Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
wikatoria1708
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 575
Rejestracja: 23 czerwca 2010, o 09:55

15 kwietnia 2011, o 06:04

Ten brak apetytu podczas ataku to chyba normalne :) U mnie dochodzi jeszcze suchość w ustach.Nie jestem w stanie niczego przełknąć :)
Sztuką jest w poznawaniu człowieka, przez pryzmat ciała poznać jego duszę.
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

15 kwietnia 2011, o 10:54

W takim razie ogromnie sie ciesze Czaplo i zycze Ci wytrwalosci i samych sukcesow z Pania Psycholog :))

-- 15 kwietnia 2011, o 21:31 --
Wow... jak tu cicho ostatnio.... ale to chyba dobrze? Znaczy, ze mniej Nam sie zlego dzieje, czyz nie tak? :))
Ja chyba sama moge wkoncu smialo napisac, ze zaczyna sie ukladac i z moim zdrowiem jest lepiej... Po wynikach holterowskich jakos sie uspokoilam i serce dalo spokoj - wolniej bije, mniej nerwoboli, mniej skokow, wiecej szalenstwa... To chyba cos podobnego jak Victor pisal o uzdrowicielach :)) Moze niebawem bo tak pocichu marze uzupelnie wpis na temat wychodzenia z nerwicy....
Zdrowia wszystkim zycze... i duuuuzo szczescia :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
Olinka_2007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 14 lutego 2011, o 14:13

18 kwietnia 2011, o 08:08

Ależ cisza.... Chyba pogoda wszytskim wpłynęła na lepsze samopoczucie, przynajmniej mam taką nadzieję. Mi się udało całkowicie wyjść z depresji. Po pierwsze mam masę zajęć innych i brak czasu na myślenie. Po drugie czytałam książkę "Potęga podświadomości" i to była moja terapia. I wracam do niej często. Rafał niestety nabawił się nerwicy lękowej, bardzo poważnej. Nie wiem jak mu pomóc :-( Ciągle mierzy ciśnienie, nasłuchuje serca.... Tak dziwnie oddycha. Widzę, że jest przerażony. Dodatkowo znajoma stwierdziła, w sumie już dawno, ale dopiero mi powiedziała, że Rafał cierpi na takie wycofanie społeczne. Nie lubi przebywać z ludźmi, których dobrze nie zna. Jak ja mam mu pomóc?
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

18 kwietnia 2011, o 09:44

Olinko, ciężko cokolwiek doradzać, ale może jednak jest mu potrzebny psycholog? Wiesz, jak wpadł w manię mierzenia ciśnienia i wsłuchiwania się w serce, to trzeba mu jak najszybciej pomóc z tego wyjść, bo potem im dłużej w to będzie brnął, tym trudniej będzie mu z tego wyjść.. Wiem coś o tym..

Ja pierwsze ciężkie objawy nerwicy miałam w 2002 roku, potem zrobiłam badania, wszystko wyszło dobrze i po jakimś czasie samo bez specjalnych leków i żadnej terapii. Ale wróciło.. W 2009 roku.. Po tylu latach.. Dlatego teraz jednak nie przerwę tej terapii z psychologiem, chociaż czuję się niby lepiej. Lepiej, to znaczy po dziewięciodniowej przerwie łyknęłam tranxen i potem po trzech dniach w piątek wieczorem, bo zaczęło mną telepać, dopadło ssanie i skok ciśnienia :(: . Dzisiaj jest znowu trzeci dzień bez ataku, ale niestety ciągle mój organizm stoi na baczność, jakby wyczekiwał kiedy nadejdzie atak i lęk.. :(: Zastanawiam się, czy to kiedykolwiek minie.. Lekarz internista i pani psycholog powiedzieli, że potrzeba na to czasu. Pani pscyholog ma mnie nauczyć na początku jak sobie radzić w czasie ataków, ale to oznacza, że te ataki będą przychodzić. Tylko czy da się to wyleczyć terapią na tyle, żeby ataki i lęk minęły? Co mi po tym, że będę być może potarfiła uspokoić się, skoro i tak to będzie mnie atakowało znienacka?

Cisza tu rzeczywiście od piątku.. Może rzeczywiście wszyscy zdrowieją.. Może ja sama zostałam? Agniechannn już dawno nie pisze. Mam nadzieję, że puls jej sie uspokoił..
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

18 kwietnia 2011, o 12:05

No faktycznie cichutko...
Mnie serce daje coraz wiekszy spokoj, a moze poprostu po badaniach holterowskich uspokoilam sie i to tak wplynelo na mnie... Czasami jeszcze zabije szybciej i mocniej i zdarzy mi sie wziac aspiryne badz milocardin, ale to juz sporadycznie...
Rzeczywiscie sporo osob tu juz ostatnio nie bylo... A Naomi i Agnieszki fakt dawno tu " nie widzialam" Miejmy nadzieje, ze to z tych lepszych i radosniejszych powodow :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

18 kwietnia 2011, o 12:16

Kochane moje ja jestem ze wszystkim na bieżąco:) czytam Wasze posty...
Jak narazie bylam na 3 spotkaniach z psychologiem,stosujemy terapie poznawczo-behawioralna. Dostaje mnostwo materialow do poczytania,a takze wiele "zadan domowych",ktore czasem lepiej,a czasem troszke mniej wychodza,ale sie nie poddaje...W szkole wszystko ok, wszystko pozaliczalam...A co do cisnieniomierza- FAKT bardzo ograniczylam mierzenie, wychodze z domu,pracuje...Ostatnio miewam przy atakach skoki cisnienia...ale wiem,ze to nerwy...a tak ogolnie w ciagu dnia cisnienie waha sie w granicach 110/120 na 75/80 wiec w normie...
Co do mojej tarczycy, ciagle zwiekszam dawke,ale hormony powoli sie stabilizuja...Takze zobaczymy kochani jak to bedzie,ale widze,ze i Victor zamilkli i Tajemnica i kilka osob...Mam nadzieje,ze pogoda i wiosna tak na nas wplynela...
Pozdrawiam Was kochani,a w szczegolnosci Czapelke i Inemke:) No i Victorka oczywiscie:)
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

18 kwietnia 2011, o 16:26

Agniechannn, super wieści ^^ Widać, że i terapia pomaga i psychiczne nastawienie. Szkoda, że zdjęłaś już swoje zdjęcie, ale i tak pamiętam jak wyglądasz, więc jakoś sobie mogę Ciebie wyobrazić :^

Ja dzisiaj spędziłam dwie godziny u fryzjera i to było dla mnie wyzwanie. Najpierw nie mogłam dojechać, bo podobno ktoś w Marriocie podłożył jakąś torebkę przypominającą bombę i ewakuowali wszystkich, w związku z tym korki, korki i blokada ruchu, a ja akurat jak na złość mam fryzjera w tych okolicach :))

Najpierw u fryzjera zaczęłam być głodna, więc zjadłam dwa obwarzanki. Przeszło. Zanim pojawiły się "głupie" myśli nastawiłam się, że nic się nie stanie i ani atak ani lęk nie nadszedł. Wracając do domu zrobiłam się nagle tak dziwnie śpiąca i dopadł mnie głód, więc po przekroczeniu progu od razu ciśnieniomierz.. 120/89 :? i już zaczęłam być poddenerwowana. Zjadłam coś i wypiłam herbatę i ciśnienie mam idealne 115/75... To znaczy, że z głodu skoczyło mi jednak ciśnienie, więc jednak może to cukier? :roll: Do tego ogarnął mnie straszny sen :roll:

Wszyscy zdrowieją a ja ciągle zastanawiam się czy to naprawdę nerwica :cry: .. Tak do końca to jednak w to nie wierzę, bo ciągle gdzieś pojawia się jakiś "szept" ;sss że coś mi dolega.. i nie wiem co zrobić, żeby to zmienić..
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

18 kwietnia 2011, o 16:48

Czapelko najpredzej to bym zrobila badnia zeby przekonac sie,ze jest ok...bo tak bedzie Ci ciezko-wiem to z wlasnego doswiadczenia...
Ja tez codziennie zmagam sie z wieloma lekami,niektore sa dla mnie jeszcze nie do pokonania ale wszystko przede mna..
Staram sie przelamywac strach itp...wiadomo,ze jest mi ciezko...cholernie ciezko,ale....
Wiec Czapelko kochanie gdybys byla na cos chora to uwierz,ale lekarze by tego nie zbagatelizowali,a Ty nie odczuwalabys dolegliwosci tylko od czasu do czasu...
A co do zdjecia to mam zamiar zamiescic nowe ,ale najpierw musze zrobic:)
Buziaczki:*
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

18 kwietnia 2011, o 18:15

Fajnie, że będzie nowe zdjęcie :), chociaż to poprzednie bardzo mi się podobało.

Może ja jestem ciągle na etapie niewierzenia w nerwicę? Nie wiem. Dopiero zaczęłam terapię, a właściwie miała pierwsze spotkanie zapoznawcze z moimi dolegliwościami. Od 28 kwietnia co tydzień przez cztery tygodnie jestem zapisana, więc może przyniesie to jakieś efekty..
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

18 kwietnia 2011, o 20:11

Bardzo sie ciesze Agnieszko, ze u Ciebie takie zmiany. To napewno wymaga wiele wysilku i checi, ale widac, ze jestes nastawiona pozytywnie, idziesz do przodu i to najwazniejsze! Masz racje, trzeba walczyc i pokonywac leki bo tylko tak sie ich pozbedziemy... Mowilam, ze silna kobita z Ciebie :D

Czaplo no wlasnie tu jest z tym problem... z tym niedowierzaniem - u mnie podobny problem. Bo przy lepszych dniach potrafie sie opanowac i myslec pozytywnie, ale jak tylko przychodzi atak badz gorszy dzien ktory psuje wszystko - od razu straszne mysli, rozwazania, analizowanie i doszukiwanie sie innych chorob ktore za tym wszystkim stoja. ALE tak jak wlasnie napisala Agnieszka - choroba dalabym Nam zapewne ostro popalic i pewnie kazdego dnia non stop bysmy ja odczuwali takze zapewne tabletka na uspokojenie czy cokolwiek innego nie pomagaloby Nam... bo czy np. przy sercu chorym tranxene by pomoglo? watpie :)) takze glowka do gory, wiele pracy z psychologiem i napewno staniesz Czapelko na nogi ;)

Czekamy Agnieszko w kaciku psychologicznym na dokladny opis Twojego przebiegu terapii :)) jak i Czapelki ;)
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

20 kwietnia 2011, o 21:17

Witajcie
Widze ze jak sie tu nie odzywam to zapada tu niezreczna cisza :)) Mam nadzieje ze to wiosna i wraz ze sloncem przyszly dni lepszego samopoczucia :))
Sloneczko ostatnio naprawde mocno juiz grzeje i czuje sie jak w lato. U mnie z nerwica jest nawet nawet ale najwazniejsze to to ze bylam na terapii!!! I jestem bardzo pozytywnie nastawiona bo terapeutka wzbudzila we mnie zaufanie :)) Wiadomo ze pierwsza wizyta to nic nowego jak opowiadanie o swoich objawach i klopotach i zyciu itd ale niedlugo juz mam nastepna wizyte :)) Tez w kaciku sie dopisze jak bede miala juz jakies zaczepienie.
Wczoraj tylko puls mnie meczyl to znaczy siedzialam na kanapie i sie relaksowalam z czasopismem i poczulam w ktoryms momencie ze serce mi mocno uderza i zmierzylam puls i bylo 117... troche za duzo jak na lezenie z czasopismem i czytaniem o kremach do twarzy... wystraszylam sie ale po jakims czasie minelo tylko oczywiscie zostalo to dziwne pytanie czy to na pewno nerwica. Ale to pytanie swiadczy chyba o tym ze tak :))))))))
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

21 kwietnia 2011, o 19:00

Jasne Anetko, ze tak - to napewno nerwica i dlatego ciesze sie, ze zaczelas terapie :)
U mnie ok, ALE... wczoraj dowiedzialam sie, ze znajoma wracala z Holandii ze swoim mezczyzna (32lata kobieta) i nagle stracila przytomnosc, serce jej stanelo... Zmarla. Mowia, ze niby lubiala sobie zazyc cos z narkotykow i ze moze w tamtym kraju tez cos mieszala, ale pewnosci nie mam - to tylko plotki, ale jednak nie mogle uwierzyc, ze zdrowe serce by sie zatrzymalo???????? Poza tym jak na zlosc na wieczor wiadomosci lecialy, a tam informacja na temat smierci mlodej dziewczyny - 23 lata. Rozmawiala z chlopakiem przez skype i zmarla...nagle... nie wiadomo co bylo powodem, maja sprawe badac, ale ja juz wiecej tego nie ogladalam. Dzis babcia mowi, ze wujek - 42 lata przeszedl zawal, ale z tych ktorych sie nie odczuwa w zasadzie, czul sie tylko troche zle, pomaszerowal do lekarza, tam na ekg odrazu wyszlo... Dostal leki, ale podziwiam go i zazdroszcze bo on sie nie przejmuje niczym i nawet zwolnienia nie chcial!! Nawet slyszac wyniki podobno sie usmiechal i mowil, ze czuje sie juz lepiej...

A ja.... boze... swiruje... zaczelam sie tak panicznie bac smierci i tego, ze mi nagle serce stanie! Niby wiem, ze jest zdrowe, ze sie badalam ostatnio i to dodaje mi sily i potrafie myslec pozytywnie, ale jednak gdzies sie doczytalam, ze serce zdrowe tez moze w kazdej chwili stanac..... ze tego nie da sie przewidziec.... caly czas siedze dzisiaj i sie zamartwiam, popadam znowu w obled - i jakos teraz to serce nawet mi szybko nie bije, cwiczylam dzisiaj, biegalam, a puls w porzadku co jeszcze niedawno pewnie bym wariowala i swirowala na punkcie zawalu - dzis wiem, ze na to jeszcze sporo czasu, a moze nawet nigdy tego nie doswiadcze bo umre na cos zupelnie innego.... ale to co dzis mnie przeraza.... serce bije spokojnie, miarowo, ale ten szal, ze moge nagle pasc.... masakra ;/ chyba wolalam te szybkie bicie i obawe o zawal niz czuc teraz ten lek jaki czuje przed zatrzymaniem sie serca... nie potrafie mysli oderwac, a jak mi sie udaje to na chwile i zaraz znowu mysle, ze moze to sie w kazdej chwili stac.... ;brr :buu: :buu: :buu:
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

21 kwietnia 2011, o 19:16

INEMA musze Cie opierdzielic!!
NIE MARTW SIE!! Zdrowym ludziom nie zatrzymuje sie serce NA BOGA!!!!!
Ta dziewczyna pewnie przycpala cos i kurde cos jej sie stalo,a ta co gadala przez skape skad wiesz,ze miala zdrowe serce? ze nie miala jakiejs wady wrodzonej...NO LUDZIE KOCHANI mamy nerwice!! WSZYSTKIEGO SIE BOIMY teraz jak ktos przeczyta ten post twoj to pewnie tez bedzie sral w gacie! TYLKO PO CO?? i tak wszyscy umrzemy...A NARAZIE CIESZMY SIE ZYCIEM!!!!!!!! ZDROWEJ,MLODEJ OSOBIE,KTORA NIE UZYWA ZADNYCH UZYWEK NIE STANIE SERCE!!!!!!!!!!!!!!!! JA NIGDY O TAKIEJ GLUPOCIE NIE SLYSZALAM! NIE ZAMARTWIAJ SIE BO STRESY GLOWNIE PROWADZA DO ZAWALOW...
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
wikatoria1708
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 575
Rejestracja: 23 czerwca 2010, o 09:55

21 kwietnia 2011, o 20:09

Dokładnie.AGA MA RACJĘ :!: Nie warto o tym tyle myśleć.Nikt nie wie kiedy umrze i zdrowi ludzie nie zastanawiają się nad tym.Może pomyślą ale nie zaprzatają sobie tym aż tak głowy.Pamiętaj,że nikt zdrowy nie umiera.Zawsze musi być jakaś przyczyna.Ludzie niekiedy właśnie tak mówią,była zdrowa i umarła a w sumie nie maja pojęcia jaka była przyczyna.Nie powiem,ja też jak słyszę o czymś takim to czuję lęk.Ale myślę sobie,że to nie znaczy,że mnie też spotka coś takiego.
Zobacz Kasia,jak teraz obsesyjnie o tym myślisz i na bank będziesz się zle czuła.Czy warto tak żyć mając dwadzieścia parę lat? W tym wieku nikt normalny nie myśli o śmierci.Tylko my,świrki :)
Sztuką jest w poznawaniu człowieka, przez pryzmat ciała poznać jego duszę.
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

21 kwietnia 2011, o 20:21

Upssss :D Ale mi sie nazbieralo :DD Chyba takiego opierdzielu mi trzeba bylo :D
Wiem, ze przy zdrowym sercu i wogole dobrym zdrowiu nie mamy powodow do zmartwien i ze nie moze stanac..... ale jednak sie nakrecilam bo wczoraj kazda zla wiadomosc szla wlasciwie jedna po drugiej i to mnie fatalnie dobilo i humor sie popsul...
Po tym jak umiescilam tu wpis to juz mi jakos lzej bylo bo dusilam ten niepokoj w sobie, a tak to wiedzialam, ze tutaj moge sie wyzalic i zostane przez Was zrozumiana i jakos tak wogole zarowka sie zapalila i pomyslalam "No cholera wiec jesli zycie takie krotkie to ja nie zamierzam go marnowac na te zmartwienia dalej" wiec macie Kochaniutkie racje... :cm :cm Nie warto w mlodym wieku sie zadreczac i ciagle myslec, a ten opierd*** Agnieszko postawil mnie na nogi i bede teraz twardo stapac :DD bo juz bylo cholera tak dobrze, a musial jakis lek przyjsc... juz go odpedzam od siebie dziewczyny :) A co u Was??

P.S Co do dziewczyny to wlasnie mowia, ze pewnie zmieszala narkotyki bo czasami lubiala sobie eksperymentowac... wiec kto wie, moze to prawda.
Co do skype - to rzeczywiscie... nie wiadomo... moze cos bylo nie tak, wrecz z pewnoscia musialo...
A co do wujka to tez pil non stop i mial powazne problemy z alkoholem, po dluzszym namysle zalozyl wszywke i chodzil nerwowy, wysokie cisnienie i po czasie samo poszlo... WSZYSTKO JASNIEJE I STAJE SIE BARDZIEJ ZROZUMIALE jak jestesmy spokojniejsi i sie mniej denerwujemy bo przy silnych lekach i obawach wszystko wydaje sie takie straszne... DZIEKUJE RAZ JESZCZE DZIEWCZYNY :****
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
ODPOWIEDZ