Oj, Słoneczko. Wiesz, co mówił Einstein ("Nie oczekuj innych/lepszych rezultatów, jeśli wciąż robisz to samo"). Jak sobie uświadomisz, co się z Tobą dzieje, co czujesz - akceptuj. To nerwica. I rób swoje. Pomimo, a nie dlatego, że tak masz. W nocy obudziłaś się z jazdą, bo to była konsekwencja dnia. Ja dzisiaj też bałam się dnia, bo wczoraj miałam nerwowo i gdy się przebudziłam, od razu pomyślałam, co się bedzie działo za chwilę - tzn objawy (a ja się tego boję). I rozkminiłam to tak: ok, wiem, co bedzie, bo było tak milion razy. Sytuacja jest dla mnie znana. Zaraz przyjdzie taki i taki objaw, gdy będę w łazience. Gdy będę piłą kawę - to będzie tak i tak. I w ten sposób sobie to analizowałam, aby się przygotować, na świadomie sobie wytłumaczyć, że znam możliwości nerwicy, wiem, że nic się przez to nie dzieje, a ja "panikuję" przed nierealnym. Co się jeszcze oczywiście nie wydarzyło. I przemówiłam do objawów: dobra, zostańcie jeszcze na krawędzi łóżka, dokąd nie podniosę nogi, wtedy dopiero przyjdziecie się ze mną "zintegrować", a ja was miło powitam. Tyle już razem żyjemy. Pójdziemy razem pod prysznic i razem wypijemy kawę. Znamy się, przecież

Sorry, za infantylny przykład, ale wiesz co? Rozbroiłam strach. Musisz próbować, co na Ciebie działa i do przodu!!!!!