Dziękuję za odpowiedź katarzynko. No byłam, psychiatra przepisał mi tym razem Parogen,nic poza tym. Powiedział, że jak badania okej to wszystko od głowy, tylko ja nie wiem, czy te badania są wystarczająco ważne itp.katarzynka pisze: ↑31 sierpnia 2017, o 16:24Różyczko, u Ciebie to na tle nerwicowym. Masz tendencję do myśli hipochondrycznych i obiektywnie nie widzę sensu robić ponownie badań, gdy nic fizycznie Ci nie dokucza, a poprzednie wyniki były ok. Byłaś już u psychiatry?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami
- różyczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 126
- Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Różyczko, ale przeciez robilaś badania chwilkę temu. Choćbyś wykonywała je co tydzień, uwierz, że też miałabyś wątpliwości. Po prostu tak działa nerwica. Łykaj parogen i miejmy nadzieję, że choć troszkę poczujesz się lepiej 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 336
- Rejestracja: 8 lutego 2017, o 15:03
nie widzisz zależności , lepiej czuje się psychicznie - mam mniej kłuć ? ;]różyczka pisze: ↑31 sierpnia 2017, o 16:50Dziękuję za odpowiedź katarzynko. No byłam, psychiatra przepisał mi tym razem Parogen,nic poza tym. Powiedział, że jak badania okej to wszystko od głowy, tylko ja nie wiem, czy te badania są wystarczająco ważne itp.katarzynka pisze: ↑31 sierpnia 2017, o 16:24Różyczko, u Ciebie to na tle nerwicowym. Masz tendencję do myśli hipochondrycznych i obiektywnie nie widzę sensu robić ponownie badań, gdy nic fizycznie Ci nie dokucza, a poprzednie wyniki były ok. Byłaś już u psychiatry?
Jak zauwazysz tą zależność to będzie z górki. a na badania daj sobie termin raz na 2 lata np. KONIEC.
Pamiętaj psychiatra też jest lekarzem, też miał praktyki, musi znać podstawowe powiązane choroby, typowe podważanie diagnozy, nerwica.
Aa jeszcze możesz później pomyśleć 'ten był za słaby muszę isć do takiego z tytułem dr.n, prof.'
- różyczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 126
- Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17
[/quote]
nie widzisz zależności , lepiej czuje się psychicznie - mam mniej kłuć ? ;]
Jak zauwazysz tą zależność to będzie z górki. a na badania daj sobie termin raz na 2 lata np. KONIEC.
Pamiętaj psychiatra też jest lekarzem, też miał praktyki, musi znać podstawowe powiązane choroby, typowe podważanie diagnozy, nerwica.
Aa jeszcze możesz później pomyśleć 'ten był za słaby muszę isć do takiego z tytułem dr.n, prof.'
[/quote]
Dziękuję Ci za odp. No właśnie od kilku dni co się tak czuję i mam te kłucia, a zmęczona i osłabiona to jestem już dłuuuugo. Mój psychiatra raczej mnie o żadne objawy nie dopytywał, tak trochę odczułam ze to nie jego działka. Nie wiem co z tym robić
nie widzisz zależności , lepiej czuje się psychicznie - mam mniej kłuć ? ;]
Jak zauwazysz tą zależność to będzie z górki. a na badania daj sobie termin raz na 2 lata np. KONIEC.
Pamiętaj psychiatra też jest lekarzem, też miał praktyki, musi znać podstawowe powiązane choroby, typowe podważanie diagnozy, nerwica.
Aa jeszcze możesz później pomyśleć 'ten był za słaby muszę isć do takiego z tytułem dr.n, prof.'
[/quote]
Dziękuję Ci za odp. No właśnie od kilku dni co się tak czuję i mam te kłucia, a zmęczona i osłabiona to jestem już dłuuuugo. Mój psychiatra raczej mnie o żadne objawy nie dopytywał, tak trochę odczułam ze to nie jego działka. Nie wiem co z tym robić

Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Różyczko, jak to co zrobić? NIC, olac wlaśnie. Kłucia mogą być nerwicowe. Skoro ostatnie badania nic nie wykazały, to zrobisz kolejne, potem kolejne i koło się toczy. Powiedz temu stop Kochana 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Gość
Mam to samo, tydzień temu wyniki ok a dziś może być różnie.... Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak tylko coś zacznie boleć albo piec, kluć itp., to od razu zakładam, że dzieje się coś zlego i trzeba zrobić badania żeby nie było za późno. Nie mogę pozbyć się tych myśli. Bardzo mocno jestem sfokusowany na swoim organizmie i to jest właśnie chore. Ja rozumiem, że to może być nerwica ale tak naprawdę, to nerwicy można wszystko przypisać. Każdy z nas jest inny, inaczej odczuwa i inne ma problemy ale wrzucani jesteśmy do jednego worka.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 216
- Rejestracja: 17 czerwca 2017, o 19:30
Wiecie ja ostatnio, czyli od jakiś 4 tygodni mam straszliwą wkrętkę w depresję oraz choroby psychiczne i ostatnio oglądałem filmik np. urojeń (których też się boję) i jest klasyfikacja na 2 grupy: paranoiczne i paranoidalne. No i w tych paranoicznych są urojenia hipochondryczne - no i wiecie co się stało? No kulki w głowie poszły w przód.... no i boję się, że mam właśnie urojenia, że np. choruję na jakieś choroby psychiczne itp :/
TO TYLKO EMOCJA. MYŚL NIE OZNACZA FAKTÓW I RZECZYWISTOŚCI - MYŚL TO TYLKO MYŚL.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38
A ja cały czas mam tą głupią myśl, że nerwica prowadzi do nowotworów, bo powoduje dużo stresu i lęków, a takie zablokowanie energii ciała pozytywnej źle wpływa na zdrowie... W dodatku ciągle ta myśl, że sprowadzę chorobę, jak będę cały czas o tym myślał... Co mnie jeszcze bardziej stresuje i się to zapętla...
Też tak mieliście? Nie wiem co z tym fantem zrobić, tzn wiem tyle, żeby się dalej odburzać... Z drugiej strony stoi lęk, że jak to kiedyś wszystko odpuszczę, to jak poczuję się szczęśliwy i wolny od tego gówna, to przyjdzie do mnie wtedy jakaś choroba i to wszystko jest bezsensu...
Też tak mieliście? Nie wiem co z tym fantem zrobić, tzn wiem tyle, żeby się dalej odburzać... Z drugiej strony stoi lęk, że jak to kiedyś wszystko odpuszczę, to jak poczuję się szczęśliwy i wolny od tego gówna, to przyjdzie do mnie wtedy jakaś choroba i to wszystko jest bezsensu...
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 289
- Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36
Hej. Ja mam dokladnie to samo. Duzo ludzi mowi ze przyciagajace sa takie mysli. Ale bez przesady. Ja zawsze wychodze z zalozenia ze ludzie choruja na nowotwory i ze w ogole sie tego nie spodziewaja nie mysla o tym ze zachoruja. A ktos ciagle sie czegos boi, analizuje, wkreca sobie, wyobraza nigdy mu sie te mysli nie sprawdza. Ja mialam tyle nowotworow ze w glowie sie nie miesci. Obecnie jestem na etapie raka piersi bo mam wrazenie ze sciska mnie piers i pewnie cos mi tam rosnie, a usg mialam 10 miesiecy temu i mam 23 lata. Dla mnie najgorsze jest to ze to wszystko jest tak realna, tak jak bym naprawde byla chora lub zachorowala. Czy ktos tak mial? Strasznie mnie to meczy, odbiera cala radosc zycia. Mieszkam obecnie w Holandii, dostalam sie na studia w Amsterdamie, ale mysle sobie po co mam sie starac, spelniac marzenia jak zachoruje? Ja sie tak panicznie bTooje raka ze mysle o tym prawie przy kazdej czynnosci, analizuje cale swoje cialo, ciagle sie dotykam czy cos mi nie rosnie. W Holandii jest duzo lekow refundowanych na raka, medyczna marihuana ktora naprawde ratuje zycie, ale nawet to mnie nie przekonuje. To wszystko to jest jakies bledne kolo. Jak duzo cwicze to jest nieco lepiej, ale te natretne mysli niszcza cale moje zycie i najlepsze lata.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38
No zgadzam się w zupełności, ja obecnie "mam" raka jelita grubego, kolonoskopie miałem robioną 6 lat temu, ale nie zaszkodzi. I faktycznie mam stwardnienie po prawej stronie i mi się uwypukla, mam mdłości itd Także widzisz, jest to naprawdę ciężkie do przejścia, chwilowy spokój dopiero człowiek uzyskuje po zbadaniu całkowitym, ale i tak potem myśli, że po co żyć, skoro i tak nowotwór, lub inne gówno może się przytrafić i po nas. Wiadomo, że trzeba Żyć dniem, Tu i teraz itd, ale takie patrzenie na Życie rujnuje je samo w sobie ;/ Bo przyszłość wydaje się tak bardzo niepewna i taka wręcz nierealna... Ciężko to opisać... Ale pewnie jest jeszcze więcej osób z podobnymi rozterkami... Ja pomimo tego robię i Żyję w miarę, ale najchętniej bym wszedł pod ciepły kocyk i tak przespał całe życie, co jest bez sensu...kasiaaaaka pisze: ↑7 września 2017, o 17:21la mnie najgorsze jest to ze to wszystko jest tak realna, tak jak bym naprawde byla chora lub zachorowala.

Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 289
- Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36
Oj tak... Ja to bym sie badala non stop. Przebadalam sie od stop do glow w styczniu tego roku bo pracowalam w przychodni. Mialam usg piersi, wezlow chlonnych szyi, tarczycy, cytologie, badania roszczerzone krwi. Wszystko idealnie. Ale to mnie nie pociesza, bo ja sobie mysle ze przez 10 miesiecy moglo mi przeciez cos urosnac w piersi
Najlepsze jest to ze ostatnio mialam sen ze podejrzewali u mnie raka szyjki macicy wiec wstalam cala blada. Ja nie umiem sobie przetlumaczyc na zaden sposob ze jestem zdrowa. Staram sie dobrze jesc, duzo owocow, wyciskam sobie tez duzo sokow z pomaranczy i grepfrutow, pije duzo wody, staram sie ruszac regularnie. Ale nawet to nie przemawia do mnie, przeciez ruch to zdrowie i dzieki niemu mozna uniknac wielu chorob. To mi tez nie pomaga. Jak duzo cwicze to faktycznie moja psychika dziala duzo lepiej. Najgorsze to jest to ze to wszystko jest taki realne 




- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Nie pociesze się - tak zawsze będziesz mieć, że sie przebadasz, a za chwile pojawi się niepewność. Jeśli będziesz robić ciągle to samo. Naszym celem w wyleczeniu hipo nie jest ciągłe upewnianie się tylko zwiększanie tolerancji na ryzyko potencjalnej choroby. Czyli tolerowanie tego co niepewne jak robi większość ludzi na tej planecie. Wiem, że to nie jes łatwe, bo sama mam jeszcze reakcje hipo ale już nie tak silne, albo potrafię szybciej wrócić do stanu normalności zdecydowanie szybciej, więc da się tylko trzeba non stop to ćwiczyć.kasiaaaaka pisze: ↑8 września 2017, o 10:30Oj tak... Ja to bym sie badala non stop. Przebadalam sie od stop do glow w styczniu tego roku bo pracowalam w przychodni. Mialam usg piersi, wezlow chlonnych szyi, tarczycy, cytologie, badania roszczerzone krwi. Wszystko idealnie. Ale to mnie nie pociesza, bo ja sobie mysle ze przez 10 miesiecy moglo mi przeciez cos urosnac w piersi![]()
![]()
Najlepsze jest to ze ostatnio mialam sen ze podejrzewali u mnie raka szyjki macicy wiec wstalam cala blada. Ja nie umiem sobie przetlumaczyc na zaden sposob ze jestem zdrowa. Staram sie dobrze jesc, duzo owocow, wyciskam sobie tez duzo sokow z pomaranczy i grepfrutow, pije duzo wody, staram sie ruszac regularnie. Ale nawet to nie przemawia do mnie, przeciez ruch to zdrowie i dzieki niemu mozna uniknac wielu chorob. To mi tez nie pomaga. Jak duzo cwicze to faktycznie moja psychika dziala duzo lepiej. Najgorsze to jest to ze to wszystko jest taki realne
![]()
- pudzianoska
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 301
- Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37
Zgodzę się z Olą. Hipochondrykowi, żadne badanie nie da 100% spokoju. Po chwilowej uldze nadejdzie strach o możliwości popełnieniu błędu w laboratorium, przyjdzie wątpliwość co do wiedzy i kompetencji lekarza, a jeśli dana choroba przestanie nas straszyć to na horyzoncie pojawi się nowa! I setki myśli - hmm, minęło już kilka miesięcy, w tym czasie mogła się przecież rozwinąć choroba, trzeba to sprawdzić, bla, bla, bla. Tym osobom, które nie mogą skorzystać z terapii poznawczo-behawioralnej polecam tę książkę - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/101505/p ... w-praktyce
Do jakich doszłam wniosków po roku świadomego wychodzenia z nerwy - że nikt i nic nie da nam stu procent pewności. Tę pewność, a raczej wątpliwość trzeba zaakceptować. Zapisać datę badań kontrolnych, w międzyczasie nie czytać o chorobach, prawdziwie zaryzykować. I zrozumieć to o czym pisał Victor - trzeba uznać, że ten lęk o chorobę jest gorszy niż sama choroba. Bo póki co choroba jest tylko w naszych wyobrażeniach, a lęk niszczy nam życie.
Damy radę ;p
Do jakich doszłam wniosków po roku świadomego wychodzenia z nerwy - że nikt i nic nie da nam stu procent pewności. Tę pewność, a raczej wątpliwość trzeba zaakceptować. Zapisać datę badań kontrolnych, w międzyczasie nie czytać o chorobach, prawdziwie zaryzykować. I zrozumieć to o czym pisał Victor - trzeba uznać, że ten lęk o chorobę jest gorszy niż sama choroba. Bo póki co choroba jest tylko w naszych wyobrażeniach, a lęk niszczy nam życie.
Damy radę ;p
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
No pieknie to Nati podsumowałaśpudzianoska pisze: ↑8 września 2017, o 16:34Zgodzę się z Olą. Hipochondrykowi, żadne badanie nie da 100% spokoju. Po chwilowej uldze nadejdzie strach o możliwości popełnieniu błędu w laboratorium, przyjdzie wątpliwość co do wiedzy i kompetencji lekarza, a jeśli dana choroba przestanie nas straszyć to na horyzoncie pojawi się nowa! I setki myśli - hmm, minęło już kilka miesięcy, w tym czasie mogła się przecież rozwinąć choroba, trzeba to sprawdzić, bla, bla, bla. Tym osobom, które nie mogą skorzystać z terapii poznawczo-behawioralnej polecam tę książkę - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/101505/p ... w-praktyce
Do jakich doszłam wniosków po roku świadomego wychodzenia z nerwy - że nikt i nic nie da nam stu procent pewności. Tę pewność, a raczej wątpliwość trzeba zaakceptować. Zapisać datę badań kontrolnych, w międzyczasie nie czytać o chorobach, prawdziwie zaryzykować. I zrozumieć to o czym pisał Victor - trzeba uznać, że ten lęk o chorobę jest gorszy niż sama choroba. Bo póki co choroba jest tylko w naszych wyobrażeniach, a lęk niszczy nam życie.
Damy radę ;p

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 27 września 2017, o 09:11
Cześć!
To mój pierwszy post na tym forum. Przeleciałem cały wątek, zajęło mi to kilka dnia, ale pod jednym względem było warto. Nie sądziłem, że tyle osób może mieć identyczne zachowania jak ja
A jednak, hipochondria to nie tylko moja zmora. Co jednak jest dla mnie zaskakujące, 95% osób wypowiadających się cierpi na odmianę zaburzeń przejawiającą się ciągłymi badaniami. Ja natomiast jestem na drugim biegunie - unikam badań za wszelką cenę. Badania krwi zrobiłem dwa razy w życiu, raz w wieku lat 24 (z konieczności - badania do pracy), kolejny raz 2 lata temu (bardzo długo swędziała mnie skóra, w końcu odwazyłem się zbadać - wyszło na to że muszę zmienić dietę bo wątroba wytwarza za dużo bilirubiny). Mój lęk przed badaniem i diagnozą jest równie silny jak lęk przed samą chorobą. "Chorowałem" na wiele rzeczy: serce, rak wszystkiego, tarczyca, guzy, zakrzepy itp. Póki co mam 32 lata i żyję, choć aktualnie jestem w fazie kilku "chorób". Terapii w życiu miałem kilka, łącznie z grupowymi. Pracowałem nad wieloma rzeczami, ale jakoś nigdy w pełni nie skupiałem się na hipochondrii, a ona jednak doskwiera najbardziej gdy zaatakuje. Ostatnio rozpocząłem terapię indywidualną w nurcie behawioralnym, skupiając się stricte na fobii chorobowej. Zobaczymy co z tego wyniknie. Moim celem jest profilaktyczne przebadanie się (krew, mocz, wątroba itp.). Później będę walczył z tym żeby badania regularnie powtarzać i liczyć na to, że powstrzymam się od wkręcania chorób między badaniami.
Inną rzeczą jest fakt, że nie jestem w stanie wyróżnić u siebie objawów nerwicowych, wydaje im się że nigdy takich nie mam. Raczej skłaniam się, że jeśli mi coś dolega i próbuje się przekonać że może akurat nie jest to objaw choroby śmiertelnej, to po prostu objaw jakiegoś zwykłego, mniej groźnego zaburzenia cielesnego. Niestety jako iż się nie badam, to walka w głowie trwa, raz wygrywa rak, raz coś mniej dramatycznego.
Z moich aktualnych objawów: od 2 lat mam przewlekłą chrypę, uczucie gula w gardle i katar. Oczywiście jak debil szukałem objawów u wujka G. i oczywiście same raki stwierdzam. Od 2 lat również, co jakiś czas (raz na 3-4 miesiące) mam nagłe mroczki przed oczami, krótkie ale bardzo intensywne. Potem, po kilku godzinach następuje ostry, trwający parę godzin ból głowy. I tak to do mnie wraca co jakiś czas. Z objawów bieżących, ostatnio wydawało mi się że wykryłem guzka na jądrze, więc nakręciłem się i unikam dotykania tamtego miejsca w obawie, że znów coś wykryję. Dodatkowo od paru dni oddaję częściej mocz. Generalnie wszystko sobie dopasowałem do raka okolic intymnych. I tak sobie żyję z dnia na dzień, raz bardziej sobie wkręcam raz mniej. Liczę, że kolejna terapia skupiona na hipochondrii da jakiś rezultat...
To mój pierwszy post na tym forum. Przeleciałem cały wątek, zajęło mi to kilka dnia, ale pod jednym względem było warto. Nie sądziłem, że tyle osób może mieć identyczne zachowania jak ja

Inną rzeczą jest fakt, że nie jestem w stanie wyróżnić u siebie objawów nerwicowych, wydaje im się że nigdy takich nie mam. Raczej skłaniam się, że jeśli mi coś dolega i próbuje się przekonać że może akurat nie jest to objaw choroby śmiertelnej, to po prostu objaw jakiegoś zwykłego, mniej groźnego zaburzenia cielesnego. Niestety jako iż się nie badam, to walka w głowie trwa, raz wygrywa rak, raz coś mniej dramatycznego.
Z moich aktualnych objawów: od 2 lat mam przewlekłą chrypę, uczucie gula w gardle i katar. Oczywiście jak debil szukałem objawów u wujka G. i oczywiście same raki stwierdzam. Od 2 lat również, co jakiś czas (raz na 3-4 miesiące) mam nagłe mroczki przed oczami, krótkie ale bardzo intensywne. Potem, po kilku godzinach następuje ostry, trwający parę godzin ból głowy. I tak to do mnie wraca co jakiś czas. Z objawów bieżących, ostatnio wydawało mi się że wykryłem guzka na jądrze, więc nakręciłem się i unikam dotykania tamtego miejsca w obawie, że znów coś wykryję. Dodatkowo od paru dni oddaję częściej mocz. Generalnie wszystko sobie dopasowałem do raka okolic intymnych. I tak sobie żyję z dnia na dzień, raz bardziej sobie wkręcam raz mniej. Liczę, że kolejna terapia skupiona na hipochondrii da jakiś rezultat...