Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
monika118
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 1 maja 2012, o 21:16

30 maja 2012, o 20:16

Dorotka ddd ma rację. Koniecznie do psychiatry, leki to tylko wspomagacze, tak naprawdę pomaga terapia. Ja zanim wzięłam leki to miesiąc nosiłam receptę. Bałam się że coś mi się stanie po nich. Teraz jestem już po terapi farmakologicznej w trakcie psychoterapii, dorażnie dostałam hydroksyzynę i zdarza się że lęk jest tak duży, że boję się zarzyć. Z każdy dniem czuję, że jest lepiej, chociaż ataki jeszcze wystepują, lepiej potrafię sobie z nimi radzić. Trzymaj się cieplutko :friend:
Elucza to był tylko spontaniczny pomysł, przeczytałam i pomyślałam o Tobie ;miz Zgadzam się że terapia w realu jest o niebo skuteczniejsza, ja chodzę na indywidualną i bardzo mi pomaga
elucza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 23 kwietnia 2012, o 13:00

30 maja 2012, o 20:31

Hej Monika myślę że to jakiś człowiek chcący zarobić i szuka naiwnych.A w ogóle napisałam post do tej Dorotki i wysłałam go nie wiem gdzie bo zniknął,ale jaja :DD A co tam Monia u ciebie nerwicko moja lepiej,ja dzisiaj nawet ok,o Boże żeby nie zapeszyć.Ugryzł mnie tylko jakiś robal w ogródku oczywiście zaraz strach w oczach obserwacja nogi,ale szybko się ogarnęłam.
monika118
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 1 maja 2012, o 21:16

30 maja 2012, o 22:35

Hej Elucza, u mnie też nie najgorzej, lekki ból głowy i myśl, że to udar, ale szybko ją odpędziłam. Pomaga mi to liczenie od 99 w dół, o którym Adam pisał. Staram się stosować do jego wskazówek, ale nie zawsze mi wychodzi. Podobno trening czyni mistrza więc się nie poddaję. Juto będzie dobry dzień i dla Ciebie i dla mnie i dla wszystkich pozostałych ;yhy
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

1 czerwca 2012, o 16:38

Dziewczyny nie panikujcie, nerwica to pestka :)) hihi ale nie palcie mnie za te slowa od razu na stosie :) Ze mna bylo naprawde zle i ciagle panikowalam albo wmawialam sobie rozne choroby, byle bol glowy a ja mialam guza ale moj ulubiony temat to byl zawal albo wylew. Z zawalem to latalam codziennie do przychodni, pamnie usmiechaly sie juz jak mnie widzialy ale sumiennie robily mi to ekg ktore robilam prawie 70 razy... tak bylam totalnie spanikowana.
Ja naprawde sama w ktoryms momencie wyluzowalam i zrozumialam ze to jest bez sensu ze tak to ja moge jeszcze histeryzowac ze 30 lat i bede miala zawsze ta nerwice. I puscilo mnie to najgorsze kiedy postanowilam sie tym nie przejmowac choc objawy byly naprawde silne. Bardzo mnie ataki paniki przerazaly ale to bardzo. I to bylo u mnie sila napedowa ze balam sie tych atakow a strach przed nimi powodowal ze ciagle mialam leki i ciagle sie zle czulam. Kiedys dostalam ataku w pracy i zawsze uciekalam do domu albo szlam od razu do szpitala ktory byl blisko mojej pracy. ktoregos razu tak sie wkurzylam na ta nerwice ze powiedzialam ze nie uciekne. Dostalam chyba ze 4 ataki tamtego dnia ale dotrwalam do konca, wrocilam do domu szczesliwa ale tez okropnie sflaczala bo ataki bardzo wyczerpuja. Ale wtedy jakos mi to wszystko ruszylo sie do przodu. Dostawalam ataki ale juz nie uciekalam i nie histeryzowalam, oganialam zle mysli z zacisnietymi zebami i skupialam sie na pracy. To jest naprawde dobry sposob bo potem te ataki juz nie byly tak silne i w zasadzie zaczelo mi wisiec czy bede je miala tego dnia czy nie a dawniej od tego zalezalo moje zycie.
Choc mam zly jescze czasem czas ale to sa krotkie objawy nie ataki tylko serce mi zatrzepocze albo w zoladku scisnie albo zakreci mi sie w glowie, widac jestem juz takim slabszym rodzajem czlowieka i zreszta kazdy sie czasem zle czuje trzeb ao tym pamietac bo najwqazniejsze to nie zatracic sie w panice.
Dodam ze zawsze mialam ze soba lek benzo cloranxen, tak na wszelki wypadek choc bralam go tylko na poczatku potem juz tylko mialam przy sobie jako rodzaj ostatniej deski ratunku jakby juz bylo bardzo mocno zle. Choc nieraz bylo bardzo zle to jednak nie bralam, zdarzylo mi sie tylko kilka razy. Niedawno wywalilam go do smieci wiec mysle ze to jest przelom a ja juz zaczynam zapominac jak bardzo zle sie czulam calymi dniami i jak bardzo balam sie rano wstac z lozka.
Ach dodam tez ze miałam też akcje ze balam sie spac sama w domu albo trzymalam telefon zawsze przy sobie aby zadzwonic na pogotowie w razie czego...
Tak wiec glowa do gory bo naprawde ten caly koszmar moze minac!
monika118
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 1 maja 2012, o 21:16

1 czerwca 2012, o 20:09

Aneta bardzo w to wierzę. Trzymam się tej nadziei jak przysłowiowy tonący brzytwy. Czasem wydaje mi się, że jest już lepiej,że sobie radzę i trafia się taki dzień jak dziś, w który wszystko jest zbyt trudne, ja jestem zbyt slaba... Od rana lęk łazi za mną, jeszcze mnie nie zdominował, ale jest coraz większy. Wiem, że nic mi nie jest, ale narętna myśł, że tym razem to coś "prawdziwego" jest coraz silniejsza.
elucza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 23 kwietnia 2012, o 13:00

20 czerwca 2012, o 21:18

Hej Monia co tam u ciebie nie odzywasz się,jak samopoczucie.U mnie jak na razie ok.
monika118
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 1 maja 2012, o 21:16

20 czerwca 2012, o 21:46

Cześć, u mnie póki co w porządku, dziś trochę gorzej, ale ogólnie radzę sobie. Więcej dni lepszych niż gorszych. Wydaje mi się że zaczynam trochę nad tym panować i nie nakręcam się tak bardzo, chociaż myśl "tym razem to coś poważnego' jest cały czas. Zagłuszam ją na różne sposoby, wraca, ale coraz słabsza.
elucza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 23 kwietnia 2012, o 13:00

5 lipca 2012, o 08:50

I znów przyszedł ten koszmarny dzień.Ponad miesiąc spokoju i koszmar wraca.Lęk potworny lęk tyle że tym razem o dziwo nic mnie nie boli,a strach taki że boję się własnego cienia.Miałam głupi sen utonięcie,śmierć ojca,może to spotęgowało ten lęk,chociaż wstałam rano i powtarzałam sobie że to tylko głupi sen.Naprawdę jest to dla mnie szok,że po miesiącu błogiego spokoju znów mnie dopadło.Dzień z głowy,oby się skończył jak najszybciej,a wraz z nim mój sięgający zenitu lęk ;brr
monika118
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 1 maja 2012, o 21:16

5 lipca 2012, o 19:54

Elucza kochana będzie dobrze. Nie przejmuj się, pogoda jest taka, że wszyscy chodzą poddenerwowani, może dlatego Cię złapało. To cholerstwo tak ma, że potrafi o sobie przypominać. U mnie wróciło, lekarz zapisał mi Servenon. Poczatkowo bardzo się broniłam, ale miałam dość tej huśtawki lęk pojawiał się w najmniej oczekiwanym momencie . Biorę od 3 dni. Póki co żadnych skutków ubocznych, mam nadzieję, że mi pomoże.
Kasia22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 16 czerwca 2012, o 19:49

5 lipca 2012, o 22:43

Wiecie co dla mnie jest trudne do zrozumienia? Że zrobiłam badania kontrolne i są w normie. A ja tu siedzę i walczę z dusznościami. Łykam powietrze jakby się miało zaraz skończyć, wszystko mi wiruje ale najgorszy jest ten lęk przed tym, że w każdej chwili coś może się stać i moze mnie nie być, nie zobaczę mojego chłopaka, kotki, królika... paralizuje mnie to i jestem zła na siebie. Jeśli chodzi o pogodę, to mnie wkurza to gorąco w ogóle lato. Boję się ukąszenia przez osę, pszczołe.
Nie wiem czy jestem uczulona ale wiem, że mogę być i co i koniec, tak po prostu i nie zobaczę osób, które kocham? Boję się bardzo... jestem zła, bo pojechalibyśmy nad jeziorko ale nie jedziemy, nie wychodzę prawie z domu chyba, że wieczorem /... zal mi mojego faceta, bo jest wyrozumiały i wspaniały ale nie chcę i jemu niszczyć zycia i odbierać radości z przyjemności wyjazdu... mam tego tak dość :( Już brak mi na to sił, czuję się jak w klatce.... leków nie biorę bo terapia ma lepsze efekty ale ja tęsknie za słońcem za morzem, jeziorem... za normalnością... to jakieś piekło... :( . Boję się wyjść na zewnątrz, czekam z utęsknieniem na jesień...

Postanowiłam zrobić badania z krwi, bo skórnych oczywiście się boję, na alergie ale kazda wizyta w jakiejkolwiek przychodni doprowadza mnie do uczucia słabości, ściskania w gardle... boję się....

Pracuje na terapii w pocie czoła, już wiele wiem, zrozumiałam... ale się boję, panicznie, że wyjdę gdzieś i to będzie ostatni raz, ciągle sprawdzam czy nie puchnie mi gardło, jak wychodzę na dwor, to ciagle sprawdzam czy coś mnie nie ugryzło... jak coś leci, to automatycznie robię unik... czuję się jak idiotka :( :( A ja chcę normalności, jak inni :( ale się boję, że jak stracę czujność i zacznę się czymś cieszyć, to przyjdzie coś niespodziewanego i nic mnie nie uratuje :(
"Chcę tylko nie być byle kim, nie robić byle czego, byle gdzie"
Sylwia Kubus
elucza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 23 kwietnia 2012, o 13:00

5 lipca 2012, o 23:17

Dzięki Monia za słowa pocieszenia,mam nadzieję że jutro będzie lepiej.Kasiu a co do tych os i innego robactwa mam tak samo.Wystarczy że byle robaczek mnie ugryzie a już pełna obserwacja miejsca ukąszenia i panika.To też efekt nerwicy lękowej,tak że droga Kasiu nie jesteś sama. ;brr
Kasia22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 16 czerwca 2012, o 19:49

5 lipca 2012, o 23:20

Razem zawsze raźniej... elucza współczuje takich napadów niespodziewanych... wiem, że są jedne z cięższych, bo człowiek nie ma potrzeby tłumaczenia sobie, że to napad i jakby os tego oschodzi umysłem a tu nagle cię zaskoczy... wiem, współczuje ;miz
"Chcę tylko nie być byle kim, nie robić byle czego, byle gdzie"
Sylwia Kubus
elucza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 23 kwietnia 2012, o 13:00

6 lipca 2012, o 16:05

Kasiu to nic taki atak raz na miesiąc,wcześniej były praktycznie codziennie i to był dopiero koszmar.Bóle w klatce,tętno 150,zawroty głowy,ucisk w gardle,duszności i wiele innych objawów.Żyć się po prostu nie chciało.Teraz to jakoś kontroluję,może dlatego są rzadziej,ale boję się że jak naprawdę coś mnie dopadnie np.zawał lub inne cholerstwo to wezmę to za objaw nerwicy i skutki mogą być fatalne.Przecież przy nerwicy ból w klatce,duszność są takie same jak przy zawale i jak je odróżnić? Jednym słowem przechlapane :papa
Kasia22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 16 czerwca 2012, o 19:49

6 lipca 2012, o 16:41

elucza pisze:,ale boję się że jak naprawdę coś mnie dopadnie np.zawał lub inne cholerstwo to wezmę to za objaw nerwicy i skutki mogą być fatalne.Przecież przy nerwicy ból w klatce,duszność są takie same jak przy zawale i jak je odróżnić?
Jakbym siebie słyszała... tylko ja mam taka obawę z dusznosciami. Raczej mi nie towarzyszą bóle w klatce, choć też były ale mnie raczej bolały wszystkie mięśnie.
Ja własnie boję się tego samego, że nie odróznie jakichś zawrotów, osłabienia czy duszności od czegoś powaznego i koniec. I boję się też, że mój chłopak też sie nie kapnie i będzie zachowywał się tak jak przy dusznościach, choć to w tym momencie bardzo pomaga, to boję się, że przegapimy.

Teraz mam etap nasilenia i jestem na prawde zła na siebie, bo piękna pogoda a my w domu, bo ja boję się wyjść, bo pszczoły latają i a nuż nie przezyję? To jest szokujące, że w jedenej chwili może nas nie być. A ja nie chcę odchodzić, nie zobaczyć już najbliższego mi człowieka i istot. Boję się bardzo. I same testy, żeby sptrawdzć alergię nawet przez krew też się boję... zastanawiam się czy jest z tego jakieś wyjście? Ostatnio to już z bezradności płaczę ciągle.
Powiedz, bierzesz jakieś leki? Jesli nie doczytałam to przepraszam.
"Chcę tylko nie być byle kim, nie robić byle czego, byle gdzie"
Sylwia Kubus
elucza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 23 kwietnia 2012, o 13:00

6 lipca 2012, o 21:30

Kasiu teraz od 2 miesięcy nie biorę nic,ale bardzo długo byłam na lekach i to przeróżnych.Pomógł mi bardzo cloranxen.Poczytaj na tym forum rubrykę rodzaje leków,tam dużo opisywałam o tym leku.Jest uzależniający jak każde benzo,ale jeżeli bierze się go w małych dawkach to ok.Ja brałam 2 razy dziennie po 5mg,przez 7 miesięcy,chociaż na ulotce pisze żeby stosować go najdłużej przez 4 tygodnie.Moja lekarka tak pokierowała mi leczenie pod koniec zmniejszając dawki że nie odczułam żadnych objawów odstawiennych.Dla mnie jedyny lek który mi naprawdę pomógł,mam jeszcze kilka tabletek,ale mam wziąć tylko jednorazowo pół tabletki w razie silnego ataku lęku.Na razie nie biorę,ale wierz mi naprawdę mi pomógł.Wcześniej jak brałam inne leki to nie było żadnych efektów,miałam po 3 zawały dziennie oczywiście w mojej podświadomości latałam do lekarzy prawie codziennie robiono mi co trochę ekg,które wychodziło ok,a ja i tak myślałam że aparatura kłamie.Spałam z telefonem w ręce ustawionym na 112,po prostu 24 godziny na dobę myślałam tylko czy coś mnie dopadnie i umrę.Po cloranxenie jest w miarę ok dlatego polecam,ale oczywiście o lekach powinien decydować twój lekarz.Zapytaj go o cloranxen i zobaczysz co ci powie,ale się rozpisałam :))
ODPOWIEDZ