Nie mogę coś usnąć

Ewelka a czemu to Pani doktor mówi że to na pewno zasługa leków?

Mnie się wydaje że dużo w tym twojej determinacji przede wszystkim a leki to tylko podkład

Tak trzymaj
Wojciech cóż bardzo podzielam twoje odczucia, do tej pory myślałem i w sumie tak jest, że olewam to że ktoś tam tego nie rozumie. Ale akurat przez ostatnie dni miałem parę sposobności sie przekonać o tym, że nawet ludzie z nl czy nn uważają te objawy DP DD za dziwne a nawet za jakieś wyolbrzymianie.
Zdarza się, że często ktoś do mnie napisze na gygy, kiedyś pisałem na innym forum dosyć długo i dużo osób stamtąd pisze.
I na przykład ktoś opisuje swoje objawy nl czy nn, prosi o jakąś radę, pocieszenie, co mnie oczywiście cieszy bardzo, bo lubię komuś odpisać jak wiem, szczególnie, że różne stany przechodziłem.Nawet mi to pomaga jakoś. Nie ważne.
W każdym razie sporo osób opisuje swoje objawy, wszystkie jakie tylko moze dac nerwica, duszenie, serce, natręty i różne ciekawe akcje.
Ale ostatnio właśnie o czymś się przekonałem, otóż teraz miewam wyjątkowo gorszy okres, depersonalizacja naprawdę jest cholernie silna. I to ja piszę tym osobą o swoich objawach o tym że nie czuję ciała, tożsamości, jestem oddzielony i tak mam stale przez dwa lata i tak sie chce wyzalic z tych objawów ktore nie daja spokoju nawet na 10 minut, a do tego sie czasem właśnie tak jak ostatnio zaostrzają.
I wiesz co? Bardzo róznie osoby reagują, jedni piszą że to niemozliwe tak sie czuc, inni ze dp trwa tylko czasem a ja wyolbrzymiam, a najczesciej i nawet wczoraj to usłyszałem, że ja po prostu nie chcę wyzdrowieć.
Gdyby nie był to kontak przez gygy ujebał bym łeb do samej dupy. Takie osoby nie rozumieją że nie da się nie chcieć wyzdrowieć z depersonalizacji, to jest sprzeczne. Każdy chyba mysli ze na zwolnieniu teraz to sobie siedze z browkiem i dd i jest git. Nie kumają że depersonalizacja stała to jest piekło na ziemi, ze nie czujesz siebie, nie ma cię, że chcesz na krowie kopytko uciec ale nie ma jak ani gdzie. Chcesz wyjebać przez okno zeby tego nie czuć.
Po prostu boli jak ktoś tak gada bo od razu przypominają się te 3 lata wstecz. Ta codzienna walka żeby wstać do pracy, zeby w niej wytrzymać, żeby przyjąć dostawę, zamówienie nie czując ciała. Te wszystkie noce w których nie można spać bo boisz się zamknąć oczy bo cię nie ma, nie istniejesz. Ten na krowie kopytko smutek kiedy jesz codziennie sniadanie, obiad a nie czujesz smaku potraw, ten ból kiedy nie czujesz uczuć do rodziny. To jest właśnie depeersonalizacja.
A co zrobić jak do tego masz fobię społeczną, już nie tak łatwo wyjść do ludzi jak to każdemu wydaje się takie proste.
Boli to że dla nich duszenie się własnym oddechem i lecenie z tego powodu na pogotowie jest normalne ale depersonalizacja już nie.
Współczuję bardzo chorym na choroby psychiczne, oni to już w ogóle nie będą rozumiani.
Dlatego Wojciech radzę o depersonalizacji rozmawiać z osobami które tego doświadczyły. Bo w innym przypadku jak widać tego się nie da zrozumieć i może nie ma się co nawet dziwić