Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

9 grudnia 2014, o 18:53

Sasuke pisze:Dzięki za wszystko.

Byłem teraz na zajęciach, i znowu pojawiło mi;się uczucie jakby mi serce nie biło i do tego zaczyna kręcić mi się w głowie, czuje ze mdleje i nie potrafię wziąć oddechu, wyszedłem z sali 30 min przed końcem bo myślałem że umrę, siedzę teraz na korytarzu i próbuje wziąć oddech i dalej mi słabo. Co jest grane? Nerwica wróciła? Nigdy tego nie miałem! Kiedyś biło mocno serce a teraz choćby przestaje i robi mi się słabo.
Nauczyłeś się pewnego mechanizmu reagowania i czasem on może jeszcze powracać. Nie znaczy to, że wraca nerwica, a że po prostu miałes jakiś gorszy dzień i aktywowała się stara reakcja. Nie ma powodu do paniki- to Ty decydujesz o swojej reakcji. Po prostu za bardzo się przejąłeś- tak się może zdarzyć. Nie zważaj na nic . Jest ok. Czasami małe czkawki się mogą pojawiać, ale są niegroźne, bo już wiesz jak sobie z nimi radzić. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

9 grudnia 2014, o 21:14

Ciasteczko pisze:
Nauczyłeś się pewnego mechanizmu reagowania i czasem on może jeszcze powracać. Nie znaczy to, że wraca nerwica, a że po prostu miałes jakiś gorszy dzień i aktywowała się stara reakcja. Nie ma powodu do paniki- to Ty decydujesz o swojej reakcji. Po prostu za bardzo się przejąłeś- tak się może zdarzyć. Nie zważaj na nic . Jest ok. Czasami małe czkawki się mogą pojawiać, ale są niegroźne, bo już wiesz jak sobie z nimi radzić. :)
Tylko nie rozumiem tego bo zawsze serce jak pobije mocniej to mnie nie rusza bo już jestem na to odporny, ale teraz jak wszystko było ok (poza lękiem przed dalekim podróżami)
To mam uczucie, ze serce mi nie biło i czuje jak mdleje, nie chce znowu wchodzić w to g. ..
Za dużo wycierpialem ja i moi bliscy. ..
Miał tak ktoś ze serce mu staje a nie ,ze bije mocno? Dodam że zawsze jestem czerwony przed tym (tzn 2 razy mi się to zdarzyło) chociaż jak jechałem z powrotem samochodem to też trochę tak czułem ze odplywam .. dopiero jak się wkurzylem i próbowałem o tym zapomnieć to było lepiej
Chcesz umrzeć? To możesz zawsze, ale jaki to ma sens, skoro. Pewnego dnia to cię i tak dopadnie, to jest poza twoją kontrolą.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

9 grudnia 2014, o 21:15

Tak sasuke to mozliwe przy lękach a takze stresie. A od paru dni żyjesz tą "wycieczka w nieznane" :D Wiec jestes pobidzony nerwowy. Dlatego nie wchodz w to gowno, bo to z tym sercem nic nie znaczy :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
42Klara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 24 października 2012, o 09:01

9 grudnia 2014, o 23:11

Witajcie, wracam pod tym wątkiem, ponieważ to forum, Wasze wpisy oraz całą wiedza tu zgromadzona nt. wiadome,
jest dla mnie NADZIEJĄ i tylko już TUTAJ szukam dla siebie pomocy, motywacji, wiary że i ja mam szanse, że nie zwariowałąm.
Mimo, że praktycznie stoję w miejscu, ale się przynajmniej nie zabiłam, ani nie zrealizowałam żadnej z tyach natrętnych potwornych
myśli.

Dzisiaj udało mi się przeczytać część tekstu Vitora "Moja historia+moje odburzanie" - Vitor, moim zdaniem od Ciebie to
powinni uczyć się psychiatrzy oraz psycholodzy kliniczni, czym w praktyce może być lęk, nerwica i to co n ajgorsze
czyli depersonalizacja i derealizacja. Tak bardzo chciałabym sobie pomóc Twoimi wskazówkami, tylko czy mi się
to ma szanse udać ?

Wdrożenie logiki i bazowanie na świadomości jest o tyle trudne w moim przypadku, że....ja mam tyle odcięte.

Bo czy to "normalne" w tym stanie, że nie dość że nie odczuwam niczego, to patrząc na słowa np. troska, przyjaźń,
pomoc, tęsknota, empatia, współczucie, patriotyzm, szacunek - widzę/ słyszę tylko puste słowa, że już nie pamiętam
co jest czym, jak to jest ODCZUWAĆ TO WSZYSTKO ?

czy to, że nie mam żadnego światopoglądu - utraciłam to wszystko kim byłam, że nie potrafię porozmawiać na
żaden temat, bo nie mam zdania, nie znajduję w sobie niczego - też jest normalne ?
To mnie zabija. Jak zadziałać tu logiką, jak znależć sobie cel życia, gdy się nie wie kim się jest , a w mózgu
to wyresetowanie wszystkiego ? nie czuję ludzkich spraw, nic mnie nie interesuje, a chciałabym poczuć
cokolwiek, tak jak dawniej.

Jak poprowadzić wewnętrzny dialog, gdy nie odnajduję w sobie niczego ? to paradoks w mym przypadku, bo
kiedyś dążyłam do samorozwoju, czytałam dużo, b. dużo.

Gadam wciąż tylko o objawach i to CZYM jestem z martwym mózgiem. Każde wyjście z domu i np.
30 min podróż metrem była koszmarem - widok normalnie zachowujących się ludzi, usmiechniętych,
czegoś słuchających, czytających, rozmawiających - a ja ? metro którym kiedyś podróżowałam często
straszy obcością i nierealnością, nie rozpoznaję znanych miejsc, znowu to samo, na prawie każdym kroku.

Izoluję się od ludzi, rodizny, znajomych, bo ich rozmowy, naturalne zachowanie, reakcje i opowieści w zetknięciu z mym martwym,
niemyślącym i nieuczującym mózgiem są męką. B jak można nie mieć zdania w żadnej kwestii ? jak to powłączać ? czym ? jakim
działaniem swego codziennego życia ?

I te deficyty pamięci... nie wydaje mi się aby one były większe po elektrowstrząsach. Z tego co pamiętam,to jak zaczęło mi się
wszystko wyłączać owe 3 lata temu, to stało to się też i to z pamięcią i rozumieniem tego co dookoła... to upośledzenie.

Od czegu tu zacząć i jak to zrobić ? Gdybym mogła odczuwać WSTYD to pewnie bym to poczuła, pytając o to samo....
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

10 grudnia 2014, o 01:40

Tak Klaro masz szansę. Twoje te natretne mysli o jakich piszesz sa dla ciebie swiadectwem pradoksalnie normalnosci :) bowiem sa to mysli natretne wynikajace ze stanu lękowego, ktore poza natrectem roznych przykrych mysli nie moge wplynac na twoje dzialanie. One swiadcza o tym ze masz stan lękowy, ktory moze wynikać z stano odrealnienia, ktore od samego poczatku tak bardzo przezywasz.
Wiesz ja Klaro nie dziwie sie ze tak je przezywasz. Pamietam depersonalizacje na sobie i ten stan zombii, zawsze mowilem o sobie ze jestem jak pomidor, wegetuje. Nie czulem nic, moglem po prostu chodzic ulicami jak duch.
Mialem braki koncentracji i takze pamieci, nie czulem siebie ani swoich zainteresowan. Dlugo bym mogl pisac o tych stanach jak mozna je odczuwac.

Natomiast mowisz ze swiadomosc jest odlaczona, to prawda ale ona jest w tobie, twoje emocje i odczuwanie siebie tez jest w tobie. To nie polecialo w kosmos, nie wiadomo dokad.
Tutaj trzeba Klara uscislic cos, a mianowicie nie ma sensu na ten moment dazyc do tego aby to nagle zeszlo, dajac ci odczuc siebie. Bo taka presja jest zla a taka mozliwosc jest zbyt na ten moment odlegla, bo za bardzo w to sie wczulas.
To trzeba teraz zaczac powoli.
Ty Klaro teraz wychodzac na dwor czujesz sie zle ale z tego co wiem wychodzisz rzadko. Spedzasz dnie w domu, w lozku, w taki sposob zachowujesz ciagle ten sam stan.

Akceptacja jest tu bardzo wazna ale nie bede o nij juz sie rozpisywal. Natomiast spójrzmy faktom w oczy, jestes swiadoma kobieta mimo tego ze nie czujesz nic. I mianowicie zrob sobie plan dnia, i od tej pory DOSC gadania o swoich objawach w domu i gdziekolwiek indziej.
Tu sobie wchodz raz w tygodniu i zdawal relacje.
MUSI sie klara u ciebie zmienic sposob zycia. DD nie wylezysz w lozku, to nie jest grypa. Mowienie o objawach jest zaprzeczeniem akceptacji, mowilismy o tym tutaj
segment-1-istota-akceptacji-t5203.html

Zrob plan obowiazkow, rano 8 spacer, nie znam twoich mozliwosci zaplanowania czegos, ale wychodz z domu jak najczesciej i na poczatk skoncz z mowieniem o objawach. To juz tobie Klaro roztrzasanie tego stanu nic nie pomoze - NIC.
Pora skonczyc juz z tym watkiem dowiadywania sie co mi jest i jak to wyleczyc. Bo leczenie moze byc dopiero przed toba.
A jest nim po czesci jakakolwiek aktywnosc, regularna i stala, akceptacja i zakonczenie poszukiwan "co mi jest". To sa takie pierwsze kroki.

Sprobuj uwage z objawow skierowac na napisanie eseju o jakims jeednym z twoich dawnych tematow zainteresowan, bez uzalania sie podczas tego, ze nie pamietam, nie czuje, rob nadal swiadomie, intuicyjnie.
Po prostu w tych sferach wrecz musi nastapic jakas Klaro u ciebie zmiana.
Nie pomoze ci w niczym wychodzenie na dwor i mowienie, ze ludzie sa usmiechnieci a ty nic nie czujesz. Trzeba wyjsc z egocentryzmu mimo tych objawow, bo paradoksalnie to jest kierunek ku poprawie.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

10 grudnia 2014, o 18:39

Victor pisze:Tak sasuke to mozliwe przy lękach a takze stresie. A od paru dni żyjesz tą "wycieczka w nieznane" :D Wiec jestes pobidzony nerwowy. Dlatego nie wchodz w to gowno, bo to z tym sercem nic nie znaczy :)
I Viktorku ,rady na nic się nie da zdały bo wyciućmoczyli mnie na robocie ;) Robotę dostał synek ,który wchodził po mnie , i napisali mi że już nie szukają :/ Trochę smutno , ale poczułem ulgę ,że nie muszę jechać. Trochę mi głupio ,że poczułem ulgę , ale potem się wkurzyłem .

A co do tego serca , dziwne to strasznie , dziś miałem wolne na uczelni i pomagałem tam coś wujkowi w pracy i kurde robie coś robie i nagle choćby to serce przestało bić no i odrazu mi słabo , jadę autem i nagle choćby przestaje bić , no i słabo ,mokre ręce . Ogólnie odrazu czułem ,że dziwnie mi bije serce , nie mogę wziąć pełnego oddechu , teraz już znowu jakby ok ;)

Powiedz mi Vic czy to jest podświadoma rekacja nerwicowa , która mi się wkreciła przez to ,że takim stresem żyłem ten tydzień ? Czy musze to jakoś przejść bez używania ucieczki , lęku , żeby przeszło ? Już trochę o tym wiem , ale Ty wiesz najlepiej ;)

Aa i czy mogę dzisiaj zrobić trening cardio ? :D (Polecam , poprawiła mi się kondycja , nie męczę się już tak na schodach , co za tym idzie nie bije mi tak mocno serce i nie ma przykrych dolegliwości ;)
Chcesz umrzeć? To możesz zawsze, ale jaki to ma sens, skoro. Pewnego dnia to cię i tak dopadnie, to jest poza twoją kontrolą.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

10 grudnia 2014, o 18:44

Jeśli nie zrobisz z przyspieszonego bicia serca problemu to mozesz ;)
I zjedz coś przed treningiem, żeby Ci się słabo nie zrobiło ;P
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
agiga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 18 sierpnia 2014, o 17:26

10 grudnia 2014, o 19:45

Mam ostatnie pytanie, a właściwie opis tego ,co się ze mną dzieje. Wiem,że to nienormalne i naprawdę wydaje mi się , że to schi...... .
Za każdym razem jak zaczynam pisać, czy mówić najpierw jest to w formie myśli, nic spontanicznie.
Czuje się cały czas jak w innym świecie , daleko od tego realnego, wyłączona. Mam wciąż jakieś dziwne myśli, ale to nie tylko myśli tylko takie odczucie dziwne, dziwnie na wszystko patrzę . Widzę np. dziecko i mam takie myśli : jak dzieci naprawdę myślą, jak czują albo patrzę na kogos i - jak to jest być tą osobą i wiele innych, ale nie są to jakby tylko myśli , bo myśląc tak mam to odczucie tajemniczości ,dziwności jakbym nie wiedziała na czym świat polega i ten dziwny lęk nie do ogarnięcia:(
Nie wydaje mi się ,że to jest taki "zwykły" lęk jak u Was . Jak raz spojrzałam na moją mamę - i to nie była myśl,że coś z nią nie tak - tylko ja naprawdę jakby zobaczyłam,że jest dziwna ( trochę jakbym zobaczyła ją w tym momencie, przez sekundę jako chorą psychicznie) i to mnie przeraża , bo wiem ,że z nią ok a ja ja naprawdę tak zobaczyłam jak w urojeniu. Proszę o szczere odpowiedzi, co o tym myślicie. I przepraszam,że znów zatruwam,
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

10 grudnia 2014, o 19:53

nierealna pisze:Jeśli nie zrobisz z przyspieszonego bicia serca problemu to mozesz ;)
I zjedz coś przed treningiem, żeby Ci się słabo nie zrobiło ;P
Z przyśpieszonego nie , raczej właśnie z za wolnego ;P
Chcesz umrzeć? To możesz zawsze, ale jaki to ma sens, skoro. Pewnego dnia to cię i tak dopadnie, to jest poza twoją kontrolą.
42Klara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 24 października 2012, o 09:01

10 grudnia 2014, o 23:02

Victor, odsłuchałam Wasze nagranie o akceptacji. Ale wiesz co mi towarzyszy i jedynie pojawia się w głowie podczas słuchania ?
że padna właśnie przykłady odcięcia i objawów dokładnie takie jak u mnie, potwierdzające że to nie "niezidentyfikowana, nieznana choroba
psychiczna" i że nie jestem psychopatą nadającym się w kaftan. I jak stawić czoło właśnie tym poszczególnym "odcięciom" "wyresetowaniom".

Bo jak nie szarpać się, stawić czoło czy próbować siebie uspokoić w imię owej akceptacji, gdy w moim przypadku MARTWE jest każde usłyszane,
przeczytane słowo, informacja - to wiecej niż obojętność i nieczucie, np. idą święta, które kiedyś uwielbiałam, pisałam kartki, sama układałam
nawet rymy, piekłam , dekorowałam, czekałam na śnieg, szron, karmniłam ptaki w karmniku, miałam w sobie radość, tęsknotę za bliskimi,
oczekiwanie za tym świątecznym spotkaniem, obdarowywaniem, rozmowami itd.

A teraz ? nie zostało z tego nic. Nie odczuwam żadnej w sobie tradycji, nad kartkami aby cokolwiek na nich napisać siedziałam i płakałam
bo pustka w głowie i zero odczuć samej siebie, dekoracje które już sa w sklepach itd. - widzę je narządem wzroku ale nie odczuwam,
myśl o wigilii napawa mnie tym, że nie chcę żadnej wigilii, bo ja nie mam w sobie niczego, żadnej roadości, przyjemnOości, tradycji,
a ze mną nawet nie ma rozmowy. Więc w wigilię nie wychodzić z łóżka, nie widzieć nikogo(tej RODZINY której nie czuję, domu który straszy) .
Jak stawić temu czoło, załagodzić AKCEPTACJĄ ?

Ja mam wyresetowane CZŁOWIECZEŃSTWO tak bym to chyba najlepiej określiła. Nie mogę oglądac filmów o zbrodniach, bo mam
zaraz te myśli, że może też stanę się kimś takim, o miłości tez nie mogę, bo nie mam uczuć , o cierpieniu dzieci i ludzi, ich chorobach
też nie mogę, bo nie czuję w sobie współczucia, komedii też nie bo inni się śmieją a ja nie.

Stoję w sklepie np. drogerii, patrzę na to wszystko co na półkach i nic mnie nie interesuje, obchodzi, na siłe kupuję jakiś szampon,
wszystko mi jedno, wszystko jakieś nierealne, niepotrzebne. I ta kontrola tych okropnych agresywnych myśli, które napływają....

Najgorsze, że ja wcześniej NIGDY nie miałam w sobie żadnej agresjii, ani fobii. Dlaczego mam tyle wyresetowane z mózgu ? jak uwierzyć
że to nie jest trwałe i że to jest odwracalne ? cały czas ta wątpliwość że ja mam coś więcej, gorzej niż Wy, że wy czytacie, pracujecie itd,
a ja po prostu nie mogę, bo jakbym była upośledzona i bez pamięci.

Dlaczego to u mnie takie trudne do cholery ?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

10 grudnia 2014, o 23:40

Dlatego trudne jest to dla ciebie Klara, bo mimo DD widac ze jestes inteligentna dojrzala kobieta, ktora nie miala do tej pory stycznosci z takimi problemami, a jedynie byla osoba, ktora czasem sie martwila zbytnio roznymi stresami.
Przyszly problemy o ile dobrze pamietam malzenskie i zwyczajnie bylo to za duzo i dostalas derealizacji i niepokoju.
Ale trudne to jest bo depersonalizacja dotyka osobowosci, poczucia siebie w calosci, a dla kogos kto zyl, byl barwny jest to ciezkie do zniesienia, i bardzo latwo ciagle zyjesz dlatego watpliwosciami, objawami i tym co ci to zabralo, co prawda epizodycznie, ale jednak - a zabralo odczuwanie a przez to radosc zycia.

Problemem jest to, ze w ktoryms momencie jest granica mozliwosci tlumaczenia co robic dalej, bo na pytanie jak akceptowac nie umiem juz bardziej odpowiedziec niz do tej pory. Bo to sie musi zadziac juz w tobie.
Trzeba zalapac bakcyla, tak jak teraz masz bakcyla na ciaglym mowieniu o objawach, tak teraz trzeba zrobic mimo wszystko na odwrot.
Mowisz ze sluchasz nagran i masz mysli, czy to nie choroba itp. A co ci szkodzi sprobowac Klara? ;) Tyle czasu sie meczysz, co ci pomoze rozwazanie czy to choroba czy nie? Spróbuj! Porzuc ta kontrole tego!
Zamien to ciagle gadanie, stracilam to, stracilam tamto na odrealnilo mnie ale zrobie wigilie bo jestem swiadoma, ze wigilia to fajna sprawa, choc NA RAZIE tego nie czuje.
To jest wlasnie akceptacja i potrzebujesz jej sie trzymac na ten moment.
Zmienic punkt myslenia, z objawy i objawy na odrealnilo mnie, to nic takiego. Klara czy naprawde nie widzisz bezsensownosci czekania i objawowania? Na co chcesz czekac? Teraz juz pora na sprobowanie tego o czym mowimy.

Problemem jest ze jako dojrzala kobieta chcialabys opinie lekarzy, a wiem ze diagnozowano cie roznie. Niestety mimo znajomosci tematow DD a nawet powstawania klinik psychiatrycznych o tematyce depersonalizacji (przyklad wywiad-na-temat-dd-z-psychiatra-zajmuja ... t3719.html) tematyka depersonalizacji i jej znajomosc przez lekarzy jest nadal za mala.
Nie mam jak ciebie zapewnic zeby to dotarlo do ciebie ze to DD, w takiej klinice na bank bys ta diagnoze dostala.
I zreszta wiesz co ? Juz nie pora na przekonywanie sie, teraz pora na proby, zamiany slow, zamiany narzekania na objawy na jakiekolwiek dzialanie.
Widze to ze trudno ci sie pogodzic z tym ze NIE CZUJESZ. Ale to ci pomoze w koncu uzyskac poprawe, a czyz nie to jest najwazniejsze?

Wiesz czemu ja ogolnie ciagle jestem na tym forum? Wlasnie przez depersonalizacje, bo sam ja mialem i kiedy sie tak w to wkrecilem, kiedy to odczuwalem, to tez na poczatku nie smialem sie, nie czytalem i nie pracowalem.
To bylo pieklo i dlatego nadal w tych tematach w sumie zostalem, bo sam lęk i nerwice to pewnie mialbym w nosie, i nie wiem czy chcialoby mi się tylko o tym pisać po wyjsciu z niego :) bo najbardziej dopiekala mi mimo wszystko depersonalizacja i myśli z nią związane.
Wiec sama zobacz czy na pewno tez chocby ja tak nie mialem, skoro mimo wielu ciekawszych rzeczy do roboty siedze i pisze o dd :)
A to dlatego ze wiem jakie te stany sa straszne jak pzowalamy aby byly dla nas wyznacznikiem zycia i ich nie rozumiemy jak nalezy.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
42Klara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 24 października 2012, o 09:01

11 grudnia 2014, o 11:18

Victor, Twoje zaangażowanie w to forum jest porównywalne może już do działania rodzaju Fundacji niosącej pomoc, bo to już coś więcej niż
nawet powiedzmy "grupa wsparcia". Też mimo stanu dd widzę, że jesteś mądrym facetem, dociekającym, szukającym i wrażliwym,
tak jak inni tu na forum także. Dlaczego więc to takie dla nas trudne ? To z czego zdaję sobie sprawę na tę chwilę,to to, że tylko JA
sama mogę sobie pomóc.

Mam jeszcze pytanie o owe odczuwanie mimo nieczucia i niebycia rodzaju chorej SAMOTNOŚCI tak potwornej, że nie ma od niej ucieczki donikąd,
do nikogo.

Samotności, ponieważ nie czuję siebie, nie wiem kim jestem, nie czuję więzi od rodziny począwszy do jakiejkolwiek ludzkiej relacji
z innymi. Tak jakby Świat Ludzkich Spraw, zagadnień, problemów uszkodził mi się własnie w MÓZGU. Jakbym miała uszkodzoną sferę,
połączenia za to odpowiedzialne. Inne zresztą też.

Każda rozmowa, opowiadanie mi o czymkoliwiek, czy to jakiś kogoś problem, czy też coś ciekawego - mój mózg niby rozumie, ale
zero ustosunkowania się - pustka której nie umiem wytłumaczyć, właśnie jakbym miała uszkodzony mózg w jakichś strukturach.
najgorzej jak mnie o coś pytają - np. dzieci mej siostry - a ja nie znajduję odpowiedzi na żadne pytanie, i jak tu znależć akceptację,
niereaktywność i jeszcze cokolwiek odpowiedzieć ? dlategor "boję się" że u mnie coś stało gorszego.

Jestem gorzej jak ktoś bezdomny, bo on jesli jest bez dd, to pewnie jest żywy ze wszystkim, a ja ? mam rodzinę, dach nad głową,
ale jestem martwym trupem.

czy te jedne z wielu mych potwornych myśli, żeby np. wyjść z domu, pójść pod most, nic nikomu nie mówiąc bo i tak mi wszystko jedno,
zero troski o kogokolwiek, to też w ramach natrętnych mysłi ?

albo to, że mam zobowiązania finansowe, pieniędzy prawie nie mam i w ogóle mi na niczym nie zależy, na niczym ? przecież to chore.
I ta kmpletna PUSTKA w głowie. Idąc w ślad za Waszym podpowiedziami, powinnam właczyć tu logikę i świadomość, czyli to
że rachunki są po to aby je płacić i to robić, tak ?

albo to, że cały czas mój mózg / umysł pracuje gorzej jak u dziecka, jakbym wciąż ledwo rozumiała wszystko co dookoła się dzieje,
jak funkcjonuje itd. I to, że nie wiem co ze sobą zrobić, bo jestem PUSTKĄ, ale z dodatkiem patologicznych myśli, balansowaniem
na krawędzi z obawą o wybuch - a to nie ja przecież, ale też i JA - ta od 3 lat.

I ten brak zapamiętywania, ulatuje większość rzeczy, nie mówiąc o tych z przeszłości, więc znowu wątpliwość, że to uszkodzenie
w mózgu, mimo że neurolog i rezonans niczego niepokojącego nie stwierdzili. Czyli wracam do przekonania o psychicznej chorobie
razem ze złym opętaniem .... Taaak, i ta niepewnośc czy to co robię, mówię (o ile mówię) to jest logiczne i brzmi normalnie ?
I tak w koło...

Dlatego tak trudno zapoczątkować, a zewsząd jeszcze rady pt. "jak to niczego nie czujesz ? czujesz przecież agresję, musisz zacząć coś robić, intuicyjnie, wsłuchać się w siebie......w to czego chcesz..... weź się w garść, będzie dobrze, musisz w to uwierzyć, może wyjedź gdzieś, gdzie kiedyś lubiłaś,
albo zapisz się na jakiś wolontariat i może poprzez pomoc biednym dzieciom się uzdrowisz , nie izoluj się, wyjdź do ludzi,
zacznij nowe życie, nie bój się, itd" ----- A we mnie pustka, czy ja mam jeszcze w ogóle faktycznie świadomość i logikę ? Boże, nie wiem już niczego.

Ale masz/ macie rację, na pewno początek jest w AKCEPTACJI i DZIAŁANIU, czego wciąż nie umiem. Jest jeszcze w rozwiązaniu problemów,
i podjęciu decyzji, czyli u mnie jak Mount Everest. Zgubiłam się w życiu, a potem zgubiłam siebie dostając dd.
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

11 grudnia 2014, o 12:56

Sasuke pisze:
Victor pisze:Tak sasuke to mozliwe przy lękach a takze stresie. A od paru dni żyjesz tą "wycieczka w nieznane" :D Wiec jestes pobidzony nerwowy. Dlatego nie wchodz w to gowno, bo to z tym sercem nic nie znaczy :)
I Viktorku ,rady na nic się nie da zdały bo wyciućmoczyli mnie na robocie ;) Robotę dostał synek ,który wchodził po mnie , i napisali mi że już nie szukają :/ Trochę smutno , ale poczułem ulgę ,że nie muszę jechać. Trochę mi głupio ,że poczułem ulgę , ale potem się wkurzyłem .

A co do tego serca , dziwne to strasznie , dziś miałem wolne na uczelni i pomagałem tam coś wujkowi w pracy i kurde robie coś robie i nagle choćby to serce przestało bić no i odrazu mi słabo , jadę autem i nagle choćby przestaje bić , no i słabo ,mokre ręce . Ogólnie odrazu czułem ,że dziwnie mi bije serce , nie mogę wziąć pełnego oddechu , teraz już znowu jakby ok ;)

Powiedz mi Vic czy to jest podświadoma rekacja nerwicowa , która mi się wkreciła przez to ,że takim stresem żyłem ten tydzień ? Czy musze to jakoś przejść bez używania ucieczki , lęku , żeby przeszło ? Już trochę o tym wiem , ale Ty wiesz najlepiej ;)
Odpowiesz mi Vic ?
Chodzi o to że nawet teraz wszystko jest ok , dobrze się czuje , a nagle choćby mi serce zwolniło , nie czuje ,że bije , i osłabia mnie :P
Chcesz umrzeć? To możesz zawsze, ale jaki to ma sens, skoro. Pewnego dnia to cię i tak dopadnie, to jest poza twoją kontrolą.
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

11 grudnia 2014, o 13:20

A to nie jest czasem tak sasu,ze przyzwyczailes sie do ciężkiego,mocnego,szybkiego bicia serca, a potem nagle zorientowales sie ze bije normalnie ( czyli go nie czujesz,bo niby po co:)) i sie wystrachales,ze ono tak teraz za pomału bije i ze zwalnia( czyli pracuje prawidłowo) i cie złapał z tego powodu lęk :DD? Bo ja tak osobiście miałam :P
To jest wszystko bujda!
Awatar użytkownika
elala73
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 439
Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44

11 grudnia 2014, o 13:32

też miewałam to uczucie słabego bicia serca . To powoduje osłabienie i chce się wtedy pokładać . Mokre ręce , stopy . Tych objawów sercowych jest wiele , ale mają jedno podłoże , nerwica . Słabe bicie , zbyt mocne , za wolne , za szybkie , wyczuwalne , niewyczuwalne , z dodatkowymi skurczami , z deficytem skurczów ,kołatanie , koziołkowanie,galopowanie,wibrowanie....od wyboru do koloru
ODPOWIEDZ