Victor pisze:Pytanie brzmi, czemu nie pozwolic panice wystapić?
Ponieważ nie lubię mieć paraliży mięśni,kłopotów z oddychaniem,omdleń itd itp a zwłaszcza publicznie
Nie chcę być w centrum uwagi całej widowni ...
Zauważyłem coś w domu,już dawno ale olałem to,teraz znów o tym myślę więc napiszę.
Mówię coś,w kuchni gdy wszyscy są obecni(sytuacja sprzed 5 minut) ja mówię a reszta tak jakby...udawała że słucha...
Chociaż nie,nawet nie udają,po prostu nie słuchają,jakbym nie istniał ,jak jakiś duch(czy ja żyję?halo?co?Mówię do ciebie)
Może ja mam aż tak monotonny i dołujący ton głosu,a może...sam nie wiem co...nie wiem co jest grane.
Gdy już coś mówię(a jestem introwertykiem więc rzadko się odzywam) to nie gadam o pierdołach,o czymś nudnym,banalnym
Z dziadkiem np zawsze nam sie fajnie rozmawia,ostatnio gdy uciekłem z zajęc,poszedłem do niego i przegadaliśmy 3 godziny
z poczuciem jakby to trwało zaledwie 30 minut.
Mówię do niego,słucha mnie,jest skupiony na osobie z którą rozmawia,czyli na mnie
W domu brat i jego narzeczona spoko,ale rodzice to już kompletny odlot, jakby słuchanie mnie było karą której chcą uniknąć...
Zastanawiam sie kogo trzeba leczyć w tym przypadku,no chyba nie mnie?
Ja nigdy nie dbałem o kontakt z rodzicami i nie lubiłem tej ich bliskości i czułości.
To nie tak że mi go brakuje,ale gdy mówię i jestem traktowany jak powietrze to zwyczajnie mnie to WKURCZA!