Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55
są dni, kiedy się czymś zajmuję, a są dni kiedy wstaję i mam wolne do popołudnia. dobijają mnie te myśli o tym, czy za chwilę będę jeszcze choć trochę kontaktować, czy już mnie wywiozą, czy całkowicie nie zapomnę kim jestem... ja już chyba nie wierzę, że można z tego całkiem wyjść:( i że to wszystko jest na pewno normalne. jest?:(
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Tak wszystko jest normalnwe, to co sie tylko zmienia to twoje wrazenie ze pewnie nie jest, zauwaz ze to co masz to tylkoz le mysli, czy kotnaktujesz? czy bedziesz kotnaktowala? To przeciez absurdalne jest i logicznie sama o tym wiesz kochana. I dokop sie do tej logiki i nie zadreczaj sie czyms taki...czy aby na pewno?...i tak dalej i dalej. Bo jesli dasz sie omiotac temu mysleniu to i tak nie stracisz kontaktu ze swiatem bo przy nerwicach sie nie traci, (ja bliska utraty przez rok choroby bylam 10 biliardow albo i wiecej i nigdy nie stracilam) ale za to stracisz czas za uzeraniu sie z nerwica, i naprawde tylko to mozesz w obcenej chwili tak naprawde stracic. Cala reszta i ten twoj strach to twoja wyobraznia.
-
- Gość
Potwierdzam tutaj wypowiedź Anety, gdy nigdzie nie wychodzisz, a broń boże grasz ciągle na komputerze(tak jak ja to robie), i potem wychodzisz gdzieś to pół człowiek, pół trup, myślenie spowolnione o 50%.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55
tak, logicznie wiem, że to racja, ale strach powoduje, że ja czuję, jakbym już nie kontaktowała/mnie nie było/miała za chwilę utracić kontrolę... samo to, że tak czuję mnie przeraża, bo myślę, że to niemożliwe, żeby w "zwykłej" nerwicy tak czuć
- ddd
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 2034
- Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54
ja jak siedze dluzej przed kompem to jak odejde od monitora to derealizacja zwieksza sie razy 100. myslenie tez jest ociezale. mysle ze jak najmniej przed kompem tym lepiej. ale tez nie zawsze sie to udajeqweasdzxc pisze:Potwierdzam tutaj wypowiedź Anety, gdy nigdzie nie wychodzisz, a broń boże grasz ciągle na komputerze(tak jak ja to robie), i potem wychodzisz gdzieś to pół człowiek, pół trup, myślenie spowolnione o 50%.

(muzyka - my słowianie)
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 106
- Rejestracja: 10 lutego 2011, o 16:29
To prawda,najlepiej jest znaleźć sobie jakiekolwiek zajęcie praca,szkoła,hobby cokolwiek a kompa ograniczyć do absolutnego minimum,a przedewszystkim nie skakać po forach w poszukiwaniu co mi jest,i czy to normalne.Ja wiem że jest to mega trudne,ale pozostają nam dwie opcje albo będę siedzieć i nic nie robić i objawy i lęki będą nas powoli ograniczać albo zająć się czymś co nas pochłonie i może choć na chwilke sprawi że lęk odejdzie.Więc jak?Druga opcja wydaje się lepsza,prawda?
,,Zwariować jest bardzo trudno,ludzie którzy to robią nawet o tym nie wiedzą''
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 406
- Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36
To takie smutne, że tylu ludzi nadal cierpi i tak się meczy...
Jest mi tak przykro... Cocco - mogę jedynie przyłączyć się do innych i zachęcać Cię do leczenia - do terapii, psychologa i leków jeśli trzeba ponownie je wziąć. Czy one pomogą? Na pewno choć może się wydawać teraz, że pewnie nie... że już raz szansa wyleczenia się lekami jest wykorzystana i że tym razem będzie inaczej - nie prawda. Musisz być dzielna i silna i czekać - aż leki zaczną działać, ale proszę wspomagaj się również innymi rzeczami - spróbuj czymkolwiek się zając, czymś co sprawia Ci choćby najmniejszą radość, coś co pozwoli Ci choć na chwilę zapomnieć. I nie ważne, że to będzie chwila i że "to" wróci... - to będzie jakiś czas wracać i dawać po dupie, ale systematyczna walka i takie próby przyniosą efekty uwierz mi choć wiem jak Ci ciężko. To beznadziejny stan i możemy w nim tkwić, płakać, bać się i myśłeć, że już po Nas, ale to błędne i właśnie ta cała nerwica w to wszystko Nas wprowadza... musimy wyjść naprzeciw jej i wywalczyć - a jest co - Nasze zdrowie i szczęście - udane i spokojne życie... ( i co? na chwilę może takie słowa pocieszają, ale za chwile znowu coś Nas napada, prawda? Chwila nadziei, jakiś przypływ nadziei, energi, a po chwili wielkie buuum i znowu to samo - nie uda się, to takie straszne, to mnie wkońcu wykończy.... - błędne koło - to jest właśnie nerwica.... - cóż mogę napisać - jakiś czas temu walnęłam tutaj piękny post o uzdrowieniu, o tym, że jest lepiej - TAK, tak właśnie jest bo patrząć na to co było jakiś czas temu i ciągneło się ładne lata, a jak jest teraz.... - różnica ogromna i nie żałuję ani sekundy tego jak cierpiałam przechodząć przez to walcząć z nerwića bo dziś czuję ogromną ulgę wiedząc, że ten nieuzasadniony strach który wywoływał ataki poszedł sobie a tylko jak nachodzą mnie myśli to sobie myślę - a przyjdź do mnie cholero, gówno mi zrobisz, możesz sobie postraszyć, nie odbierzesz mi znowu tych cennych chwil i życia mojego...
tylko, że przyszedł jakiś dziwny stan ... zaczęłam się obawiać, ze nerwica na zawsze mnie zmienila i pewnie zawsze już będzie całkiem inaczej niż kiedyś gdy tego uczucia kompletnie nie znałam i ze jednak różnie się od innych ludzi... i czasem im zazdroszczę tego, że nie znają tego strachu, tej choroby, a z drugiej strony... (to takie niesprawiedliwe...)
Ach... jestem spokojna i chyba położę się po prostu spać.... widocznie dziś i ja mam gorszy dzień i chciałam się wygadać... tylko czemu mi tak przykro i smutno? Czuję się dziś taka samotna... znacie to uczucie, prawda?
Jest mi tak przykro... Cocco - mogę jedynie przyłączyć się do innych i zachęcać Cię do leczenia - do terapii, psychologa i leków jeśli trzeba ponownie je wziąć. Czy one pomogą? Na pewno choć może się wydawać teraz, że pewnie nie... że już raz szansa wyleczenia się lekami jest wykorzystana i że tym razem będzie inaczej - nie prawda. Musisz być dzielna i silna i czekać - aż leki zaczną działać, ale proszę wspomagaj się również innymi rzeczami - spróbuj czymkolwiek się zając, czymś co sprawia Ci choćby najmniejszą radość, coś co pozwoli Ci choć na chwilę zapomnieć. I nie ważne, że to będzie chwila i że "to" wróci... - to będzie jakiś czas wracać i dawać po dupie, ale systematyczna walka i takie próby przyniosą efekty uwierz mi choć wiem jak Ci ciężko. To beznadziejny stan i możemy w nim tkwić, płakać, bać się i myśłeć, że już po Nas, ale to błędne i właśnie ta cała nerwica w to wszystko Nas wprowadza... musimy wyjść naprzeciw jej i wywalczyć - a jest co - Nasze zdrowie i szczęście - udane i spokojne życie... ( i co? na chwilę może takie słowa pocieszają, ale za chwile znowu coś Nas napada, prawda? Chwila nadziei, jakiś przypływ nadziei, energi, a po chwili wielkie buuum i znowu to samo - nie uda się, to takie straszne, to mnie wkońcu wykończy.... - błędne koło - to jest właśnie nerwica.... - cóż mogę napisać - jakiś czas temu walnęłam tutaj piękny post o uzdrowieniu, o tym, że jest lepiej - TAK, tak właśnie jest bo patrząć na to co było jakiś czas temu i ciągneło się ładne lata, a jak jest teraz.... - różnica ogromna i nie żałuję ani sekundy tego jak cierpiałam przechodząć przez to walcząć z nerwića bo dziś czuję ogromną ulgę wiedząc, że ten nieuzasadniony strach który wywoływał ataki poszedł sobie a tylko jak nachodzą mnie myśli to sobie myślę - a przyjdź do mnie cholero, gówno mi zrobisz, możesz sobie postraszyć, nie odbierzesz mi znowu tych cennych chwil i życia mojego...
tylko, że przyszedł jakiś dziwny stan ... zaczęłam się obawiać, ze nerwica na zawsze mnie zmienila i pewnie zawsze już będzie całkiem inaczej niż kiedyś gdy tego uczucia kompletnie nie znałam i ze jednak różnie się od innych ludzi... i czasem im zazdroszczę tego, że nie znają tego strachu, tej choroby, a z drugiej strony... (to takie niesprawiedliwe...)
Ach... jestem spokojna i chyba położę się po prostu spać.... widocznie dziś i ja mam gorszy dzień i chciałam się wygadać... tylko czemu mi tak przykro i smutno? Czuję się dziś taka samotna... znacie to uczucie, prawda?
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55
najbardziej się boję nie samych ataków-te powoli mijają, ale tej całej depersonalizacji... że już nigdy nie poczuję się sobą, nie będę się zastanawiać nad każdą czynnością, którą wykonuję, moje ciało znów będzie moje i normalnie przeze mnie odczuwane, że nie będę miała już uczucia, że za chwilę się rozpłynę i nie będę już wcale powiązana z rzeczywistością i sprawami, które mnie dotyczą
i ciągle te myśli, że może to jednak schizofrenia prosta? tam nie ma urojeń/omamów, a jest dd, chęć izolacji itd... to męczenie się jest po prostu straszne.

- paprys91
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 126
- Rejestracja: 5 lutego 2012, o 11:50
ja tez mam takie obawy czasami, ale jak tak glebiej sie zastanowic, to schiza prosta to glownie apatia, splycenie emocjonalne. Ty masz ataki paniki, wiec to jest nerwica. Ja tez mialem ataki paniki, lenku, duzo napiecia, pozniej jak sie robi DD to emocje gasna, wiec mysle ze OBOJE tego nie mamy 

F41.1
F41.2
F48.1
F41.2
F48.1
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 406
- Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36
Coś jest nie tak, ale jeszcze nie wiem co... Od 3 dni odczuwam silny, nieuzasadniony lęk, boję się panicznie i czuję to na całym ciele... od środka mnie aż ściska jakbym się dusiła, trzęsie mnie i miażdży, rozlało się to uczucie i czuję je wszędzie - na rękach, nogach, w brzuchu... 3 razy dziś płakałam bez powodu i nadal mi się chce - to chyba też w jakiś sposób wyrzucenie emocji... Wiele spraw wyjaśniłam, poukładałam sobie jakoś życie, nic szczególnego ostatnio się nie działo, a jednak przypałętało się i męczy mnie... Troche poćwiczyłam, troche spacerowałam, jakieś inne zajęcia i ogólnie polepszyło się, ale jednak coś nie gra, nie jestem spokojna dokońca i coś mnie stresuje... ten paniczny, nieuzasadniony lęk...
Mężczyzna którego Kocham... - czasami zastanawiam się czy ja na Niego wogóle zasługuje... Myśli też głupie przychodzą i myślę czy z jego strony uczucie też jest prawdziwe i czy kiedyś się nie wypali... przecież ze mnie taka zołza i trudna osoba, ja dzięki Niemu odnalazłam wiele, otoczył mnie ciepłem i miłością, a ja jemu co daje wzmian? Same nerwy i stres bo wiem, że to negatywnie na Niego wpływa i mimo iż nadal przy mnie jest to boję się, że któregoś dnia odejdzie, że mnie zostawi, że coś schrzanię i że... - tego się bardzo boję bo już dawno taka szczęśłiwa nie byłam i chyba nigdy tak nie Kochałam... Nie ma go każdego dnia przy mnie, ma obowiązki, pracę, często jest w rozjazdach... to mi oczywiście nie przeszkadza, cieszę się z jego sukcesów i kibicuję jemu każdego dnia... gdy coś mu idzie nie tak staram się go pocieszyć choćby słowami, żartami... jak jest okazja to towarzysze mu zawsze gdy tylko moge, poukładane ma życie, a ja... ja czuję, że w moim życiu panuje jakiś bałagan i że zatruwam jego świat... tak bardzo bym chciała wiedzieć, że tak nie jest, usłyszeć od Niego, że jestem dla Niego bardzo ważna i ze mnie Kocha... że mnie nie zostawi i że również pragnie żyć ze mną tak jak i ja z Nim... okazuje mi uczucia i ciepło, ale jednak strach jest... może to jest powodem moich kiepskich dni ostatnio?
Kurczę... męczy mnie to dziwne przygnębienie, co to wogóle jest, depresja jakaś wróciła?
Ewcia... wiem, że Ty męczyłaś się z depresją i jej wszelakimi objawami... czy to może być właśnie to? Skąd te nagłe zmiany humoru, to przygnębienie, nagły płacz, strach przed utratą drugiej osoby i ta samotność, uczucie pustki, a przecież nie jestem sama... przeciez mam dla kogo żyć, kocham i jestem kochana...
Mężczyzna którego Kocham... - czasami zastanawiam się czy ja na Niego wogóle zasługuje... Myśli też głupie przychodzą i myślę czy z jego strony uczucie też jest prawdziwe i czy kiedyś się nie wypali... przecież ze mnie taka zołza i trudna osoba, ja dzięki Niemu odnalazłam wiele, otoczył mnie ciepłem i miłością, a ja jemu co daje wzmian? Same nerwy i stres bo wiem, że to negatywnie na Niego wpływa i mimo iż nadal przy mnie jest to boję się, że któregoś dnia odejdzie, że mnie zostawi, że coś schrzanię i że... - tego się bardzo boję bo już dawno taka szczęśłiwa nie byłam i chyba nigdy tak nie Kochałam... Nie ma go każdego dnia przy mnie, ma obowiązki, pracę, często jest w rozjazdach... to mi oczywiście nie przeszkadza, cieszę się z jego sukcesów i kibicuję jemu każdego dnia... gdy coś mu idzie nie tak staram się go pocieszyć choćby słowami, żartami... jak jest okazja to towarzysze mu zawsze gdy tylko moge, poukładane ma życie, a ja... ja czuję, że w moim życiu panuje jakiś bałagan i że zatruwam jego świat... tak bardzo bym chciała wiedzieć, że tak nie jest, usłyszeć od Niego, że jestem dla Niego bardzo ważna i ze mnie Kocha... że mnie nie zostawi i że również pragnie żyć ze mną tak jak i ja z Nim... okazuje mi uczucia i ciepło, ale jednak strach jest... może to jest powodem moich kiepskich dni ostatnio?
Kurczę... męczy mnie to dziwne przygnębienie, co to wogóle jest, depresja jakaś wróciła?
Ewcia... wiem, że Ty męczyłaś się z depresją i jej wszelakimi objawami... czy to może być właśnie to? Skąd te nagłe zmiany humoru, to przygnębienie, nagły płacz, strach przed utratą drugiej osoby i ta samotność, uczucie pustki, a przecież nie jestem sama... przeciez mam dla kogo żyć, kocham i jestem kochana...
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Kasiu bardzo niedobrze ze tak ci sie pogorszylo
Tez tak jest kochana ze jak byl lepszy okres to potem jak leki wroca towydaje nam sie to calkiem koszmarne.
Ja czuje sie duzo lepiej i tez nie lubie kiedy wraca ten nieuzasadniony lek, wewnetrzna panika i nie wiadomo co wtedy ze soba robic. Choc juz mam do tego jakies swoisty chyba wytrenowany dystans i juz mnie nawet ten lek nieuzasadniony juz tak nie przeraza.
Ale u Ciebie moja droga to wychodzi zagmatwanie ogolne
nie jest to chyba tylko sprawa leku czy nerwicy ale calego ogolu i chyba ldatego ten lek przypaletal sie na nowo. Skad takie mysli o twoim mezczyznie? Dajmy im prawo wybierania sobie partnerow, czyli skoro Ciebie wybral to widac ze jest z Toba szczesliwy. Mysle ze nie ma co za wczasu szukac dziury na sile kochana ;*
Ludzie maja wady, piszesz ze jestes zolca ale czy on to tak widzi to nie wiadomo, mozliwe ze ty masz tylko taki krytykancki stosunek do siebie.
Mysle ze ostatnio cos Cie jednak dobija i to mocno, i dlatego tak teraz Cie napadlo. A jak lek napada ponownie to dostaje sie calkowitej melancholii i depresji, jak mi lek wracal po lepszych okresach to bylam maksymalnie zdolowana.

Ja czuje sie duzo lepiej i tez nie lubie kiedy wraca ten nieuzasadniony lek, wewnetrzna panika i nie wiadomo co wtedy ze soba robic. Choc juz mam do tego jakies swoisty chyba wytrenowany dystans i juz mnie nawet ten lek nieuzasadniony juz tak nie przeraza.
Ale u Ciebie moja droga to wychodzi zagmatwanie ogolne

Ludzie maja wady, piszesz ze jestes zolca ale czy on to tak widzi to nie wiadomo, mozliwe ze ty masz tylko taki krytykancki stosunek do siebie.
Mysle ze ostatnio cos Cie jednak dobija i to mocno, i dlatego tak teraz Cie napadlo. A jak lek napada ponownie to dostaje sie calkowitej melancholii i depresji, jak mi lek wracal po lepszych okresach to bylam maksymalnie zdolowana.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 406
- Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36
Wiesz Anetko ja też już tego się nie boję - tego co przychodzi bo jestem hm... "oswojona" z tymi objawami, stanami, jedynie tylko niepokoi mnie to, że znowu taka fala tych emocji napłynęła i że to po prostu "jest" bo niby wszystko jest ok, a jednak.. coś siedzi w środku i dobija się.
Cieszę się, że u Ciebie znacznie lepiej i że także sobie radzisz i że na swój sposób "opracowałaś" taktykę. Trzymam za Ciebie ogromnie kciuki bo wiem jak to cieszy człowieka kiedy przychodzi znaczna poprawa.
Tak, mój partner jest szczęśliwy ze mną i wiem, ze mu dobrze, inaczej pewnie wszystko ułożyłoby się inaczej, być może to strach, obawa zwyczajna przed utratą... może po prostu tak mi zależy, że wkrada się ten lęk. Dochodzi do tego mój stan i wszystko się kumuluje. Myślę, że masz rację - są pewne sprawy które troche mnie przytłaczają, staram się nie skupiać na tym, nie przejmowac, ale pewnie jednak podświadomie dzieje sie inaczej i to mnie w jakiś sposób męczy tylko najbardziej boli mnie to, że gdy pojawiają się jakieś problemy bo przecież każdy człowiek je ma i każdy musi przez nie przejść to, że nie możemy normalnie na nie reagować, tym bardziej, że tak się wyciszyliśmy tylko od razu pojawia się na nowo nerwica... ehh i właśnie dlatego często mówię o sobie, że jestem inna... kurczę jakie to chore...
Dziękuję Anetko, ściskam Cię mocno i życzę Ci wszystkiego dobrego :*
Cieszę się, że u Ciebie znacznie lepiej i że także sobie radzisz i że na swój sposób "opracowałaś" taktykę. Trzymam za Ciebie ogromnie kciuki bo wiem jak to cieszy człowieka kiedy przychodzi znaczna poprawa.
Tak, mój partner jest szczęśliwy ze mną i wiem, ze mu dobrze, inaczej pewnie wszystko ułożyłoby się inaczej, być może to strach, obawa zwyczajna przed utratą... może po prostu tak mi zależy, że wkrada się ten lęk. Dochodzi do tego mój stan i wszystko się kumuluje. Myślę, że masz rację - są pewne sprawy które troche mnie przytłaczają, staram się nie skupiać na tym, nie przejmowac, ale pewnie jednak podświadomie dzieje sie inaczej i to mnie w jakiś sposób męczy tylko najbardziej boli mnie to, że gdy pojawiają się jakieś problemy bo przecież każdy człowiek je ma i każdy musi przez nie przejść to, że nie możemy normalnie na nie reagować, tym bardziej, że tak się wyciszyliśmy tylko od razu pojawia się na nowo nerwica... ehh i właśnie dlatego często mówię o sobie, że jestem inna... kurczę jakie to chore...

Dziękuję Anetko, ściskam Cię mocno i życzę Ci wszystkiego dobrego :*
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 22 marca 2012, o 11:08
Strach przed smiercia mialem zanim popadlem w skrajny lek i skrajna nerwice. To byla wrecz fobia troche na punkcie smierci bo balem sie samego tego slowa. Jak dopadla mnie derealizacja i nerwica to strach ten troche opadl a teraz najbardziej boje sie zwariowania i zachorowania na jakas nieuleczalna chorobe psychiczna.
Samo slowo zwariowanie i utrata poczucia rzeczywistosci daje mi takiego przerazenia ze jak o tym tylko mysle to robi mi sie slabo i mdli mnie na wymioty. Mam tylko nadzieje ze z nerwicy naprawde nie mozna popasc w cos gorszego bo czasem czuje jakbym juz zwariowal.
Samo slowo zwariowanie i utrata poczucia rzeczywistosci daje mi takiego przerazenia ze jak o tym tylko mysle to robi mi sie slabo i mdli mnie na wymioty. Mam tylko nadzieje ze z nerwicy naprawde nie mozna popasc w cos gorszego bo czasem czuje jakbym juz zwariowal.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Ksiu mam nadzieje ze u Ciebie jest juz lepiej, a sprawy ida po Twojej mysli, ajkby co to pamietaj ze zawsze mozesz do mnie napisac
Rgi wiesz to jest tak ze strach przed "czyms" troche zalezny jest od objawow jakie nam doskiweraja. Strach przed smiercia to dosc uniwerslany strach i kazdy czlowiek go ma ale jednak przy nerwicy osiaga on kolosalne wymiary. Natomiast jak pojawiaja sie objawy jak derealizacja albo ja np mialam pustke w lgowie i uczucie zmaieszania, to zaczelam miec strach przed schizofrenia, jak troche mi takie objawy zeszly a pojawily sie jazdy na tle serca to mialam strach przed zawalem, wylewem i okropny strach przed smiercia. To lubi sie tak zmieniac.

Rgi wiesz to jest tak ze strach przed "czyms" troche zalezny jest od objawow jakie nam doskiweraja. Strach przed smiercia to dosc uniwerslany strach i kazdy czlowiek go ma ale jednak przy nerwicy osiaga on kolosalne wymiary. Natomiast jak pojawiaja sie objawy jak derealizacja albo ja np mialam pustke w lgowie i uczucie zmaieszania, to zaczelam miec strach przed schizofrenia, jak troche mi takie objawy zeszly a pojawily sie jazdy na tle serca to mialam strach przed zawalem, wylewem i okropny strach przed smiercia. To lubi sie tak zmieniac.