
A tak powaznie to czekalam na Twoj odzew


Wiem, ze to mija i przychodzi i poki co musimy sie z tym pogodzic i dawac sobie mimo wszystko rade tylko czasami to juz jest naprawde cholernie meczace. Coz - tak sie dzisiaj obudzilam i pomyslalam sobie jakby to bylo gdyby po otworzeniu oczu myslec o czyms pozytywnym, innym... Gdyby tak dalo rade wymazac z pamieci ta nerwice i jej objawy... Nie dolegalo by Nam nic i zylibysmy jak normalni ludzie bo do glowy by te mysli nie wpadaly i zajeci bylibysmy zupelnie czyms innym. Szkoda, ze tak sie nie da. Mozna probowac, ale wszyscy wiemy jakie to ciezkie.
Co do terapii, dzis bede dzwonila. Umowie sie na wizyte do innego, polecanego psychologa przez moja byla psycholozke. To tez wiele na swoj sposob mi dawalo, a przeciez pamietam jaka bylam szczesliwa z tego powodu.
Victorku a Ty jak sie obecnie czujesz? Czy tamte napady atakow i lek minal wkoncu?
Olinko dziekuje Ci bardzo za Twoje zainteresowanie moim "niejedzeniem"

Nie wiem jak mam to opisac wzasadzie. Poprostu wiem, ze po jedzeniu bede czula znowu szybkie bicie serca i ten lek nie pozwala mi jesc normalnie jak kiedys. A jak juz jestem bardzo glodna i jem a serce zaczyna po posilku walic to od razu ide do lazienki i wymuszac wymioty, choc troche bo wiem, ze to mi "niby" pomaga i serce sie uspokaja. Moze ja sobie to juz tak zakodowalam w glowie i szczerze mowiac musze to omowic u psychologa bo dalej tak ciagnac nie moge.