Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

26 stycznia 2016, o 14:15

@Rude, dziękuję za odp. Oczywiscie ze to normalne, z tego co udało mi się przeczytać z tego co wiem itp. to normalny objaw DD, często gęsto zdarza sie nawet Dejavu ;). Nie bój się tego. Ciesz się ze mozesz oglądac filmy, ja rzadko kiedy moge i rzadko kiedy moge sluchac muzyki typu: Trap Music albo cos co lubie np Słonia ;)

Co do mnie i ciszy - nie mam żadnych mysl w głowie, tym bardziej natrętnych. Cisza jest dla mnie hmm. nie przerażająca w sensie emocjonalnym ale buduje tez napięcie którego defakto nie czuje (żadnego szybszego pulsu, lęku, totalny luz) że coś złego stanie się z moja psychika. Eh. Było w miare ok, teraz się znowu zaczyna.
Do tego pieczenie na czubku głowy, czasem punktów na ciele... :/

Ps. mam pare pomysłów jak ulepszyć forum ale pewnie nie ma an to czasu nikt po pracy.
krypi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 27 grudnia 2015, o 14:20

27 stycznia 2016, o 20:41

To pewnie nie będzie dobry temat no ale nic:
Byłem dzisiaj u psychologa i sobie zaczeliśmy rozmawiać o psychiatrze który z tym moim psychologem współpracuje. Ten psychiatra kazał mi odstawić weafaksyne (bo mi się pogorszyło) i kazał zacząć brać rispolept (naraie miałem się tlko umówić żeby wziąć próbke, a nie od razu całe opakowanie kupiwać. No ale jak u tego psychologa byłemi o tym rozmawialiśmy (o tym psychiatrze) to jakiś niesamowity lęk to u mnie wywołało i panike. Czuje generalnie od odstawienia leków konkretne pogorszenie dd, ale na to się jezzcze złożyło straszne choróbsko. Poczułem tam taką zupełną bezraność, nie wiedziałem co dalej, mówiłem mojemu psychologowi że staram się to akceptować co często nawet mi wychodziło, ale ona mówi że akceptacja to nie ta droga, że już się nie da bez leków. Jakiś zmieszany przez to jestem- Wy tu wszyscy mówiie że akceptacja o podstawa, a tutaj słysze że nie tędy droga? No to o co tu chodzi bo już nie rozumiem. Nie powiem że ta akceptacja mi idzie dobrze, bo teraz właśnie ostatnimi czasy mi się pogorszyło, może przez odstawinie, może przez choróbsko, no nie wiem. Dodam jeszcze że ten psychiatra powiedział że moj stan jest na granicy. Strasznie jestem już w tym zagubiony, nie wiem co dalej co robić co ze mną będzie, nie widze swojej przyszlosci. Nie uwazam ze ten psycholog i psychiatra chca dla mnie zle czy cos, bo to sprzeczne by bylo z logika, ale kazdy co innego mowi no to ja juz nie wiem. Nie twierdze tez ze ktokolwiek sie tu myli, ja moze chce slyszec tylko to co mi odpowiada, a jak cos jest nie tak to juz mi sie to niepodoba. Czuje sie generalnie podle, jakbym juz jakakolwiek nadzieje stracil, wszyscy mi tylko mowia jak zle ze mna, no razem ze mna oczywiscie. Zaczalem sobie uswiadamiac wkoncu ze to wszystko przeciez mnir dotyczy mnie, ze to mor zycie i ja na tskie pierdu to marnuje. Troche mnie ta psycholog zmotyeowala zeby pojsc do teo psychiatry znowu o chociaz sprobowac tych lekow. Ja oczywiscie strasznie sie ich boje, jak na mnie zadzialaja czy w ogóle zadzialaja, czy sie nie pogorszy, a co jezeli te nie pomoga i juz zadzne nie pmoga, co wtedy zrobie? Wiem ze to myslenie jest bledne ale nie umiem tego do wiadomości przyjac. Wiem ze leki na kazdego moga zadzialac inaczej wiec pytac czy ktos z was bral cos takiego nie ma najmniejszego sensu. A przed chwilą mi dziadek autem noge zmiarzdżył w kolanie i wylądowałem w szpitalu. I ja zamiast myśleć o nodze ze boli jak cholera, martwic sie czy wiezadla nie zerwane czy kolana zdrowe, to nie 10 minut sie powydzierałem pojechalismy do szpitala i znowu analiza objawow dd, tego co mi psycholog powiedzial. I tak spbie mysle ze moze chociaz sproboje, moze cos to pomoze, no bo jak ja o takich pierdach myśle w chwili kiedy noga boli jak cholera, a ja w ogóle nie zwracam na to uwagi no to jest już naprawdę przegięcie. Przepraszam ze tak dlugo, za chaos i za błedy. Musiałem sie troche wygadac, dzięki za przeczytanie :) Fajnie by bylo jakbyście napisali o myślicie :) , przeprasAm tez jak w zlym dziale napisalem.
Awatar użytkownika
Norberto
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 22 listopada 2015, o 19:14

28 stycznia 2016, o 03:19

Ale co to w zasadzie znaczy "na granicy" :DD Granicy czego? Polski z Rosją czy Litwą? Pytales w ogole swojego psychiatre o wiedze na temat DD? Mi się wydaje, że powinieneś zmienić psychiatre to po pierwsze. Nie chce tutaj negować tego co mowi twoj psychiatra ale jak na moje to jest ząb w ząb nerwica i nic poza tym. Z tego co czytalem wczesniej to ty chyba miales zdiagnozowana schizofrenie ostatnio, nie? Bo wiesz, to by duzo tlumaczylo. Skoro psychiatra zdiagnozowal schize (choc zupelnie nie rozumiem na jakiej podstawie) i przekazal to tej pani psycholog (Bo w koncu wspolpracuja) to wcale sie nie dziwie, ze mowia ci, ze tutaj tylko leki pomoga bo w schizofreni faktycznie akceptacja nic nie da. Inna sprawa, ze pp tobie absolutnie nie widac tej schizy. Z tego co sie orientuje po schizofreniku a nawet po osobie z predyspozycjami widac taka hm... Pustke. I nie pustke typu "nie czuje emocji" (zebyscie sie nie nakrecali misiaki) tylko taki schizofrenik ma taki specyficzny chlod wrecz wypisany na twarzy (a jest to informacja od ordynatora psychiatrii z ktorym rude miala ostatnio wizyte). No a u ciebie widać lek i to DUŻY ale nie lek przed kosmitami, szpiegami i tak dalej tylko lek o swoje zdrowie psychiczne. Dlatego wlasnie mysle, ze trafiles na brzydko mowiac gowno wartego psychiatre i pierwszym krokiem ktory powinienes zrobic to wlasnie zmienic psychiatre. Nie zaszkodzi Ci a zawsze lepiej sie upewnic co do slusznosci diagnozy, no nie?
krypi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 27 grudnia 2015, o 14:20

28 stycznia 2016, o 09:17

Nikt mi nic nie zdoagnozowal, zadnej schizy ani nic, jak bylem u pierwszego psychiatry to mi sam zadal pytanie jak opowiadalem o tym wszystkim czy kojarze coś takiego co się nazywa depersonalizacja i derealizazja. Powiedziala ze wedlug niej ro jest spowodowane jedynie zbyt duzym lekiem. Poszedlem do drugiego na prosbe psycholog (bo z nim wspolpracuje) i tez wsystko opowiedzialem, polazalem jakie mam mysli i obajwy z dd zwiazane, no i fajnie pogadalismy pogadalismy i ona nagle ze mam sie nieprzestraszyc. Powiedziala mi ze moj stan wychodzi po za normalna nerwice (z tego co mi wczoraj psycholog powiedzial to chodzilo jej wlasnie o te stany nierealności i dd), ale dlaczego to niby wykracza poza nerwice to niewiem. Potem cos powiedziala ze to moze byc poczatek jakiegos tam stanu, ja myślałem że chodzi o jakas wlasnie schize czy cos, ale potem psycholog mi tez powiedzial ze to raczej chodzilo o taki stan gdzie ja zaczne bardzo mocno tymi objawami zyc, ze nic juz nie beszie dla mnie wazne tylko ten stan i ze nie bede chcial nic robic , jesc czy coś takiego. No i powiedziala ze moj stan jest wlasnie na granicy i chyba chodzo jej wlasnie na granicy z tym stanem kiedy nic dla mnie by nie bylo wazne. Powiedzia cos ze wcale nie musi tak byc, ze to mozliwe że taki jestem juz zlekniony ze od tego tp wsystko sie bierze. Powiedziala ze mam bardzo duzy krytycyzm i moich wypowiedziach nic niepokajacego nie widzi, mówła że na chwile obecna zadnej choroby czy cos nie widzi, jest ten duży krytycyzm i dystsnsowanie i môwi źe to jest dobre. Schizy mi nikt nie zdiagnozował.
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

28 stycznia 2016, o 10:26

Witam,
Miałem robione badanie krwii w tym tygodniu i wszystko gra... Od czego może mnie palić skóra na rękach ? Albo czasami palące punkty na głowie (lub w), miałem też rezonans i jest git wszystko (prócz konfliktu naczyniowo nerwowego nerwu 7i8 z obu stron ale to jest apropo twarzy i słuchu). Zdarza mi się tez mieć tak jakby palące miejsca na ciele albo jak sie podrapie nie mocno, to pali mnie skóra w tym miejscu... :/ Czy to może być wina pasożytów? (moja kupka nie wygląda zbyt pieknie :p)
Awatar użytkownika
Norberto
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 22 listopada 2015, o 19:14

28 stycznia 2016, o 10:54

Przeciez to pieczenie to typowy objaw nerwicowy ktory widnieje jak byk w spisie mozliwych objawow (pisze to juz drugi raz dzis :D)
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

28 stycznia 2016, o 11:39

hej :)
Tak się zastanawiam, czy stan, w którym obecnie się znajduję ma coś wspólnego z derealizacją, czy jest to jakiś dłuższy stan depresyjny, czy po prostu jestem tak pochłonięta lękiem o swoje życie, że przez to mam takie samopoczucie.
Otóż, jakieś 2 miesiące temu, po ataku paniki (chyba) zaczęłam zażywać Mozarin, ale tylko trzy tygodnie, bo strasznie mnie sponiewierał. W tym czasie miałam okropne dolegliwości, nie mogłam spać, jeść, ogólnie masakra. Jakoś w 2 tygodniu zaczęłam się dziwnie psychicznie czuć, nic mnie nie cieszyło, świat był taki jakiś przerażający, zaczęłam panikować, że to depresja, mama stwierdziła, że panikuje. Pojechałam w tym stanie na roczek chrześnicy, w ogóle nic do mnie nie docierało, nie mogłam się skupić na rozmowie, jakby przechodziły obok mnie i to koszmarne uczucie, nie wiem pustki. Następnego dnia rano, dalej to samo, przed południem zaczęłam opowiadać rodzicom o roczku i jakby się lepiej poczułam, patrze przez okno, śnieg, świat jakis taki normalny, ale trwało to chwile. I tak się miotam z tym do dzisiaj, bardziej mi to pasuje do depresji na podłożu nerwicowym, przez większość czasu czuję się źle, po prostu, jestem skupiona tylko na tym jak się czuję, nie mogę skoncentrować uwagi na czymś innym, wszystko jest dobijające. Czasem jakby wraca mi nadzieja, że będzie dobrze, ale zaraz jakiś lęk i wrażenie, że to koniec, nic mnie nie ucieszy, zwariuje, albo co gorsza sobie coś zrobie.
I czy jest w ogóle jakaś różnica w wychodzeniu z takich stanów, czy wszystko opiera się na tym samym? :) acha, boję się jeszcze dystymii :D
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

28 stycznia 2016, o 11:47

Kurde ale szajs. Tylko ze ja nie jestem nerwowy, nie mam problemów. Czemu to dzieje się bez przyczyny? Nie zwracam na to uwagi praktycznie nawet jak to się dzieję (juz dłuższy czas) dlatego pytam.. Ciężko mi aż w to uwierzyć. Badam się na pasożyty. Jeśli je znajdę i wykryje, podam metodę itp i napisze to tutaj albo załoze osobny temat :)

-- 28 stycznia 2016, o 11:47 --
justi2212, oczywiscie ze to wszystko opiera się na tym samym. Wyjdziesz z tego i bedzie wszystko jak dawniej :). Poczytaj np. historie Wojeciech 'a (wpisz w wyszukiwarkę Wojciech). Rozumiem, że znasz mechanizmy rozpraszania objawow itp ;) ?
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

28 stycznia 2016, o 11:50

Kurczę, cały czas mam wrażenie, że tylko ja tak mam i marnie skończe hehe :D
rozpraszania objawów, tzn? :D
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

28 stycznia 2016, o 12:17

Pozwól swoim myślom być, nie zwracaj uwagi na nie i analizuj niczego, żyj jak żyłaś wczesniej. Dbaj o higiene snu i dobrze sie odzywiaj az tu nagle.... nie zauwazysz nagle ze wszystko jest po staremu i nawet mysląc o tym, nie wrocisz do tego :)
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

28 stycznia 2016, o 12:39

Żeby to było takie proste ;) Ale dziękuję Templarious za rady :)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

28 stycznia 2016, o 12:59

Nie jest proste, sam z tym walcze. Oby to było DD u mnie. Raz odczuwam lek, raz nie. Ja już sam nie wiem co mi jest. Boje się szaleństwa... bez kitu :/.
Justi, chcesz, pisz priv. Całe dnie jestem przy kompie bo mam taką prace.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

29 stycznia 2016, o 09:42

justi2212 pisze:hej :)
Tak się zastanawiam, czy stan, w którym obecnie się znajduję ma coś wspólnego z derealizacją, czy jest to jakiś dłuższy stan depresyjny, czy po prostu jestem tak pochłonięta lękiem o swoje życie, że przez to mam takie samopoczucie.
Otóż, jakieś 2 miesiące temu, po ataku paniki (chyba) zaczęłam zażywać Mozarin, ale tylko trzy tygodnie, bo strasznie mnie sponiewierał. W tym czasie miałam okropne dolegliwości, nie mogłam spać, jeść, ogólnie masakra. Jakoś w 2 tygodniu zaczęłam się dziwnie psychicznie czuć, nic mnie nie cieszyło, świat był taki jakiś przerażający, zaczęłam panikować, że to depresja, mama stwierdziła, że panikuje. Pojechałam w tym stanie na roczek chrześnicy, w ogóle nic do mnie nie docierało, nie mogłam się skupić na rozmowie, jakby przechodziły obok mnie i to koszmarne uczucie, nie wiem pustki. Następnego dnia rano, dalej to samo, przed południem zaczęłam opowiadać rodzicom o roczku i jakby się lepiej poczułam, patrze przez okno, śnieg, świat jakis taki normalny, ale trwało to chwile. I tak się miotam z tym do dzisiaj, bardziej mi to pasuje do depresji na podłożu nerwicowym, przez większość czasu czuję się źle, po prostu, jestem skupiona tylko na tym jak się czuję, nie mogę skoncentrować uwagi na czymś innym, wszystko jest dobijające. Czasem jakby wraca mi nadzieja, że będzie dobrze, ale zaraz jakiś lęk i wrażenie, że to koniec, nic mnie nie ucieszy, zwariuje, albo co gorsza sobie coś zrobie.
I czy jest w ogóle jakaś różnica w wychodzeniu z takich stanów, czy wszystko opiera się na tym samym? :) acha, boję się jeszcze dystymii :D

Generalnie to polecam jak na razie przestać zaczytywać się o depresjach, dystymiach (a zakładam, ze to robisz) itp bo to nie ma sensu ;)
Wskaż mi miejsce w swoich objawach i obawach w których byłoby coś co miałoby wskazywać, ze z tobą jest marnie czy też, że źle skończysz, czy też, ze wariujesz itp?
To co reprezentujesz w samych opisach (a one zwykle więcej mówią niż słowa) przedstawia się dość jasno, że są to problemy emocjonalne, oczywiście, ze stany depresyjne równiez mogą być w tym obecne, to nie jest niczym dziwnym.
Ważne jest aby sobie przeanalizowac poczatek, a twój pierwszy post wskazuje na stres, studia, pracę magisterską, na poczatku były objawy fizyczne, potem dostałas ataku - KLASYKA, nie ma nic zastanawiającego.
Cała reszta to połaczenie tego poczatku zgodnie z tym jak to zaczyna się dziać:
reakcja-walcz-badz-uciekaj-czyli-nerwic ... t3411.html

a także twojej interpretacji i generalnie życia wątpliwościami i kwestia dziwienia się temu co cię spotyka.
I w tym zresztą lezy zwykle problem, a do tego może dochodzić problem, ze czasem mamy większa chęć (mimowolną) interesowania się objawami niż powrotem do życia gdzie jest stres (kwestia do przemyslenia) :)

Co do depresji to może cię zainteresują te tematy:
depresja-w-nerwicy-t5290.html
depresja-strach-przed-depresja-t7697.html

generalnie ty teraz w duzym stopniu odpowiadasz za to jak się dalej będziesz czuła (warto sobie to uzmysłowić), natomiast w tym co opisujesz nie ma absolutnie niczego dziwnego :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

29 stycznia 2016, o 11:27

Dzięki Victor za odpowiedź ;)
Czytam te artykuły bardzo często, może kiedyś coś do mnie dotrze :D
Ale masz rację z tym, że mamy większą chęć interesowania się objawami, jakimiś głupimi myślami niż powrotem do prawdziwego życia.
Też się na tym złapałam, że mam swego rodzaju lęk przed dorosłym życiem i wszystkim co się z tym wiąże. Jak ja pójdę do jakiejś pracy w takim stanie, przecież mam depresje, po co coś tam, tak jakby chciało mnie to zatrzymać w jednym miejscu, zahamować i w pewnym sensie ochronić przed stresem, różnymi wyzwaniami w życiu :D
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
aga55
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:46

29 stycznia 2016, o 21:41

Witam
Zaakceptowałam albo tak mi sie wydaje moje zaburzenia lękowe. Mysli lękowych mam coraz mniej staram je zwalczac na rozne sposoby ale cały czas jestem spięta, mam derealizacje i depersonalizacje. Cały czas jakby sie kontroluje, ciagle wracam wspomnieniami do najgorszego okresu moich zaburzen lękowych a raczej do ich apogeum gdy myslalam ze totalnie zwariuje i tak sie czułam. Potem zaczelam czytac i sluchac filmiki chłopaków divovica i staram sie postepowac tak ja radza ale nie zawsze to wychodzi. Najgorsze jest to ze mam kompletny zanik uczuc, nie poznaje swojej twarzy w lustrze a nieraz mam takie uderzenia dd ze szkoda gadac. Męczy mnie ten stan cały czas wydaje mi sie ze jestem spięta, nie poznaje rodziców jakby byli zupelni obcy. wydaje mi sie ze cały czas przesladuje mnie ten stan z okresu wakacji a wogole to przesladuje mnie to, ze jakby "zachorowalam" na te nerwice i ze jak wyjde z tych zaburzen to nie bedzie tak samo. Nieraz mysli ze ludzie, ktorzy maja za soba traumatyczne przezycia co oni maja powiedziec, poprostu źle mi z tym ze zachorowalam na to i wszystko to co przezylam te lęki, zaburzenie lękowo- depresyjne, glupie myśli o ktorych nigdy nie mysłalam tak na mnie wpłyneły ze wydaje mi sie ze jestem zła osobą skoro tak mysłalam. W pewnym momencie balam sie co jeszcze moj umysł wymysli zeby mnie bardziej wystarszyc. Nie powinnam patrzec za siebie tylko przed siebie tylko czemu to takie trudne. Rozpisalam sie ale chyba dzis tego potrzebowalam. Caly czas nie umiem sie zebrac, boje sie opuscic jakby ten stan.. bo boje sie co mnie czeka po nim. Pozdrawiam
ODPOWIEDZ