Uwaga! Ku pokrzepieniu SERC (łahahaha suchar na start). Dla mnie również wszystkie "straszaki" związane z sercem były/są największym problemem. Słuchajcie, chcę tylko napisać, że ogólnie załagodziłem objawy nerwicy, nie przeszkadza mi ona w życiu, jednak objawy "sercowe" były dla mnie bardzo uciążliwe przez ostatnie pół roku, a objawiały się przede wszystkim szybkim pulsem. Zrezygnowałem z wysiłku, z chodzenia po schodach, bałem się dźwigać w pracy, ćwiczyć, ba! nawet podczas stosunku sexualnego bałem się że mi siądzie pikawa

... no i powiem wam że 2 tyg temu powiedziałem sobie (wybaczcie) - radość to. Serio, walić to po całości. Serce waliło - niech wali. Nie przestawało - niech nie przestaje. Po wejściu na 2 piętro z rowerem pod pachą miałem kołatanie - przyjmowałem z uśmiechem na ustach - PUŚCIŁEM KONTROLĘ - tak totalnie. Wcześniej robiłem tak że mówiłem sobie - dobra niech sobie szybcciej bije, to jest lęk itp.... a zaraz patrzyłem czy dzięki temu puls się uspokaja... ale to cały czas była kontrola.
Po co to piszę? Ponieważ może ktoś z Was jest już gotowy na taki krok i zdecyduje się puścić kontrolę. Tylko nie próbujcie tego "sprawdzać" - czyli podejście jakie miałem na początku swoich sercowych lęków - "no dobra przez 3 dni mówiłem sobie że nie zwracam uwagi, pozwalałem się lękom wyszaleć i NIC !!". Tym razem podszedłem do tego na zasadzie - "ok, niech bije, niech umrę, niech się dzieje co ma się dziać a ja się skupiam na życiu, tak jak by to nie istniało". I co, zapytacie? Mam spokój. Siedzę dwa dni w domu, nudzę się, wpieprzam niezdrowe żarcie (do czego oczywiście nie zachęcam i co zawsze powodowało u mnie panikę że za wysoki puls - śniadania bałem się jeść) - a u mnie takie wolne dni zawsze zaczynały się już atakiem paniki i resztą dnia z ręką na nadgarstku kontrolując puls - I NIC

JEST ZAJEBIŚCIE.
Serio, puśćcie kontrolę - nie ważne jakie objawy. Osobiście przeszedłem przez 7 lat chyba przez wszystkie możliwe lęki - przed schizofrenią, "zwariowaniem", zawałem, wylewem, duszności i sami najlepiej wiecie co jeszcze.
Pozdrawiam, powodzenia.
Edit: może jeszcze bardziej przekona jakiegoś nerwowego "sercowca" przykład z mojego życia: U mnie pierwszy atak paniki polegał na lęku, że serce mi stanęło i nie bije. I miałem chyba z rok takie objawy/obawy - kiedy puls ze strachu przyspieszał to uspokajałem się. Jak ogarnąłem się z tym objawem, po kilku latach innych dolegliwości nerwicowych, zacząłem bać się za szybkiego pulsu - czyli totalna odwrotność. Normalnie komedia
