Witajcie Kochani!
Eh... troche czasu mnie tu nie bylo i tak jak Czapla sie domyslala nie mialam w Polsce dostepu do internetu dlatego nic nie pisalam...
Chcialam powitac serdecznie nowych forumowiczow bo widze, ze tacy sa

Ciesze sie i serdecznie pozdrawiam!
Co u mnie? Och.... duzo by pisac i chyba najlepiej bedzie jak zaczne poprostu OD POCZATKU

W dniu wylotu - nerwy, stres. W samolocie przy starcie pocilam sie i obawialam o wiele rzeczy. Nie zdawalam sobie sprawy z tego, ze tak
to bardzo widac! kiedy nagle obok pewien Hiszpan spytal czy sie denerwuje! Powiedzialam, ze nie i odwrocilam sie w druga strone...
Jednak on nie dawal za wygrana i mnie zagadywal! Na poczatku bylam wkurzona, ale pozniej tak sie wciagnelam do rozmowy, ze nie wiem
kiedy wyladowalismy!! I co sie pozniej okazalo - faktycznie ciagle wykonywalam jakies nerwowe triki. Ruszanie rekoma, palcami, wiercenie sie, glebokie
oddechy itd...
Pierwsze dni w Polsce - rozne. Objawy dokuczaly. Jesc dalej jakos nie moglam. W trakcie kardiolog, dentysta iii wkoncu spore ZMIANY!
U kardiologa zostalam przebadana. Ekg wporzadku, ale jak to bywa napadowe to lekarz zalecil holter i usg serca. By uchwycic skoki o ktorych mu mowilam.
Na echo niestety sie nie dostalam nawet prywatnie... Tzn. termin byl ustalony, ale na 15 kwietnia, a ja jestem juz tutaj i szybciej nie dalo rady...
Natomiast holter babeczka mi zalozyla i omalo co nie padlam przy zakladaniu. Zaczelam mnie podpinac, walic kolo serca przez te elektody ktore przyklejala...
Zaczelam sie pocic, denerwowac i czulam, ze coraz bardziej mi goraco i slabo.
Musiala zauwazyc, ze cos jest nie tak bo od razu zareagowala i pomogla mi dojsc do lozka. Po chwili przeszlo, ale dokonczyla przypinanie kiedy ja lezalam bo wstac sie balam

Dzien minal spoko, ale wieczor... Do 4 nad ranem meczylam sie z tym cholerstwem. Nakrecalam sie i mialam ochote wszystko sciagnac! Nie moglam zasnac. Jakies dodatkowe bicia, nierowne, jakby na sekunde stawalo i oddechu mi brakowalo... totalny obled, ale z drugiej strony pomyslalam, ze jesli faktycznie cos sie dzialo to badanie uchwyci i zobaczymy co powie lekarz i czy to bylo prawdziwe czy tylko moja wyobraznia i nakrecanie sie!
Narazie na wyniki czekam, ale upowaznilam babcie wiec spokojnie odbierze i zajdzie z wynikami. Troche sie obawiam, babka cos tam mamrotala, ze nie wie
czy wyjdzie bo kable cos zle lezaly... Ja sie tam z Nia prawie klocilam! Potraktowala mnie bezczelnie, a jak uslyszala ze przyszlam prywatnie to sie calkowicie zaczela inaczej zachowywac! Powiedzialam jej, ze to nie ma roznicy i ze wspolczuje, ze tak ludzi traktuje...
Potem dentysta - wyrwana 8 i jeden zab do plombowania. Jakos przezylam i nawet nie zrobilo mi sie slabo od tej strasznej igly! Popijalam tez dzieki babci herbatki Verdin.
I wiecie co? Odkad zrobilam zabki, odkad pije ziola na zoladek to moge jesc co chce i ile chce! Nie wymiotuje i mam sie super (wsumie to powinnam pisac w czasie przeszlym,
ale o tym za chwilke) oczywiscie klopoty z szybkim biciem serca tez minely. Po holterze jedynie zostaly mi jakies silne i podwojne bicia ktore mnie przerazaly, ale ustaly.
Moze to wszystko z nerwow... No wiec coz... dokonca pobytu w Polsce czulam sie zdrowa, usmiechnieta i chcialo mi sie zyc. Odwiedzalam rodzine, spotkalam znajomych, przyjaciela...
Nawet popilam pare razy i nie uwierzycie, ale na drugi dzien wstalam bez najmniejszego problemu i czulam sie wysmienicie!
Skonczylo sie gdy wrocilam tutaj. Znowu dokucza mi walace serce, nawet dzis caly dzien mi nie daje spokoju, juz kilka razy cofnelo mnie po posilku i zwymiotowalam....
Wiem, ze to juz ponad moje sily i chyba najwyzszy czas wracac... Zbyt dlugo juz tu jestem i nie sluzy mi tu juz kompletnie NIC.
Wiele osob zauwazylo jak bardzo sie zmienilam, jak spowaznialam, jak ciagle chodzilam zamyslona i przestraszona, nie umialam sie znowu bawic i usmiechac.
Wszyscy chca i zachecaja do tego bym wrocila... ja tez tego pragne, ale... no wlasnie - jest On i brak sily by odejsc bo jednak sporo Nas laczy i nie mieszkamy ze soba od dzis, ale z drugiej strony coraz bardziej uswiadamiam sobie, ze te uczucia ktore kiedys az plonely - dzis sie wypalily...
Nie wiem co robic i czym sie kierowac. Dalam sobie czas. Obym dobrze wybrala.
P.S Wybaczcie, ze tak jakos nie poskladane to wszystko dokladnie, ale spiesze sie, a chcialam jeszcze dzis umiescic ten wpis!
Pozdrowienia dla Was Wszystkich robaczki

Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.