choć czasem mówię sobie :jutro obudzisz się z dobrym nastawieniem, pokonasz to cholerstwo -ale nie ta suka cały czas ze mną wygrywa. Dd i uczucie zwariowania towarzyszą mi przez 24h. Kładę się spać i budzę się z w matriksie. I np. próbuję sobie wytłumaczyć to, że moja noga to faktycznie moja noga , nie jest doczepiona ani nic. No i gdy już sobie to na chwilę wmówię dostaje takiego znieczulenia całego ciała - że nie czuję nic , nawet głowy. Mogę się dotykać i mam wrażenie , że dotykam powietrza. Jakbym była tylko oczami - to mnie przeraża. I nie pomagają mi tłumaczenia, że to tylko depersonalizacja. Otwieram oczy i widzę krzywe ściany, które chcą mnie przygnieść. Patrzę na przedmioty, które prawdopodobnie widziałam milion razy i boję się ich. Boję się spać ze swoim facetem, bo nie wiem czy on jest prawdziwy i wydaję mi się obcy. Nie chcę, żeby mnie dotykał,bo nie czuję swojego ciała- unikam spotkań. Najgorsze jest to uczucie zwariowania, taki chaos w głowie , którego nie da się opisać. Pójdę do psychiatry i co ? Nafaszeruje mnie psychotropami, których i tak nie połknę - bo wraz z nerwicą przyszła do mnie fobia tabletkowa- nie dam rady niczego połknąć- próbuje i tabletka wraca. Pozatym nawet nie byłabym w stanie wytłumaczyć mu tego, co dzieje się w mojej głowie , jedynie co pewnie bym powiedziala to : Dzień dobry, zwariowałam.
Masz rację , obawiam się trochę opinii innych, bo w takim małym miasteczku zaraz by się rozniosło, że jestem wariatką. A na pewno każdy psychiatra zamknąłby mnie w pokoju bez klamek, gdyby mnie tylko zobaczył. Z dwojga złego lepiej chyba umrzeć niż wylądować w psychiatryku. Wiem, że jak trafiłabym do psychiatryka pewnie straciłabym wszystkich. A ja nie chcę być sama, chyba nie ma nic gorszego niż samotność.
Zaczęłam słuchać nagrań , nawet robiłam notatki - ale na mnie już chyba nic nie zadziała. :cry:
Halina bieganie w tym momencie nie wchodzi w grę. Fizycznie nie dam rady. Wyzwaniem jest dla mnie przejście z pokoju do kuchni przez zawroty głowy i słabość. POZA tym nie widzę sensu wykonywania żadnej czynności- nawet jedzenia. Bo skoro nie wiem czy żyje to po co mam to robić? Wszystko stało mi się obojętne. Nie nawidzę momentu przebudzenia. Miałam tyle planów, marzeń i wszystko wyparowało przez ten stan w którym się znajduje. Stara ja już nigdy nie wróci, ja już nie mam o co walczyć, bo mnie nie ma. Nie czuję siebie. Nie czuję swoich myśli. Nie mam już świadomości. Cały czas poczucie silnej dezorientacji i zwariowania. Nie wiem, czy coś mi się przyśniło, czy faktycznie wydarzyło. Wszyscy wokół obcy. Piekło. Jak można to zaakceptować i z tym żyć? Ja nie umiem. Fajnie, że jesteście tak silni , ja nie potrafię. Przegrałam. Game over. W realnym świecie nie znam nikogo kto by przeżywał coś takiego jak ja. Nawet teraz , pisząc tego posta wydaje mi się , że WAS wszystkich tu nie ma, że wymyśliłam sobie to forum.
Victor z pewnością masz rację, ale jestem chyba zbyt ciężkim przypadkiem , aby to pojąć albo po prostu już jestem tak głupia, no przecież to coś cały czas żżera mi mózg.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

7 sierpnia 2016, o 18:04

Nierealna92 , bardzo bym chciała Ci pomóc , ale Ty musisz chcieć dać sobie pomóc , rozumiesz musisz zaczą stosować rady z forum i nie ma że nie ja to mam gorzej ... najgorzej ze wszystkich , ja też tak o sobie myślałam ile ja się wycierpiałam , jeśli Cię to pocieszy miałam 2 lata bólów somatycznych, i nikt nie wiedziała co mi jest , plus rok dd, i dopiero teraz pomalutku wychodzę na prostą .
Ty nie rozumiesz nerwicy , musi do Ciebie dotrzeć, że wszystkie jej objawy są normalne pozwól na nie nie bój się i dopiero wtedy one zaczną mijać .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

7 sierpnia 2016, o 18:56

nierealna92 pisze:Pół roku już się męczę. I co z tego? Ja sie mecze trzeci rok, a w zasadzie 15 ty rok, nie liczac brania antydepresantow, ktore tobie polecam jak najbardziej w tak ostrych stanach, jakie opisujesz. Koniecznie wynocha do psychiatry. Na początku próbowałam z tym walczyć. Żyłam ''normalnie''. Chodziłam do pracy, na zakupy, spotykałam się ze znajomymi. Sportu też próbowałam. Ale stan się coraz bardziej pogłębiał, dochodziły nowe objawy a stare się nasilały. Aż pewnego dnia zasłabłam w pracy i wtedy dopiero zrobiła się masakra. Przez ponad dwa tygodnie w ogóle nie wstawałam z łóżka. W ośrodku dostałam kroplówki ale bez żadnej poprawy. Moje wyniki wprawdzie odbiegały od normy, ale lekarz rodzinny stwierdził, że tragedii nie ma i właściwie nie wie czym jest to spowodowane. Pytałam , czy to może być na tle nerwicowym, ale stwierdził, że na pewno nerwy nie mogłyby aż tak osłabić mojego organizmu. Jutro mam wyniki tomografii, obawiam się , że to może być nowotwór, bo co innego może tak piekielnie mnie męczyć.
jaktoktojakja no właśnie czuję , że już nie dam rady. Jestes silniejsza niz myslisz Bo gdybym choć przez chwilę czuła się normalnie, to miałabym jakąś iskierkę nadziei, a tak to trochę jak walka z wiatrakami. Sa osoby nawet na forum, ktore z tego wyszly i jakos wygraly z tymi wiatraki. Przestan sie rozczulac nad soba Przez pół roku nie było dnia, żebym czuła się sobą. Choć czasem mówię sobie :jutro obudzisz się z dobrym nastawieniem, pokonasz to cholerstwo -ale nie ta suka cały czas ze mną wygrywa. Ta suka jak nbazywasz nerwice ma za zadanie nas chronic przed niebezpieczenstwem.a wytwory myslowe tej suki sa naszymi myslami, ktore MY tworzymyDd i uczucie zwariowania towarzyszą mi przez 24h. mI TEZ TOWARZYSZYLY PRZEZ 24H przez rowny rok, non stop, non stop. Do zrzygania :Kładę się spać i budzę się z w matriksie. I np. próbuję sobie wytłumaczyć to, że moja noga to faktycznie moja noga , nie jest doczepiona ani nic. No i gdy już sobie to na chwilę wmówię dostaje takiego znieczulenia całego ciała - że nie czuję nic , nawet głowy. Mogę się dotykać i mam wrażenie , że dotykam powietrza. Jakbym była tylko oczami - to mnie przeraża. I nie pomagają mi tłumaczenia, że to tylko depersonalizacja. Otwieram oczy i widzę krzywe ściany, które chcą mnie przygnieść. Patrzę na przedmioty, które prawdopodobnie widziałam milion razy i boję się ich. Boję się spać ze swoim facetem, bo nie wiem czy on jest prawdziwy i wydaję mi się obcy. Nie chcę, żeby mnie dotykał,bo nie czuję swojego ciała- unikam spotkań. Najgorsze jest to uczucie zwariowania, taki chaos w głowie , którego nie da się opisać. Pójdę do psychiatry i co ? Nafaszeruje mnie psychotropami, których i tak nie połknę - bo wraz z nerwicą przyszła do mnie fobia tabletkowa- nie dam rady niczego połknąć- próbuje i tabletka wraca. Pozatym nawet nie byłabym w stanie wytłumaczyć mu tego, co dzieje się w mojej głowie , jedynie co pewnie bym powiedziala to : Dzień dobry, zwariowałam.
Masz rację , obawiam się trochę opinii innych, bo w takim małym miasteczku zaraz by się rozniosło, że jestem wariatką. A na pewno każdy psychiatra zamknąłby mnie w pokoju bez klamek, gdyby mnie tylko zobaczył. Tak na pewno. :haha: Z dwojga złego lepiej chyba umrzeć niż wylądować w psychiatryku. Wiem, że jak trafiłabym do psychiatryka pewnie straciłabym wszystkich. A ja nie chcę być sama, chyba nie ma nic gorszego niż samotność.
Zaczęłam słuchać nagrań , nawet robiłam notatki - ale na mnie już chyba nic nie zadziała. :cry: BADZ WYTRWALA TO PRACA NAD SOBA NIE W JEDEN DZIEN NIE W DWA DNI ANI MIESIAC ANI DWA ALE DLUZEJ DLUZEJ AZ DO KONCA
Halina bieganie w tym momencie nie wchodzi w grę. Fizycznie nie dam rady. Wyzwaniem jest dla mnie przejście z pokoju do kuchni przez zawroty głowy i słabość. dasz rade to wszystko iluzja,n ja dalam rade w takim stanie jechac na rowerze. Zachowujemy 10% inteligencji, co pozwala na wyjscie z domu, pojscie biegac, pojscie chodzic, zrobic zakupy i nie popelnic glupstwa, i nie zwariowac.POZA tym nie widzę sensu wykonywania żadnej czynności- nawet jedzenia. Bo skoro nie wiem czy żyje to po co mam to robić? ZACZNIJ TO ROBIC A DEPERSONALIZACJA MINIE I WTEDY PRZEKONASZ SIE ZE ZYJESZ Wszystko stało mi się obojętne. Nie nawidzę momentu przebudzenia. Ja tez nie nawidzilam i nadal jeszcze nienawidze. Miałam tyle planów, marzeń i wszystko wyparowało przez ten stan w którym się znajduje. To wroci szybciej niz myslisz Stara ja już nigdy nie wróci, ja już nie mam o co walczyć, bo mnie nie ma. Nie czuję siebie. Nie czuję swoich myśli. Nie mam już świadomości. Cały czas poczucie silnej dezorientacji i zwariowania. Nie wiem, czy coś mi się przyśniło, czy faktycznie wydarzyło. Wszyscy wokół obcy. Piekło. Jak można to zaakceptować i z tym żyć? Ja nie umiem. Fajnie, że jesteście tak silni , ja nie potrafię. Przegrałam. Game over. W realnym świecie nie znam nikogo kto by przeżywał coś takiego jak ja. Nawet teraz , pisząc tego posta wydaje mi się , że WAS wszystkich tu nie ma, że wymyśliłam sobie to forum.
Victor z pewnością masz rację, ale jestem chyba zbyt ciężkim przypadkiem , aby to pojąć albo po prostu już jestem tak głupia, no przecież to coś cały czas żżera mi mózg.
PRZESTAN DD ZNIKA I MOZNA Z TEGO WYJSC n
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
jacobsen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20

7 sierpnia 2016, o 19:01

Halina, słucham nagrań oczywiście. Powracam również do nich, bo większość przesłuchałam. Sama jestem na etapie, że nie chodzę na czworaka, a zdążało się. Miałam takie zawroty, że chodziłam po ścianach, trafiłam do szpitala.. Teraz na prawdę dużo ryzykuje. Na tym opieram głównie swoja walkę, ale przyznam, że te duszności mocno utrudniają mi ryzykowanie i puszczanie kontroli..

Victor, nie to nie tak. Dopóki leżę jest ok, nawet myśląc o tym, że za moment musze wstać. Dopiero rzeczywisty ruch prowokuje kaszel i duszności. Miałam rtg klatki, spirometrię i testy alergiczne oraz gastroskopie. RTG bez zmian, spirometria wg alergologa nie wskazuje na astmę. W testach wyszła alergia na zboża, ale lekarz twierdzi, że to nie od tego. Uważa, ze mam refluks.. No, ale refluks i takie duszności? Wątpię.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

7 sierpnia 2016, o 19:49

jacobsen- to jak psychika potrafi wpłynąć na naszą somatykę to głowa mała !!!!!...różnica pomiędzy objawami realnymi chorobowymi jest znaczna, w realnej chorobie po prostu wiesz ,ze coś ci dolega chorobowego bo jest inaczej nie umiem tego wytłumaczyć. Osobiście ok pół roku temu miałam możliwość na własnej skórze się przekonać. Miałam infekcję układu pokarmowego, z którą chodziłam miesiąc ponieważ lekarz nie potrafił postawić mi diagnozy (jakaś dupa bo zmieniłam lekarza i ten wogle jakiś dziwny )wysłał mnie do szpitala cuda niewidy, nikt nie potrafił mnie zdiagnozować bo usg było ok .Wręcz poprosiłam sama o antybiotyk ponieważ wiedziałam ,ze to po lekach które zazywam(przeciwzapalne). Ale do rzeczy . Gdy już byłam w tym szpitalu , czekałam na badania to wbrew pozorom nie bałam sie jak zwykle przy iluzji , gdzie somatyka doskwiera bo wiedziałam ze to dolegliwość chorobowa i tyle , a dolegliwość(somatyka) nerwicowa mnie przerażała. Co jeszcze ciekawe w dolegliwości chorobowej nerwica odeszła na 2 plan. Zauważyłam jeszcze ważną rzecz ,że dolegliwość chorobowa nie odpuszczała mnie ani na krok przez cały czas czułam to samo a wręcz nawet choroba postępowała, dolegliwość somatyczna przez iluzję dawała mi wytchnienie(jej siła zależna też była przez nakręcenie się) jak tylko na chwilę nie świadomie sie czymś zajełam.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
gość1
Gość

7 sierpnia 2016, o 20:58

Nieralna. To o czym mówisz, te wszystkie wkręty wynikają z Twojego strachu przed zwariowaniem. Nie wiem co Ci wyjdzie w tej tomografii. Ale wiedz jedno, że nakręcanie się też robi swoje. Też mam odczucie DD od ponad 5 lat z przerwami jak nie zwracam na to uwagi. Jeśli jestem w silnym, stresie czy odczuciach DD załącza mi się od razu. Zapytaj kogo chcesz jeszcze niedawno pisałam, że nic m nie pomoże a tera jest ta iskierka nadziei. Zobacz, że piszesz, że brak Ci świadomości... To skąd wiesz, co się z Tobą dzieje. Widać, że Cię to boli i martwi, że przeżywasz to i odczuwasz choćby wstyd- myślisz, że osoba z którą jest gorzej odczuwa wstyd i zastanawia się co pomyślą o niej inni. Zobacz, że nie chcesz iść do psyhiatry a chcesz to pokonać sama nie dając sobie w ogóle szansy by sobie pomóc. Skoro nie wiesz czy coś jest realne to sprawdź... wiesz jak się sprawdza autentyczność? Otwórz książkę na danej stronie. Przeczytaj pierwsze zdanie, odwróć głowę i spójrz znowu jeśli zdanie jest takie samo TO TO CO CIE OTACZA JEST REALNE. Zapewne też odczuwasz ból, nie muszę Ci mówić żebyś przywalila młotkiem w palca i sprawdziła czy czujesz swoje ciało? Skoro ni ma sensu jeść to po co jesz? Wiesz po co? Bo wątpisz... mimo, że masz taką derealizację to jednak robisz codzienne czynności bo WĄTPISZ, MASZ ŚWIADOMOŚĆ

-- 7 sierpnia 2016, o 20:58 --
Mówisz, że jakbyś poszła do szpitala to by się od Ciebie odsunęli rodzice czy facet? Wątpis w jego ucucie? Faktycznie, lepiej żebyś zwariowała (nie zwariujesz!!!) wtedy Ci będzie wszystko jedno! Dziewczyno olej ludzi i idź do psychiatry, nikt nie musi wiedzieć po co tam poszłaś. A jak ktoś spyta możesz rzucić błahy powód, że np szybko sie denerwujesz i chciałaś coś na uspokojenie a nie iwedizałaś, że ogóny też moze zapisać, albo ściemnić, że pry zawrotach głowy rutynowo kazano Ci zrobić konsultację z psychiatrą.... Trudne??? Co ja mam Cię ściemniać uczyć?? Lekarza obowiązuje tajemnica lekarska, nikt Cię tu nie zdiagnozuje tak jak lekarz kobieto daj sobie pomóc.
nierealna92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 13 maja 2016, o 14:35

9 sierpnia 2016, o 09:52

A to ze ciagle mam goraczke tez jest normalne w nerwicy?
gość1
Gość

9 sierpnia 2016, o 10:02

A byłaś u lekarza jakiegokolwiek???
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

9 sierpnia 2016, o 11:17

nierealna92 pisze:A to ze ciagle mam goraczke tez jest normalne w nerwicy?
ja tez mialam goraczke

zajmij sie nierealna w koncu odburzaniem i zadbaniem o siebie, zacznij AKCEPTOWAC TWOJ STAN , a nie skupiac sie na nim, sluchalas nagran, umiesz wyjasnic proces lekowy etc ?
masz nerwice, derealizacje, nie jestes sama, kazdy z nas to przechodzil, przechodzilismy pieklo i niektorzy nadal je przechodza, ale robia wszystko, by z tego piekla wyjsc ! BO Z TEGO DA SIE WYJSC DA SIE WYJSC Z POCZUCIA NIE BYCIA NA TYM SWIECIE DA SIE WYJSC ZE WSZYSTKIEGO ale zadajac non stop pytania na forum, niestety z tego sie nie wyjdzie!!!!!!
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

9 sierpnia 2016, o 17:59

nierealna92 pisze:schanis22 Pół roku już się męczę. Na początku próbowałam z tym walczyć. Żyłam ''normalnie''. Chodziłam do pracy, na zakupy, spotykałam się ze znajomymi. Sportu też próbowałam. Ale stan się coraz bardziej pogłębiał, dochodziły nowe objawy a stare się nasilały. Aż pewnego dnia zasłabłam w pracy i wtedy dopiero zrobiła się masakra. Przez ponad dwa tygodnie w ogóle nie wstawałam z łóżka. W ośrodku dostałam kroplówki ale bez żadnej poprawy. Moje wyniki wprawdzie odbiegały od normy, ale lekarz rodzinny stwierdził, że tragedii nie ma i właściwie nie wie czym jest to spowodowane. Pytałam , czy to może być na tle nerwicowym, ale stwierdził, że na pewno nerwy nie mogłyby aż tak osłabić mojego organizmu. Jutro mam wyniki tomografii, obawiam się , że to może być nowotwór, bo co innego może tak piekielnie mnie męczyć.
jaktoktojakja no właśnie czuję , że już nie dam rady. Bo gdybym choć przez chwilę czuła się normalnie, to miałabym jakąś iskierkę nadziei, a tak to trochę jak walka z wiatrakami. Przez pół roku nie było dnia, żebym czuła się sobą. Choć czasem mówię sobie :jutro obudzisz się z dobrym nastawieniem, pokonasz to cholerstwo -ale nie ta suka cały czas ze mną wygrywa. Dd i uczucie zwariowania towarzyszą mi przez 24h. Kładę się spać i budzę się z w matriksie. I np. próbuję sobie wytłumaczyć to, że moja noga to faktycznie moja noga , nie jest doczepiona ani nic. No i gdy już sobie to na chwilę wmówię dostaje takiego znieczulenia całego ciała - że nie czuję nic , nawet głowy. Mogę się dotykać i mam wrażenie , że dotykam powietrza. Jakbym była tylko oczami - to mnie przeraża. I nie pomagają mi tłumaczenia, że to tylko depersonalizacja. Otwieram oczy i widzę krzywe ściany, które chcą mnie przygnieść. Patrzę na przedmioty, które prawdopodobnie widziałam milion razy i boję się ich. Boję się spać ze swoim facetem, bo nie wiem czy on jest prawdziwy i wydaję mi się obcy. Nie chcę, żeby mnie dotykał,bo nie czuję swojego ciała- unikam spotkań. Najgorsze jest to uczucie zwariowania, taki chaos w głowie , którego nie da się opisać. Pójdę do psychiatry i co ? Nafaszeruje mnie psychotropami, których i tak nie połknę - bo wraz z nerwicą przyszła do mnie fobia tabletkowa- nie dam rady niczego połknąć- próbuje i tabletka wraca. Pozatym nawet nie byłabym w stanie wytłumaczyć mu tego, co dzieje się w mojej głowie , jedynie co pewnie bym powiedziala to : Dzień dobry, zwariowałam.
Masz rację , obawiam się trochę opinii innych, bo w takim małym miasteczku zaraz by się rozniosło, że jestem wariatką. A na pewno każdy psychiatra zamknąłby mnie w pokoju bez klamek, gdyby mnie tylko zobaczył. Z dwojga złego lepiej chyba umrzeć niż wylądować w psychiatryku. Wiem, że jak trafiłabym do psychiatryka pewnie straciłabym wszystkich. A ja nie chcę być sama, chyba nie ma nic gorszego niż samotność.
Zaczęłam słuchać nagrań , nawet robiłam notatki - ale na mnie już chyba nic nie zadziała. :cry:
Halina bieganie w tym momencie nie wchodzi w grę. Fizycznie nie dam rady. Wyzwaniem jest dla mnie przejście z pokoju do kuchni przez zawroty głowy i słabość. POZA tym nie widzę sensu wykonywania żadnej czynności- nawet jedzenia. Bo skoro nie wiem czy żyje to po co mam to robić? Wszystko stało mi się obojętne. Nie nawidzę momentu przebudzenia. Miałam tyle planów, marzeń i wszystko wyparowało przez ten stan w którym się znajduje. Stara ja już nigdy nie wróci, ja już nie mam o co walczyć, bo mnie nie ma. Nie czuję siebie. Nie czuję swoich myśli. Nie mam już świadomości. Cały czas poczucie silnej dezorientacji i zwariowania. Nie wiem, czy coś mi się przyśniło, czy faktycznie wydarzyło. Wszyscy wokół obcy. Piekło. Jak można to zaakceptować i z tym żyć? Ja nie umiem. Fajnie, że jesteście tak silni , ja nie potrafię. Przegrałam. Game over. W realnym świecie nie znam nikogo kto by przeżywał coś takiego jak ja. Nawet teraz , pisząc tego posta wydaje mi się , że WAS wszystkich tu nie ma, że wymyśliłam sobie to forum.
Victor z pewnością masz rację, ale jestem chyba zbyt ciężkim przypadkiem , aby to pojąć albo po prostu już jestem tak głupia, no przecież to coś cały czas żżera mi mózg.
Ale jednak nadal umiesz napisać składnego posta i opisać swoje zmagania ;) Więc jak widzisz to zżeranie mózgu jest tylko iluzją.
Nierealna poczytuję Twoje posty bo wiem jak cierpisz, szczególnie, że znam wszystkie objawy jakie opisujesz. W zasadzie nie napisałaś ani jednego objawu jakiego bym nie znał i wszystko to jest związane ze stanami lęku a także z depersonalizacją, nawet myśli, ze forum jest wymyślone, bądź znieczulenie nogi, głowy, skóry i myśli czyja to ręka.
Naprawdę te objawy i myśli nie są jakoś wybitnie wyjątkowe.
U Ciebie jest problemem to, że jakby nie oświeciło Cie (przynajmniej na razie), że tu kluczem nie jest nic innego jak to aby inaczej te objawy i zaburzenie a także samą siebie zacząć (w tym zaburzonym okresie) traktować.
Jeszcze Cię nie oświeciło ale szansa nadal istnieje.

Twoim kłopotem są takie sprawy:
do tej pory nie dokończyłaś badań i nie byłaś (jak rozumiem) u psychiatry, który by stwierdził Ci lęki nerwicowe. Swoją drogą grubo wątpię aby ktokolwiek wysłał Cię na siłę do szpitala.
Przez to wszystko wątpliwości nadal są zbyt silne a przede wszystkim komplet badań trzeba zrobić koniecznie.
Do tego troszkę za mało ufasz temu co czytasz oraz innym, którzy też tak cierpieli i cierpią.

Masz bardzo błędne przekonanie o byciu silnym i słabym, a także bardzo źle o sobie myślisz w kontekście tego, że spotkało Cię w ogóle takie zaburzenie.
Takie stanowisko bardzo paraliżuje jakąkolwiek poprawę.

Mylisz "zajmowanie się życiem" bez akceptacji zaburzenia a życiem z zaburzeniem na DRUGIM PLANIE z jego akceptacją, to są dwie różne rzeczy.

Nieprawidłowo traktujesz swoje objawy i myśli, zapewniam Cię, że mimo takiego stanu i zmniejszenia poczucia inteligencji, rozumu, swobodnego myślenia, możesz zrozumieć jak działa zaburzenie. Tylko trzeba się na to otworzyć.

Mówisz gameover podczas gdy nadal nie zrobiłaś wszystkiego co możesz, a siłę do tego tak naprawdę masz, jest ona pożytkowana na zaburzenie ale nadal istnieje.

Dlaczego nie chodzisz na terapię?

Dlaczego nie spróbujesz na początku leków?
Masz zły także do nich stosunek, początkowo leczenie nie musi wcale oznaczać "nafaszerowania prochami". Nie do końca wcale to w tym chodzi.
Po prostu kiedy masz tak widocznie zły stosunek do siebie (z zaburzeniem), do zaburzenia to Twoje ewentualne wysiłki spalają na panewce, bowiem nie jest zbudowana podstawa.
Do tego jest tu widoczny strach, ze rodzina Cie widzi w takim stanie. Co bardzo pogarsza samopoczucie.
A w takich sytuacjach można wspomóc się początkowo lekami, choćby po to aby zobaczyć, że jednak poprawa jest możliwa. Do tego jeśli dosłownie zamknęłaś się " w łożku" z objawami, leki mogą być pomocne. Bo inne sposoby, rady, porady czy nawet terapia nie będą miały swej mocy kiedy non stop czasu myślisz o swoim stanie.

Czy u Ciebie w domu jest wszystko okey? Sprawy z rodziną itd? Czy przed zaburzeniem wszystko grało?
Pytam bowiem takie zatapianie się w zaburzeniu i dość mocne odwracanie się od pomocy, może świadczyć o jakiś sprawach, których chce się uniknąć a w zamian tego zajmować zaburzeniem (to podświadome mechanizmy).

-- wtorek, 9 sierpnia 2016, 17:59 --
jacobsen pisze:
Victor, nie to nie tak. Dopóki leżę jest ok, nawet myśląc o tym, że za moment musze wstać. Dopiero rzeczywisty ruch prowokuje kaszel i duszności. Miałam rtg klatki, spirometrię i testy alergiczne oraz gastroskopie. RTG bez zmian, spirometria wg alergologa nie wskazuje na astmę. W testach wyszła alergia na zboża, ale lekarz twierdzi, że to nie od tego. Uważa, ze mam refluks.. No, ale refluks i takie duszności? Wątpię.
A na gastroskopii wyszedł refluks? Zresztą on zwykle jest powiązany ze stresami.
Osobiście wątpię aby przy tak licznych badaniach jakie miałaś przeoczono prawidłowa przyczynę duszności, szczególne, że akurat przy dusznościach jest to dość ograniczona liczba możliwości.

Zastanawiam się na ile już od samego rana skupiasz się na tym oddechu i czy Ty może nie oddychasz za dużo, co prowadzi do poczucia duszenia się przy ruchu.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1495
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

10 sierpnia 2016, o 18:03

czy ktos zna jakis w miare skuteczny sposob na drżenie calych rąk ? nie da sie funkcjonowac z tym...
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
Faesia
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 6 sierpnia 2016, o 05:04

11 sierpnia 2016, o 04:59

Hej, nie jestem pewna, czy w ogóle problem derealizacji mnie dotyczy, ale...
No właśnie, tak sobie poczytałam pobieżnie wasze objawy i przypomniałam sobie, że przecież wspominałam psychiatrze o tym, że:
- zdarza się, że czuję się jakbym ja funkcjonowała niezależnie od ciała
- zdarza się, że patrzę na bliskie mi osoby i zastanawiam się "kto to właściwie jest?" - potrafi to trwać chwilę a czasami całkiem długo
- mam czasami wrażenie (a ostatnio nawet całkiem często), że... hm, trudno mi dokładnie to określić, myślę że postrzeganie świata jako rozedrganego hologramu to dobre określenie na to, co odbieram
- potrafię zastanawiać się często, jaki sens właściwie ma moje istnienie, że może świat jest tylko czyimś żyjącym wyobrażeniem albo symulacją, że za wszystkimi osobami, które spotykam stoi po prostu symulator... wyjątkowo szczwana sztuczna inteligencja...
- myśli lękowo-katastroficzne: co będzie, jeśli zaraz nastąpi koniec świata/wybuchnie bomba atomowa/zacznie się wojna, a idąc spać czasami zastanawiam się, czy w ogóle obudzę się następnego dnia

Psychiatra sprawiał wrażenie, jakby zupełnie zignorował te objawy, jakby wybrał sobie do analizy tylko te powiązane z depresją a resztę olał... Nie wiem, co o tym myśleć. Nie wiem, co z tym zrobić. I nic już z tego nie rozumiem.
ODPOWIEDZ