Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

12 kwietnia 2011, o 15:11

Ja sie wyspalam i to nawet nie zdarzylam sobie pomarzyc :)) Kasiu a moze ta bezsenosc jest po tym paralizu sennym ktory wczesniej opisywalas. Moze boisz sie po tym spac podswiadomie? Bo ta bezsennosc u ciebie chyba po tym sie pojawila...
Ja tez staram sie juz nie przejmowac co mowia ale czasem jest to naprawde potrzebne, ja rzadko sie skarze juz od dluzszego czasu do innych ludzi dookola mnie a jednak jak mi jestr naprawde zle jak wczoraj to mam ochote to robic. Po prostu tego do cholery potrzebujemy!! A nie ma nikogo po prostu nikogo...czasem tak mysle ze ludzie ktorzy maja sklonnosc do samobojstwa i do tego sa olewani przez rodzine to wiecie ze wcale im sie nie dziwie ze w koncu to robia...a potem wielkie halo jest czemu on to zrobil. Gydbym ja nie byla tchorzem to nie wiem czy czasem bym tego nie zrobila...
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

12 kwietnia 2011, o 17:02

No dokladnie Anetko po tym paralizu sennym i tez juz o tym myslalam, ale sama nie wiem dokonca od czego. Moze cos w tym jest, ze jakas obawa zostala i przez to w nocy zasnac nie moge jednak wiem, ze te tabletki tez cos z tym wspolnego maja bo ja jednak wczoraj w nocy lezac bylam spokojna i nie balam sie zasnac, nie myslalam tez o paralizu... Zobaczymy jak bedzie do kilku nocy :))
Masz racje co do tych samobojcow - ja o tym samym pomyslalam. Ludzie czesto szukaja pomocy wsrod bliskich, ale sa zbyt malo zauwazani badz odrzucani, nie zrozumiani i przekonani jeszcze bardziej do podjecia tak tragicznych decyzji jakim jest samobojstwo.
Mialam taki jeden nawet przypadek kiedys... Mlody chlopak, lat 19. Byl kiedys w zwiazku z moja znajoma. Nie zylysmy jakos blisko, ale zawsze mialysmy o czym pogadac. Chlopaka znalam malo, mozna powiedziec, ze z widzenia go kojarzylam. Potem slyszalam tylko, ze sie rozstali i dosyc sporo czasu od tamtej sytuacji minelo. Jednak jak sie pozniej okazalo on sie nie umial pozbierac... Kochal ja widocznie bardzo. Ktoregos wieczoru wyszlam z domu i ktos mnie zaczepil pytajac o ta znajoma moja... Spojrzalam na Niego, to bylo on. Pytal czy mam moze z Nia jakis kontakt badz numer telefonu do Niej... Przelotnie powiedzialam, ze niestety, ale numeru nie posiadam i ze kontaktu od jakiegos czasu nie mamy bo ja juz w Polsce nie mieszkam... Podziekowal tylko, a ja glupia szybko odeszlam. Kilka dni pozniej okazalo, sie, ze chlopak popelnil samobojstwo... Strasznie sie czulam. Potem na cmentarzu bo tam rowniez pochowany jest moj dziadek, przejrzalam groby, znalazlam jego. Byla nawet fotografia. I ten jego smutny wzrok... Byl taki mlody... Cale zycie przed Nim i pewnie jeszcze sporo czasu na nowa milosc... Coz... on jednak wybral inna droge, ta niby
latwiejsza, ale z drugiej strony to wcale nie jest dobre rozwiazanie na problemy... One nie znikaja, wrecz przeciwnie - pozostaja i ciagna sie za rodzina w wielkim bolu i rozpaczy....

A tak zmieniajac temat na weselszy to dzis babcia odebrala moje wyniki holterowskie, odwiedzila lekarza iiii wyniki wyszly W S P A N I A L E :DD Podobno ;P hihi :huh
Nie mam ich przed soba, ale niedlugo babcia mi je przesle wiec bede mogla sobie zobaczyc. Lekarz przez 15 minut wszystko sprawdzal i z tego co zapamietalam to
pobudzen serca wyszlo - 0 nadkomorowe/migotanie - 0 arytmii brak, ogolnie mowiac niczego nie wykryto, serce caly czas bilo miarowo, spokojnie. Nie stwierdzono bradykardii, zadnych pauz, skokow naglych itd. Raz tylko tachykardie 110 pulsu rano o 7:15 a ja wtedy bylam akurat w drodze do lekarza na sciagniecie holteru i sie denerwowalam wiec pamietam to dokladnie :)) Z tym, ze wtedy wydawalo mi sie, ze to serce wariuje i bije znacznie szybciej niz 110...
Jakas srednia bicia wyszla ok. 80 ale nie pamietam co to dokladnie bylo i znaczylo... - wiem ze przedzial tego sredni byl miedzy 80 a 110 wiec wszystko ok, tabletek zadnych nie dal bo powiedzial, ze serce jest zdrowe i ze tylko bym sobie je "dobijala" niepotrzebnymi lekami :)) I ze mam szukac problemu gdzie indziej bo z sercem jest ok i ze to pewnie nerwica hihi (bravo, sam do tego doszedl :)) )
Uspokoilo mnie to bardzo i jestem zadowolona. Teraz wiem, ze musze dokonca wyleczyc moja nerwice bo jednak podczas holteru w nocy mialam wkrety straszne, dziwne podwojne uderzenia, a wiec musialy to byc nerwy, stres, nerwobole... nic poza tym :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

12 kwietnia 2011, o 19:38

Aneta, dobrze, że się w końcu sama uspokoiłaś. Powiem tylko jak reszta forumowiczów, że doskonale wiem jak się czułaś i że Cię rozumiem.

A propos dzwonienia i informowania innych, że coś się dzieje, to ja obserwując sama siebie i swoje reakcje na innych hipochondryków doszłam do następujących wniosków: oprócz tego forum nie mówię już nikomu, że mam atak lęku, że sie boję, że mam atak paniki, że mi się wydaje, ba, nawet mam pewność, że zaraz umrę, bo ŻADEN zdrowy umysłowo (czytaj nie świr) nie jest w stanie tego pojąć a za którymś razem z kolei zaczyna robić się to dla niego wręcz śmieszne :roll: . Jakiś czas temu a nawet wczoraj przeglądałam sobie inne fora poświęcone nerwicy a zwłaszcza wątkom hipochondrii i przyznam Wam się szczerze, że jak czytałam w jakiej panice są ludzie z powodu np. pieprzyków na ciele (że to niby rak skóry) i mnóstwem różnych innych "chorób" mi nieznanych, to w pewnym momencie zaczęłam się "śmiać" z tych irracjonalnych zachowań. a Dlaczego? Bo akurat pieprzyki i potencjalny rak skóry, a także choroby związane ze śledzioną, dwunastnicą czy podniebieniem nie leżą w sferze moich "zainteresowań" i zareagowałam na ich "choroby" tak, jak reagują nasi bliscy na nasze.
Większość z nas na tym forum to tak zwani' "sercowcy", więc nikogo nie śmieszy jak opisujemy tutaj nasz strach, nasze ataki i co się niby dzieje wtedy z naszym sercem.
Mam bliską przyjaciółkę z nerwicą (leczoną, pod kontrolą) i ona mi powiedizała, że jak mam atak i się boję, to mam do niej dzwonić, bo ona przez to przeszła. Nie będę do niej dzwonić, ale świadomość, że mam taką "furtkę" podnosi mnie na duchu.

Inema, ta Twoja chwilowa bezsenność może wynikać i z pogody, np. wiatrów, odstawienia leków, a także z faktu, że być może po prostu jesteś wyspana. Stawiam na odstawienie leków. Niezłą mieszankę sobie zaaplikowałaś. Ja jestem dziewiąty dzień bez żadnych leków, które brałam (tranxen codziennie, hydro doraźnie) i czuję się znacznie lepiej.

Oczywiście atak mnie też dopadł. Rano jak jechałam do pracy głód i ssanie. Fakt, że nie zjadłam śniadania i być może adrenalina się zaczęła przez to wydzielać. Od razu walenie serca i tylko czekanie aż się rozpędzi i będzie skok ciśnienia. A wtedy to już ciężko wrócić do normalnego stanu :? Złapałam za kanapkę, zaczęłam spokojnie przeżuwać, spokojnie oddychać i sama sobie powiedziałam, że mam tego dość: albo umrę albo jestem zdrowa i nie dam się. Stwierdziłam, że większość ludzi tak się czuje, tak reaguje na pogodę, na wiatr, na zmianę frontów i pomyślałam, że pierwszym krokiem będzie nie wsłuchiwać się we własne serce. Trudno jest skierować swoje myśli tak, by popłynęły naprawdę w innym kierunku, bo często próbowałam, ale cały czas słuchałam serca. Dzisiaj rano po raz kolejny udało się. W ciągu może pięciu minut. Tak po prostu. Nie wiem co się stało, ale opanowałam po raz kolejny atak, to znaczy raczej lęk i nie pozwoliłam, zeby przerodził się w panikę. Potem w ciągu dnia miałam przez chwile wrażenie, że mi się coś z sercem dzieje, że wali, że może skoczyło ciśnienie, chwilowy zawrót głowy, chęć ucieczki do domu i popłakania się z tej niemocy. Wtedy od razu przypomniałam sobie, że jednym z objawów nerwicy jest właśnie chęć ucieczki przed niebezpieczeństwem i walka skończyła się sukcesem po może dziesięciu minutach :hercio:

I tak się ciągle boję, bo każdego praktycznie dnia dopadają mnie lęki i często nie wiem czy to ten lęk z nerwicy czy rzeczywiście śmierć.. Ja się strasznie boję skoku ciśnienia, bo puls mam raczej niski. Boję się też tych ataków głodu, że to może być coś z cukrem... Badań nie zrobiłam, bo zaraz po pracy musiałam odebrać starszą ze szkoły i zostać z dziewczynami wdomu.. Wczoraj też.. Jutro wraca mój mąż..
Ciągle szukam w Internecie chorób, bo albo jestem chora śmiertelnie, albo jestem chora na hipochondrię. W każdym razie jestem chora, bo zdrowy na umyśle nie robi tego, co ja :huh

Dobrze, że jesteście...
Nerwica
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 375
Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59

12 kwietnia 2011, o 20:57

I bardzo dobrze Kasia ze juz masz za soba badanie tego swojego bijacego serduszka :)) I ze wszystko wyszlo dobrze a lekarz powiedzial te znaczace dla nas slowa "prosze szukac rozwiazania problemu gdzie indziej" :)) To prawie zawsze dla nas znaczy jedno :))
Czaplo a wiesz ze podczas ataku paniki a w sumie po ataku cukier moze lekko spadac ale nie groznie tylko moze spadac ponizej normy i stad mozna czuc silny glod. Moja kolezanka tak miala i dzis mi sie przypomnialo i do niej napisalam. I ona miala to z nerw- cukier jej sie obnizal i czula sie slabo i czula duzy glod. Ale nie mdlala ani nic tylko musiala cos zjesc zeby "zapchac zoladek".
Czaplo teraz ty maszeruj na te badania i nie przedluzaj tego bo w niczym to ci nie pomoze, podejrzewam ze nie zachorujesz przez ten czas na cos powazniejszego zebys mogla napisac tu na forum "a widzicie to nie nerwica" :)) Jak chorowalam na poczatku to tak dawno dawno temu chcialm napisac a przynajmniej myslalam ze tak napisze jak w badaniach bedzie cos nie tak :))

Ja czuje sie bardzo dobrze, leki dzialaja :)) i do tego ciagle chodze na terapie i zbieram sie do napisania postu w kaciku psychologicznym bo mam ciekawe rzeczy od pani psycholog. Ale musze to poukladac w glowie do kupy zeby mialo sens :))
WNM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 3 listopada 2010, o 12:54

12 kwietnia 2011, o 21:20

hej wam :) jak czytam wasze wpisy to ja juz sama nie wiem czy mam depresje czy nerwice :) lekarz mowi ze to depresja lekowa czyli chyba nerwicowa. Ale tez ciagle wydaje mi sie ze na cos jestem chora i co dziennie umieram. Biore leki i przyznaje ze jest mi troche lepiej bo nie jestem juz taka apatyczna. Cos mi sie chce juz robic ale niestety leki o zdrowie zostaly. Nie wiem skad to sie bierze skoro ja ogolnie wierze ze mam depresje bo leki by nie dzialaly a mi pomagaja i te na uspokojenie tez. Wiec to na pewno moja psychika szwankuje. Ale i tak ciagle mam nieodparte uczucie ze jestem chora :( nie moge sie pozbyc tej mysli a do tego mam ciagle dusznosci i tez ciagle czytam o chorobach pluc. Tez sie ciesze ze piszecie tutaj bo czytam was jakbym sama pisala!
Awatar użytkownika
Malayya
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 29 marca 2011, o 16:55

12 kwietnia 2011, o 21:26

Czapla pisze: Większość z nas na tym forum to tak zwani' "sercowcy", więc nikogo nie śmieszy jak opisujemy tutaj nasz strach, nasze ataki i co się niby dzieje wtedy z naszym sercem.
zgadzam się:) ja tarczyce mam ok,wyczytałam że z napadami paniki może mieć serducho do czynienia...jakieś wypadanie płata sercowego..muszę zbadać sprawę dla św spokoju ;yhy no i sobie myślę że taka porządna tomografia by się przydała..ale terminy mają na za 100lat, a mi szkoda kasy,tym bardziej że zbieram na kurs pieniądzory.
Moja mama przyjedzie w maju na kilkanaście dni,chce mnie zabrać do tego psychiatry na rozmowę-nie ma to jak mama,:) weźmie za rączkę swoją 25-cio letnią babę która sama ma swoją rodzinę i powinna dbać o swoje sprawy..ale ja chyba potrzebuje takiej opieki,zainteresowania/bo nie mam tego w domu.A to tez mnie przytłacza:(

też się ciesze że znalazłam to forum i Was, chociaż jeszcze mnie nie znacie bo jestem ta NOWA,narażam się chaotyczną pisownią :ups itd:)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

12 kwietnia 2011, o 21:36

"ta NOWA" :hehe: To dla nas zaszczyt jak nowa osoba się do nas przyłacza a wiesz czemu? Wcale nie tak łatwo znaleźć nowego ćwirka, żeby przyłączył się do dźwigania sztandaru zwariowanych świrów :DD A ty sama dobrowolnie przyszłaś,z naczy nie tak dobrowolnie, przygnały Cie ataki ale...liczy się intencja :D
Nie zauwazam żeby wypowiedzi twoje były jakoś chaotyczne. Ja też robię literówki bo nie zawsze mi się chce poprawiać posty :ups ;)

Kasia no widzisz serducho zdrowe, i tak jak Nerwica napisała, szukaj innych rozwiązań, czytaj = puknij się w głowę :DD Bez urazy :D Ja od dawna się pukam i to o ścianę ;)

WNM ogólnie depresja i nerwica ma w sobie coś co to wszystko laczy czyli lęk. I objawy mogą być takie same i w tym i w tym. Zresztą jak jest lęk to jest i hipochondria ;)
Czapla pisze:
Oczywiście atak mnie też dopadł. Rano jak jechałam do pracy głód i ssanie. Fakt, że nie zjadłam śniadania i być może adrenalina się zaczęła przez to wydzielać. Od razu walenie serca i tylko czekanie aż się rozpędzi i będzie skok ciśnienia. A wtedy to już ciężko wrócić do normalnego stanu :? Złapałam za kanapkę, zaczęłam spokojnie przeżuwać, spokojnie oddychać i sama sobie powiedziałam, że mam tego dość: albo umrę albo jestem zdrowa i nie dam się. Stwierdziłam, że większość ludzi tak się czuje, tak reaguje na pogodę, na wiatr, na zmianę frontów i pomyślałam, że pierwszym krokiem będzie nie wsłuchiwać się we własne serce. Trudno jest skierować swoje myśli tak, by popłynęły naprawdę w innym kierunku, bo często próbowałam, ale cały czas słuchałam serca. Dzisiaj rano po raz kolejny udało się. W ciągu może pięciu minut. Tak po prostu. Nie wiem co się stało, ale opanowałam po raz kolejny atak, to znaczy raczej lęk i nie pozwoliłam, zeby przerodził się w panikę. Potem w ciągu dnia miałam przez chwile wrażenie, że mi się coś z sercem dzieje, że wali, że może skoczyło ciśnienie, chwilowy zawrót głowy, chęć ucieczki do domu i popłakania się z tej niemocy. Wtedy od razu przypomniałam sobie, że jednym z objawów nerwicy jest właśnie chęć ucieczki przed niebezpieczeństwem i walka skończyła się sukcesem po może dziesięciu minutach :hercio:
Czyli zdrowiejesz :D I liczę na to, ze niedługo zasilisz temat Sukcesy w walce z lękiem, bo on taki pusty, ze aż głupio :D
A poważniej to grunt, ze po raz drugi nie dopuściłaś do siebie ostrej paniki. To, ze ciągle się boisz to nie martw się to z czasem zacznie się zmieniać. Ale na terapię marsz by się przydał :P
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
WNM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 3 listopada 2010, o 12:54

12 kwietnia 2011, o 21:51

kto wie moze ja victor sie do tego watku wpisze niedlugo bo leki dzialaja na mnie bo zaczynam sie usmiechac czego dawno nie robilam. nigdy wczesniej nie sadzilam ze bede sie cieszyc ze mam usmiech na ustach. czlowiek wielu rzeczy nie docenia....
Nerwica
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 375
Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59

12 kwietnia 2011, o 22:12

To prawda WNM czlowiek nie docenia pewnych rzeczy dopoki ich nie straci a depresja czy nerwica moze zabrac czlowiekowi usmiech na dlugo. Ale ciesze sie ze jest ci lepiej bo pamietam jak pisalam ci pw ze przyjdzie lepszy okres :)) Wizjonerka jakas ze mnie :))
Awatar użytkownika
Malayya
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 29 marca 2011, o 16:55

12 kwietnia 2011, o 22:27

Victor-dziękuję za miłe słowa:) :)) :friend:
Co do chaotycznego pisania itd,ja zawsze byłam dobra z ortografii i składni zdań.ale mieszkając na zadupiu od kilku ładnych lat, przebywając z ludźmi którzy mówią że idą do "kurów" zamiast kur..to mam wrażenie że ja strasznie się zmieniłam, jak gdzieś jestem, o choćby w przedszkolu to się zacinam podczas rozmowy,brakuje mi słów,normalnie pustka w głowie...często tez mówię niepoprawnie..znajoma czasem mnie poprawia, śmiejemy się z tego ale mi wstyd...cierpię na debilizm nabyty :shock: :huh

WNM to dobrze że uśmiech częściej gości na Twojej buzi, ja sie tez staram śmiać, lubię sie śmiać..włączam sobie filmiki na YT, i reklamy:)
http://www.youtube.com/watch?v=DuROZ55N ... re=related

http://www.youtube.com/watch?v=fU3xP4sCRo8

to są takie lajtowe filmiki...bo jest dużo dużo fajniejszych:)

Czapla no to zachowałaś zimną krew, a to próbowanie myślenia o czymś innym w chwili"zagrożenia" np łomotania serca to nie jest prosta sprawa.., kurde ja, jak mnie dopada dziwne samopoczucie to próbuje odwracać swoją uwagę, np telefonem ale gdzieś te myśli i tak krążą, wracają jak bumerang..walka samego ze sobą..jak na razie ją wygrywasz-oby tak pozostało:) tego ci życzę.
Nerwica
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 375
Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59

12 kwietnia 2011, o 22:36

Malayka ja na you tube ogladalam smieszne filiki i tez reklamy kiedy sie zle czulam. To mi jakos zawsze pod luzszym ogladaniu poprawialo humor :)) W ktoryms momencie musialam sie niezle naszukac zeby znalezc cos czego nie widzialam wczesniej :)) Ale to co Ty teraz dalas nie widzialam :))
Debilizm nabyty hihi ale to tak jest jak sie przebywam wsrod osob ktore mowia niepoprawnie to bardzo latwo to podlapac i tak jak sie nauczylo poprawnie mozna nauczyc sie niepoprawnie
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

13 kwietnia 2011, o 15:46

Nerwica pisze:[...]
Czaplo a wiesz ze podczas ataku paniki a w sumie po ataku cukier moze lekko spadac ale nie groznie tylko moze spadac ponizej normy i stad mozna czuc silny glod. Moja kolezanka tak miala i dzis mi sie przypomnialo i do niej napisalam. I ona miala to z nerw- cukier jej sie obnizal i czula sie slabo i czula duzy glod. Ale nie mdlala ani nic tylko musiala cos zjesc zeby "zapchac zoladek".
Nerwico, u mnie nie ma tego ssania po ataku, ale ZAWSZE przed i w trakcie. Jest jakby zapowiedzią ataku, więc jak czuję to dziwne ssanie czy ściskanie, to automatycznie rosnie mi cisnienie. Dlatego mam jednak podejrzenie jakiejś choroby :)) .

-- 13 kwietnia 2011, o 14:48 --
Nerwica pisze: [..]podejrzewam ze nie zachorujesz przez ten czas na cos powazniejszego zebys mogla napisac tu na forum "a widzicie to nie nerwica" :)) Jak chorowalam na poczatku to tak dawno dawno temu chcialm napisac a przynajmniej myslalam ze tak napisze jak w badaniach bedzie cos nie tak :))
Tak, to jest moje "marzenie" chyba :DD żeby tak napisać :)) .. Pewnie oprócz Ciebie i mnie ma tak samo :))

-- 13 kwietnia 2011, o 15:03 --
Victor pisze:
Czapla pisze: Czyli zdrowiejesz :D I liczę na to, ze niedługo zasilisz temat Sukcesy w walce z lękiem, bo on taki pusty, ze aż głupio :D
A poważniej to grunt, ze po raz drugi nie dopuściłaś do siebie ostrej paniki.
I tu się mylisz... W kwestii zdrowienia :roll: . Niestety wczoraj wieczorem już raczej przegrałam. Miałam drugi dzień cholerną migrenę i łyknęłam wczoraj sumamigren. Jest to lek, który może powodować m.in.podwyższenie ciśnienia. U mnie potrafi podnieść odrobinę, ale utrzymać w prawidłowych wartościach, ale jak migrena odpuści całkowicie, organizm zaczyna się rozpędzać ze wszystkimi spowolnionymi uprzednio przez migrenę funkcjami i nie raz ciśnienie szło mi nagle do góry.
I tak się stało wczoraj późnym wieczorem. Napisałam tutaj posta zadowolona z siebie i zaczęłam przygotowywać na jutro lektoraty. Nagle poczułam walenie serca i uderzenie gorąca. Dokładnie takie samo jak przy każdym ostrym ataku. I to cholerne ssanie czy ściskanie w żołądku. Wiedziałam, że z tym już sobie nie poradzę. Migrena całkowicie minęła (ten sumamigren to ostry lek z mnóstwem skutków), więc organizm zaczął biec. TYLKO raz zmierzyłam sobie ciśnienie 134/97 i wiedziałam, że pewnie idzie w górę. Ja nie potrafię funkcjonować przy takim ciśnieniu. Jedyna rzecz, jaką mi się udało zrobić to nie poddać się temu na tyle, żeby poszło dalej i ciężko sie było uspokoić. Łyknęłam najmniejszą dawkę na obniżenie ciśnienia i niestety tranxen. Zrobiłam sobie podwójna melisę i położyłam się przed telewizorem. Po mniej więcej godzinie zasnęłam. Wyłączyłam telewizję i poszłam spać. Rano miałam jeszcze jakiś ucisk chyba migrenowy, było mi niedobrze, więc nic nie zjadłam, potem znowu to cholerne ssanie. Pojechałam do pracy, tam wypiłam herbatę i zostałam poczęstowana ciastkami. Minęło wszystko.

Pozostał tylko kolejny niesmak po kolejnym ataku i mnóstwo pytań dlaczego ja mam napady ssania (ściskania) w żołądku i jednoczesny skok ciśnienia do góry. Nie mogę jeść przy tym ssaniu bo mi niedobrze, więc to nie głód. Jak zasypiam tak bez jedzenia to rano budzę się i nie jest mi słabo i do tego nie jestem głodna..
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

13 kwietnia 2011, o 22:09

Wiesz Czaplo tak Cie zawsze z uwaga czytam i zastanawia mnie to Twoje ssanie zoladka, a po Nim te skoki cisnienia... Mysle o tym dlatego, ze ja takie dziwne jakby ssanie wlasnie odczuwam jesli chodzi o moje problemy z brzuchem a do tego ten silny taki "niepokoj zoladka" a co za tym idzie? Wlasnie to, ze miesnie brzucha strasznie spinam, wogole robie sie cala spieta i dlatego czesto reaguje wymiotami jak juz serce wariuje i widze, ze u Nas idzie to w dwie strony - Ty sobie zakodowalas bo mozna tak chyba napisac, ze musisz szybko cos przegryzc i przechodzi, a ja na odwor - zwrocic zeby poczuc sie lepiej... Mysle, ze tu tez duza role odgrywa psychika, przekonania i juz takie wyprobowane i skuteczne metody ktore sobie zakodowalysmy w glowie i po tym sie uspokajamy i wszystko przechodzimy bo automatycznie robimy sie spokojniejsze i jakby mniej myslimy o tym... A te skoki cisnienia.... Mysle, ze to rowniez ma wiele z tym wspolnego tak jak u mnie skok pulsu... to wszystko sie dzieje jak juz mowilam AUTOMATYCZNIE - ssanie - mysli - stres - jedzenie - skok cisnienia - a potem chocby po kawalku chleba zaczynasz sie uspokojac i powoli wszystko wraca do normy...
Ja jakos sobie radze i juz czesciej wygrywam z tym uczuciem i nawykiem... zaczelam powoli sie przelamywac i robic cos zupelnie innego obserwujac przy okazji swoje reakcje, emocje, to co siedzi w glowie i czy od tego bedzie mi jeszcze gorzej... jak narazie nic zlego sie nie stalo, a kilka razy zlapalam sie na tym, ze zapomnialam o tych mini atakach po posilku i serce wcale nie stukalo mocno i szybko :)
Ciesze sie Czaplo, ze wybierasz sie do psychologa bo mam ogromna nadzieje, ze Ci pomoze i wspolnie rozwiazecie problem ktory Cie tak trapi i meczy bardzo czesto... Bo serduszko tez jest Twoja zmora, ale te ataki chyba tez bo wiem, ze sie ich boisz i za kazdym razem walczysz i tak w kolko...
Wierze w Ciebie, pamietaj, ze nic zlego Ci sie nie stanie, ze to tylko kolejny atak ktory juz niedlugo zapewne bedziesz mogla opanowac!! Dzieki terapii :))
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

14 kwietnia 2011, o 13:53

Inemo, mi właśnie w czasie ataku nie pomaga jedzenie, bo nie mogę jeść i nawet jak zjem to ssanie się utrzymuje. Jedzenie nic nie zmienia w mojej reakcji organizmu. Gdyby tak było, to bym jadła nie patrząc co i w jakich ilościach..

Dzisiaj miałam pierwszą wizytę u pani psycholog. Na razie to tylko "gra wstępna" i poznawanie mojego przypadku :)) Zamierzam z nia kontynuować, bo mi przypadła do gustu, mam już ustalone trzy kolejne wizyty co tydzień.
Przerazona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 11 kwietnia 2011, o 13:22

14 kwietnia 2011, o 22:53

ja tez nie jestem wstanie nic jesc jak mam atak i po nim tez nie bo jestem wykonczona po takim ataku zreszta dlugo po ataku kreci mi sie w glowie i nie potrafie o niczym myslec innym koszmar ...Pozdrawiam dziewczyny Spokojnej nocy .. :))
ODPOWIEDZ