Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

10 czerwca 2016, o 11:11

I Nerwica. :)
krypi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 27 grudnia 2015, o 14:20

10 czerwca 2016, o 21:22

Pisalem pare dni temu o mojej sytuacji ze szkołą: post97447.html#p97447
W poniedziałek pierwszy raz pogadałem o tym z mamą, niesamowicie sie na mnie wkurzyla, zaczela sie nadzierac na mnje ze co to ja sobis mysle i ze w dupie mi sie poprzewracalo, ze po osiemnastce ona bedzie miala gdzies czy ja skoncze pod mostem, czy w rowie, jej to juz nje obchodzi i skoro ja sam mam zamiar decydowac to mam soie radzic sam. Jeszcze dlugo by pisac co slyszalem, ale wywarlo to na mnie njesamowita presje, czulem jednoczesnie niesamowita agresje i rozpacz. Czulem sie potwornie, nie mialem z kim o tym pogadac, zostalem z tym sam ze soba, ale jakos sie do wieczora ogarnalem i poszedlem spac. Nastepnego dnia poszedlem do szkoly normalnie, wrocilem do domu, cos tam porobilem ale zero leku, no i sie zaczelo to: post97510.html#p97510
Zaczalem czuc taki potworny niepokoj, ale taki ktory zupelnje nie wychodzil na zewnatrz, wsensie nie bylo ataku paniki, nje bylo szybkiego oddechu, tylko to jakby dzialo sie w mojej glowie tylko, nie mam pojecia jak nam to opisac. Ale jakos wkoncu to ogarnalem, to spiecie calego ciala zeszlo i jakos zasnalem. Nastepnego dnia normalnje do szkoly, troche mnie tam lapal lek ale to akurat norma ze jakis lek przed objawami dd byl co pare minut. Wrocilem do domu, byl zupelny spokoj, wychowawzyni zadzwonila do mamy zeby powiedziec jak wyglada sprawa ze szkola, no i ja myslalem ze jej powiedziala tez o tej sprawie ze moge nie zdac, albo raczj ze to jest druga opcja. No to w srode znowu zaczalem o tym rozmawiac i to samo, epicka klotnia, chyba z dwa razy gorsza od poprzedniej, znowu poczulem potworna presje na sobie i znowu zmieszanie lęku, rozpaczy i zlosci. I tego dnia no nwm cos chyba we mnie peklo, masa depresyjnych mysli, mysli samo. wieczorem kolejna klotnia tym razem pomiedzy mama a bratem, w ktora zostalem wplatany i potem cala wina poszla oczywiscie na mnie i znowu presja, czulem sie az zgnieciony tym wszystkim, ja juz tego poprostu nie ogarnialem, mialem mysli zeby wyskoczyc z okna, albo zeby sobie cos zrobic, bo juz nie moglem. Oczywsicie mysli pozostaly tylko myslami, cos tam w ogrodzie bylo do zrobienia, zajalem sie tym i troche ochlonolem, ale czulem sie mega dziwnie i wydawalo mi sie ze nje ma to zadnego zwiazku z dd. Wieczorem jakos wszystko odpuscilo i sie czulem wrecz zrelaksowany. W czwartek bylem caly dzien w domu, co jakis czas jakis lek przez objawy dd no ale to absolutna norma, no i mamy piątek.. Rano bylem zupelnie spokojny, zero stresu, na 11:40 mialem isc na lekcje, chwile przed tem sie nakrecilem znowu na jakas schize czy cos, no ale nic, pojechalem do tej szkoly, przejechalem kilometr moze dwa i sie zaczelo. Tak zupelnie nagle zaczalem strasznie dziwnie sluszec, jakby caly swiat byl za szyba, wsensie dzwieki slyszalem hakby mnie i swiat oddzielala szyba, albo jakas sciana z waty i ten dzwiek sie tak przedzieral, poczulem zajeb##ty lek, potem to juz bylo tylko z gorki, poczulem jakby fizycznie ze cos mi sie namieszalo totalnie w glowie, czulem na jawie takie cos jak we snie sie spada i uderza o ziemie, poczucie dziwnosci wszystkiego wzroslo chyba o milion procent. Stwierdizlem ze wale ta szkole wracam do domu, to mnie juz przeroslo, wrocilem do domu i zabawa trwa nadal, wrazenie ze obraz sprzed oczu mi zanika, ze zaczynam widziec jakas pustke, albo jakbym zamiast mozgu mial jakas pustke, wrazenie ze swiadomosc mi zanika, jakbym nie byl swiadomy tego kim jestem, gdzie jestem, dlaczego, po co itd. nawet sam nje wiem co ja wtedy do konca czulem. Wiem napewno ze straszny lek, ale to byl tez taki lek jakby tlko w glowie, ze po mnie wgl tego nie bylo widac. Czulem jak mam caly brzuch i klatke napiete, na calym ciele i glowie jakbym mi sie obrecze zaciskaly, tak spiety bylem. Zyly na rekach mi wywalili jakbym byl 2godziny na silce. Przez 3 godziny nie moglem sie uspokoic, wsensie pozbyc sie tego napiecia, probowalem zasnac ale to nic nie dawalo. Wkoncu jakos troche to zeszlo. Pieklo to bylo straszne i jest do teraz wsumie. Jakis agresywny sie zrobilem od czasu kiedy to zeszlo, wszystko mnie drazni, a jednoczesnie czuje rozpacz straszna w sobie, ze to sie naprawde ze mna dzieje, to jest przeciez moje zycie a ja sie tak czuje i do teco jakas strasznje negatywna energie mam w sobie ze az mnie roznosci. Naprawde nie wiem co sie dzisiaj ze mna dzieje, w zadnym stopniu siebie nje poznaje, wsensie nie mowie tu o dd. Mam mysli ze chce sie uwolnic od tego co czuje, od swiata, ale przeciez nie moge uwolnic sie anj od tego ani od siebie i mysli zeby moze osbie cos zrobic. Mnie narawde od wariatkowa wezma chyba. Czuje wewnetrzny rozp####ol (sry za slowo ale nie na innego ktore by to oddalo) emocjonalny, te emocje sa juz na niesamowitym poziomie we mnie i nie maja ujsca orzynajmniej ja tak to odczuwam. Czuje sie jednym slowem okropnie i strasznie i serio nie wiem co sie dzieje ze mna od tego tygodnja, czy to jest dd nadal (znowu czuje jakbym nje umial interpretowac tego co czuje i nazwyac) czy co to jest. Nie wiem czy to wina tego uswiadomienja sobie w jakiej jestem dupie, tych klotni, czy lekow bo zwiekszam dawke w tym tygodniu. Czy od stresu mozna dostsc czegos wiecej niz dd? Bo dd to jest zaliczanir do zaburzen dysocjacyjnych nie? To przy nerwicy mozna dostac jeszcze jakichs innych tych zaburzen? Ja juz nie wiem po prostu co mi jest, dopoki ta sprawa szkoly byla cicho to jakos dawalem rade, mysle ze nawet calkiem niezle, a teraz to jest jakas tragedia. Poradzi ktos cos? Dzieki wszystkim ktorym chcialo sie to czytac, sory ze tak dlugo, ale mialem nadzieje ze jak wszystko wywale to mi sie cos polepszy i sory za ten chaos tego co pisalem. Poradzcie cos blagam :( . Jeszcze zapomnialem napisac ze od czasu kiedy wrocil ten lek to czue sie jakbym wrocil na sam poczatek nerwicy, jakby to byla niwosc dla mnie i jakbym zupelnie nie wiedzial jak sb z tym stresem radzic.

-- 10 czerwca 2016, o 20:22 --
Pisalem pare dni temu o mojej sytuacji ze szkołą: post97447.html#p97447
W poniedziałek pierwszy raz pogadałem o tym z mamą, niesamowicie sie na mnie wkurzyla, zaczela sie nadzierac na mnje ze co to ja sobis mysle i ze w dupie mi sie poprzewracalo, ze po osiemnastce ona bedzie miala gdzies czy ja skoncze pod mostem, czy w rowie, jej to juz nje obchodzi i skoro ja sam mam zamiar decydowac to mam soie radzic sam. Jeszcze dlugo by pisac co slyszalem, ale wywarlo to na mnie njesamowita presje, czulem jednoczesnie niesamowita agresje i rozpacz. Czulem sie potwornie, nie mialem z kim o tym pogadac, zostalem z tym sam ze soba, ale jakos sie do wieczora ogarnalem i poszedlem spac. Nastepnego dnia poszedlem do szkoly normalnie, wrocilem do domu, cos tam porobilem ale zero leku, no i sie zaczelo to: post97510.html#p97510
Zaczalem czuc taki potworny niepokoj, ale taki ktory zupelnje nie wychodzil na zewnatrz, wsensie nie bylo ataku paniki, nje bylo szybkiego oddechu, tylko to jakby dzialo sie w mojej glowie tylko, nie mam pojecia jak nam to opisac. Ale jakos wkoncu to ogarnalem, to spiecie calego ciala zeszlo i jakos zasnalem. Nastepnego dnia normalnje do szkoly, troche mnie tam lapal lek ale to akurat norma ze jakis lek przed objawami dd byl co pare minut. Wrocilem do domu, byl zupelny spokoj, wychowawzyni zadzwonila do mamy zeby powiedziec jak wyglada sprawa ze szkola, no i ja myslalem ze jej powiedziala tez o tej sprawie ze moge nie zdac, albo raczj ze to jest druga opcja. No to w srode znowu zaczalem o tym rozmawiac i to samo, epicka klotnia, chyba z dwa razy gorsza od poprzedniej, znowu poczulem potworna presje na sobie i znowu zmieszanie lęku, rozpaczy i zlosci. I tego dnia no nwm cos chyba we mnie peklo, masa depresyjnych mysli, mysli samo. wieczorem kolejna klotnia tym razem pomiedzy mama a bratem, w ktora zostalem wplatany i potem cala wina poszla oczywiscie na mnie i znowu presja, czulem sie az zgnieciony tym wszystkim, ja juz tego poprostu nie ogarnialem, mialem mysli zeby wyskoczyc z okna, albo zeby sobie cos zrobic, bo juz nie moglem. Oczywsicie mysli pozostaly tylko myslami, cos tam w ogrodzie bylo do zrobienia, zajalem sie tym i troche ochlonolem, ale czulem sie mega dziwnie i wydawalo mi sie ze nje ma to zadnego zwiazku z dd. Wieczorem jakos wszystko odpuscilo i sie czulem wrecz zrelaksowany. W czwartek bylem caly dzien w domu, co jakis czas jakis lek przez objawy dd no ale to absolutna norma, no i mamy piątek.. Rano bylem zupelnie spokojny, zero stresu, na 11:40 mialem isc na lekcje, chwile przed tem sie nakrecilem znowu na jakas schize czy cos, no ale nic, pojechalem do tej szkoly, przejechalem kilometr moze dwa i sie zaczelo. Tak zupelnie nagle zaczalem strasznie dziwnie sluszec, jakby caly swiat byl za szyba, wsensie dzwieki slyszalem hakby mnie i swiat oddzielala szyba, albo jakas sciana z waty i ten dzwiek sie tak przedzieral, poczulem zajeb##ty lek, potem to juz bylo tylko z gorki, poczulem jakby fizycznie ze cos mi sie namieszalo totalnie w glowie, czulem na jawie takie cos jak we snie sie spada i uderza o ziemie, poczucie dziwnosci wszystkiego wzroslo chyba o milion procent. Stwierdizlem ze wale ta szkole wracam do domu, to mnie juz przeroslo, wrocilem do domu i zabawa trwa nadal, wrazenie ze obraz sprzed oczu mi zanika, ze zaczynam widziec jakas pustke, albo jakbym zamiast mozgu mial jakas pustke, wrazenie ze swiadomosc mi zanika, jakbym nie byl swiadomy tego kim jestem, gdzie jestem, dlaczego, po co itd. nawet sam nje wiem co ja wtedy do konca czulem. Wiem napewno ze straszny lek, ale to byl tez taki lek jakby tlko w glowie, ze po mnie wgl tego nie bylo widac. Czulem jak mam caly brzuch i klatke napiete, na calym ciele i glowie jakbym mi sie obrecze zaciskaly, tak spiety bylem. Zyly na rekach mi wywalili jakbym byl 2godziny na silce. Przez 3 godziny nie moglem sie uspokoic, wsensie pozbyc sie tego napiecia, probowalem zasnac ale to
nic nie dawalo. Nie potrafilem nawet racjonalnie tego stanu sobie tlumacyc, wsensie jak to robilem to to do mnie nie moglo dotrzec. Czulem sie niesamowicie dziwnie, mialem mase uczuc takich ze slow nie ma zeby je opisac, jedyny opis ktory na to znajduje to "jakbym mial cos z glowa". Wkoncu jakos troche to zeszlo. Pieklo to bylo straszne i jest do teraz wsumie. Jakis agresywny sie zrobilem od czasu kiedy to zeszlo, wszystko mnie drazni, a jednoczesnie czuje rozpacz straszna w sobie, ze to sie naprawde ze mna dzieje, to jest przeciez moje zycie a ja sie tak czuje i do teco jakas strasznje negatywna energie mam w sobie ze az mnie roznosci. Naprawde nie wiem co sie dzisiaj ze mna dzieje, w zadnym stopniu siebie nje poznaje, wsensie nie mowie tu o dd. Mam mysli ze chce sie uwolnic od tego co czuje, od swiata, ale przeciez nie moge uwolnic sie anj od tego ani od siebie i mysli zeby moze osbie cos zrobic. Mnie narawde od wariatkowa wezma chyba. Czuje wewnetrzny rozp####ol (sry za slowo ale nie na innego ktore by to oddalo) emocjonalny, te emocje sa juz na niesamowitym poziomie we mnie i nie maja ujsca orzynajmniej ja tak to odczuwam. Czuje sie jednym slowem okropnie i strasznie i serio nie wiem co sie dzieje ze mna od tego tygodnja, czy to jest dd nadal (znowu czuje jakbym nje umial interpretowac tego co czuje i nazwyac) czy co to jest. Nie wiem czy to wina tego uswiadomienja sobie w jakiej jestem dupie, tych klotni, czy lekow bo zwiekszam dawke w tym tygodniu. Czy od stresu mozna dostsc czegos wiecej niz dd? Bo dd to jest zaliczanir do zaburzen dysocjacyjnych nie? To przy nerwicy mozna dostac jeszcze jakichs innych tych zaburzen? Ja juz nie wiem po prostu co mi jest, dopoki ta sprawa szkoly byla cicho to jakos dawalem rade, mysle ze nawet calkiem niezle, a teraz to jest jakas tragedia. Poradzi ktos cos? Dzieki wszystkim ktorym chcialo sie to czytac, sory ze tak dlugo, ale mialem nadzieje ze jak wszystko wywale to mi sie cos polepszy i sory za ten chaos tego co pisalem. Poradzcie cos blagam :( . Jeszcze zapomnialem napisac ze od czasu kiedy wrocil ten lek to czue sie jakbym wrocil na sam poczatek nerwicy, jakby to byla niwosc dla mnie i jakbym zupelnie nie wiedzial jak sb z tym stresem radzic.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

10 czerwca 2016, o 21:30

Po pierwsze nie ma sensu sie klasyfikowac w taki sposob - dd czy nie dd. nerwica czy nie nerwica. To się ze sobą po prostu wszystko łączy, a spoiwem jest lęk;problemy emocjonalne.
Oczywiście, iż mając objawy np. derealizacji możemy mieć także i inne objawy. Nie jest powiedziane, ze jak dd to tylko dd. Umysł się sztywnych opisów z książek czy postów nie trzyma :)

Co na pewno to jesteś rozwalony emocjonalnie i jest to wynik kumulowania się czynników, po pierwsze pojawienie się w ogóle pierwszych objawów i rozpoczęcie życia strachem "co mi jest", a u Ciebie ten strach był i jest spory (co można łatwo wywnioskować po Twoich postach).
Dodatkowo sądzę, iż kwestia nastawienia od początku leżała i stany te tylko się coraz bardziej nakręcały i nie do końca żeś wierzył w to co Ci jest.
Dalej doszły problemy ze szkołą, kłótnie w domu, zapewne pojawienie się jakiegoś rodzaju żalu, doszły jakieś nowe objawy, czasem po prostu ataki paniki (te pobudki - to nic innego, to po prostu nasilony lęk przez skumulowanie emocji), teraz znowu strach "co mi jest".
I tak generalnie kółko się toczy. Nie wspominając, że leki a dokładnie zwiększanie dawki także może swoje dodawać i zapewne tak jest.

Pytanie to jest takie w jaki sposób to wszystko leczysz i nie pytam o leki. Masz dużo problemów na głowie, korzystasz z pomocy psychologicznej?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
krypi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 27 grudnia 2015, o 14:20

11 czerwca 2016, o 10:14

Mialem teraz ponad dwa miesiecy przerwy. Do czasu jak pisalem, kiedy ta sprawa szkoly nie zaczela gdzies tam sie pojawiac, jakies pierwsze sygnaly czy ja sobie na oewno poradze itd. To bylo calkiem niezle, no ale teraz to mowie jak zobaczylem ze to sie naprawde dzieje ze to sie dzieje juz, tu i teraz, te klotnie itd, no to mnie to rozwalac zaczelo. Ehh i wsumie to pewnie przez to ze nikomu nie wywalalem tego wszystkiego komus, jedynie z paroma osobami pisalem. Przestalem chodzic bo raz chory bylem raz cos tam wypadlo, potem ze do szkoly cos trzeba zrobic. Ciagle sie zabieralem zeby wkoncu tam pojsc sle ciagle bylo cos. A teraz mam co mam. :( wsumie tez te dwa miesiace temu sie zniechecilem strasznie ta terapia, tymi rozmowami, bo na poczatku to mi dawalo straszna ulge, czulem sie blogo jak wywalilem z sie ie wszstko, a potem to sie zaczalem czuc jakbym gadal do sciany, prawie zero komentarzy tego co mowie, te spotkania wygladaly bardziej jak moj monolog niz rozmowa. Wiec teraz albo probuje jeszcze raz do tego alvo zmieniam, bo samemu to ja nawet juz teraz nie mam co probowac tego ogarniac

-- 11 czerwca 2016, o 09:09 --
Ale czy to własnie ta kumulacja tego wszystkiego (emocji?) moze byc przyczyna tego okropnego samopoczucia? Ja to tak jedynie potrafie zinterpretowac, ze mam mase emocji ktore nie maja nigdzie ujscia, i ten lek, rozpacz, zal, agresja itd,to mnie wszystko rozrywa od srodka. Czuje sie zupelnie inaczej i o wiele gorzej niz kiedy mialem dd choiazby dwq tygodnie temu. Czy tak wlasnie sie moze to rozwalenie emocjonalne sie objawiac? I czy cos po za psychoterapia moze tutaj pomoc? Zaczelo se to chyba w najgorszym mozliwym momencie, bo teraz jest czas zebym zasuwal do szkoly i nadrabial co sie tylko da, a ja nie mam juz na to sily i najmniejszej checi
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1495
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

11 czerwca 2016, o 19:26

wrocily dawno nie widziane objawy miesniowe, czyli drżenie i omdlewanie...ma ktos dobre rady na to oprocz akceptowania objawu?
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

11 czerwca 2016, o 19:27

Tak Sebastian86 , ja mam małe bzykanko na wszystko dobre :DD Żarcik :D
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Klaudyna235
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 czerwca 2016, o 16:11

11 czerwca 2016, o 19:41

Witam was i prosze o poradę. Mając 10 lat zaczęłam cierpieć na fobię szkolną co później przerodziło się w nerwicę lękową ( tak zdiagnozował mnie psychiatra ) miałam problemy z chodzeniem do szkoły , dzieciaki się ze mnie wyśmiewali dlatego że nie miałam ojca ( mój tata zmarł jak miałam 6 lat z powodu choroby ) za każdym razem jak miałam isc do szkoły dostawałam wszelkich objawów somatycznych ale jakoś wytrzymywałam .. później doszło gimnazjum w ogóle piekło, wtedy nerwica lękowa się odezwała bałam się chodzić do szkoły notorycznie słabłam (oczywiście badania podstawowe wykonane wszystko w porządku ) psychiatra przepisywał mi leki które zazwyczaj pomagały na trochę ale problem siedział cały czas we mnie .. cały czas ten lęk skończylam gimnazjum dzięki mojej mamie która zawsze mnie wspierała i jeździła ze mną żebym zdawała indywidualnie sprawdziany.. później liceum które zawaliłam i w końcu zapisałam się zaocznie.. jeździłam do psychiatry , brałam leki i zaczełam psychoterapię która postawiła mnie na nogi (może nie do końca zupełnie bo ciągle czułam gdzieś lęk i miałam jakieś obawy przed wyjsciem gdzieś) ale chodziłam do szkoły zaocznie. Kiedy wszystko już było na lepszej drodze przerwałam psychoterapię bo czułam się już zdrowa pokonałam miejsca których się bałam, nie zasłabłam wszystko było jak należy .. Od 1 kwietnia tego roku zaczął się koszmar.. Nie wiadomo skąd dostałam ataku paniki.. siedziałam u mojego faceta i nagle zaczełam czuć że umieram , serce mi waliło jak szalone cała się trzęsłam nie wiedziałam co się ze mną dzieje było mi duszno czułam okropne przerażenie.. oczywiscie pojechałam do lekarza podstawowe badania morfologia , tsh itp wszystko dobrze ekg serca tez z wyjątkiem lekkiej tachykardii.. którą prawdopodobnie wywołała antykoncepcja w formie tabletek bo jak zaczęłam brać 3 opakowanie tak zaczęłam źle sie czuc ale uznałam że to przejsciowe i przed rozpoczęciem brania antykoncepcjii zmniejszyłam sobie dawkę Axyvenu na 37,5 bo stwierdziłam ze po co mam sie faszerować jak jest lepiej oczywiscie odczułam lekkie zejscie z dawki leku bo wczesniej brałam 75mg ale to przeszło. Ale wracając do rzeczy po tym całym ataku paniki którego doznałam u mojego faceta zaczęłam notorycznie mierzyć ciśnienie i badac puls ( mimo że ekg wyszło dobrze dostałam tylko leki na tachykardie) cały czas bałam się że to coś z sercem że coś jest nie tak i tak w kółko. Aż w końcu poszłam do mojej psychiatry u której leczyłam się od dziecka ( teraz mam 20 lat ) i stwierdziła nawrót nerwicy i kazała zacząć brać Axyven spowrotem 75mg .. uspokoiłam sie ale na chwile .. cały czas się źle czułam zawroty głowy , duszności i ciągły lęk, nie mogłam spać w nocy budziłam sie z przerażeniem aż w końcu znów do niej pojechałam i zmieniła mi lek na Mozarin 10mg na i do tego Alprox 0,5 przez dwa tygodnie. Minęły 3 tyg od brania Mozarinu i nadal było źle aż przeczytałam o zespole seratoninowym i wszystkie objawy do mnie pasowały.. oczywiscie panika zadzwoniłam do psychiatry i ona stwierdziła że to nie możliwe ale na wszelki wypadek kazała odstawić Mozarin.. A teraz cały czas się boje że mam schizofrenie tak bardzo sie boje cały czas oglądam się czy gdzieś przypadkiem czegoś nie widzę kazde pukniecie stukniecie boje sie wszystkiego odizolowałam sie totalnie a jak jadę np rowerem to mam mysli typu : A moze ja cos widziałam tylko nie pamietam? A może tam coś jest na prawdę tylko tego nie widzię? do tego mroczki przed oczami 24/h i strach ze zwariowałam ze to schizofrenia boje sie ze powiem cos głupiego albo od rzeczy jak z kims rozmawiam nie mam ochoty żyć cały czas mogłabym spać...jeszcze chcialabym dodać że te schizy dostałam po wizycie u psychiatry kilka dni i nie mam się kogo o to poradzić.. :( :( :( czy to jest normalne ? czy może to na prawdę schizofrenia albo jakaś inna choroba.???? :(
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

11 czerwca 2016, o 20:03

Klasyczne leki nerwicowe, nawet nie ma ani jednej podstawy sadzic inaczej. Rozbuchane zaburzenie lekowe, nie do konca zaleczone poprzez zle rozumienie samego zaburzenia i zapewne wiele innych czynnikow.
W schizofrenii nikt sie nigdy nie oglada wyczekujac czy cos zobaczy czy uslyszy. Takie zachowania sa typowe dla nerwic.
Polecam zapoznac sie z materialami w pierwszym dziale nerwica-depresja-rozwoj.html
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

11 czerwca 2016, o 20:04

Klaudyna235 , nie to żadna schizofrenia , masz nerwicę , i nie pracujesz nad sobą jak należy , leki nie załatwią problemu za Ciebie .
Witaj na forum , tutaj otrzymasz wiele wsparcia korzystaj z porad i słuchaj nagrań - divoviki .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Klaudyna235
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 czerwca 2016, o 16:11

11 czerwca 2016, o 20:11

dziękuję wam za słowa i wsparcie ... cały czas mam te natrętne myśli trzymają mnie 24/h boje się ze za chwile zaczne gadać do ściany i czuje się całkowicie odizolowana, wszystko rozumiem, słysze, odpowiadam ale czuje jakby coś było ze mną nie tak jakbym zwariowała albo coś mnie opętało :( i cały czas myśli że mnie zamkną w końcu w psychiatryku :(
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

11 czerwca 2016, o 21:07

Też myślałem na początku tak jak Ty, a teraz jest ze mną dobrze. Osoby w schizofrenii nie boją się że coś zobaczą, nie boją się też że powiedzą coś bez sensu bo dla nich to jest normalne, a Ty wiesz co jest normalne tylko boisz się, że stanie Ci się coś co jest w Twoim wypadku już nie możliwe. Dostając nerwicy przekroczyłaś już swój próg wytrzymałości i jeśli teraz nie dostałaś choroby psychicznej to już jej mieć nie będziesz. Zajmij się zaburzeniem, bo to samo sie nie ogarnie.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Klaudyna235
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 czerwca 2016, o 16:11

11 czerwca 2016, o 21:18

zapisałam się na terapię poznawczo-behawioralną mam nadzieję że jakoś to pokonam.. Na początku dręczyły mnie objawy somatyczne kołatanie serca, duszności, zawroty głowy i byłam tym tak zajęta że wtedy nie myślałam o chorobach psychicznych bo non stop mierzyłam ciśnienie i wsłuchiwałam się w bicie swojego serca bo byłam pewna że to coś z sercem mimo badań :( później naczytałam się o schizofreniach co było pewnie moim najgorszym błędem bo skupiłam się teraz tylko na tym nawet śni mi się to po nocach.. powiem szczerze że to chyba najgorszy poziom nerwicy jaki osiągnęłam kiedyś też było ciężko, ale nie aż tak jak teraz te odrealnienie i wieczne myśli i strach :(

-- 11 czerwca 2016, o 21:18 --
subzero1993 jak sobie z tym poradziłeś?
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

11 czerwca 2016, o 23:31

Klaudyna - bo tak się rozwija nerwica.Nerwica ,na którą nie reagujemy w odpowiedni sposób.Ale to nie twoja wina bo skąd mogłaś wiedzieć. Wszystko jest do odwrócenia nalęzy tylko zapoznać się z zaburzeniem i zmieniać pomału podejscie do niego. Potrzeba do tego wiedzy i cierpliwości ! Wiedzę otrzymasz na forum, a cierpliwośc musisz sobie sama wyrobić ;-)
Nie rozumiem co napisałaś ,że leczysz się od dziecka u psychiatry na nerwicę? dobrze zrozumiałam? bo wiesz co tak czytam i szlak mnie trafia ,że nerwice leczą psychiatrzy i to lekami . To jakaś masakra jest uzależniają takich młodych ludzi od leków. Dziewczyno będziesz czuła się żle bo jak sama widzisz twój układ nerwowy nie reaguje na leki bo problem ciagle tkwi. Dobrze, ze zaczynasz terapię powinna ci pomóc na tyle ,abyś poczuła się pewniej w tym w czym tkwisz. Masz somatyke i dd klasyka w nerwicy. Poczytaj posty, posłuchaj nagrań . Poczytaj posty odburzonych żebyś nabrała wiary ,że można z tego wyjść. Nie jest to łatwe ale możliwe.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Klaudyna235
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 9 czerwca 2016, o 16:11

11 czerwca 2016, o 23:55

martusia1979 tak od dziecka, leki brałam od 12 roku życia z przerwami oczywiście i pod okiem psychiatry.. wtedy one działały na fobie szkolną i bardziej somatykę, ale od kwietnia tego roku w pewnym momencie lek który brałam dwa lata przestał działać i się zaczęło wszystko od nowa tylko z podwójną siłą ale głównie z mojej winy bo czytałam o tych wszystkich chorobach najpierw serca a później psychicznych schizofrenii itp
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

12 czerwca 2016, o 11:01

Więc sama widzisz nie ma na co czekać szkoda życia!....zapoznaj się ze wszystkim na forum i do działania! ...Z tobą wszystko jest ok tylko twój stan emocjonalny szaleje bo się po prostu boi ;-), a ty nie robisz nic aby go uspokoić. Podeślę ci mojego posta poczyta zobaczysz jak mają inni , a póżniej bierz się do pracy , zaczniesz chodzić na terapię to oswajaj się z myślą aby skończyć z lekami i nigdy do nich nie wracać, bo nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka jesteś silna i jak wiele potrafisz wytrzymać grunt to przetrzymać ten stan pomimo objawów aby wracać na prostą.

nowa-t6346.html
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
ODPOWIEDZ